17 stycznia 2015

PROASTIQ - krem dla zestresowanej skóry

Poznałam tę markę dzięki spotkaniu blogerek, które było organizowane jeszcze w lipcu 2014r. Pojawili się na nim również dwaj panowie, który opowiedzieli nam o swojej firmie i kosmetykach, które produkują. Jest to firma, która ma swoją siedzibę na Podkarpaciu (miło jest wiedzieć, że w moim województwie powstają nowe firmy, a zwłaszcza kosmetyczne). Dokładniej uściślając to w Sokołowie Małopolskim. Na razie w sprzedaży są dwa kremy: na dzień i na noc. Panowie mówili, że pracują też nad kremem pod oczy. 


Główny składnik aktywny, na którym oparte są te kosmetyki to ASTAKSANTYNA. Jest to substancja wytwarzana przez algi z gatunku Haematococcus pluvialis. Zaliczamy ją do karotenoidów, podobnie jak karoten występujący w marchewce. Stąd bierze się pomarańczowe zabarwienie tego kremu. Ale też na przykład mięso łososia ma taki kolor, ponieważ żywi się on tymi algami. Na stronie producenta znalazłam informację, że astaksantyna jest:
- 1000 razy silniejsza niż witamina C, 
- 500 razy niż witamina E
- i 10 razy niż beta-karoten

Producenci kremu Proastiq wykorzystali ją, aby chronić skórę przed skutkami stresu antyoksydacyjnego. Nie będę się tutaj o tym rozpisywać, ponieważ na stronie internetowej jest wszystko szczegółowo i w prosty sposób przedstawione. Nie widzę sensu, aby wszystko to tutaj kopiować. Znajduje się tam też test, który ma pomóc zbadać poziom zestresowania naszej skóry. Ja skupię się raczej na moich odczuciach ze stosowania tego kremu. 


Krem znajduje się w plastikowym opakowaniu typu airless, które jest bardzo higieniczne w użytkowaniu. Zaopatrzone jest ono w wygodną w użyciu pompkę. Opakowanie to ma prostą szatę graficzną, ale prezentuje się estetycznie i ładnie. Krem posiada bardzo niespotykany i ciekawy kolor - wpadający w pomarańcz. Można go też określić jako łososiowy. Kolor ten nie jest nadany za pomocą sztucznych barwników, tylko jednej z substancji aktywnych, a mianowicie astaksantyny. Po rozsmarowaniu pozostaje na skórze trochę tego koloru, dlatego przybiera ona nieco marchwiany odcień. Są osoby, którym to nie przeszkadza. Jeśli jednak chodzi o mnie, to nie lubię tego efektu, bo jako typowy bladzich wyglądam zbyt pomarańczowo. Na szczęście po pewnym czasie wchłania się to całkowicie i skóra nie ma już tego zabarwienia.


Krem ma bardzo lekką konsystencje. Trochę nieco jakby żelową. Łatwo i bez problemu się go rozsmarowuje. Zapach ma bardzo delikatny, a zarazem przyjemny. Do posmarowania nim twarzy i szyi potrzebuję dwie pompki. Co czyni go niestety mniej wydajnym. Rozsmarowywać trzeba go sprawnie, ponieważ szybko się wchłania. Nie pozostawia tłustej, ani błyszczącej warstwy. Tylko przez pewien czas barwi skórę na pomarańczowo. Stosuję go rano, ponieważ mam wersję kremu na dzień. Dostępna jest jeszcze wersja na noc, ale jej nie posiadam. Nie podrażnił mnie, ani nie uczulił. 

Trochę ciężko było mi się zabrać do napisania tej recenzji. O ile opisać konsystencje, zapach czy opakowanie nie jest problemem. To jednak ciężej jest mi opisać działanie tego kremu. Stres antyoksydacyjny powoduje, że cera jest zmęczona, bez blasku, ziemista i podatna na pojawianie się przedwczesnych oznak starzenia. Astaksantyna ma być silnym antyoksydantem, który ma "wyłapać" wolne rodniki. Trudno jest to zaobserwować tak "na oko". Raczej powinnam poddać moją skórę jakimś badaniom pod mikroskopem. To co udało mi się zaobserwować przez dwa miesiące jego używania to, że faktycznie skóra ma nieco ładniejszy kolor, nabrała trochę blasku i tak zdrowo wygląda. Krem ten nie wpłynął na pogorszenie stanu mojej skóry. Jednak jego działanie nie jest aż tak spektakularne, abym miała co jeszcze o nim pisać. Mogę za to wspomnieć, że główne składniki w nim zawarte to: naturalna astaksantyna, kwas hialuronowy oraz witamina E. Jest on przeznaczony do każdego rodzaju cery. Trudno jest mi podpisać się pod zdaniem, że polecam go wszystkim, zwłaszcza, że jest to krem należący do tych droższych. Producent oferuje próbki, które można kupić po 5 zł i wypróbować go samemu. Ja nie mówię, że krem jest zły, tylko po prostu są nieraz kosmetyki, których działanie można bardziej ewidentnie zauważyć.

