31 sierpnia 2015

Zużycia kosmetyczne w sierpniu


1. CAREX antybakteryjny żel do rąk Aloe Vera - noszę taki żel ze sobą zawsze w torebce. Jest to przydatny produkt i często po niego sięgam.

2. OCEANIA Aromatic żel pod prysznic - żel, który jest tani i ma sporą pojemność, bo 500 ml. Zużyłam zapach wanilia i rabarbar. Był on przyjemny dla nosa, taki lekko słodkawy. Jednak teraz używam inny z tych żeli - o zapachu trawa cytrynowa - i ten bardziej mi się podoba, ponieważ jest bardzo świeży i energizujący.

3. PILOMAX odżywka do włosów zniszczonych, normalnych i grubych - odżywka ta zawierała w składzie keratynę, skrzyp polny i pantenol. Stosowałam ją jako odżywkę po umyciu włosów. Nakładałam ją tak na ok. 3-5 minut, potem spłukiwałam. Jest to bardzo lekka odżywka, które fajnie dyscyplinowała włosy po umyciu. Nadawała im gładkości i miękkości.


4. SYLVECO lekki krem nagietkowy - bardzo lubię kosmetyki tej marki. Świetnie się u mnie sprawdzają, a dodatkowo mają bardzo naturalne składy. Krem ten pojawił się w jednej z odsłon z moimi ulubieńcami miesiąca, gdzie więcej napisałam na jego temat (TUTAJ).

5. SYLVECO odżywcza pomadka z peelingiem - nawilża, odżywia i peelinguje usta. Świetny produkt. Więcej na temat tej pomadki napisałam TUTAJ.

6. MARION oczyszczająca pianka do mycia twarzy - pianka ta należy do produktów delikatnie oczyszczających skórę. Ja ją stosowałam rano zaraz po przebudzeniu, do odświeżenia skóry po nocy. Makijażu nią nie zmywałam. W trakcie jej użytkowania miałam problemy z pompką. Pełna jej recenzja pojawiła się TUTAJ.

7. IWOSTIN Rosacin łagodzący żel-krem oczyszczający - żel-krem ten jest skuteczny w działaniu, czyli dobrze oczyszcza, a zarazem bardzo delikatny dla skóry. Bardzo go polubiłam używać. Trafił nawet do postu z moimi ulubieńcami, o których pisałam TUTAJ.


8. AVON Femme - jeśli już kupuję jakieś kosmetyki z Avonu, są to wody perfumowane. Zapach Femme bardzo mi się spodobał. Urzekł mnie od pierwszego powąchania testera z katalogu. Jest to przyjemny i świeży zapach. Należy do kategorii kwiatowo-owocowo-piżmowej. Nie jest on bardzo trwały, bo nie trzyma się cały dzień. Ale lubię go za to, ze jest bardzo kobiecy.

9. PIERRE RENE podkład kryjący Skin Balance - jest to świetny i niedrogi podkład. W jego gamie kolorystycznej są odcienie w sam raz dla bladziochów. Przez długi czas używało mi się go bardzo dobrze, aż pewnego dnia nic z pompki nie leci. Nie mogłam uwierzyć, że zużyłam podkład cały do końca. Rzadko mi się to zdarza - przeważnie wyrzucam je z powodu upływu terminu ważności. Aż musiałam odkleić znajdującą się na nim naklejkę, aby przekonać się, że udało mi się zużyć cały podkład. Zainteresowanych tym podkładem odsyłam do jego recenzji TUTAJ.


W między czasie zużywałam też próbki, które dostałam. Były tu nie tylko kremy, ale też serum i podkłady.

A jak wyglądają Wasze zużycia w tym miesiącu ???
Czytaj dalej »

28 sierpnia 2015

Blogerski Brunch pod hasłem: Lato ... lato ... i bądź piękna po lecie!

TERMIN:
 21 sierpnia 2015 r.

 GODZINA:
 12.00 w samo południe

 MIEJSCE:
 METAFORMA Cafe, Kraków, ul. Powiśle 11


TEMAT: Pielęgnacja skóry i włosów po lecie.
Opalona skóra to wspaniała pamiątka po wakacjach, a dla wielu oznaka udanego urlopu. Niestety kiedy przyjrzymy się takiej skórze i włosom z bliska okazuje się, że nie są one w najlepszej kondycji. Potrzebują odpowiedniej pielęgnacji, aby poradzić sobie między innymi z przesuszonym naskórkiem czy przebarwianiami.

