23 grudnia 2017

WESOŁYCH ŚWIĄT !!!

 
Serdeczne życzenia świąteczne - wielu radosnych doznań z okazji Bożego Narodzenia, 
wszystkiego co najlepsze w każdym dniu nadchodzącego Nowego Roku!
Czytaj dalej »

10 grudnia 2017

Płyn micelarny, który sprawdził się, ale jako tonik, czyli LIRENE Pure and Calm

Bardzo lubię stosować płyny micelarne. Stanowią one u mnie ważny etap w demakijażu. Nie wyobrażam sobie, abym nie miała jakiegoś pod ręką. Jednak trafiłam na płyn micelarny, który nie do końca spełnia swoją rolę. To znaczy nie jest to bubel, ale ja stosują go raczej jako tonik, niż produkt do demakijażu. Mowa tu o: LIRENE PURE and CALM płyn micelarny nawilżająco-łagodzący z D-panthenolem. Producent zapewnia, że: 
  • usuwa makijaż i uwalnia skórę od zanieczyszczeń;
  • koi, łagodzi podrażnienia i regeneruje; 
  • nawilża i odświeża. 


Niestety muszę stwierdzić, że jest to najgorszy płyn micelarny służący do demakijażu jaki miałam. Zupełnie nie daje sobie rady. Zamiast rozpuszczać kosmetyki i zbierać je na waciku podczas oczyszczania, ten produkt rozmazuje je na skórze. Próbowałam używać go na różne sposoby. Na początku do wstępnego zmycia makijażu. Standardowo nasączony nim wacik trzymałam przyłożony przez chwilę do powieki, następnie chciałam zebrać nim makijaż, ale rozcierał się on tylko po skórze. Chciałabym tu zaznaczyć, że taka sytuacja miała miejsce przy zmywaniu "normalnych" kosmetyków - z wodoodpornymi radzi sobie jeszcze gorzej. 


Potem pomyślałam, że zacznę używać go na makijaż już wcześniej rozpuszczony innymi kosmetykami. Tym micelem chciałam tylko domyć jakieś pozostałości - jednak też bezskutecznie. W końcu dałam sobie z tym spokój. Zaczęłam używać wodoodporny tusz, więc i tak kupiłam dwufazowy płyn z Nivea, który świetnie się do demakijażu nadaje.


Micel z Lirene zaczęłam używać po prostu jako tonik, ponieważ spełnia pozostałe obietnice producenta. Przydaje się, aby przywrócić odpowiednie pH skóry. A także aby ją ukoić i złagodzić, gdy jest zaczerwieniona po demakijażu. Ja rzadko wyrzucam kosmetyki (tylko jak mnie bardzo podrażnią lub jakoś inaczej zaszkodzą). Dlatego zużyję ten produkt do końca, jednak nie kupię już następnego. Popatrzyłam też z ciekawości na jego opinie w internecie i wiele osób ma o nim podobne zdanie co ja. 


A Wy mieliście może ten płyn micelarny?
Co o nim sądzicie?
Czytaj dalej »

3 grudnia 2017

Ulubieńcy - czyli kosmetyczne podsumowanie listopada


W listopadzie dostosowałam moją pielęgnację do zimowych warunków. W tym okresie sięgam po bardziej treściwe kremy, a także po delikatniejsze kosmetyki oczyszczające, które nie będą za bardzo przesuszać skóry. Dziś o tym co się u mnie najlepiej sprawdziło w listopadzie i stanowi moją obecną podstawę pielęgnacji.

VITAL+ACTIVES VITAMIN C 20 COLLAGEN SUPPORT serum do twarzy


W październiku skończyło mi się serum SENSATIA BOTANICALS z olejem z drzewa herbacianego. Kupiłam je w TkMaxx, dlatego znów się tam udałam z nadzieją, że może będą jeszcze mieć takie samo. Nie mieli. Ale znalazłam inne, które mnie zainteresowało - a mianowicie VITAL+ACTIVES VITAMIN C 20 COLLAGEN SUPPORT serum do twarzy. Firma ta jest mi nieznana. Na opakowaniu zawarte są informacje, że jest to produkt wyprodukowany w Stanach Zjednoczonych, a także cruelty free. Używam je od początku listopada i tak się składa, że odkryłam kolejny fajny produkt.


