26 lutego 2015

Zużycia w lutym

W tym miesiącu zużycia poszły mi tak średnio. Kilka kosmetyków udało mi się zdenkować, ale spodziewałam się, że będzie ich więcej. Mimo wszystko zamieszczam post zużyciowy. Mogłabym trzymać te opakowania jeszcze miesiąc i zrobić większy post ze zużyć dwumiesięcznych w marcu, ale wolę już je wyrzucić.


1. EUCERIN olejek pod prysznic dla suchej skóry ph5 - zimą moja skóra robi się bardziej sucha, dodatkowo lubię używać różne olejki pod prysznic, dlatego skusiłam się na ten produkt. Oczywiście kupiłam go na dość sporej promocji w SuperPharm, bo jest on dość drogi. Olejek ten delikatnie się pieni, dobrze myje skórę, nie wysusza jej. Ogólnie jego działanie jest dobre. Jednak przeszkadza mi jego zapach. Wiele osób określa go jako zapach zmokłego psa czy też dętki od roweru. Mi jest go ciężko jest opisać, ale w każdym bądź razie jest na tyle nieprzyjemny, że nie kupię ponownie tego produktu.Cieszę się, że go w końcu zużyłam.

2. GARNIER Fructis Gęste i Zachwycające szampon wzmacniający - ogólnie szampon ten określiłabym jako średniak. Szału nie robi, ale nie jest też aż tak zły. Więcej nie będę tu o nim pisać, ponieważ dostępna jest jego recenzja TUTAJ.

3. SCHWARZKOPF GLISSKUR Ultimate Repair ekspresowa odżywka regeneracyjna - ma ona zawierać potrójny kompleks keratyny, który ma za zadanie regenerować nawet mocne uszkodzenia zarówno na  powierzchni włosów, jak i w ich wnętrzu. Odżywkę tą można stosować zarówno na suche jak i more włosy. Nie spłukuje się jej. Do tych obietnic producenta podeszłam z rezerwą. Dlatego nie czuję się aż tak bardzo rozczarowana tym, że na moich włosach odżywka ta nie robi prawie nic. Nie szkodzi im, a jedyny pozytyw z jej używania jest taki, że ułatwia rozczesywanie włosów. Ma też bardzo przyjemny zapach. To trochę za mało, abym skusiła się na nią kolejny raz. Na szczęście już ją zużyłam i przestanie zajmować miejsce na półce. 


4. BCL PEDI SATION głęboko nawilżający krem do stóp - jest to bardzo fajny krem. Muszę obczaić gdzie taki można kupić, bo chętnie zaopatrzyłabym się w następny. Co mi się w nim podoba opisałam TUTAJ.

5. MARION serum chroniące włosy przed działaniem wysokiej temperatury - serum to dołączone było do czerwcowego ShinyBoxa z 2014 r. Jego zadaniem jest termo-ochrona włosów. Skoro je dostałam, to zaczęłam je używać. Okazało się jednak, że jest to świetny produkt, który ma działanie wygładzające i nabłyszczające. Poza tym sprawia, że włosy stają się bardzo miękkie i nie puszą się. Stosowałam je na włosy mokre, na suche lub na same ich końcówki. Ma ono postać gęstego olejku i wystarczy rozprowadzić jego niewielką ilość, aby uzyskać zadowalający efekt. Jego pojemność to 30ml i kosztuje ok. 7 zł. Tak je polubiłam, że kupiłam już następne.

6. L'BIOTICA regenerujący balsam do ust MEDIC - balsam ten zbiera wiele pozytywnych opinii. Ma sporo fajnych składników jak na przykład: wosk pszczeli, d-panthenol, miód, oliwa z oliwek. Jednak mi nie spasował. Nawet nie pod względem działania, bo ono jest dobre. Nawilża i regeneruje usta. Zapobiega ich spierzchnięciu. Moje usta jednak źle reagują na jeden z jego składników, a mianowicie mentol. Po jego aplikacji zaczynam czuć pieczenie, coś jakby mrowienie na wargach, które z czasem przeradza się w odczucie chłodu. Co prawda ustępuje to po pewnym czasie, ale mi jednak przeszkadza za bardzo. Do tego stopnia, że zraziłam się do tego balsamu. Używałam go już kilka miesięcy i aż do tej pory nie mogłam zużyć. Ale w końcu ląduje on w denku.

