Już od dłuższego czasu nie publikuję postów ze zużytymi kosmetykami,
ponieważ nie chce mi się zbierać tych opakowań. Jednak
tak się złożyło, że mniej więcej w tym samym czasie skończyło mi się lub
zaraz skończy sporo kosmetyków. Pomyślałam więc, że to dobry moment,
aby podsumować zużycia, a zarazem pokazać czym je zastąpię, ponieważ
zamierzam przetestować trochę nowych produktów.
Na początek krem do twarzy na noc. Bardzo polubiłam markę Shy Deer, dlatego kupiłam już kolejny ich produkt. Miałam Naturalny krem do skóry mieszanej i tłustej, teraz kupiłam inną wersję: Naturalny krem do skóry suchej i normalnej. Lubię oba te kremy, dlatego stosuję je zamiennie.
W wieczornej pielęgnacji skóry ważnym krokiem jest dla mnie użycie serum. Ostatnio sięgnęłam po Intensywnie regenerujące serum na noc
marki Iossi. Buteleczka 10 ml wystarczyła mi na 4 miesiące regularnego
stosowania. Skończyło mi się już ono końcem maja. Bardzo
polubiłam tą markę, ale chciałam wypróbować często polecane Propolis Vitamin Synergy Serum marki Iunik.
Używam je od początku czerwca, wiec to za wcześnie na pierwsze
spostrzeżenia. Różnica w ich pojemności jest spora, bo to ma 50 ml, a do
tego jest rzadsze. Powinno mi wystarczyć na długi czas.
Płynu micelarnego z Bielendy Botanic Formula
zużyłam dwa opakowania pod rząd, dlatego teraz zaopatrzyłam się w inny. Kupowałam
go stacjonarnie w Drogerii Natura - mieli mały wybór, a ten z Garniera
był akurat na sporej promocji, więc się na niego zdecydowałam.
Dna dobija też bardzo lubiana przeze mnie Lekka emulsja 2 w 1
marki Shy Deer. Używam ją już od listopada zeszłego roku. To spory czas
- okazała się być bardzo wydajna. Aplikuję jej tylko jedną pompkę na raz -
tyle mi wystarczy na wykonanie demakijazu. Chętnie znów do niej
powrócę, ale najpierw chciałam wypróbować jeszcze Miya MySuperSkin olejek do demakijażu i oczyszczania twarzy. Czytałam wiele pozytywnych recenzji na jego temat i zaciekawił mnie ten kosmetyk.
Kolejny kosmetyk do demakijażu, który mi się kończy to
Oczyszczający koncentrat z olejem lnianym marki Polny Warkocz. Jego
również bardzo lubię, ale ostatnio ciekawi mnie marka Resibo. Chciałam wypróbować kolejny kosmetyk z ich oferty - tym razem Naturalny żel myjący do twarzy.
A teraz coś do włosów. Nawet nie spodziewałam się od jak dawna używam sprayu wygładzającego i wzmacniającego włosy
marki EcoLab. Okazuje się że od 2016 roku. Odkąd go wypróbowałam, to za
kazdym razem jak mi się kończył, to kupowałam kolejne jego opakowanie.
Moje włosy jednak się do niego za bardzo przyzwyczaiły i już potem nie
widziałam fajnych efektów jego działania. Z pomocą przyszedł mi
Instargam i konta włosowe, które obserwuję. Wypatrzyłam tam Detox oczyszczający spray octowy marki Cameleo. Używam go od początku miesiąca i bardzo podoba mi się efekt jaki dzięki niemu uzyskuję.
Z kosmetyków do włosów skończył mi się też olejek. Ostatnio miałam Schwarzkopf Gliss Kur Hair Repair Serum do codziennego stosowania. Od początku miesiąca stosuję BEAVER Marula Oil jedwab do włosów. Ten też jest dobry, ale z opinią na jego temat jeszcze poczekam.
Bardzo lubię i cenię działanie jakie zapewnia ustom balsam marki Tisane.
Jednak w ostatnim czasie zużyłam ich pięć opakowań pod rząd i trochę
mi się znudził ten produkt. Kolejna marka, która mnie zainteresowała to Felicea. Słyszałam wiele dobrego o ich podkładzie do twarzy, ja jednak na razie skusiłam się na ich Naturalne masełko do ust.
Wyszedł z mi dość długi ten post, ale na szczęście to już koniec. Ostatni zużyty kosmetyk to krem do rąk marki Oriflame. Nie będę się o nim rozpisywać, ponieważ jego recenzja pojawiła się TUTAJ. Zastąpiłam go produktem wielofunkcyjnym jakim jest Egyptian Miracle marki Eveline. Świetnie nadaje się do smarowania rąk - kupiłam właśnie taki tłusty i treściwy krem, ponieważ od częstej dezynfekcji rąk ich skóra zaczynała mnie już piec. Ale sprawdza się też na inne przesuszone miejsca, np. łokcie.
Mieliście któryś z tych kosmetyków?
Co o nich sądzicie?