Serum aplikuje się na czystą twarz - po wykonanym oczyszczaniu. Potem można posmarować się jeszcze kremem. Miałam już do czynienia z serum z witaminą C. Były one w formie płynnej, co sprawiało nieco problemów z aplikacją, bo przeciekały przez palce, a potem i po skórze w trakcie rozsmarowywania. Powodowało to straty produktu. Serum, które teraz używam jest w formie żelowej - dlatego znacznie prościej się je rozsmarowuje. Wystarczą dwie jego pompki do aplikacji na twarz, szyję i dekolt. Jest bardzo wydajne. Używam je codziennie już od miesiąca, a zużycie jest niewielkie. Buteleczka o pojemności 30 ml kosztowała ok. 50 zł.



VALCENA PARIS kremowy delikatny peeling FACE SCRUB


Będąc w TkMaxx natknęłam się również na produkt francuskiej firmy, który mnie bardzo zaciekawił. Nie sięgam zbyt często po peelingi mechaniczne. Moja skóra lepiej znosi enzymatyczne. Jednak ten okazał się bardzo dobry, a zarazem delikatny dla skóry. Przeznaczony jest do każdego typu cery. Zawiera bardzo drobniutkie mikrogranulki, które usuwają zrogowaciały naskórek. Aplikujemy go na wilgotną skórę twarzy i masujemy delikatnymi ruchami - omijając okolice oczu. Potem spłukujemy wodą. Po jego użyciu skóra jest miękka i gładka. Nie jest zaczerwieniona ani podrażniona.



VIANEK NAWILŻAJĄCA EMULSJA MYJĄCA DO TWARZY z ekstraktem z lipy

Bardzo długo używałam czarne mydło do mycia twarzy. Stanowczo zbyt długo. Moja skóra za bardzo się do niego przyzwyczaiła i nie było już tego efektu WOW, który mnie przyciągnął do tego produktu. Po jego zużyciu potrzebowałam czegoś innego. Czegoś bardziej odpowiedniego do stosowania przez okres zimowy. Tak się złożyło, że udało mi się taki kosmetyk znaleźć. Jest nim właśnie emulsja myjąca do twarzy marki Vianek.


Jest to świetna alternatywa dla żelu myjącego. Dobrze oczyszcza skórę, a zarazem nie pozostawia uczucia suchości czy "ściągnięcia". Sporo w tym zapewne jest zasługą kremowej konsystencji. Nie obciąża skóry, ani nie pozostawia na niej tłustego filmu. Po prostu skóra jest nieprzesuszona i nie trzeba jej od razu smarować kremem, aby poczuć ulgę. Emulsja jest bardzo delikatna, ale jednocześnie skutecznie oczyszcza skórę. Wersja którą posiadam przeznaczona jest do skóry suchej i wrażliwej. Ja z powodzeniem używam ją przy mojej mieszanej cerze. Dzięki tej emulsji łagodzi się również problem nadmiernego wydzielania sebum w strefie T. Znajduje się w wygodnym opakowaniu z pompką. Mimo niedużej pojemności (150 ml) jest bardzo wydajna. Ja stosuję ją dwa razy na dzień i przez miesiąc jej zużycie jest niewielkie.
SKŁAD INCI: Aqua, Vitis Vinifera Seed Oil, Glycerin, Cetyl Alcohol, Urea, Lauryl Glucoside, Cocamidopropyl Betaine, Tilia Platyphyllos Flower Extract, Panthenol, Triticum Vulgare Germ Oil, Glyceryl Oleate, Stearic Acid, Tocopheryl Acetate, Allantoin, Xanthan Gum, Cyamopsis Tetragonoloba Gum, Benzyl Alcohol, Parfum, Dehydroacetic Acid.


