14 czerwca 2020

Zużycia i czym je zastąpiłam - część I kosmetyki pielęgnacyjne

Już od dłuższego czasu nie publikuję postów ze zużytymi kosmetykami, ponieważ nie chce mi się zbierać tych opakowań. Jednak tak się złożyło, że mniej więcej w tym samym czasie skończyło mi się lub zaraz skończy sporo kosmetyków. Pomyślałam więc, że to dobry moment, aby podsumować zużycia, a zarazem pokazać czym je zastąpię, ponieważ zamierzam przetestować trochę nowych produktów.


Na początek krem do twarzy na noc. Bardzo polubiłam markę Shy Deer, dlatego kupiłam już kolejny ich produkt. Miałam Naturalny krem do skóry mieszanej i tłustej, teraz kupiłam inną wersję: Naturalny krem do skóry suchej i normalnej. Lubię oba te kremy, dlatego stosuję je zamiennie.


W wieczornej pielęgnacji skóry ważnym krokiem jest dla mnie użycie serum. Ostatnio sięgnęłam po Intensywnie regenerujące serum na noc marki Iossi. Buteleczka 10 ml wystarczyła mi na 4 miesiące regularnego stosowania. Skończyło mi się już ono końcem maja. Bardzo polubiłam tą markę, ale chciałam wypróbować często polecane Propolis Vitamin Synergy Serum marki Iunik. Używam je od początku czerwca, wiec to za wcześnie na pierwsze spostrzeżenia. Różnica w ich pojemności jest spora, bo to ma 50 ml, a do tego jest rzadsze. Powinno mi wystarczyć na długi czas.


Płynu micelarnego z Bielendy Botanic Formula zużyłam dwa opakowania pod rząd, dlatego teraz zaopatrzyłam się w inny. Kupowałam go stacjonarnie w Drogerii Natura - mieli mały wybór, a ten z Garniera był akurat na sporej promocji, więc się na niego zdecydowałam.


Dna dobija też bardzo lubiana przeze mnie Lekka emulsja 2 w 1 marki Shy Deer. Używam ją już od listopada zeszłego roku. To spory czas - okazała się być bardzo wydajna. Aplikuję jej tylko jedną pompkę na raz - tyle mi wystarczy na wykonanie demakijazu. Chętnie znów do niej powrócę, ale najpierw chciałam wypróbować jeszcze Miya MySuperSkin olejek do demakijażu i oczyszczania twarzy. Czytałam wiele pozytywnych recenzji na jego temat i zaciekawił mnie ten kosmetyk.


Kolejny kosmetyk do demakijażu, który mi się kończy to Oczyszczający koncentrat z olejem lnianym marki Polny Warkocz. Jego również bardzo lubię, ale ostatnio ciekawi mnie marka Resibo. Chciałam wypróbować kolejny kosmetyk z ich oferty - tym razem Naturalny żel myjący do twarzy.


A teraz coś do włosów. Nawet nie spodziewałam się od jak dawna używam sprayu wygładzającego i wzmacniającego włosy marki EcoLab. Okazuje się że od 2016 roku. Odkąd go wypróbowałam, to za kazdym razem jak mi się kończył, to kupowałam kolejne jego opakowanie. Moje włosy jednak się do niego za bardzo przyzwyczaiły i już potem nie widziałam fajnych efektów jego działania. Z pomocą przyszedł mi Instargam i konta włosowe, które obserwuję. Wypatrzyłam tam Detox oczyszczający spray octowy marki Cameleo. Używam go od początku miesiąca i bardzo podoba mi się efekt jaki dzięki niemu uzyskuję.


Z kosmetyków do włosów skończył mi się też olejek. Ostatnio miałam Schwarzkopf Gliss Kur Hair Repair Serum do codziennego stosowania. Od początku miesiąca stosuję BEAVER Marula Oil jedwab do włosów. Ten też jest dobry, ale z opinią na jego temat jeszcze poczekam. 


Bardzo lubię i cenię działanie jakie zapewnia ustom balsam marki Tisane. Jednak w ostatnim czasie zużyłam ich pięć opakowań pod rząd i trochę mi się znudził ten produkt. Kolejna marka, która mnie zainteresowała to Felicea. Słyszałam wiele dobrego o ich podkładzie do twarzy, ja jednak na razie skusiłam się na ich Naturalne masełko do ust.