7. ACNE CAMOUFLAGE korektor leczniczy - o tym kosmetyku było swego czasu głośno na blogach. Sporo osób o nim pisało. W sumie wtedy zdecydowałam się na jego zakup. Jako produkt leczniczy był dobry na różne wypryski. Ale jako korektor był za ciemny. Trochę go używałam, a potem o nim zapomniałam. Minął już termin jego ważności i najwyższy czas się z nim pożegnać.

8. INGLOT cień do powiek numer 330 - był to taki cielisty matowy cień. Kolor miał świetnie dopasowany. Używało mi się go bardzo dobrze. Jest to pierwszy cień do powiek, który udało mi się zużyć cały, aż do samego końca. Zanim jeszcze mi się zużył w poprzednim miesiącu zaopatrzyłam się już w nowy.


Zrobiłam mały przegląd kosmetyków i znalazłam jeszcze sporo próbek, dlatego skupiłam się też trochę na ich zużyciu. Jak widzicie trochę udało mi się ich wykończyć. Na szczególną uwagę zasługują dwie z nich. Jedna to próbka bazy pod cienie z Urban Decay wersja anti-aging. Lubię ich bazy, a tej jeszcze nie miałam okazji wypróbować. Okazała się bardzo dobra. Miałam też próbkę podkładu HD z Inglota. Byłam go bardzo ciekawa. Wybrałam najjaśniejszy odcień czyli numer 71. Jest to bardzo ciekawy podkład, ponieważ wydaje się on być troszkę za ciemny jak dla mojej bladolicości. Jednak zaraz po zaaplikowaniu na skórę dopasowuje się do niej. Wygląda bardzo ładnie i naturalnie. Jest matowy na skórze. Właściwie to nawet nie musiałabym używać do niego już pudru. Pewnie kupiłabym pełnowymiarowe opakowanie, ale na razie mam dwa inne podkłady w użyciu i nie potrzebuję dodatkowego na ten moment.


A jak Wasze zużycia w tym miesiącu ???
Czytaj dalej »

24 lutego 2015

Ulubieńcy lutego 2015r.

W tym miesiącu najczęściej sięgałam po trzy kosmetyki. Dlatego to właśnie one znalazły się w ulubieńcach. Dwa z nich wsparły moją pielęgnację skóry twarzy. Oba jakiś czas temu zamówiłam na Biochemii Urody. Jeden to peeling enzymatyczny, a drugi olejek myjący wersja drzewko herbaciane. Nie będę się tutaj o nich dużo rozpisywać, ponieważ pojawiły się już ich recenzje na blogu. Ogólnie rzecz ujmując jestem bardzo zadowolona z tego, jak działają na moją skórę.


Trzeci kosmetyk to tusz do rzęs - MaxFactor 2000 Calorie. Nie jest on dla mnie żadną nowością, ponieważ znam go już od wielu lat. Jest to jeden z moich ulubionych tuszy do rzęs. Lubię jego szczoteczkę, która ma odpowiednią wielkość i ładnie rozczesuje rzęsy. Dobrze się nim je maluje. Tusz już od pierwszego użycia nie jest ani za rzadki, ani za gęsty. Tylko taki w sam raz. Pogrubia rzęsy. Daje ładny efekt. Nie kruszy się w ciągu dnia. Dlatego bardzo go lubię i co jakiś czas do niego powracam.


A Wam jakie kosmetyki najbardziej się spodobały w tym miesiącu ???
Czytaj dalej »

17 lutego 2015

Inicjatywa 2H

Jakiś czas temu odezwał się do mnie Pan Mateusz z zapytaniem czy zapoznałabym czytelniki bloga z informacjami na temat Inicjatywy 2H. Poczytałam sobie o tej akcji i uważam, że warto o niej wspomnieć i ją wspierać. Dlatego dziś ten post - może ktoś będzie zainteresowany tymi informacjami.