VIANEK INTENSYWNIE NAWILŻAJĄCY KREM DO TWARZY NA NOC z ekstraktem z robinii akacjowej

Krem ma ciekawą konsystencję. Jest on bardzo treściwy, ale zarazem dość lekki i szybko się wchłaniający. Stosuję go na noc, ponieważ w okresie zimowym moja skóra potrzebuje intensywniejszej regeneracji. Rano skóra jest wypoczęta, odpowiednio nawilżona, po oczyszczeniu jej (wyżej wspomnianą emulsją) aplikuję tylko lekki krem na dzień i przystępuję do wykonania makijażu. 


Dzięki dobrym właściwościom nawilżającym tego kremu marki Vianek oraz regularnym peelingom nie mam problemu z suchymi skórkami, ani z zaczerwienioną skórą. Do tego wszystkiego ma fajny skład. Znajduje się w higienicznym opakowaniu z pompką. Szkoda tylko, że nie widać ile go zostało, bo trudno przewidzieć kiedy się skończy. Ma przyjemny zapach. Spełnia swoje zadanie i moje oczekiwania wobec kremu nawilżającego.
SKŁAD INCI: Aqua, Glycine Soja Oil, Urea, Triticum Vulgare Germ Oil, Sorbitan Stearate, Sucrose Cocoate, Glycerin, Argania Spinosa Kernel Oil, Robinia Pseudoacacia Flower Extract, Glyceryl Stearate, Coco-Caprylate, Stearic Acid, Cetearyl Alcohol, Xanthan Gum, Sodium Lactate, Sodium Hyaluronate, Tocopheryl Acetate, Benzyl Alcohol, Parfum, Dehydroacetic Acid.

Mieliście któryś z tych kosmetyków?
Jacy są Wasi ulubieńcy kosmetyczni w tym miesiącu?
Czytaj dalej »

26 listopada 2017

Poprzez zdrową skórę do pięknych włosów, czyli BIONIGREE BASIC_01 serum oczyszczające do skóry głowy

 Serum to stosuje się po to, aby:
- usuwać nadmiar zrogowaciałego naskórka,
- rozpuszczać łój zalegający w mieszkach włosowych,
- regulować pracę gruczołów łojowych,
- łagodzić podrażnienia skóry.


Główne składniki aktywne w nim użyte to: mydło kastylijskie, kwasy AHA, estry oleju z czarnej porzeczki, wiesiołka, ogórecznika i lnu. Preparat przeznaczony jest do wszystkich rodzajów skóry.

Serum może być stosowane przez osoby dorosłe zarówno:
  1. w charakterze profilaktycznym, jak i
  2. w charakterze wspomagającym leczenie m.in. takich dolegliwości jak:
  • łupież
  • łuszczyca skóry głowy
  • świąd skóry głowy
  • grzybica skóry głowy
  • atopowe zapalenie skóry głowy (AZS)
  • łojotokowe zapalenie skóry głowy (ŁZS)
  • egzema



Sposób użycia serum oczyszczającego:

  1. Wstrząsnąć zamkniętą buteleczką serum przed jego użyciem.
  2. Nałożyć na skórę głowy 1-2 pipety lub nasączyć płynem wacik i nanieść na całą skórę głowy.
  3. Po min. 30 minutach (lub po całej nocy - w przypadku użycia serum w charakterze profilaktycznym) od aplikacji serum zmyć je szamponem.

Częstotliwość stosowania serum oczyszczającego BIONIGREE BASIC_01 jest uzależniona od celu jaki chce się osiągnąć:

  • w przypadku profilaktycznego stosowania kosmetyku wystarczy aplikacja raz w tygodniu. 
  • w przypadku stosowania wspomagającego m.in. przy takich dolegliwościach jak: łupież, łuszczyca, świąd skóry głowy, grzybica skóry głowy, atopowe zapalenie skóry, łojotokowe zapalenie skóry i egzemy zaleca się stosowanie od 1 do 5 razy w tygodniu.

Trwałość produktu: serum należy zużyć w ciągu 4 miesięcy od daty otwarcia opakowania.