PRZEBIEG SPOTKANIA:

Najpierw panie z gabinetu kosmetycznego i solarium "Dotyk Lata" opowiadały o tym jak nawilżać skórę, a także o pielęgnacji dłoni i stóp. Rozpoczęły od kosmetyków, które możemy przygotować sami w domu z posiadanych przez nas składników. Głównie poruszały temat maseczek i peelingów domowej roboty, a także olejów, które możemy użyć. Później przeszły do omawiania profesjonalnych kosmetyków, które warto stosować po lecie, aby zapewnić regenerację i odżywienie skóry. 


Wspominały też o odżywce IBX System. Są to produkty wzmacniające paznokcie od środka. Dzięki zastosowaniu nowoczesnej technologii polimerów, wnikają do płytki i naprawiają rozwarstwienia, pęknięcia, rysy, ślady po ściąganiu żeli czy hybrydy. Zabieg ten nie jest dostępny do użytku domowego, tylko w salonach kosmetycznych. Po skończonej dyskusji Panie zapraszały chętne osoby do wykonania naprawy paznokci tą odżywką.


Następnie było spotkanie z fryzjerką panią Barbarą Żurek. Opowiadała ona jak zadbać o włosy po lecie. Skupiła się głównie na regeneracji włosów po działaniu promieni UV, kąpieli w słonej i chlorowanej wodzie. A także co robić, gdy włosy są suche, matowe, łamliwe i trudno je układać. Jakie maski i odżywki stosować. Ponadto wspominała o tym jak aplikować suche szampony oraz  kiedy przychodzi pora, aby udać się na podcięcie końcówek.


Później za sprawą Pani z salonu "Ginger Med SPA" znów powróciłyśmy do pielęgnacji ciała. Tym razem jednak były poruszane inne tematy. Pani skupiła się na rozmowie o przebarwieniach posłonecznych (jak powstają, jak sobie z nimi radzić), a także o filtrach fizycznych i chemicznych (czym się różnią, jak działają i jak je stosować). Powrócił także temat olejów w pielęgnacji skóry. 


Na koniec głos zabrały przedstawicielki marki The Secret Soap Store. To właśnie za ich sprawą spotkanie to się odbyło. Pani Danuta zaprosiła wszystkich gości i zorganizowała całą tą oprawę. Panie opowiadały o najpopularniejszych i najczęściej kupowanych kosmetykach marki, o nowych liniach zapachowych, o stosowanych składnikach, a także o tym co przyciąga klientów do tej marki.


Przez całe spotkanie zajadałyśmy się smakołykami serwowanymi przez Metaforma Cafe. A było co próbować: tarta z malinami, tarta z warzywami, różne kanapki, lemoniada i kawa do picia.


Warto jeszcze wspomnieć o tej kawiarni, ponieważ jest to bardzo ciekawe miejsce. Posiada swój specyficzny klimat. Można tu smacznie zjeść, miło spędzić czas, a przy okazji obcować z designerskimi przedmiotami. Jest też druga Metaforma, czyli sklep. Można tam kupić wszystkie prezentowane tutaj przedmioty. Przyglądając się wnętrzu można zauważyć, że każdy stół jest inny, każde krzesło i lampa też. Dużo uwagi przyciąga domek dla lalek, który jest wykonany przez projektantkę. Fajne są znajdujące się w nim mebelki i ubranka. Ale to nie wszystko. W kawiarni tej można kupić biżuterię, a także książki dla dzieci.


 Upominki ze spotkania:



Patroni medialni:


http://www.trustedcosmetics.pl/


http://www.miastokobiet.pl/


Bardzo miło spędziłam ten czas. 
Dziękuję za zaproszenie. 
Mam nadzieję, że będą jeszcze kolejne takie spotkania :))
Czytaj dalej »

26 sierpnia 2015

Ulubieńcy sierpnia 2015r.

Sierpień się już kończy. Zaczęłam się zastanawiać jakie kosmetyki w tym miesiącu używało mi się najprzyjemniej i po które najchętniej sięgałam. Wykrystalizowała mi się trójka ulubieńców. Tak się składa, że dwoje z nich opisywałam już na blogu. Dlatego tylko tak krótko o nich wspomnę, odsyłając do właściwego postu, gdzie więcej się o nich rozpisałam.


