31 lipca 2014

WYPOCZYNEK

Kochani!

Szykuje się na wyjazd. Mam listę rzeczy, które trzeba spakować. Trochę muszę dokupić. A potem ogarnąć to wszystko. Finał tego będzie taki, że na około 12 dni znikam z blogsfery. Jedziemy z mężem i znajomymi na zasłużony wypoczynek. Już nie mogę się doczekać :)) Będzie to wypoczynek bez pochłaniaczy czasu takich jak Internet, telefon. Dlatego przez ten czas nie będą się pojawiały nowe posty. Mam nadzieje wrócić wypoczęta z nowymi pomysłami na wpisy.

 (Źródło: http://www.tapetus.pl/)

Życzę Wam udanych wakacji :))
Do usłyszenia niebawem :))

Czytaj dalej »

30 lipca 2014

Moje kosmetyczne skarby: rozświetlacz i bronzer

Przedstawiłam Wam ostatnio moje ulubione róże do policzków. Pomyślałam sobie, że w kolejnej odsłonie kosmetycznych skarbów można by zaprezentować coś z mini powiązanego. W notesie mam spis tematów do tej serii postów. Jest tam też przewidziany wpis o bronzerze i rozświetlaczu. 


ESSENCE Rozświetlający puder do twarzy 
z limitowanej kolekcji The Twilight Saga Breaking Dawn part 2


Stosuję go jako rozświetlacz. Spodobał mi się głównie dlatego, że nie ma w sobie wielkich i okropnych drobin brokatu. Ma za to tylko kilka takich złotawych i bardzo delikatnych. Znajduje się w solidnie wykonanym opakowaniu. Mam go już chwile i nie popsuło mi się jeszcze, jedynie dość sporo porysowało. Rozświetlacz ten jest wydajny, nie pyli i nie kruszy się. Ma on ładny, ciepły, złotawy odcień. Ślicznie prezentuje się na skórze. Daje taki lekko satynowy efekt. Ja lubię go też używać jako cień do powiek. Szkoda, że to była limitowana edycja. Ostatnio zaczął mnie jednak kusić puder rozświetlający The Balm Mary-Lou. Na razie powstrzymuję się przed jego zakupem, ponieważ ten z Essence jest wystarczajacy jak na moje potrzeby. Za niewielką cenę jest to bardzo przyzwoity produkt. Ładnie się nakłada, nie robi plam, długo się utrzymuje. 

IKOS Ziemia Egipska


Jest to palona glinka nadająca skórze naturalny wygląd opalenizny słonecznej. Znajduje się w plastikowym opakowaniu, które jest bardzo eleganckie, a przy tym też trwale. Ziemia egipska dostępna jest w dwóch wersjach: jaśniejszej i ciemniejszej. Ja wybrałam tą jaśniejszą "Naturelle", jako że jestem posiadaczką jasnej karnacji. W opakowaniu wygląda ona na bardzo ciemną, ale odcień ten okazał się dla mnie w sam raz. Bardzo ładnie wtapia się w skórę, a jej kolor to ciepła, brzoskwiniowa-morela. Jest to kosmetyk mocno sprasowany, dlatego ciężko przesadzić i nałożyć jej zbyt dużo na raz. Bardzo łatwo jest stopniować jej nakładanie. Po nałożeniu kolejnych warstw nie pojawiają się plamy, a efekt nadal jest bardzo naturalny. Ziemię egipską można używać na dwa sposoby: na całą twarz, szyję i dekolt lub w roli bronzera nakładając ją jedynie pod kośćmi policzkowymi. Ja aplikowałam ją na oba te sposoby. Jednak częściej służy mi jako bronzer. Ziemia Egipska jest bardzo trwała i wydajna - mam ją już dwa lata i na razie nie widać na niej dużych śladów zużycia. Można ją kupić w dwóch pojemnościach: 7g oraz 13g. Ja wybrałam mniejszą. Ziemia egipska to nie jest tani kosmetyk (za moją zapłaciłam 69 zł), ale moim zdaniem warto wydać na nią te pieniądze. Biorąc pod uwagę jej wydajność te 7g wystarczy mi chyba do końca życia ;P

A Wy macie swoje ulubione rozświetlacze i bronzery ???
Czytaj dalej »

29 lipca 2014

Moje pierwsze hybrydy

Na spotkaniu blogerek w Rzeszowie dostałam między innymi zaproszenie do Douglasa na zabieg pielęgnacyjny na dłonie + hydrydy. Wybrałam się tam wczoraj. Zapraszam Was na prezentację efektów :))


Zajęła się mną przesympatyczna Pani Agnieszka. Najpierw zaprezentowała jakie kolory są do wyboru. Zdecydowałam się na mocny, neonowy róż połączony z odrobiną brokatu. Podoba mi się to połączenie. Świetnie pasuje na lato i wakacje. 