Wyszedł z mi dość długi ten post, ale na szczęście to już koniec. Ostatni zużyty kosmetyk to krem do rąk marki Oriflame. Nie będę się o nim rozpisywać, ponieważ jego recenzja pojawiła się TUTAJ. Zastąpiłam go produktem wielofunkcyjnym jakim jest Egyptian Miracle marki Eveline. Świetnie nadaje się do smarowania rąk - kupiłam właśnie taki tłusty i treściwy krem, ponieważ od częstej dezynfekcji rąk ich skóra zaczynała mnie już piec. Ale sprawdza się też na inne przesuszone miejsca, np. łokcie.

Mieliście któryś z tych kosmetyków?
Co o nich sądzicie?
Czytaj dalej »

31 maja 2020

MYDLARNIA CZTERY SZPAKI - naturalny dezodorant w kremie bezzapachowy z ziemią okrzemkową

Jakbym miała w skrócie opisać co sądzę o Naturalnym dezodorancie w kremie marki Mydlarnia Cztery Szpaki, to użyłabym określenia: to coś czego szukałam od dawna. Używałam już wielu dezodorantów, jednak oczekiwania kontra rzeczywistość różnie się kończyły. Z niektórych byłam zadowolona, trafiłam też na totalne niewypały. Ja tylko szukam naturalnego dezodorantu, by nie blokować wydzielania potu (tak jak to robią antyperspiranty), ponieważ dzięki niemu nasze ciało funkcjonuje prawidłowo. Niestety z tym procesem wiąże się wydzielanie nieprzyjemnego zapachu. Do tego potrzebny jest skuteczny dezodorant. 


Chciałam wypróbować jak sprawdzi się ten z Mydlarni Cztery Szpaki. Znajduje się on w niedużym, szklanym słoiczku o pojemności 60 ml. Bez problemu się go odkręca. Dezodorant ma formę gęstego kremu. Stanowi to trochę problematyczne rozwiązanie, ponieważ aby zachować względy higieniczne powinno się wydobywać go szpatułką. Mi się tak nie chce i wybieram go palcem. Ma to też swoją zaletę - pod wpływem kontaktu ze skórą palców zaczyna się topić i łatwiej rozprowadza się. Dodatkowo nie podrażnia i nie powoduje świądu. Lubię go aplikować zaraz po depilacji, ponieważ nawilża i łagodzi skórę. 


Wybrałam dezodorant bezzapachowy. Ale dostępna jest też wersja cytrusowo-ziołowa. Ja nie lubię, aby zapach dezodorantu mieszał się z perfumami, ponieważ potrafiła się z tego tworzyć nieciekawa kompozycja. Ja stawiam na bezzapachowe. Ten pod tym względem się dobrze sprawdza. Oczywiście też skutecznie działa. Faktycznie neutralizuje zapach potu. Czuję się z nim komfortowo. Sprawdził się też w upały, ponieważ używam go od sierpnia zeszłego roku. Cały czas mam to samo opakowanie, a do tej pory zużyłam go pół. Jest bardzo wydajny. Wystarczy użyć jego niewielką ilość. Dlatego jego cena 39,90 zł, to nie jest tak dużo. Dodatkowo ma dobry skład. 


SKŁAD INCI: Sodium Bicarbonate [soda oczyszczona], Butyrospermum Parkii (Shea) Butter [masło shea], Potato Starch [skrobia ziemniaczana], Cocos Nucifera (Coconut) Oil [olej kokosowy], Oenothera Biennis (Evening Primrose) Seed Oil [olej z wiesiołka], Maranta Arundinacea Root Powder [maranta trzcinowa], Diatomaceous Earth [ziemia okrzemkowa], Glycerin [gliceryna], Kaolin [glinka biała], Tocopherol Acetate [witamina E].