 SCHWARZKOPF Schauma Beauty Oil
(olejek upiększający do włosów)


Ma on piękny zapach, który utrzymuje się jeszcze przez pewien czas na włosach. Lubię, gdy później da się go jeszcze wyczuć. Jednak nie zapach jest tutaj najważniejszy, ale działanie. Świetnie dyscyplinuje moje farbowane i suche włosy, a także sprawia, że stają się bardziej miękkie i gładkie. Dodatkowo jest bardzo wydajny i na fajny skład. Więcej na jego temat napisałam TUTAJ.


ZOEVA Lip Crayon
(pomadka w kredce)


To moja pierwsza pomadka w formie kredki, którą używam. Lubię produkty marki Zoeva, ten też mnie nie zawiódł. Mam ją w kolorze Second Chance, który jest stonowanym jasnym różem. Jest to delikatny kolor nadający się do dziennych makijaży. Ale równocześnie jest mocno napigmentowany i dość trwały. Pełna recenzja tej pomadki w kredce znajduje się TUTAJ


NOREL 
Hialuronowy krem aktywnie nawilżający


Krem ten trafił do mnie w lipcowym ShinyBxie. Co prawda jest to miniaturka o pojemności 25 ml, ale wystarczyła mi już na miesiąc używania - i nadal się jeszcze nie skończyła. Lubię ten krem za intensywny poziom nawilżania. Skóra po jego używaniu staje się aksamitnie gładka, miękka i elastyczna. W tak duże upały jakie były w sierpniu i częste przebywanie w klimatyzowanych poniszczeniach skóra bardzo szybko traci wilgoć, robi się szorstka i łuszczy się. Dzięki temu kremowi nie miałam z tym problemów. Pełnowymiarowe opakowanie ma pojemność 50 ml i kosztuje 49 zł. Marka Norel nie jest mi obca, ponieważ miałam okazje wypróbować kilka ich kosmetyków. Aktualnie używam jeszcze ich peeling enzymatyczny, który jest bardzo skuteczny i dobrze się u mnie sprawdza. 


Mieliście któryś z tych kosmetyków ???
Jak prezentują się Wasi ulubieńcy w tym miesiącu ???
Czytaj dalej »

24 sierpnia 2015

NATURVITAL DEO Fresh Care - dezodorant roll-on

Kupiłam go po tym jak zaczął podrażniać mnie antyperspirant Etiaxil. Częste pieczenie i zaczerwienienie skóry po jego użyciu było nieprzyjemne i zniechęciło mnie do jego używania. Dezodorant marki NaturVital zainteresował mnie ze względu na swój skład, ponieważ nie zawiera aluminium, alkoholu, parabenów i PEG. Przeznaczony jest do skóry wrażliwej. Zaczęłam go stosować na podrażnioną skórę i nie pogorszył jej stanu. Za to przyniósł trochę ukojenia, ponieważ jest znacznie delikatniejszy niż Etiaxil. Zaskoczyło mnie w nim to, że zawiera w składzie olejek z drzewa herbacianego. Ma on działanie antyseptyczne i grzybobójcze. 


Zaletą tego dezodorantu jest to, że nie brudzi ubrań. Na ciemnych nie zostawia białych śladów, a na jasnych - żółtawych zacieków. Na tym jego pozytywne strony się kończą. Niestety jego działanie jest bardzo słabe. Nie chroni ani przed poceniem, ani przed intensywnym zapachem. Sprawdza się u mnie w niezbyt wymagające dni, czyli takie kiedy nie jest zbyt gorąco, a ja nie wykonuję żadnego większego wysiłku fizycznego. W pozostałych przypadkach kończę z plamami od potu - a nie mam problemów z nadmierną potliwością. Dodatkowo ma on bardzo mocny i  intensywny zapach. Nie jest on zbyt przyjemny - taki typowo antyprspirantowy tylko, że znacznie mocniejszy. O dziwo nie wyczuwa się w nim zapachu olejku z drzewa herbacianego. A jest on przecież mocny i charakterystyczny do rozpoznania. Na dodatek długo się utrzymuje ten zapach po aplikacji. Gryzie się przez to z moimi perfumami.