Konsystencja, aplikacja i wydajność:

Kosmetyk ma płynną konsystencję, dzięki czemu łatwiej jest go aplikować używając do tego pipety dołączonej do opakowania. Serum nakładam rozdzielając pasma włosów i wmasowując je w skórę głowy. Przy pierwszej aplikacji czuć lekkie szczypanie skóry. Nie jest to nieprzyjemne uczucie. Przy kolejnych użyciach produktu szczypanie już się nie pojawiło. Należy unikać kontaktu z oczami. W razie dostania się produktu do oczu należy obficie przemyć je wodą. Serum jest wydajne. Na razie nie widać dużego zużycia, chociaż stosuję je co drugie mycie głowy. 

Zapach:

Serum ma niezwykle charakterystyczny, ziołowo-kwaśny zapach, który jest dość nietypowy, nieco przypominający lekarstwo. Da się ten zapach wytrzymać, chociaż jest on tak średnio przyjemny i dość intensywny.

Działanie:

Serum używam od października, raz na tydzień. Efekty działania były zauważalne już po drugiej aplikacji. Produkt ma właściwości złuszczające, przeciwłupieżowe i antybakteryjne. Po takim oczyszczaniu skóra lepiej wchłania substancje odżywcze, a włosy unoszą się u nasady, optycznie zwiększając swoją objętość. Serum to również koi i łagodzi -wyeliminowało u mnie swędzenie skóry głowy i mały łupież. Podczas jego stosowania nie pojawiły się żadne skutki uboczne: podrażnienie, wysuszenie, wypadanie włosów. Zaobserwowałam, że przetłuszczanie następuje wolniej, a skóra głowy i włosy u nasady pozostają dłużej świeże.

Koszt:

Serum dostępne jest w dwóch pojemnościach:
  • 100 ml za 96 zł
  • 50 ml za 59 zł


Skład INCI:

Produkt nie zawiera składników pochodzenia zwierzęcego, dzięki czemu może być używany przez wegan.
  • aqua (woda) 
  • potassium oleate (oleinian potasu) 
  • potassium cocoate (sól potasowa kwasów tłuszczowych pozyskiwanych z orzecha kokosowego)
  • glycerin (gliceryna)
  • potassium citrate (cytrynian potasu)
  • citric acid (kwas cytrynowy)
  • ethyl linolenate (kwas linolenowy)
  • ethyl linoleate (kwas linolowy)
  • ethyl oleate (kwas oleinowy)
  • ethyl palmitate (kwas palmitynowy)
  • ethyl stearate (kwas stearynowy)
  • ethyl alcohol (alkohol etylowy)
  • menthol (mentol)
  • bilberry fruit extract (ekstrakt z owoców czarnej porzeczki) 
  • sugar cane extract (ekstrakt z trzciny cukrowej)
  • orange fruit extract (ekstrakt z owocu pomarańczy)
  • lemon fruit extract (ekstrakt z owocu cytryny)
  • sugar maple extract (ekstrakt z klonu cukrowego)
  • rosmarinus officinalis oil (olejek z rozmarynu lekarskiego) 
  • parfum (kompozycja zapachowa).

Używaliście to serum oczyszczające do skóry głowy?
Co o nim sądzicie?
Czytaj dalej »

18 listopada 2017

GOLDEN ROSE - przegląd produktów do brwi: kredka, żel, liner, wosk i cienie


Jeśli  miałabym wskazać elementy w makijażu, które są dla mnie podstawowe (takie, że jeśli robię makijaż na szybko, to bez których go sobie nie wyobrażam), byłaby to aplikacja podkładu, pomalowanie ust i brwi. To mi wystarczy - mogę już wychodzić z domu. Chciałabym się skupić dziś na brwiach - a konkretnie na kosmetykach, które do ich malowania mam. Tak się złożyło, że firmą, której kosmetyków używałam najwięcej jest Golden Rose, które w swoim asortymencie ma sporo produktów przeznaczonych do brwi.


LONGSTAY PRECISE BROWLINER - Długotrwała konturówka do brwi
Pojemność: 0,09 g
Cena: 19,90 zł


Moja przygoda z produktami do brwi marki Golden Rose rozpoczęła się od kredki do brwi. Kupiłam ją z polecenia innych blogerek no i spodobał mi się efekt jaki daje na brwiach. Zresztą trafiła ona do postu z moimi ulubieńcami z sierpnia. W sumie to zużyłam już dwie takie kredki, a teraz jestem w trakcie używania trzeciej.


