28 kwietnia 2017

Moja wieczorna pielęgnacja twarzy

W styczniu opisałam jak wygląda moja poranna pielęgnacja twarzy. Chciałabym teraz wspomnieć troszkę o moich wieczornych rytuałach pielęgnacyjnych. Cały czas stawiam na minimalizm, a kosmetyki staram się dobierać tak, by zapewnić mojej skórze odpowiedni poziom nawilżenia. Wieczorem mam jednak więcej czasu niż rano, dlatego mogę się skupić na pielęgnacji bardziej dopasowanej do aktualnych potrzeb mojej skóry.



Moja wieczorna pielęgnacja twarzy składa się z dwóch etapów. Pierwszy to zmycie makijażu zaraz po powrocie z pracy do domu. Pozostawiam go na dłużej, tylko gdy wiem, że jeszcze gdzieś muszę wyjść. Jednak najczęściej wygląda to tak, że przebieram się w wygodny, domowy strój i udaję się w stronę łazienki zmyć makijaż. Należę do osób, które nie lubią w nim długo chodzić. Nigdy też nie zdarzyło mi się iść spać w makijażu. Nawet, gdy wróciłam późno i byłam bardzo zmęczona. Ten mój etap demakijażu nie zajmuje dużo czasu i wygląda następująco:


KROK 1: mycie / oczyszczanie

Najpierw nasączam dwa waciki płynem micelarnym, przykładam je do oczu i tak trzymam przez chwilę, aby rozpuścić makijaż. Dzięki temu tusz da się zmyć szybko i bez mocnego pocierania skóry. Potem przecieram wacikami też resztę twarzy. Płyn micelarny, który obecnie używam to Farmona Professional PURE ICON. Jest on skuteczny, nie szczypie w oczy, a do tego jest bardzo wydajny. Opakowanie pojemności 500 ml nie było drogie, bo kosztowało ok. 25 zł.


Następnie przychodzi kolej na żel do mycia twarzy. W styczniu pokazywałam Wam ten z Under Twenty, ale skończył mi się już jakiś czas temu. Teraz używam Tymiankowy żel do twarzy firmy Sylveco. Wiele osób go polecało, przez pewien czas nawet było mi go ciężko dostać. A teraz już prawie mi się kończy i wiem, że dołączam się do osób, które go chwalą. Jest delikatny, ale dobrze oczyszcza skórę. Świetnie spełnia swoje zadanie. Główne składniki aktywne w nim zawarte to olejek tymiankowy oraz kwas jabłkowy.



KROK 2: tonik

Tonizowanie skóry, to ważny krok. Trzeba bowiem przywrócić naturalne pH skórze. Skończył mi się tonik marki SKIN79 i obecnie nie mam żadnego innego, który by się nadawał do tego kroku w mojej pielęgnacji, dlatego sięgam po płyn micelarny. On też może zastąpić tonik, gdy go nie mamy.

KROK 3: serum / olej

Rano nie zawsze mam czas i chęć, aby używać serum. Wieczorem jednak jest to dla mnie punkt obowiązkowy. Obecnie używam jednak olej jojoba. Moja skóra bardzo go lubi. Pewnie dlatego, że jest zbliżony budową do naturalnych wosków obecnych w skórze. Szybko się wchłania i pozostawia aksamitne i nietłuste wykończenie. Chroni skórę przed nadmierną utratą wody. Działa regulująco na skórę tłustą i może zmniejszać jej przetłuszczanie.



To już koniec mojego wstępnego etapu wieczornej pielęgnacji. Ma on miejsce w godzinach między 16 a 17. Po aplikacji oleju na skórę pozostawiam go do wchłonięcia i nic więcej przez pewien czas nie stosuję. Dopiero wieczorem następuje dalszy etap, kroki są bardzo podobne:

KROK 1: mycie / oczyszczanie

Zanim nałożę krem na twarz chcę mieć czystą skórę. W powietrzu pełno jest różnych kurzy, pyłków i zanieczyszczeń. Nie mogłabym tak po prostu uznać, że skóra jest już czysta i wieczorem posmarować się tylko kremem do twarzy. Do mycia dalej używam wspomniany wyżej tymiankowy żel z Sylveco.