Pojemność: 50 g

Cena: 74 zł

Dostępność: krem dostępny jest na stronie producenta. Nie widziałam tych produktów na razie nigdzie stacjonarnie.

Skład: Aqua, Caprylic/Capric Trigliceryde, Sodium Polyacrylate (and) Ethylhexyl Cocoate (and) PPG-3 Benzyl Ether Myristate (and) Polysorbate 20, Glycerin, Glycerin (and) Hydrolyzed Glycosaminoglycans (and) Hyaluronic Acid, Tocopheryl Acetate, Phenoxyethanol (and) Ethylhexylglycerin, Caprylic/Capric Trigliceryde (and) Astaxantin (and) Tocopherol, Parfum.

Słyszałyście już o tej firmie ???
A o kosmetykach z astaksantyną???

30 komentarzy

  1. Nigdy jeszcze nie słyszałam o tej firmie ani tego typu kosmetykach :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dla mnie to była też firma nieznana. dobrze, że byłam na spotkaniu blogerek, na którym byli jej założyciele, to się dowiedziałam o istnieniu tej firmy.

      Usuń
  2. Miałam i byłam z niego bardzo zadowolona :) Niestety skończył się, kusi mnie jeszcze wersja na noc :)

    OdpowiedzUsuń
  3. nooo krem może i ciekawy, ale nie za taką cenę. ja wiem, że algi są drogim składnikiem ale ogólnie skład tego kremu głowy nie urywa. nowej firmie ciężko będzie wejść na rynek z takimi cenami.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ooo, faktycznie niespotykany kolor :D Zaciekawiłaś mnie :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten marchewkowy kolor jest dziwny

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie znam tej marki, ale tego kremu bym spróbowała :-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Pierwszy raz widzę ten krem. Nie tani. ;-)

    OdpowiedzUsuń
  8. A dużo kremu Ci jeszcze zostało? Czy może już zużyłaś go w całości? Jestem ciekawa jak z jego wydajnością :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciężko mi stwierdzić ile go jeszcze zostało, bo w tym opakowaniu nic nie widać. Ale przypuszczam, że niedługo nie pewnie skończy.

      Usuń
  9. To mi by się taki krem przydał jak najbardziej :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie znam tego kremu i raczej nie poznam, bo znam tańsze sposoby na zestresowaną skórę ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak dla mnie to dziwne jest to pojęcie zestresowanej skóry.

      Usuń
  11. pierwsze słyszę o tym cudaczku, bardzo fajny kolor i konsystencja.

    OdpowiedzUsuń
  12. Cena...nie skusilabym sie na krem za taka cene..no chyba ze dzialalby cuda,a w cuda kosmetyczne kremow nie do konca wierze wiec.

    OdpowiedzUsuń
  13. nie miaem go i nie znałem, konsystencja kremu mi się podoba ;p

    OdpowiedzUsuń
  14. hm drogawo żeby skórę odstresować;p

    OdpowiedzUsuń
  15. Właśnie nie słyszałam o tym składniku, ale zainteresował mnie ten krem :))

    OdpowiedzUsuń
  16. I taka niesamowita konsystencja nie zatyka porów?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zauważyłam, aby zatykał pory. Ale to nie konsystencja na to wpływa, tylko skład kosmetyku.

      Usuń
  17. Ja to w tym temacie jestem zielona ;) A nie znam ani składnika ani firmy ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. Te porównania przy astaksantynie są trochę bez sensu, ale generalnie fakt, że dobra sprawa. Występuje w skorupiakach :-).

    OdpowiedzUsuń
  19. podoba mi się ;D A nie słyszałam o nim nic a nic ;) Ale ten kolor ejst świetny ;) I dobrze, że się wchłania i staje sie niewidocnzy bo byłoby neiciekawie ;D

    OdpowiedzUsuń
  20. zestresowana jakby zmarszczki, odwodnienie się nie sprzedawało :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie też się nad ta sprawą zastanawiam

      Usuń