Kredka jest znacznie wygodniejsza w użyciu niż np. pomada. Nie potrzeba już dodatkowych pędzli - jest ona cieniutka i ma swój grzebyczek. Udało mi się też dopasować odpowiedni kolor - mam ją w odcieniu 101. Do tego wszystkiego jest łatwo dostępna i tania.


LONSTAY BROW STYLING GEL - Długotrwały żel do stylizacji brwi
Pojemność: 3,5 ml
Cena: 19,90 zł


Zainteresowałam się nim, ponieważ kilka znanych jutuberek, które mają kanały makijażowe, polecało ten żel. Mam z Golden Rose kredkę, którą lubię używać, więc pomyślałam, że przyda się też żel, aby ładnie przyczesać włoski. Kupiłam już wiele produktów z polecenia, dlatego też skusiłam się na ten żel. Jednak już od pierwszego użycia nie byłam zadowolona z efektów jakie daje na brwiach. Na początku myślałam, że może nie umiem go używać tak jak należy. Ale później trafiłam na masę podobnych opinii jak ta moja na jego temat. 


Jest on trwały - brwi nim utrwalone trzymają się na swoim miejscu jak należy. Jednak jego kolor jest dla mnie zdecydowanie za ciemny. Po zastygnięciu robi się czarny i odróżnia się o włosków przez co staje się za bardzo widoczny. Dodatkowo szczoteczka nabiera zbyt dużo produktu na raz - co jeszcze pogarsza sytuacje. Sprawdzi się u osób, które mają bardzo ciemne brwi. Bo wiele osób chwali go sobie za jego długotrwały efekt. Ja jednak nie lubię po niego sięgać Wolałabym aby był bezbarwny i miał nieco mniejszą szczoteczkę.


LONGSTAY LIQUID BROWLINER - Długotrwały płynny liner do brwi
Pojemność: 2,8 g
Cena: 16,90 zł


Produkt z zamysłu jest świetny. Tylko szkoda, że w praktyce nie sprawdza się on najlepiej. Podoba mi się jego aplikator. Liner jest płynny i malujemy nim brwi za pomocą cienkiego i ostro zakończonego aplikatora z gąbki. Dzięki temu powinniśmy ładnie wyrysować brwi, a także móc dorysować pojedyncze brakujące włoski. Szkoda, że to nie działa. 


Po pierwsze dlatego, że na aplikator nabiera się stanowczo za dużo produktu. Aby móc go używać musiałam wycierać ten nadmiar w chusteczkę, to jest dużym marnotrawstwem. Po drugie dostępny jest tylko w 4 kolorach. Niestety nie znalazłam wśród nich żadnego odpowiedniego dla mnie. Ja mam odcień 02, który jest dla mnie za ciemny i zbyt ciepły. Jest on tak mocno napigmentowany, że ciężko jest nim uzyskać naturalny efekt. Lubię mieć podkreślone brwi, ale uzyskany delikatny efekt, nie mocno wyrysowane tak jak na wielu instagramowych zdjęciach. Podobnie jak w przypadku poprzedniego produktu ten też znalazł wiele osób zachwyconych jego działaniem. Ja jednak do nich się nie zaliczam.


EYEBROW STYLING KIT - Zestaw do stylizacji brwi
Pojemność: wosk - 1,7 g; puder - 2 x 2,5 g
Cena: 27,90 zł


Zestaw ten kupiłam z ciekawości, bo już dawno nie sięgałam po produkty do stylizacji brwi w takiej formie. Od razu Wam powiem, że nie zawiodłam się na tym zestawie. Jest on fajnie przemyślany i skomponowany. Przede wszystkim znajduje się w małym i poręcznym opakowaniu. W razie potrzeby zamieszczone jest w nim też lusterko. Zestaw dostępny jest w trzech wariantach. Niby wydaje się, że to będzie za mało, jednak w każdym w środku mamy cienie do brwi w dwóch odcieniach.