KROK 2: tonik

Wieczorem używam Tonik żelowy z kwasem migdałowym marki Norel. Zawiera on niewielkie stężenie kwasu, więc nie wymaga zastosowania neutralizatora, ale swoje zadanie robi. Bardzo delikatnie złuszcza skórę, dzięki czemu nie robią mi się suche skórki. Dodatkowo też ładnie rozjaśnia skórę i nadaje jej bardzo świeży wygląd. Nie stosuję go jednak codziennie, tylko tak co 2-3 dni. W pozostałe dni jako tonik używam płyn micelarny z Farmony.


KROK 3: nawilżanie

Nie aplikuję już kolejny raz serum ani oleju. Miały one wcześniej swój czas, aby się wchłonąć. Przed spaniem aplikuję już tylko sam krem nawilżający. Obecnie jest to Hayluron 3D Elixir z Clareny. Bardzo lubię ten krem. Jest to już moje kolejne opakowanie, które używam. Więcej na jego temat pisałam TUTAJ.


Na usta natomiast aplikuję balsam marki Tisane. Teraz mam wersję w słoiczku, ale bardziej wolę tą w sztyfcie. 


Tak własnie wygląda moja wieczorna pielęgnacja twarzy. Sporo z tych kosmetyków już w przeciągu najbliższego tygodnia mi się skończy. Co jakiś czas powracam do używanych przeze mnie kiedyś produktów (jak na przykład ten krem z Clareny), jednak teraz czeka na mnie sporo nowości do testowania. Będę je stopniowo wprowadzać, bo nie powinno się zmieniać za dużo kosmetyków na raz.

A Wy jakie kosmetyki stosujecie w wieczornej pielęgnacji skóry twarzy?
Czytaj dalej »

25 kwietnia 2017

BingoSpa sole do kąpieli: z mikroelementami i aloesem oraz mleczna kąpiel SPA

Lubię używać różne sole do kąpieli, ponieważ stanowią one przyjemne urozmaicenie. Miałam już tego typu produkty marki BingoSpa, dobrze działały, więc pora wypróbować następne. Dlatego cieszę się, że mam wannę. Po męczącym dniu miło jest się odprężyć w kąpieli. Tak się składa, że sole te mogą używać też osoby posiadające prysznic, ponieważ istnieje również druga opcja ich aplikacji. O co chodzi - już wyjaśniam.


Posiadane przeze mnie sole do kąpieli można stosować na dwa sposoby:
  • do kąpieli SPA - do wody o temp. ok. 40°C wsypać nakrętkę soli. Kąpiel powinna trwać do 15 minut, podczas której należy masować skórę gąbką lub polewać wodą. Po kąpieli ciało dokładnie spłukać. Najlepszy efekt uzyskuje się stosując sól codziennie przez 7 dni, a następnie raz w tygodniu.
  • do okładów SPA - w nakrętce wymieszać sól z niewielką ilością wody. Otrzymaną papką okładać i delikatnie masować wybrane miejsca ciała. Po 2 minutach dokładnie spłukać. Ten sposób można stosować również pod prysznicem.


Obecnie mam dwie sole do kąpieli marki BingoSpa. Obie znajdują się w identycznych przezroczystych opakowaniach, których nakrętki służą jako miarki. Jest to bardzo wygodne rozwiązanie, ponieważ przeważnie mam problem jaką ilość soli użyć. Z opisywanych powyżej sposobów ich stosowania ja preferuję ten pierwszy, czyli do kąpieli. Za takimi okładami jakoś nie przepadam. Opakowania mieszczą po 550 g produktu, co wystarcza tak na ok. 9 kąpieli. 