Lakier różowy jest z firmy MISTERO, a jego kolor to Watermelon Aqua Fresca
Lakier brokatowy jest z OPI, nosi nazwę My Favorite Ornament


Na koniec była pielęgnacja dłoni, czyli zabieg parafinowy. Najpierw złuszczanie wykonane peelingiem Talasso-Scrub marki Collstar. Następnie nałożenie parafiny i czekanie w specjalnych rękawiczkach. Szkoda, że nie zapytałam pani Agnieszki jaki krem do rąk użyła, bo potem przez cały dzień pięknie pachniały mi dłonie. Jego zapach utrzymał się aż do wieczora. Ale powróćmy do zdjęć paznokci. Tak prezentują się moje hybrydy :))






Miałyście już lakier hybrydowy na paznokciach ???
Jak długo się Wam utrzymywał ???
Czytaj dalej »

25 lipca 2014

NOWOŚĆ !!! ZIAJA krem BB

Z kosmetyków, które otrzymałam na spotkaniu blogerek w Rzeszowie najbardziej zaciekawiły mnie kremy BB i CC, które są nowością marki Ziaja. Zresztą nie tylko mnie one zainteresowały. Po komentarzach widziałam, że część z Was również. Od razu zabrałam się więc za ich testowanie. W dzisiejszym wpisie skupie się na kremach BB. O kemie CC będzie osobny post.

Krem BB ma stanowić "nowoczesne połączenie kompleksowej pielęgnacji z działaniem korygującym niedoskonałości skóry. Jest uniwersalnym rozwiązaniem na szybką poprawę wyglądu skóry. Skutecznie zastępuje fluid. Dba o prawidłowe nawilżenie, ochronę i regenerację. Ma lekką konsystencje, łatwo się rozprowadza i natychmiast wtapia w skórę".


Jak wygląda ich działanie najlepiej przedstawię odnosząc się do tego co producent o nich napisał:

- wyrównuje koloryt skóry i podkreśla jej naturalny odcień

Kremy te występują w dwóch odcieniach: odcień naturalny oraz odcień opalony, brzoskwiniowy. Niestety tak się składa, że ten jaśniejszy z nich (czyli odcień naturalny) jest dla mnie za ciemny. Jestem typowym bladziochem. Co prawda aktualnie nieco opaliło mnie słońce, jednak to i tak za mało, aby krem ten pasował do mnie swoim odcieniem. Trochę mnie to dziwi, ponieważ Ziaja jest to polska firma, która powinna wiedzieć jakie odcienie skóry mają Polki. Przydałby się jeszcze trzeci odcień, który byłby jaśniejszy od tych dwóch. Odcień opalony jest tak ciemny dla mnie, że będzie pasował do kogoś bardzo mocno opalonego.


- ukrywa przebarwienia, zaczerwienienia i rozszerzone pory

Jest to krem o bardzo lekkiej konsystencji. To właśnie jest jego głównym plusem. Jest on z rodzaju kremów, które fajnie można na szybko zaaplikować na twarz latem. Jadnak tak się składa, że nie ma on dobrego krycia. Wyrównuje nieco koloryt skóry, ale nie zakrywa większych przebarwień czy innych niespodzianek.

- działa matująco oraz redukuje błyszczenie skóry

Niestety nie mogę się z tym zgodzić. Nie ma on działania matującego. Już zaraz po jego nałożeniu skóra bardzo się błyszczy. Nie jest to ten rodzaj zdrowego i fajnego blasku. Tylko wygląda to tak jakbym miała już podkład zbyt długo na skórze i czas najwyższy byłoby go zmatowić. Dlatego zaraz po nałożeniu go na skórę od razu używam pudru.

- chroni przed promieniowaniem UV i foto-starzeniem

Tak, bo ma filtr SPF15.