Inicjatywa 2H polega na tym, że za każdy kupiony kosmetyk firma Diadem sfinansuje dwie godziny (2H) edukacji dla dyskryminowanych z powodu płci dziewczynek i kobiet w krajach trzeciego świata. Jedna godzina jest ogólno-edukacyjna, a druga warsztatowa (na której można nabyć umiejętności zawodowe). Firma podaje, że od chwili rozpoczęcia tej inicjatywy zdołali sfinansować 24 306 godzin edukacji. Wszystko to jest oparte na współpracy z organizacjami non-profit. 
Więcej informacji o Inicjatywie 2H znajduje się tutaj: http://diadem.com.pl/dwie_godziny.html


Firma Diadem jako producent kosmetyków jest mi kompletnie nieznana. To znaczy słyszałam już gdzieś kiedyś, że taka firma jest na rynku, ale nie miałam możliwości, aby te kosmetyki używać. Dlatego cieszę się z okazji, że mogę te dwa wypróbować: podkład kryjący ze skwalanem oraz Szafir cień do powiek w kredce.

Czytaj dalej »

15 lutego 2015

BIOCHEMIA URODY olejek myjący - drzewko herbaciane

W wielu recenzjach na blogach jak również i na YT przewija się olejek myjący z Biochemii Urody, ale ten pomarańczowy. Ja też miałam go kupić. Jednak poczytałam jeszcze informacje o wersji drzewko herbaciane i zdecydowałam się właśnie na ten. Stwierdziłam, że bardziej wpisuje się on w moje obecne potrzeby. W skład zestawu wchodzi wszystko co jest nam potrzebne. Nie trzeba dokupywać żadnych dodatkowych składników. Na tą zawartość składa się:

- zimno-tłoczony olej słonecznikowy z dodatkiem: witaminy E oraz naturalnego olejku eterycznego z drzewka herbacianego
- emulgator: glyceryl cocoate
- etykieta na gotowy produkt.


Przygotowanie olejku jest bardzo łatwe. Wystarczy zdjąć końcówkę dozującą z butelki z olejem słonecznikowym i przelać do niej ostrożnie emulgator. Jest on dość gęsty, dlatego należy chwile poczekać aż cały spłynie. Potem zakręcić butelkę i mocno wstrząsnąć przez ok. 10 sekund. Następnie przykleić etykietę i mamy już gotowy produkt. Jego okres trwałości wynosi 6 miesięcy. Przechowujemy go w plastikowej, przyciemnianej butelce. Olejek ten przeznaczony jest do każdego rodzaju cery, zawłaszcza cery tłustej, trądzikowej, zanieczyszczonej. Można go stosować do zmywania i demakijażu twarzy i oczu rano i/lub wieczorem. Można go używać nie tylko do mycia twarzy, ale też i całego ciała. Ja używam go tylko do mycia twarzy. Do demakijażu oczu mam płyn micelarny. Czasami zdarza mi się myć tym olejkiem okolice oczu, bo jest on delikatny i nie szczypie. Ale samych oczu mimo wszystko nie zamierzam nim myć.

Jest to produkt hydrofilny, czyli lubiący wodę. Chodzi tu o to, że pomimo oleistej konsystencji, dzięki obecności odpowiedniego emulgatora, miesza się z wodą. Olejek ten nie zawiera silnych detergentów, w związku z tym nie pieni się. W trakcie mieszania olejku z wodą tworzy się mleczno-biała emulsja micelarna, która wiąże cząsteczki brudu i makijażu. Wszelkie zanieczyszczenia związane przez micele są potem spłukiwane z wodą.


Olejek ten bardzo dobrze radzi sobie z oczyszczaniem twarzy. Zmywa tłuszcz, makijaż, sebum, zanieczyszczenia nagromadzone na skórze. Wbrew pozorom nie pozostawia wrażenia tłustości, nie jest też komedogenny (nie zatyka porów). Po spłukaniu go wodą zmywa się całkowicie. Działa bardzo łagodnie na skórę. Po spłukaniu jest ona dobrze oczyszczona i lekko nawilżona. Nie pozostaje po nim uczucie ściągnięcia, ani suchości skóry. Jest bardzo wydajny - wystarczy użyć jego niewielką ilość. 