Sól o nazwie Mleczna kąpiel SPA zawiera minerały z Morza Martwego, cynk oraz ekstrakty z krwawnika, szałwii, rumianku, nagietka i kasztanowca. Wyglądem przypomina troszkę drobniutki piasek lub mleko w proszku. To dlatego, że drobinki są bardzo malutkie. Łatwo i szybko się rozpuszcza. Nadaje wodzie lekko mleczne zabarwienie. Przyjemnie pachnie. Wyczuwam tu lekkie mleczne nuty zapachowe, ale jest to zapach bardzo świeży. Nie wysusza skóry, ani jej nie podrażnia. Kosztuje 9,90 zł.
Skład: SODIUM CHLORIDE, SODIUM BICARBONATE, FERTILIZER UREA, TITANIUM (IV) OXIDE, ZINC OXIDE, SODIUM LAURYL SULFATE, MARIS SAL, ACHILLEA MILLEFOLIUM EXTRACT (ekstrakt z krwawnika pospolitego), AESCULUS HIPPOCASTANUM EXTRACT (ekstrakt z kasztanowca zwyczajnego), CALENDULA EXTRACT (ekstrakt z nagietka lekarskiego), MATRICARIA EXTRACT (ekstrakt z rumianku pospolitego), SALVIA OFFICINALIS EXTRACT (ekstrakt z szałwii lekarskiej), AQUA, ALCOHO, PARFUM, HEXYL CINNAMAL.



Mam również i drugą sól do kąpieli - ta jest z mikroelementami i aloesem. Producent w jej opisie wspomniał, że wytwarzana jest z naturalnej soli kamiennej i nasycona ekstraktem z aloesu. Jej drobinki są duże i mają kolor zielony. Szybko i bez problemu się rozpuszczają. Lekko barwią wodę na zielono. Ta sól również ma ładny i przyjemny zapach. Nie spodziewałam się tego, ale pachnie tak leśnie. Kojarzy mi się ten zapach tak nieco z odświeżaczami powietrza. Po kilku kąpielach z jej zastosowaniem zauważyłam, że nieco poprawiła ujędrnienie skóry. Kosztuje 7 zł.
Skład: SODIUM CHLORIDE, CALCIUM, MAGNESIUM, SULPHUR OXIDE, CALCIUM SULPHATE, LINUM USITATISSIMUM EXTRACT  (ekstrakt z lnu zwyczajnego), ALOE VERA EXTRACT (ekstrakt z aloesu), CHAMOMILLA RECUTITA EXTRACT (ekstrakt z rumianku pospolitego), OLEA EUROPAEA OIL (oliwa z oliwek), PROPYLENE GLYCOL, PARFUM, LIMONENE, CI 18965, CI 74180.


Lubicie używać sole do kąpieli?
Czytaj dalej »

15 kwietnia 2017

WESOŁYCH ŚWIĄT !!!

Wielkanocny zając przez pola pomyka
wiosny jest symbolem - krajobraz rozkwita. 


Wpadł już do ogródka i choć tchu brakuje
Świąteczne życzenia szybko recytuje:
Alleluja wesołego, pysznego święconego,
Dyngusa mokrego i spokoju wszelkiego!

Czytaj dalej »

7 kwietnia 2017

Holika Holika Face2Change DODO CAT Glow Cushion BB, czyli lekki krem BB na gąbeczce

Jeśli śledzicie Koreański rynek kosmetyczny, to pojawia się tam sporo innowacji. Jedną z takich jest CUSHION. W skrócie ujmując jest to kosmetyk w formie poduszeczki. Tego typu opakowania mają tam między innymi pomadki, róże, a zwłaszcza podkłady. Coraz więcej tego typu kosmetyków można spotkać również u nas na rynku. Mnie oczywiście zainteresował podkład, a konkretnie Face2Change DODO CAT Glow Cushion BB marki Holika Holika.


Na pierwszy rzut oka może się wydawać, że jest to podkład w kompakcie. Jednak cushion to coś innego. Łączy on świeżość i lekkość fluidu, praktyczność kompaktu oraz efekt kremu BB w jednym. Bardzo chciałam wypróbować takie rozwiązanie, ponieważ wcześniej miałam już azjatyckie kremy BB - byłam z nich zadowolona, zapragnęłam więc przekonać się o tym jaki jest cushion.