Krem do skóry tłustej i mieszanej oprócz tego ma za zadanie dodatkowo jeszcze normalizować wydzielanie sebum, wygładzać nierówności potrądzikowe naskórka, łagodzić oznaki zmęczenia, zapewniać skórze zdrowy wygląd. Używałam właśnie ten krem, ponieważ mam skórę mieszaną. Jakoś nie zauważyłam u mnie żadnego z tych efektów.

Krem do skóry normalnej, suchej i wrażliwej ma dodatkowo nawilżać, uelastyczniać, łagodzić podrażnienia, oraz pozostawiać skórę rozświetloną, wypielęgnowaną i promienną. Tego nie miałam bardzo jak sprawdzić, ponieważ mam ten krem w odcieniu opalonym i jest on znacznie za ciemny jak dla mnie.

Cena ok. 10 zł za 50 ml

Niestety z przykrością muszę stwierdzić, że rozczarował mnie krem BB od Ziai. Jego zaletą jest to, że jest bardzo lekki. Dzięki temu łatwo i dobrze się rozprowadza po skórze. Nie robi smug i plam. Fajny do stosowania latem. Niestety ma małą gamę kolorystyczną (bo tylko dwa odcienie), a jaśniejszy jego wariant jest dla mnie zbyt ciemny. Wpada też nieco w zbyt pomarańczowe tony. Mimo wszystko cieszę się, że mogłam wypróbować te kremy BB.

A Wy mieliście okazje wypróbować te kremy BB ???
Co o nich sądzicie ???
Czytaj dalej »

22 lipca 2014

Moje kosmetyczne skarby: róże do policzków

Tak się składa, że mam tylko trzy róże do policzków i wszystkie są moimi ulubieńcami. Kiedyś marzy mi się mieć róż MAC Well Dressed. Bardzo podoba mi się jego kolor. Czytałam też o nim wiele pozytywnych recenzji. Jednak na razie zapraszam na prezentacje róży, które aktualnie posiadam :))


SEPHORA nawilżający róż do policzków
Mam go w kolorze numer 8 - Rose Petal. Jest to róż matowy. Nie ma drobinek, nie jest też perłowy. Jeśli chodzi o kolor, to jest to taki słodki, cukierkowy róż. Nałożony na skórę wygląda bardzo naturalnie i świeżo. Ma delikatny kolor i na mojej jasnej karnacji wygląda dobrze. Ciężko przesadzić i nałożyć go za dużo. Świetnie da się stopniować jego nasycenie. Jest bardzo trwały - trzyma się cały dzień, nie trzeba nic poprawiać. Dzięki temu jest bardzo wydajny. Jego pojemność to 3,2g.


CATRICE (limitowana kolekcja Nymphelia Unbeleaf'able)
Jest to mozaikowy, wypiekany róż. Wygląda na brązowo-rudy, dlatego na początku obawiałam się, że może być za ciemny jak na moją jasną karnację. Jednak nie ma co sugerować się jego wyglądem, po nałożeniu na skórę okazuje się, że jest on morelowy. Jest to odcień ciepły. Ma delikatny kolor, ale mimo to trzeba uważać, aby nie przesadzić przy jego nakładaniu. Jego trwałość jest dobra - wytrzymuje spokojnie cały dzień na twarzy. Na skórze wygląda bardzo naturalnie. Uwielbiam go używać teraz latem, bo daje efekt skóry muśniętej słońcem, takiego zdrowego rumieńca. Jego pojemność to 6,3g. 


FRESHMINERALS
Jego opakowanie wygląda przeuroczo. Jest ono nieduże i bardzo poręczne. Jednak mimo to mieści w sobie lusterko i aplikator. Patrząc na niego może się wydawać, że będzie to taki róż o delikatnym odcieniu, którego pewnie będzie trzeba użyć kilku warstw, aby było go w ogóle wiać. Okazuje się jednak, że róż ten jest bardzo dobrze napigmentowany i trzeba uważać przy jego aplikacji, bo można narobić sobie nim zbyt mocnych plam. Najlepiej jest zebrać jego nadmiar z pędzla. Posiadam odcień o nazwie Hong Kong. Ma on śliczny, ciepły kolor. Dobrze się w nim czuje na twarzy. Jest go niedużo, bo tylko 5g. Jednak jest ogromnie wydajny i bardzo trwały.