Jedyną jego wadą dla niektórych może być zapach. Ze względu na dodatek olejku z drzewa herbacianego ma charakterystyczny dla tego olejku mocny, ziołowy zapach. Ja miałam już do czynienia z olejkiem z drzewa herbacianego. Na początku jego zapach mi się nie podobał. Jednak aktualnie już się przyzwyczaiłam i zapach tego olejku myjącego mi wcale nie przeszkadza. Najważniejsze jest za to jeszcze dodatkowe działanie, które daje ten olejek. Ma on właściwości silnie antyseptyczne, antybakteryjne i gojące. To właśnie dlatego wybrałam ten, a nie wersję pomarańczową (tamten zresztą i tak kiedyś wypróbuję). Świetnie przyspiesza gojenie wyprysków i stanów zapalnych. Działa bardzo uspokajająco i łagodząco na skórę. Czegoś takiego mi było potrzeba. Wypryski goją się w szybkim tempie i na razie nie pojawiają się żadne nowe.

Pojemność: ok. 120 ml
Cena: 11,80 zł

Używałyście ten olejek myjący ???
A może wersję pomarańczową ???
Co o nim sądzicie ???
Czytaj dalej »

12 lutego 2015

BIOCHEMIA URODY - peeling enzymatyczny EKO

Peeling ten używałam już parę lat temu. Aktualnie postanowiłam powrócić znów do niego. Od tego czasu, gdy miałam go ostatnio, zmieniło się jego opakowanie, ale także i skład. Dlatego pora uaktualnić jego recenzję. Przy zakupie otrzymujemy odmierzone składniki, które potrzebne są do jego zrobienia. Nie trzeba dokupywać nic dodatkowo. Wszystkie składniki należy zmieszać, a instrukcja jak to wykonać znajduje się na stronie internetowej. Zajmuje to tylko kilka minut i mamy już gotowy produkt.

Zawartość zestawu:
- koloidalna mączka owsiana
- mączka ryżowa
- bromelaina / papaina EKO
- plastikowa łyżeczka miarkowa do odmierzania porcji peelingu
- puste, plastikowe pudełko
- etykieta na gotowy produkt


Gotowy produkt ma postać kremowo-beżowego, drobnego proszku o zapachu charakterystycznym dla mąki owsianej. Peeling ten przeznaczony jest dla każdego typu cery, w tym także dla naczyniowej i wrażliwej, które nie tolerują kwasów hydroksylowych AHA oraz peelingów mechanicznych. A także może być stosowany w trakcie kuracji retinoidami i innymi środkami złuszczającymi, kiedy peelingi mechaniczne nie są wskazane. Można go stosować 1-2 razy w tygodniu. Trwałość gotowego produktu wynosi 12 miesięcy.

Peeling miesza się z niewielką ilością wody lub hydrolatu. Ja do zamówienia dorzuciłam jeszcze hydrolat lipowy i to właśnie jego używam do tego peelingu. Osoby o skórze bardzo wrażliwej mogą dodać do tej mieszanki jeszcze troszkę żelu hialuronowego. Ja dodaję kilka kropli oleju arganowego, dzięki czemu peeling nie zastyga mi na twardą skorupę na twarzy. Na początku trzeba wyczuć ile proszku odsypać oraz ile płynu do jego rozmieszania będzie potrzeba. Mi wystarczą dwie płaskie łyżeczki miarkowe. To jest jedyna niedogodność związana z tym peelingiem. Mi to nie przeszkadza, bo lubię mieszać samemu takie proste do zrobienia kosmetyki. Przygotowaną papkę nakładam na umytą i zwilżoną skórę twarzy (można też jeszcze na szyje, dekolt), pozostawiam przez 5-10 minut. Najlepiej używa mi się go wtedy, gdy biorę kąpiel. Wilgotne powietrze w łazience nie pozwala, aby peeling zasechł. Co nie jest wskazane, ponieważ enzymy działają dobrze tylko w wilgotnym środowisku. 