Pierwsze co rzuca się w oczy to opakowanie. Jest po prostu prześliczne. Jako miłośniczka kotów nie mogłam się mu oprzeć. Ale ono nie tylko ładnie wygląda - jest też bardzo praktyczne. W środku znajduje się lusterko, miękki aplikator w formie gąbeczki oraz poduszeczka nasączona kremem BB. Można w tej poduszeczce zanurzyć palce, jednak ja tego nie preferuję. Wole korzystać z dołączonej gąbeczki. Fajnym akcentem jest też ten biały ślad kociej łapki na poduszeczce. Jest to rozświetlacz, który aplikujemy razem z kremem BB. Wystarczą 2-3 naciśnięcia gąbeczki o poduszeczkę, by wykonać pełny makijaż twarzy. Bardzo podoba mi się to rozwiązanie, ponieważ nic się nie rozmazuje, nie rozlewa, ani nie wylewa z tego opakowania. Aplikacja przebiega szybko i prosto.


Producent opisuje go jako wyjątkowo lekki krem BB w musie. Nie mogę się z tym nie zgodzić. Ma bardzo lekką konsystencje. Jest to jeden z najbardziej lekkich kremów BB jakie używałam. A co za tym idzie daje bardzo delikatne krycie. Sprawdzi się u osób ze stosunkowo dobrą kondycją skóry, które potrzebują tylko lekkiego wyrównania kolorytu cery. Nie został on stworzony z myślą o zakrywaniu większych problemów skórnych. Jest to opcja dla osób, które bardziej cenią sobie świeży i delikatny makijaż, niż mocne krycie. Azjatki zostawiają go na twarzy taki zaraz po aplikacji, ja jednak leciutko go przypudrowywałam. Efekt Glow, który nadaje skórze, widoczny jest nawet spod pudru - co mi się bardzo podoba. Skóra staje się rozświetlona i wygląda bardzo świeżo. Dodatkowo chroni ją przed promieniowaniem dzięki zawartości filtra SPF 50+ / PA +++.


Dostępny jest w odcieniu 21 Light Beige. Patrząc na poduszeczkę, to wydaje się, że jest on bardzo ciemny. Jednak po aplikacji okazuje się, że to jasny odcień, w dodatku ładnie dopasowuje się do koloru skóry. Utrzymuje się całkiem nieźle. Nie ściera się za bardzo, ani nie roluje. Wiadomo tylko, że jako posiadaczka cery mieszanej muszę co jakiś czas sięgnąć po bibułkę matującą.


Mój cushion kupowałam jak ich cena była niższa, czyli ok. 110 zł (i wcale nie była to cena promocyjna). Może wtedy jeszcze nie było takiego zainteresowania cushionami u nas? Teraz ten sam produkt kosztuje już ok. 160 zł. Co uważam, że jest drogo. Zważywszy na nie za dużą wydajność tego produktu - ma tylko 15 g pojemności. Gdybym miała kupować cushion teraz, to pewnie zdecydowałabym się na wersję z dołączoną tubką, aby uzupełniać jego zawartość. Taki produkt ma na przykład w swojej ofercie marka Skin79. Wtedy niejako kupujemy dwa produkty w cenie jednego, bo ta tubka wystarcza na jedno uzupełnienie. Ja wybrałam Holika Holika, bo skusiło mnie to piękne opakowanie z kotem. 


Używaliście już cushion BB?
Co o nim sądzicie??
Czytaj dalej »

2 kwietnia 2017

TOP 4: Ulubione i najlepsze pędzle do konturowania twarzy

W poście zatytułowanym TOP 4 gadżetów, które ułatwiają mi życie wspominałam między innymi o pędzlach. Mój zbiór pędzli powoli się rozrósł. Ale to bardzo dobrze, bo lubię je porównywać i testować w różnych warunkach i z różnymi kosmetykami. Dziś chciałabym pokazać Wam moich ulubieńców jeśli chodzi o pędzle przeznaczone do konturowania twarzy. Mam tu na myśli pędzle do bronzera, różu oraz rozświetlacza. Są to egzemplarze, po które sięgam najczęściej i nie dopatrzyłam się w nich żadnych wad.