Róże te na skórze prezentują się następująco:


A Wy ile macie róży do policzków ???
Jakie są Wasze ulubione ???
Czytaj dalej »

20 lipca 2014

LIRENE kosmetyki z linii STOP CELLULIT

A skład linii STOP CELLULIT wchodzi kilka kosmetyków:

(Źródło: http://sklep.eris.pl/lirene/pl/)

Ja używam trzech z nich: 

 antycellulitowy peeling myjący
antycellulitowy żel pod prysznic
antycellulitowa maska do ciała


Pierwszą cechą, która mi się w nich bardzo podoba to ich zapach. Jest on przyjemny, cytrusowy, nieco jakby wpadający w pomarańczowy. Nie wyczuwam w nim żadnych chemicznych naleciałości. Kosmetyki te znajdują się też w wygodnych i poręcznych opakowaniach. Dobrze wydobywa się z nich zawartość. Opakowania peelingu i żelu pod prysznic są półprzezroczyste dzięki czemu widać ile ich zawartości jeszcze zostało. Bez problemu da się je postawić, tak aby ich zawartość spływała na dół. A w razie potrzeby można je rozciąć. Opakowania tych kosmetyków mają rzucający się w oczy, energizujący pomarańczowy kolor. Taki kolor ma też żel pod prysznic i peeling. Tylko maska do ciała jest koloru białego.

Kosmetyki te zawierają 5 składników aktywnych:

- złotą algę
- kofeinę
- L-karnitynę
- eskulinę
- centellę azjatycką


Peeling myjący ma dość grube i ostre drobinki. Dobrze złuszcza martwy naskórek. Skóra po jego użyciu jest gładka i miła w dotyku. Jest na tyle rzadki, że dobrze wydobywa się go z opakowania, a zarazem na tyle gęsty, że nie spływa z dłoni. Zawiera dużo drobin peelingujacych, które nie rozpuszczają się w wodzie. W związku z tym powstaje tutaj jedyne zastarzezenie jakie do niego mam. Po prostu  nieco ciężko jest mi go zmyć ze skóry. Najlepiej używać go pod prysznicem. W wannie mam problem, aby dobrze spłukać ze skóry te drobinki, bo spłukując jedne nanoszę na skórę następne.

Żel pod prysznic robi po prostu to, co ma robić, czyli oczyszcza skórę. Spełnia zatem swoje podstawowe zadanie. Zatopione są w nim małe, niebieskie drobinki, które tak właściwie niczego nie robią. Nawet producent nie wspomina nic po co one tam właściwie są. Nie czuć ich na skórze podczas używania tego żelu. Jego główne zalety są takie, że jest wydajny i dobrze sie pieni. 


Kremową maskę do ciała nie używam według zaleceń producenta. Na saszetce napisane jest, aby użyć ją całą na raz. Nanieść ją grubą warestwa, pozostawić na 15-20 minut, następnie pozostały preparat wmasować w skórę. Ja używam tą maskę tak jakby to był balsam do ciała. Używam jej niewielką ilość, ponieważ jest tak gęsta i treściwa jak masło do ciała. Ale da się nią posmarowac dość sporą powierzchnię skóry. Użyłam ją już 5 razy na same uda. Wystarczy mi jeszcze na raz, może dwa.

Podsumowując: Przyjemnie używa mi się tego trio do oczyszczania i pielęgnacji skóry. Mają wygodne w użyciu opakowania i przyjemny zapach. Zapewne wspomagają walkę z cellulitem, jednak należy pamietać, że same kosmetyki niczego nie załatwią. Trzeba ich stosowanie połączyć z ćwiczeniami, masażami, dietą, itp.

Używałyście kosmetyków z linii Stop Cellulit od Lirene ???
Jak się u Was sprawdziły ???
Czytaj dalej »

17 lipca 2014

ShinyBox czerwiec 2014 - opinia

Shinybox świętuje drugie urodziny. Z tej okazji wydał specjalną jubileuszową edycję pudełka. Znalazło się tutaj 5 pełnowymiarowych produktów, jeden mini produkt oraz prezent dla członkiń VIP. Uważam to pudełko za bardzo udane. Już od kilku miesięcy tak dobrego nie było.


ORGANIQUE peeling solny do ciała (produkt pełnowymiarowy)
Bardzo się cieszę, że ten peeling znalazł się w pudełku. Chętnie go wypróbuję. Na razie jednak go jeszcze nie używałam, ponieważ mam aktualnie trzy inne w użyciu. Najpierw muszę je zużyć. Peeling ten ma pojemność 200 g i kosztuje ok. 40 zł.