Głównym składnikiem aktywnym peelingu jest koncentrat dwóch ustabilizowanych enzymów: brolemailny (enzymu z miąższu ananasa) oraz papainy (enzymu z miąższu owocu papai). To właśnie one mają za zadanie rozpuszczać martwy naskórek. Działają powierzchniowo na zasadzie rozpuszczania tych zrogowaciałych komórek. Niestety peeling ten nie jest polecany dla osób, które są uczulone na te dwa składniki. Ja nie jestem uczulona i mogę go używać. Peeling działa skutecznie i jestem z niego bardzo zadowolona. Już po pierwszym użyciu widziałam efekty w postaci fajnie wygładzonej skóry. Pozbyłam się łuszczących i suchych skórek, które nie ładnie wyglądają pod podkładem. Jest bardzo delikatny dla skóry, która po jego zmyciu nie jest podrażniona, ani zaczerwieniona. Jak na razie stosuję go raz na tydzień i to mi wystarczy. Z informacji na stronie internetowej wynika, że mączka owsiana ma nadać peelingowi działanie anty-zapalne, a mączka ryżowa ma rozjaśniać przebarwienia i poprawiać koloryt skóry. Nie są to działania, które można zaobserwować już od razu. Rozjaśnianie przebarwień nie jest takie proste i szybkie. Ale jak peeling ten ma się do tego przyczynić, to nie mam nic przeciwko.

Pojemność: 125 ml (41g)
Cena: 15,50 zł

Używałyście ten peeling ???
Jak się u Was sprawdził ???
Czytaj dalej »

9 lutego 2015

MIXA BB krem łagodzący przeciw zaczerwienieniom

Skusiłam się na jego zakup, ponieważ:
- był na promocji (no wiadomo jak te promocje czasem działają),
- zawiera ekstrakt z kwiatu arniki (który ma bardzo dobre właściwości, tylko czasem lepiej jest kupić maść z arniki i skuteczniej zadziała niż krem BB, w którym będzie jej ociupinkę), 
- ma łagodzić i korygować zaczerwienienia (moja skóra zimą ma problem z zaczerwienieniami, np. rumieni się przy gwałtownej zmianie temperatury, dlatego pomyślałam, że taki krem się przyda).


Jak zapewne widać znajduje się on w miękkiej tubce zamykanej na klips. Utrzymana jest ona w dość prostej kolorystyce. Dobrze się go z niej wyciska. Nie ma takiej typowej kremowej konsystencji, tylko jest lekko lejący. Zapach ma delikatny. Jeśli miałabym przytoczyć jakieś zalety z jego działania, to będzie tylko jedna. Nie mam po nim żadnych problemów alergicznych - nie uczulił mnie, ani nie podrażnił. Niestety ten krem BB to totalna porażka. Co mi w nim przeszkadza wypunktowałam poniżej:

- występuje on w dwóch odcieniach. Wybrałam oczywiście ten najjaśniejszy i jest on dla mnie zdecydowanie za ciemny.

- pomimo tego, że jest to krem BB, to trzeba pod niego użyć krem nawilżający.

- skóra się po jego nałożeniu strasznie świeci.

- źle się go rozprowadza po skórze. Robi smugi, plamy. Gdy chcę je poprawić, to efekt końcowy wygląda po tym jeszcze gorzej.

- szybko się ściera ze skóry.

- ma słabe krycie. Tylko lekko wyrównuje koloryt, ale przebarwień nie zakrywa.

- nadaje skórze różowo-pomarańczowego odcienia, co jeszcze bardziej podkreśla zaczerwienienia.