Pojemność: 50 ml
Cena: ok. 10 zł
Dostępność: drogerie
Skład: Aqua, Glycerin, Triethyl Citrate, Cetearyl Olivate, Cetearyl Alcohol, Melaleuca Alternifolia (Tea Tree) Leaf Oil, Sorbital Olivate, Ethylhexylglycerin, Carbomer, Parfum, (Fragnance) Citronellol, Geraniol, Alpha-Isomethyl Ionone, Buthylphenyl Methylpropional, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate.


Mieliście ten dezodorant ???
Co o nim sądzicie ???
Czytaj dalej »

18 sierpnia 2015

ETIAXIL antyperspirant

Na początek może wspomnę, że nie mam problemu z intensywnym poceniem się. Jednak, gdy latem temperatury stają się bardzo wysokie, potrzebuje skutecznego antyperspirantu. Rozglądając się za takowym przypomniałam sobie, że czytałam nieraz recenzje Etiaxilu. Dodatkowo akurat była na niego promocja, więc postanowiłam go wypróbować. Mam wersję w czerwonym opakowaniu przeznaczoną do skóry normalnej.


Znajduje się w opakowaniu typu roll-on. Jest ono bardzo malutkie w porównaniu z innymi produktami tego typu. Jednak jest bardzo wydajny. Głownie dlatego, że nie używa się go codziennie - a nawet nie powinno się. Po aplikacji działa przez kilka dni. Na początku wystarczy użyć go 2-3 razy w tygodniu. Aplikuje się go na noc (przed snem) na oczyszczoną i dokładnie osuszoną skórę pod pachami. Nie wolno stosować go na podrażniony naskórek (na przykład po depilacji), ponieważ istnieje duże ryzyko wystąpienia podrażnienia objawiającego się czerwonymi, piekącymi i swędzącymi plamami w miejscu jego zastosowania. Gdy już pocenie się unormuje wystarczy stosować go 1-2 razy w tygodniu.


Pod względem działania jest niezwykle skuteczny. Stosowany systematycznie eliminuje potliwość. Pod pachami jest suchutko. To znaczy, że spełnia swoje zadanie. Dodatkowo nie zostawia białych śladów na ubraniach, a także nie odbarwia ich. Jest bezzapachowy. To jest moje pierwsze opakowanie tego antyperspirantu. Używam go od maja. Znalazłam informacje, że powinien wystarczyć na około pół roku.


Niestety w moim przypadku podczas stosowania Etiaxilu zaobserwowałam też pewne jego wady, które stawiają pod znakiem zapytania moje dalsze jego stosowanie. Otóż antyperspirant ten bardzo podrażnia moją skórę pod pachami. Używam go przestrzegając wszelkich środków ostrożności. Nigdy zaraz po kąpieli, nigdy też zaraz po depilacji. Mimo to bardzo często mam po nim zaczerwienioną i piekącą skórę. Robi się ona bardzo przesuszona i zaczyna się łuszczyć. Odczuwam nieprzyjemne pieczenie i szczypanie. Nie jest tak za każdym razem, gdy go używam. Jednak muszę robić przerwy w jego stosowaniu. Trwają one około tygodnia. Takie podrażnienie ustępuje dopiero po około 2 dniach. Taki sam antyperspirant używa też mój mąż i on nie zauważył żadnego nieprzyjemnego działania. Jak widać każdy inaczej reaguje na dany produkt. Ja na razie kupiłam sobie inny antyperspirant, a ten pewnie oddam mężowi, aby zużył do końca.

Pojemność: 12,5 ml
Cena: bez promocji jest wysoka, bo ok. 50 zł. Ja kupiłam za 23,99 zł.
Dostępność: drogerie, apteki
Skład: Alcohol Denat, Aluminium Chloride, PEG-12 Dimethicone.


Mieliście antyperspirant Etiaxil ???
Co o nim sądzicie ???
Czytaj dalej »

15 sierpnia 2015

EVELINE [Argan + Keratin] Arganowa maska do włosów 8w1

Z serii Argan + Keratin maki Eveline miałam w sumie dwa produkty. Jednym z nich był szampon arganowy 8w1, którego działanie niezbyt mi się podobało. Krótko mówiąc plątał włosy, a dodatkowo po umyciu nim wcale nie wyglądały dobrze. Zużyłam go już dawno i nie myślę już o nim. Za to opisywana dziś maska jest świetna dla moich włosów.