LILY LOLO Tapered Contour Brush


Najnowszym pędzlem w moim zbiorze jest ten z Lily Lolo. Przeznaczony jest do podkreślania rysów twarzy. Bardzo chciałam taki lekko szpiczasty pędzel. Można nim aplikować zarówno bronzer, róż jak i rozświetlacz. Ja - w zależności od potrzeb - właśnie tak na zmianę go używam. Podoba mi się w nim to, że nie ma tak mocno zbitego włosia jak inne moje pędzle. Świetnie się to sprawdza w przypadku kosmetyków mocno napigmentowanych, z którymi można łatwo przesadzić z ilością koloru. Nabiera takiego produktu mniej i tworzy delikatną mgiełkę na skórze. Dodatkowo jest to pędzel, który najszybciej wysycha po umyciu. Jest on odpowiedni dla wegan. Jego cena to ok. 45 zł.


ZOEVA 126


Gdy kupowałam pierwsze pędzle tej marki, to były one dostępne tylko w wersji z czarnymi trzonkami. Potem firma poszerzyła ich ofertę kolorystyczną. Gdy już zdecydowałam, że chcę kupić właśnie ten pędzel o numerze 126, to nie mogłam się powstrzymać i nie kupić go w kolorze Rose Golden. Popatrzcie na niego - wygląda przepięknie. A do tego bardzo dobrze się go używa. Ja aplikuję nim róż do policzków. Dla mnie do rozswietlacza jest za duży, a do bronzera mam inne. Wykonany jest z włosia syntetycznego, dlatego nadaje się też do aplikacji produktów o formule płynnej i kremowej. Włosie jest mięciutkie i dobrej jakości. Pędzel ten mam już około rok, regularnie go używam, więc często myję, a cały czas trzyma swój kształt i nie gubi włosia. Jego cena to ok. 70 zł.



ZOEVA 105


W moim zbiorze pędzli przeważają te marki Zoeva. Dlatego nie zdziwi Was pewnie fakt, że znalazł się w tym zestawianiu kolejny. Ten kupiłam z polecenia Aliny Rose. Prezentowała kiedyś na blogu pędzle, które poleca i był wśród nich właśnie ten. Producent przeznaczył go do aplikacji rozświetlacza i bronzera. Ja do tego właśnie go używam. Zrobiony został z mieszanki włosia syntetycznego i naturalnego. Podobnie jak w wyżej opisywanym pędzlu - w tym również włosie jest dobrej jakości i jestem z jego używania bardzo zadowolona. Jego cena to ok. 63 zł.



MAESTRO 150 w rozmiarze 22


Jest to jeden z pędzli, które mam najdłużej w swojej kolekcji. Będzie to już ok. 7 lat. Jak widzicie na zdjęciach cały czas dobrze wygląda i nadaje się do użytku. Długo kompletowałam i zastanawiałam się nad wyborem mojego pierwszego zestawu pędzli. Znalazł się w nim m.in właśnie ten o numerze 150. Ma włosie ułożone w szpic. Dzięki temu można nabrać nim produktu na czubeczek, a resztą niezabrudzonego pędzla go rozetrzeć. Najczęściej używam go do bronzera, bo do różu i roświetlacza mam inne. Co nie znaczy, że nie da się nim ich aplikować. Wykonany jest z miękkiego i sprężystego włosia syntetycznego. Jego cena to ok. 32 zł.



Pędzli do konturowania twarzy mam jeszcze kilka. Jednak nie lubię ich aż tak bardzo jak tą czwórkę tu pokazanych. Mam nadzieję, że jeszcze długo będę z nich tak zadowolona. Na razie nie rozglądam się za nowymi, bo więcej mi ich nie potrzeba.  A Wy macie swoje ulubione pędzle do konturowania twarzy??
Czytaj dalej »