SYIS gąbeczka make-up blender edycja limitowana (produkt pełnowymiarowy)
Fajnie, że została dołączona do pudełka. Jest to moje pierwsza gąbeczka, dlatego nie mam porównania jej z innymi. Na razie rzadko jej używam, ale uważam ją za fajny gadżet. Próbowałam nakładać nią podkład mineralny na sucho. Nie jest źle, jak się do niej bardziej przyzwyczaję, to pewnie będę używać jej częściej. Jej cena to 50 zł

 
DOVE antyperspirant Invisible Dry Anty-White Marks (produkt pełnowymiarowy)
Nie używam go. Na razie sobie leży, ponieważ stosuję dezodorant marki Alva oraz antyperspirant z poprzedniego boxa z Rexony. Jego cena to ok. 15 zł za sztukę.


MARION serum chroniące włosy przed działaniem wysokiej temperatury (produkt pełnowymiarowy)
O ile zrezygnowałam z używania prostownicy, to jednak suszarki dalej używam. Dlatego serum to jest przydane. Ma ono konsystencję dość gęstego olejku i przyjemny zapach. Co prawda jest to produkt opary na silikonach, ale nie obciąża włosów, nie powoduje szybszego ich przetłuszczania, nieco je nawet wygładza. Kosztuje ok 10 zł za 30 ml.


MOSQUITERUM spray (produkt pełnowymiarowy)
Komary uwielbiają mnie gryźć, dlatego spray ten jest mi bardzo przydatny. Jego koszt to ok. 20 zł.


ETRE BELLE maseczka kolagenowa w kremie (mini produkt)
Mam aktualnie kilka maseczek do zużycia, dlatego tą dałam siostrze. Pełnowymiarowe opakowanie ma 50 ml pojemności i kosztuje ok 130 zł.


SYLVECO pomadka odżywcza z peelingiem oraz próbki - prezent dla członkin VIP
Tej pomadki już od pewnego czasu byłam bardzo ciekawa, dlatego ucieszyłam się z tego, że znalazła się w pudełku. Dobrym pomysłem było też dołączenie próbek kremów i szamponu. O kremach tych na razie tylko dużo czytałam opinii, fajnie jest móc je wypróbować.


A Wy co sądzicie o czerwcowym ShinyBoxie ???
Czytaj dalej »

15 lipca 2014

Moje kosmetyczne skarby w kategorii perfumy

Już sporo osób przedstawiło swoje ulubione zapachy. Dziś dołączam do nich i ja :))


Moja kolekcja jest skromna. Nie znam jeszcze wielu zapachów, ale mimo to mam kilka ulubionych. Prefuję zapachy świeże, kwiatowe. W tą kategorię świetnie wpisuje się woda perfumowana DKNY Be Delicious. Uwielbiam ją od pierwszego powąchania. Najbardziej mi pasuje na wiosnę i lato. Jest to zapach przyjemy dla nosa, nie duszący i nienachalny. Dodatkowo buteleczka, w której jest on zamknięty prezentuje się bardzo ładnie. 

Nuta głowy: magnolia, ogórek, grapefruit
Nuta serca: zielone jabłko, tuberoza, róża, fiołek, konwalia
Nuta bazowa: ambra, aromatyczne drzewa


Inny zapach, do którego uwielbiam powracać latem to Elizabeth Arden Green Tea. Tą wodę perfumowaną określiłabym jako cytrusową, orzeźwiającą, ale zarazem bardzo elegancką.

Nuta głowy: rabarbar, mięta, skórka pomarańczy, bergamotka, cytryna
Nuta serca: goździk, jaśmin, zielona herbata
Nuta bazowa: mech dębowy, piżmo, kminek, seler, biała ambra


Kolejnym zapachem, który mnie urzekł jest woda toaletowa Hugo Boss Woman (Red). Koleżanka z pracy ją miała i tak spodobał mi się ten zapach, że musiałam ją mieć. Jest to zapach lekki, przyjemny i dziewczęcy.

Nuta głowy: zielone jabłko, kwiat papai, porzeczka, wodne rośliny, mech
Nuta serca: jaśmin, biała lilia, irys, nektarynka
Nuta bazowa: kwiat wanilii, drzewo sandałowe


Moja najnowsza woda perfumowana to prezent imieninowo-urodzinowy od męża. Jest to Calvin Clein Euphoria. Zapach ten należy do kategorii drzewno-orientalnej. Jest on bardzo zmysłowy i tajemniczy. 