Ma ona działać kompleksowo. Producent obiecuje działanie 8w1, czyli: 
1. odbudowa włókna włosa / 2. nawilżenie i wygładzenie / 3. odżywienie i wzmocnienie / 4. intensywna regeneracja / 5. połysk od nasady aż po same końce włosa / 6. miękkie i elastyczne włosy / 7. łatwe rozczesywanie i stylizacja /  8. ochrona przed szkodliwym działaniem czynników zewnętrznych.


Maska znajduje się w ładnie prezentującym się opakowaniu. Jest to duży, zakręcany, plastikowy słoik. Łatwo z niego wydobywa się zawartość. Maska ma żółtawy kolor i bardzo przyjemny zapach - taki jakby budyniowy. Mi się on podoba, ale jest bardzo słodki i dość mocny. Nie każdemu przypadnie do gustu, ponieważ dla niektórych może być zbyt mdły. Jej konsystencja jest dość gęsta. Dlatego trochę trudno przez to rozprowadza się ją na włosach. Aby równomiernie się rozłożyła, włosy przeczesuje jeszcze grzebieniem z szeroko rozstawionymi ząbkami.


Nie nakładam jej na całe włosy, tylko tak nieco powyżej połowy ich długości. Zalecany czas trzymania maski to od 3 do 5 minut. Ja noszę ją dłużej - przeważnie ok. 30 minut. Maskę tą używam, gdy myje włosy metodą OMO, jako pierwsze O. Czyli nakładam ją na lekko wilgotne włosy przed ich myciem szamponem. Ten sposób najlepiej im służy. Nie lubię jej jako odżywki po umyciu, bo za bardzo obciąża i powoduje duże puszenie włosów. Stosując ją przed myciem, uzyskuje zadowalający efekt. Czyli włosy są bardziej nawilżone, wygładzone, miękkie i sypkie. Utrzymuje włosy w dobrej kondycji. Ułatwia późniejsze ich rozczesywanie.


Jej skład jest całkiem niezły. Wysoko znajduje się olej arganowy. Ponadto są tam też różne ekstrakty ziołowe (nagietek, łopian, szałwia, chmiel, skrzyp, pokrzywa), masło Shea. Będzie dobra dla włosów lubiących proteiny, ponieważ zawiera hydrolizowaną keratynę i hydrolizowany jedwab. Ale trzeba uważać, bo można sobie nią przeproteinować włosy. Czyli uzyskać sianowate, przesuszone kosmyki. Wydaje mi się, że większość złych opinii o tej masce właśnie stąd się bierze. Dodatkowo nie wszystkie włosy lubią proteiny. Dlatego ja stosuję ją maksymalnie dwa razy w tygodniu. Jest bardzo wydajna - nie trzeba jej dużo aplikować na włosy. W związku z tym długo ją już mam. Z tego co wyczytałam, to przez ten czas producent zdążył zmienić nieco jej skład. Obecnie olej arganowy nie jest już wysoko w składzie, tylko wypadł poza substancje zapachowe.

Pojemność: 500 ml
Cena: ok. 24-28 zł
Skład: Water, Cetearyl Alcohol, Cetrimonium Chloride, Argania Spinosa Kernel Oil (Olej Arganowy), Ceteareth-20 (substancja myjąca), Ethylhexyl Methoxycinnamate (filtr UV), Propylene Glycol (nawilżacz), Arctium Lappa Root Extract (wyciąg z korzenia łopianu), Calendula Officinalis Flower Extract (wyciąg z nagietka lekarskiego), Citrus Medica Limonum Extract (wyciąg z cytryny), Humulus Lupulus Cone Extract (ekstrakt z chmielu), Hypericum Perforatum Leaf Extract (ekstrakt z dziurawca), Salvia Officinalis Leaf Extract (ekstrakt z szałwii), Saponaria Officinalis Root Extract (ekstrakt z mydlnicy lekarskiej), Hydrolyzed Keratin, Butyrospermum Parkii Butter (masło shea, emolient), Poliquaternium-7 (antystatyk, zmiękcza, prostuje), Panthenol, Equisetum Arvense Leaf Extract (ekstrakt ze skrzypu polnego), Urtica Dioica Leaf Extract (ekstrakt z pokrzywy), Hydrolyzed Silk (proteiny jedwabiu), Butylene Glycol (nawilżacz), Centella Asiatica Leaf Extract (wyciąg z wąkroty azjatyckiej), Polysorbate 20, PEG-20 Glyceryl Laurate, Tocopherol Linoleic Acid, Retinyl Palmitate, DMDM Hydantoin, Parfum, Methylchloroisothiasolinone, Methylisothiasolinone, CI 77492 (kolor żółty).