Najgorszy miałam problem jak zużyć ten krem, bo przecież nie będę nim smarować dłoni czy stóp, jak robiłam to w przypadku, gdy jakiś krem nie sprawdził się do twarzy. Ten przecież jest z pigmentem. Aż tu nagle pewnego dnia przyszło olśnienie. Spróbowałam wymieszać go z podkładem, który aktualnie używam, czyli Pierre Rene Skin Balance. Podkład ten mam w odcieniu wybitnie jasnym. Jest on do mnie dopasowany, ale momentami mam wrażenie, że wyglądam w nim nieco za blado. Dlatego mieszam je ze sobą tak, aby wycisnąć więcej podkładu, a tylko troszeczkę tego kremu BB. Podkład nadaje dobrego krycia i matowego wykończenia. Natomiast krem BB nieco ożywia jego kolor i sprawia, że jest taki lekko satynowy, nie taki totalnie matowy. Efekt ten bardzo mi się podoba. Co jednak nie zmienia faktu, że jak ten krem BB mi się skończy, to nie zamierzam kupować kolejnego


Pojemność:  50 ml
Cena: ok. 25 zł (ja kupiłam na promocji za 19,99 zł)

Miałyście ten krem BB z Mixy ???
Co o nim sądzicie ???
Czytaj dalej »

6 lutego 2015

ZIAJA Liście Manuka - pasta do głębokiego oczyszczania twarzy

Produkt ten przeznaczony jest do cery normalnej, mieszanej i tłustej. Ma oczyszczać skórę i działać antybakteryjnie. Główne składniki zawarte w tej paście to: 
- ekstrakt z liści manuka o działaniu antybakteryjnym,
- ściągająco-normalizująca zielona glinka,
- aktywna baza myjąca.

Należy rozprowadzić pastę na dłoniach i myć twarz przy użyciu wody. Można ją używać tylko do oczyszczania skóry lub też dodatkowo jako maseczkę. Producent nazywa ten produkt pastą. Jednak ja określiłabym go jako peeling drobnoziarnisty, który ma dość gęstą konsystencje. Jest on koloru białego. Zawiera w sobie wiele bardzo drobniutkich ziarenek, których część jest w kolorze białym, a część zielonym. Używam go tak średnio 1-2 razy na tydzień. 


Zacznę od tego co mi się w tej paście podoba. Znajduje się w wygodnym w użyciu opakowaniu. Posiada zamykanie typu klips, a dodatkowo jeszcze na nim stoi co sprzyja temu, aby zawartość opakowania przesuwała się w dół. Dzięki czemu łatwo jest pastę wydobyć. Ja na koniec takie opakowania jeszcze rozcinam, aby zużyć produkt do samego końca. Pasta dobrze się rozprowadza na skórze i łatwo daje się zmyć. Jest wydajna - nie trzeba jej zbyt wiele wyciskać na jedno użycie. Po zmyciu pozostaje uczucie czystej i odświeżonej skóry. Nie daje uczucia ściągnięcia skóry, ale skóra jest dość wysuszona i muszę zaraz posmarować się kremem. Ma przyjemny i niedrażniący zapach. Można ją kupić bez problemu, ponieważ kosmetyki marki Ziaja są dobrze dostępne. Jest też tania.


Mieszane uczucia mam co do właściwości złuszczających. Pasta coś tam nieco złuszcza martwy naskórek, ale nie cały. Z drugiej jednak strony, gdy lepiej wczytać się w obietnice producenta, to okazuje się, że znajduje się tam zapis o "delikatnych właściwościach złuszczających". A to zapewnienie zostało spełnione. Osoby z wrażliwą skórą powinny uważać na tą pastę, bo te drobinki mogą podrażnić. Tak się właśnie dzieje u mnie. Po umyciu mam lekko zaczerwienioną twarz. Osoby ze skórą naczynkową nie powinny jej w ogóle używać. Na koniec pozostała jeszcze kwestia zaskórników. Moim zdaniem pasta ta nie radzi sobie z nimi, a także z innymi niedoskonałościami skóry. W tym przypadku nie robi nic. Znalazłam opinie, że osoby, które tego nie dostrzegają i tak się tego działania po tej paście nie spodziewały, więc to nie problem. Jednak skoro producent obiecuje takie działanie, to należy go z tego rozliczyć, albo niech nie pisze takich obietnic. 