Nuta głowy: sycylijska bergamotka, brzoskwinia, zielone liście
Nuta serca: lotos, champaca, orchidea, białe kapryfolium
Nuta bazowa: drzewo sandałowe, płynna ambra, likier Bailey's


Na koniec chciałam jeszcze wspomnieć o wodzie perfumowanej sygnowanej przez Katy Perry - Killer Queen. Skończyła mi się już ona, Jednak zostawiłam sobie jej buteleczkę, bo to właśnie ona skłoniła mnie do zakupu tych perfum. Ich zapach jest mocny i duszący, przez co nie do końca wpisuje się w moje gusta. Jednak, gdy już się do niego przyzwyczaiłam, to okazał się świetny w okresie jesienno-zimowym oraz na wieczorne wyjścia. 

Nuta głowy: Leśne jagody, Ciemna śliwka, Bergamotka
Nuta serca: Czerwona aksamitna celozja, Naturalny jaśmin Sambac, Tęczowa plumeria
Nuta bazowa: Kaszmeran, Naturalne serce paczuli, Płynna pralinka


Znacie te zapachy ???
Jakie są Wasze ulubione perfumy ???
Czytaj dalej »

12 lipca 2014

Firmy, które wsparły spotkanie

Gentle Day oraz Always 
(razem na zdjęciu, bo to ten sam rodzaj produktów)


 Coloris
(nieznana mi marka, dlatego fajnie będzie wypróbować) 


Femi
(miałam możliwość już kilka produktów Femi używać, dlatego chętnie wypróbuję i ten)


Forte Sweden
(kosmetyki do mycia też się przydadzą)


Proastiq
(nowa firma na rynku - dostałam do przetestowania krem do twarzy na dzień)


Douglas - zaproszenie


Pilomax
(kilka produktów do pielęgnacji włosów)


Cosmetic-Service
(szukam informacji co to może być. Przypuszczam, że to mydło w kształcie babeczki)


Allepaznokcie
(coś dla paznokci też się znalazło)


 Ziaja
(kremy BB i CC, a także wiele próbek)


Mary Kay
(bon upominkowy i próbki)

Czytaj dalej »

10 lipca 2014

Relacja z Wakacyjnego Spotkania Blogerek

Jak już wiecie 5 lipca byłam na spotkaniu blogerek w Rzeszowie. Miało ono miejsce w restauracji "Konfitura". Mieści się ona na ulicy Słowackiego. Niby jest to w centrum, niby wiele razy tamtędy przechodziłam, ale nie zwróciłam uwagi, że tam taka restauracja jest. Dzięki temu spotkaniu odkryłam nowe miejsce na mapie Rzeszowa. Wystrój restauracji jest bardzo ładny, ciekawie pomyślany i bardzo klimatyczny. Karta zawiera interesujące napoje, jak na przykład z arbuza. Ja skusiłam się jednak na koktajl truskawkowy.


Organizatorką spotkania była Kasia z bloga Malowana Słońcem. Wszystko świetnie przygotowała. Na godzinę 14 powoli schodziły się uczestniczki, a w między czasie przeglądałyśmy menu i rozmawiałyśmy na różne tematy.


Na spotkaniu miałyśmy kilku gości. Najpierw Pani Regina - przedstawicielka marki Ziaja, która to marka jest znana zapewne każdemu. Porozmawiałyśmy z nią o firmie i o ulubionych kosmetykach marki. Pani Regina opowiadała nam dodatkowo jeszcze o analizie kolorystycznej. A następnie przedstawiła nowości, które dostałyśmy do przetestowania. Był tam m.in. krem BB, który zaczęłam już nawet używać.

Potem zjawili się dwaj panowie, którzy stworzyli nową markę kosmetyczną na rynku. Opowiadali jak zrodził się pomysł, do jej powstania - otóż na ćwiczeniach w laboratorium. Firma funkcjonuje od  marca tego roku. Nosi nazwę Proastiq. Jest to firma z podkarpacia (a dokładnie z Sokołowa Małopolskiego) produkująca dermokosmetyki dla skóry zmęczonej i zestresowanej, których głównym składnikiem jest Astaksantyna. To najsilniejszy znany nauce antyoksydant wystepujący w naturze, produkowany przez algi. Aktualnie w sprzedaży mają krem na dzień i na noc. Trwają prace nad kremem pod oczy. Mi się do testów trafił krem do twarzy na dzień. Jestem bardzo ciekawa efektów jego działania.