Mieliście tą maskę ???
Jak się u Was sprawdziła ???
Czytaj dalej »

12 sierpnia 2015

ZOEVA Lip Crayon - pomadka w kredce

Pomadkę w kredce chciałam już od pewnego czasu wypróbować. Nie wiedziałam jednak, na którą się zdecydować - tak wiele jest ich teraz dostępnych. Ostatecznie kupiłam Lip Crayon marki Zoeva, ponieważ lubię ich pędzle, a chciałam wypróbować też coś z kolorówki. Poza tym jeszcze nie miałam pomadki w formie kredki.


Jeśli chodzi o jej wygląd, to prezentuje się bardzo estetycznie. Minimalistyczne czarne opakowanie, z końcówką prezentującą jaki to jest kolor. Pomadka jest niesamowicie kremowa. Z wielką łatwością można zaaplikować ją na usta. W składzie zawiera witaminę E, olejek jojoba i wyciąg z rumianku. Dzięki temu nie wysusza ust. A wręcz przeciwnie - fajnie je nawilża. Jest mocno napigmentowana, dlatego wystarczy nią lekko musnąć wargi i już widać kolor. Nie jest matowa. Daje efekt lekko nabłyszczonych ust. Co mi się bardzo podoba. Dodatkowo jest dość trwała.


Lip Crayon Zoevy dostępny jest w 5 kolorach: Nude Hero, Sweet Heat, Second Chance, Tender Rose, oraz Silly Love. Zanim zdecydowałam, który odcień wybrać, przeglądałam wiele ich zdjęć. Wszystkie te kolory są ładne. Najbardziej jednak spodobał mi się Second Chance. Jest to stonowany, jasnoróżowy odcień. Wprost idealny do makijażu na co dzień. Nadaje ustom ładny kolor, ale nie wyróżnia ich za bardzo. Ja wolę mocniej podkreślać oczy. Tak właściwie, to chętnie zaopatrzyłabym się też i w pozostałe kolory tych pomadek. Szkoda tylko, że nie są one wysuwane. Trzeba je temperować, przez co lekko się marnują.


Pomadka ma pojemność 2,8 g i kosztuje 27,90 zł. Mi udało się ją kupić korzystając z kodu zniżkowego - 10%. Niby niewiele, ale zawsze to coś. Dzięki temu zapłaciłam za nią ok. 25 zł.

Mieliście tą pomadkę w kredce ???
Jakie są Wasze ulubione pomadki w kredce ???
Czytaj dalej »

9 sierpnia 2015

DOUGLAS - Boom Eyes Mascara

Kosmetyki kolorowe to nowość w ofercie marki Douglas. Miałam możliwość zapoznać się z nimi na spotkaniu zorganizowanym przez markę w Rzeszowie. Jednym z upominków, które na nim dostałam jest właśnie ta maskara. Producent pisze, że zaopatrzył ją w innowacyjną szczoteczkę, która ma za zadanie otulać rzęsy, zwiększać ich objętość oraz długość. Miękka, kremowa konsystencja ma umożliwiać równomierne nakładanie bez grudek, czego efektem mają być rzęsy perfekcyjnie wymodelowane i otoczone kolorem - idealna dla intensywnych i wyrazistych oczu.


Maskara znajduje się w bardzo ładnym i eleganckim opakowaniu. Jest ono utrzymane w srebrno-czarnej kolorystyce. Uważam, że dobrze się ono prezentuje. Niestety ta srebrna część bardzo się brudzi. Zostają na niej ślady po dotknięciach. Wyraźnie widać odciski palców, co nie wygląda zbyt ładnie. Muszę ją często przecierać, bo nie lubię takich uciapanych opakowań. Maskara ma pojemność 8,5 ml i kosztuje 55 zł. Mam ją w odcieniu 1 Boomy Black. Jest to intensywny, czarny kolor. Konsystencja tuszu jest inna niż w tych co do tej pory używałam. Jest on dość gęsty, jakby kremowy i długo zastyga. Muszę uważać, aby przypadkiem nie zniszczyć sobie misternie ułożonych rzęs. A czasem mi się to zdarza, gdy na przykład chcę nanieść jeszcze poprawki w cieniach do powiek i przypadkiem dotknę pędzlem rzęs. 