Mieliście ten Naturalny dezodorant w kremie marki Mydlarnia Cztery Szpaki??
Co o nim sądzicie??
Czytaj dalej »

24 maja 2020

Moja wieczorna pielęgnacja twarzy - aktualizacja #2

Ostatnio zaktualizowałam wpis dotyczący porannej pielęgnacji twarzy. A teraz chciałabym wspomnieć o moich wieczornych rytuałach pielęgnacyjnych. Nadal stawiam na minimalizm - dlatego pojawi się tutaj niewiele kosmetyków. Staram się je dobierać tak, aby zapewnić skórze odpowiedni poziom nawilżenia, dać możliwość, aby się zregenerowała przez noc, a także dopasować pielęgnację do aktualnych potrzeb. Wieczorami mam na to więcej czasu niż rano.


KROK 1: mycie / oczyszczanie

Najpierw zwilżam twarz wodą. Na dłonie nabieram jedną pompkę Lekkiej emulsji 2 w 1 marki Shy Deer. Rozprowadzam i rozmasowuję ją po całej skórze, aż do momentu rozpuszczenia makijażu. Świetnie nadaje się też do demakijażu okolic oczu, ponieważ jest bardzo delikatna i nie powoduje szczypania. Zawiera w składzie sporo olejków, ale nie zostawia tłustej warstwy na skórze. Za to ją właśnie tak polubiłam. Jakby ktoś chciał poczytać więcej na jej temat, to jej recenzja znajduje się TUTAJ.


Następnie przemywam twarz wodą i domywam skórę Oczyszczającym koncentratem z olejem lnianym marki Polny Warkocz. Jest to kolejny fajny produkt polskiej firmy, który odkryłam. Skutecznie usuwa makijaż i zanieczyszczenia ze skóry, jednocześnie ją pielęgnując. Nie powoduje przesuszenia, a z drugiej strony nie pozostawia nieprzyjemnej tłustej warstwy na skórze. Ma tak lekką konsystencję, że ja traktuję ten olejek emulgujący jak żel do mycia twarzy, chociaż zawiera kilka olejów w swym składzie. Jego recenzja znajduje się TUTAJ.


Obydwa użyte wcześniej kosmetyki sprawiają, że właściwie większość makijażu jest już zmyta. Ale jeszcze na te pozostałe resztki stosuję płyn micelarny. Nasączam nim dwa waciki, przykładam je do oczu i tak trzymam przez chwilę, aby rozpuścić tusz do rzęs. Następnie przecieram resztę twarzy. Płyn micelarny spłukuję ze skóry.  Do tego etapu używam Botanic Formula - płyn micelarny: olej z konopi + szafran marki Bielenda. Przeznaczony jest do codziennego oczyszczania i demakijażu skóry wrażliwej, więc jest łagodny. Bardzo go lubię - jest to już moje drugie opakowanie tego płynu. Więcej na jego temat napisałam TUTAJ


KROK 2: serum 

Rano nie zawsze mam czas i chęć, aby używać serum. Wieczorem jednak jest to dla mnie punkt obowiązkowy.


Obecnie używam Intensywnie regenerujące serum na noc marki IOSSI. Należy je zużyć w przeciągu 4 miesięcy od otwarcia. Mi się to udało, ponieważ została mi tylko jego resztka, która wystarczy jeszcze na jedno użycie. Jest to bardzo dobry produkt, do którego jeszcze kiedyś powrócę. Na razie mam ochotę przetestować inne serum. A więcej na temat produktu marki IOSSI napisałam TUTAJ.

KROK 3: nawilżanie

Wieczorem lubię stosować bardziej treściwe i nawilżające kremy, aby dać się skórze na spokojnie zregenerować podczas snu.


Obecnie używam Naturalny krem do skóry mieszanej i tłustej marki Shy Deer. Odpowiednio nawilża skórę, a przy tym normalizuje procesy wydzielania sebum. Pozostawia efekt gładkiej i matowej skóry. Zimą stosowałam go rano i wieczorem. Odkąd zrobiło się ciepło, to używam go tylko wieczorem. Jest bardzo wydajny - mam go od lutego. Powoli zaczyna się kończyć, ale powinien wystarczyć mi do końca miesiąca.


Wieczorem aplikuję jeszcze na usta balsam. Bardzo lubię ten marki Tisane. Nakładam grubszą warstwę na noc tuż przed spaniem. Dzięki niemu skóra ust jest nawilżona i niepopękana. Nie tworzą się też suche skórki. 

A Wy jakie kosmetyki stosujecie w wieczornej pielęgnacji skóry twarzy?
Czytaj dalej »