Na koniec gość specjalny, czyli właścicielka i założycielka szkoły wizażu i stylizacji "Maguillage Art" - Aleksandra Bożek. Opowiedziała nam o swoim autorskim programie, o zajęciach w szkole i o analizie kolorystycznej. Niestety nie zrobiłam żadnych zdjęć z tej częsci spotkania.

Ze spotkania wyszłam bogatsza o nowe informacje. Nie tylko te od firm kosmetycznych, ale też od dziewczyn, bo polecałyśmy sobie różne kosmetyki. Szkoda, że nie zrobiłam więcej zdjęć. Pisząc tego posta posiłkowałam się kilkoma zdjęciami od Eli z bloga "Młoda mama w świecie mody".
Na spotkaniu bawiłam się świetnie i mam nadzieję, że będą jeszcze kolejne takie spotkania. Upominki otrzymane na spotkaniu pokażę Wam w następnym poście.
Czytaj dalej »

7 lipca 2014

Moje kosmetyczne skarby w kategorii ochrona przed przykrym zapachem / poceniem

Czyli dziś będzie mowa o dezodorantach z kryształu marki Alva. Najpierw miałam wersję z atomizerem, jednak źle mi się jej używało. Gdy tamten dezodorant mi się skończył następny wzięłam już w formie roll-on. Skusiłam się na produkt, który posiada kryształy składające się z ałunów, ponieważ byłam ciekawa jak będzie działał dezodorant, który nie zawiera substancji konserwujących, syntetycznych substancji zapachowych, czy związków chloru. Zaciekawił mnie również dlatego, że jest to produkt naturalny i organiczny, a także posiada certyfikat Ecocert.


Wybrałam wersję Intensiv, która ma pojemność 50 ml i kosztuje 29,90 zł. Gdy go zamawiałam, to mąż też zechciał, aby mu taki dezodorant kupić. Zaskoczył mnie tym bardzo. Oczywiście było to pozytywne zaskoczenie. Zamówiłam mu wersję dla mężczyzn, która ma pojemność 50 ml i kosztuje 31,90 zł. Oba kupiłam w sklepie internetowym Skarbiec Natury. Jesteśmy zadowoleni ze swoich dezodorantów, dlatego pomyślałam, że przy okazji pisania o moich kosmetycznych skarbach w tej kategorii, wspomnę też nieco o tym co polubił mój mąż. Na początku wspomnę może jeszcze, że oboje z mężem nie mamy problemów z nadmiernym poceniem, dlatego skuteczny jest w naszym przypadku dezodorant. Nie potrzebujemy aż tak bardzo używać antyperspirantów.


Informacje od producenta:
Minerały zawarte w dezodorancie chronią ciało przed przykrym zapachem. Dezodorant zapewnia perfekcyjną ochronę i delikatne działanie na skórę. Znakomite dopasowanie do skóry, długie działanie oraz wysoka skuteczność pozwalają zakwalifikować ten dezodorant do absolutnych faworytów. Zawarte w dezodorancie kryształy składają się z ałunów - tak zwanych soli aluminiowych. Ałuny tego rodzaju znajdują zastosowanie nawet w medycynie. Polecany do wszystkich rodzajów skóry.


Oba dezodoranty mają konsystencje płynną, która sprawia wrażenie mętnego płynu. Mój jest bezzapachowy, co mi osobiście pasuje, bo dzięki temu "nie gryzie" się z perfumami. Dezodorant mojego męża ma taki typowo męski zapach. Ale nie jest on mocny i nachalny. Podoba nam się w tych dezodorantach to, że są bardzo delikatne - nie podrażniają skóry, nie powodują pieczenia (nawet jak mój używam na skórę świeżo po depilacji). Świetnie neutralizują zapach potu, a ich działanie jest długotrwałe. Dodatkowo nie brudzą ubrań. Za to uwielbiam je najbardziej, bo miałam już wiele dezodorantów, które zostawiały okropne ślady na tkaninach, a co gorsza nie dało się ich sprać przez co niszczyły ubrania. Kolejny ich plus to wydajność - powinny wystarczyć na około rok użytkowania. Dobre w nich też jest to, że nie są pozaklejane etykietami dookoła. W jednym miejscu postawiona jest szpara, przez która widać ile dezodorantu jeszcze zostało.


Używałyście dezodorantów na bazie ałunu ???
Jak się u Was sprawdziły ???
Czytaj dalej »