Pierwszy raz mam tusz do rzęs ze szczoteczką tego typu. Ma ona kulkę na końcu. Wygląda to trochę jak maczuga. Niby rozwiązanie to miało zapewnić spektakularny efekt. Ja jednak nie potrafię się dobrze posługiwać tą szczoteczką. Staram się wyczuć jak ją najlepiej jest używać. Jednak za każdym razem efekt nie jest taki, jaki chciałabym osiągnąć. Tą kulką trudno jest mi dotrzeć do rzęs w kącikach, aby je umalować. A także źle rozczesuje się i układa pozostałe rzęsy. Szczoteczka aplikuje za dużo tuszu na raz. A jak chcę rzęsy ładnie rozczesać, to tylko bardziej się sklejają. Poza tym zostawia na nich małe grudki, które gdy chcę się zebrać, to jedynie zwiększa się ich ilość. Aby ogarnąć rzęsy przeczesuje je szczoteczką od innego tuszu.


Jedyne zalety tej maskary jakie zaobserwowałam to fakt, że trzyma się bez zarzutu cały dzień, nie kruszy się i nie osypuje. Wystarczy jedna warstwa, aby dobrze pokryć tuszem rzęsy. Nie trzeba już drugiej. A także jej mocny, czarny kolor. Niestety to za mało, abym przekonała się do tego tuszu. Przez ten czas co go mam i używam, powinnam już lepiej posługiwać się tą szczoteczką, a to cały czas sprawia mi problem.

Miałyście ten tusz do rzęs ???
Co o nim sądzicie ???
Czytaj dalej »

6 sierpnia 2015

SCHWARZKOPF Schauma Beauty Oil (olejek upiększający do włosów)

Od maja mam rozjaśnione włosy, które od tego momentu stały się niezwykle suche. Puszą się jeszcze bardziej niż kiedykolwiek. Szukałam różnych kosmetyków do włosów, które mogłyby coś na to zaradzić. Przypadkiem trafiłam na ten olejek.


Znajduje się on w małej plastikowej buteleczce. Zaopatrzona jest ona w wygodną do używania pompkę. Opakowanie jest przezroczyste i doskonale widać ile produktu w nim jeszcze zostało. Jest ono bardzo minimalistycznie ozdobione i dość ładnie się prezentuje. Olejek jest gęsty i ma intensywnie żółto-pomarańczowy kolor. Zawdzięcza to użytemu barwnikowi CI40800. Trzeba na niego uważać, bo znalazłam opinie, że włosy koloru chłodno platynowego może barwić na żółto. Moje włosy są rozjaśnione i wpadają w żółte tony, więc u mnie jest wszystko w porządku. Olejek ma bardzo piękny zapach. Jest on lekko słodkawy i bardzo przyjemny dla nosa. Po aplikacji utrzymuje się przez pewien czas na włosach.


Nie nakładam tego olejku na całe włosy - tylko od połowy ich długości aż po końcówki. Używam go jako produkt końcowy po myciu na suche już włosy. Radzi sobie doskonale z wygładzeniem i zmniejszeniem puszenia się włosów. Włosy stają się miękkie, bardziej zdyscyplinowane i mniej suche. Nie obciąża włosów, nie powoduje szybszego ich przetłuszczania. Ale ładnie je nabłyszcza. Jest bardzo wydajny. Na moje długie do ramion włosy wystarczy w zupełności jedna pompka tego olejku. Ma świetny skład: osiem olejków roślinnych, tylko dwa silikony, a także filtr UV.


Pojemność: 50 ml
Cena: ok. 17 zł
Dostępność: można go znaleźć w większości drogerii
Skład: Cyclomethicone  (silikon lotny), Dimethiconol (silikon zmywalny łagodnym szamponem), Helianthus Annuus Seed Oil (olej słonecznikowy)Sesamum Indicum Seed Oil (olej sezamowy)Sclerocarya Birrea Seed Oil (olej z maruli)Prunus Armeniaca Kernel Oil (olej z pestek moreli)Macadamia Ternifolia Seed Oil (olej makadamia)Argania Spinosa Kernel Seed Oil (olej arganowy)Olea Europaea Fruit Oil (oliwa z oliwek)Prunus Amygdalus Dulcis Oil (olej migdałowy)Octocrylene (filtr UV)Parfum (zapach)Linalool (zapach)Anise Alcohol (zapach)CI 40800 (barwnik).