Pojemność: 75 ml

Cena: ok. 9 zł

Skład: Aqua (Water), Hydrated Silica, Glycerin, Polyethylene, Sodium Laurenth Sulfate, Titanium Dioxide, Cellulose Gum, Panthenol, Illite, Propylene Glycol, Leptospermum Scoparium Leaf Extract, Hydroxyethyl Acrylate/Sodium Acryloyldimethyl Taurate Copolymer, Diazolidinyl Urea, Methylparaben, Propylparaben, Parfum (Fragrance), Benzyl Salicylate, Hexyl Cinnamal, Limonene, Linalool.

Podsumowując: Dla mnie ta pasta to taki produkt do oczyszczania twarzy, na który muszę uważać, aby nie podrażnić skóry tymi drobinkami. Jest dobra, ale nie zaklasyfikowałabym jej do moich ulubieńców. Mam już inne sprawdzone kosmetyki do oczyszczania twarzy. Dlatego ta pasta wędruje do mojej siostry, bo chciała ją wypróbować.

A Wy jakie macie doświadczenia z tą pastą ???
A także z serią Liście Manuka z Ziaji ??
Czytaj dalej »

3 lutego 2015

GARNIER Fructis Gęste i Zachwycające - szampon wzmacniający

Ogólnie szampon ten określiłabym jako średniak. Szału nie robi, ale nie jest też aż tak zły. Znajduje się on w opakowaniu standardowym jak na szampony Fructis. Ta wersja akurat jest utrzymana w mocnym i żywym odcieniu różu. Zapewne wyróżnia się dzięki temu na sklepowej półce. Niestety jest ono mało praktyczne. Teraz, gdy szampon już mi się kończy, trudno jest go wydobyć. Nie da się tego opakowania postawić do góry dnem. Muszę go trzymać w kubku, aby szampon spłynął. Jego zapach jest ładny i przyjemny. Określiłabym go jako taki lekko słodkawy.


Jest on dość gęsty, ale łatwo daje się rozprowadzić na włosach. Zresztą ja i tak rozrabiam go nieco z wodą zanim nałożę na włosy. Osobom lubiącym, gdy szampon się dobrze pieni powinien się spodobać pod tym względem, ponieważ tworzy sporo piany. Jest bardzo wydajny. Wystarczy użyć niewielką ilość. Jeśli chodzi o jego działanie to dobrze oczyszcza, czyli robi to co szampon powinien. Nie obciąża włosów i nie powoduje ich szybszego przetłuszczania. Zaraz po umyciu włosy wyglądają na bardziej puszyste i gęste. Są też miękkie i gładkie. Niestety ten efekt szybko mija. Po kilku godzinach od umycia włosy wyglądają już tak normalnie, jak zwykle. Nie zdarzyło się, aby plątał włosy. Co jest dobre, bo nie lubię, gdy włosy po umyciu są skołtunione, nawet jeśli przed myciem je rozczesałam. Nie używam go za każdym razem, gdy myję włosy, tylko robię sobie od niego przerwy, ponieważ inaczej powodował zbyt wielkie puszenie się i strączkowanie włosów.


Pojemność: 250 ml

Cena: ok. 10 zł

Skład: Aqua / Water, Sodium Laureth Sulfate, Coco-Betaine, Sodium Lauryl Sulfate, Sodium Chloride, Glycol Distearate, Niacinamide, Alcohol Denat., Saccharum Officinarum Extract / Sugar Cane Extract, Hydroxypropyl Guar Hydroxypropyltrimonium Chloride, Sodium Hydroxide, Aminopropyl Triethoxysilane, Polyquaternium-30, Camellia Sinensis Leaf Extract, Benzyl Alcohol, Linalool, Punica Granatum Extract, 2-Oleamido-1,3-Octadecanediol, Acrylates Copolymer, Pyrus Malus Extract / Apple Fruit Extract, Pyridoxine HCl, Citric Acid, Methylchloroisothiazolinone, Methylisothiazolinone, Citrus Medica Limonum Peel Extract / Lemon Peel Extract, Hexylene Glycol, Hexyl Cinnamal, Amyl Cinnamal, Parfum / Fragrance.


Używałyście ten szampon ??
Jak się u Was sprawdził ??
Czytaj dalej »