Mieliście ten olejek ???
Co o nim sądzicie ???
Czytaj dalej »

3 sierpnia 2015

AA Oil Infusion2 - żel micelarny do demakijażu

Mam swoje ulubione kosmetyki do demakijażu, ale od czasu do czasu nachodzi mnie chęć, aby wypróbować też i inne. Dzięki temu jeśli trafię na jakiś niezbyt dobrze działający, to jeszcze bardziej doceniam te, które stały się moimi ulubieńcami. A czasem może uda mi się odkryć jakąś nową perełkę. Dlatego właśnie zdecydowałam się na zakup żelu micelarnego do demakijażu marki AA z serii Oil Infusion2.


Żel znajduje się w plastikowej, przezroczystej butelce zamykanej na zatrzask. Wydobywa się go dobrze, bez problemu dozując tyle, ile nam potrzeba. Jak wskazuje nazwa ma on konsystencje żelową. Jest on gęsty, lekko kleisty. Ma przezroczystą barwę. Jego zapach jest delikatny, ale średnio przyjemny. Trudno go określić, ale czasami wydaje mi się jakbym wyczuwała zapach spirytusu. Na szczęście czuć go tylko jak się wącha w butelce, po wylaniu na wacik już jest niewyczuwalny. Szata graficzna opakowania jest bardzo prosta, ale zarazem ładna. Zwrócił on moją uwagę wśród innych kosmetyków, które stały na półce. Podoba mi się takie minimalistyczne wzornictwo.


Sposób jego użycia przedstawiony przez producenta jest taki: usunąć makijaż z twarzy, oczu i ust płatkami nasączonymi żelem micelarnym. Produkt nie wymaga zmycia. Czyli można go pozostawić na skórze.

Już moje pierwsze użycie tego żelu micelarnego nie wspominam dobrze. Postępując zgodnie z zaleceniami producenta nalałam go na płatek i jak zwykle przyłożyłam do zamkniętej powieki. Trzymam tak płatek przez chwile, aby rozpuścić makijaż. Okazało się, że żel sobie z tym słabo poradził. Na płatku znalazło się tylko trochę cieni do powiek, a z tuszem miał problem (a dodam, że ja nie używam tuszy wodoodpornych). Dodatkowo konsystencja tego żelu sprawia, że nieco opornie trze się nim po skórze. Aby zmył makijaż z oczu musiałam dokładać go więcej na wacik. Ale zaczęły mnie wtedy bardzo piec oczy. Skończyłam z zaczerwienionymi i załzawionymi oczami. Także do demakijażu oczu nigdy więcej go nie zamierzam używać. Przecieranie wacikiem twarzy też nie należało do przyjemnych. Co prawda nic mnie nie piekło, ani nie szczypało. Ale wacik bardzo opornie sunął po skórze, nie zmywając przy tym zbyt dobrze makijażu.

Dlatego zaczęłam go używać inaczej - jako typowego żelu do oczyszczania skóry po demakijażu. Nalewam ten żel micelarny na dłoń i myję zwilżoną buzię. Potem spłukuję wszystko wodą. W ten sposób sprawdza się dobrze. Nie zostawia uczucia ściągniętej skóry. A właściwie raczej daje efekt nawilżenia, który jest na tyle przyjemny, że nie mam potrzeby, aby od razu posmarować twarz kremem. W ten sposób sprawdza się dobrze. Ubywa on dosyć szybko z opakowania, dlatego przypuszczam, że będzie mało wydajny. Gdy zużyję to opakowanie, nie zamierzam kupować następnego.


Pojemność: 200 ml
Cena: ok. 15 zł, ja kupiłam go na promocji za ok. 10 zł
Skład: Aqua, Glycerin, Pentylene Glycol, Polysorbate 20, Propylene Glycol, Panthenol, Babassu Oil Glycereth-8 Esters, Avocado Oil Glycereth-8 Esters, Allantoin, Sodium Hyaluronate, Sodium Cocamphoacetate, Acrylates/ C10-30 Alkyl Acrylate Crosspolymer, Xanthan Gum, Ethylhexylglycerin, Triethanolamine, Phenoxyethanol, Tetrasodium EDTA.


Mieliście ten żel micelarny ???
Co sądzicie o kosmetykach AA z serii Oil Infusion2 ???
Czytaj dalej »