Ja kupiłam zestaw numer 02 ASH i okazał się świetnie trafiony. Dodatkowo mamy tutaj jeszcze i wosk do brwi. Ma on lekko brązowy kolor. Aplikuję go za pomocą dołączonej do zestawu malutkiej szczoteczki. Drugiej jej strony - czyli skośnie ściętego pędzelka - nie używam, ponieważ jest on fatalnie wykonany. Jest za gruby i ma nierówno rozłożone włoski. Pudry aplikuję moimi skośnie ściętymi pędzlami. Tylko ta spiralna szczoteczka z tego zestawu jest przydatna.


Wosk można używać na dwa sposoby. Pierwszy, czyli na brwi pomalowane już cieniami. Ja rzadko to robię, ponieważ bardziej podoba mi się, gdy używam je odwrotnie. Ten drugi sposób polega właśnie na tym że aplikuje się najpierw ten wosk, a potem dopiero na niego cienie. Wosk już lekko barwi brwi, a cieniami domalowuję tylko brakujące miejsca. Lepiej się też trzymają takiej skóry pokrytej woskiem.


Zapomniałabym jeszcze wspomnieć, że w tym zestawie znajduje się również pęsetka. Nie jest ona jakiejś powalającej jakości, ale czasem się przydaje zwłaszcza, gdy spakuje się ten zestaw do podróżnej kosmetyczki.



Mieliście kosmetyki do malowania brwi z Golden Rose?
Co o nich sądzicie?
Czytaj dalej »

11 listopada 2017

BASILUR - zielona herbata w wersji CHARMING


Dziś mam coś dla miłośników zielonej herbaty. Ja taką piję, dlatego lubię eksperymentować i szukać jej nowych smaków. Tak się złożyło, że na spotkaniu blogerek (tym, które odbyło się we wrześniu w Rzeszowie) marka BASILUR przekazała każdej uczestniczce herbatę do wypróbowania. Mi trafiła się wersja CHARMING - zielona herbata cejlońska, wysokogórska, liściasta z dodatkiem wiórków kokosowych oraz nutą róży, bławatka i granatu. Brzmi interesująco, nieprawdaż?


Zacznę od tego, że znajduje się ona w metalowej puszce w kształcie bukietu. Jest to fajne rozwiązanie, ponieważ po wypiciu herbaty opakowanie to możemy przeznaczyć na trzymanie w nim czegoś innego. Ale jednocześnie jest to fajny pomysł na prezent dla kogoś, kto lubi pić zieloną herbatę. Zwłaszcza, że w środku oprócz opakowania z herbatą znajduje się jeszcze dodatkowe z torebkami do jej zaparzania. Opakowanie mieści 100g herbaty. Cena takiego zestawu (opakowanie, herbata, torebki do zaparzania) wynosi 47,95 zł.


Herbata ma kilka wymienionych aromatów, które się w niej znajdują m.in. nuty bławatka i granatu. Jednak wiodącym i najmocniej wyczuwalnym jest różany. Dzięki temu bardzo pięknie pachnie. Zapach róż unosi się po całej kuchni w momencie jej zaparzania. Miłośnikom takich aromatów powinna się ta herbata bardzo spodobać. A jeśli chodzi o dołączone do niej wiórki kokosowe, to są one tu bardziej do dekoracji, bo nie wyczuwam ich.


Sposób parzenia:
Łyżeczkę herbaty zalać gorącą wodą o temperaturze pomiędzy 70 st. C a 80 st. C. Czas parzenia powinien wynosić od 3 do 5 minut. Liście zielonej herbaty można parzyć dwu- lub trzykrotnie. Pierwsze parzenie powinno trwać ok. 3 min, a każde następne wydłużamy o 1 min.


Na stronie http://sklepzherbatami.pl/ dostępne są jeszcze 4 wersje tych herbat:
- CRIMSON - czarna herbata cejlońska, liściasta z dodatkiem kwiatów pomarańczy, płatków bławatka i amarantusa oraz nutą truskawek i róży;
- ROMANCE - czarna herbata cejlońska, liściasta z dodatkiem kwiatów pomarańczy, róży, płatków amarantusa oraz nutą róży i bergamotki;
- SERENE - zielona herbata cejlońska, wysokogórska, liściasta z dodatkiem jabłka, pąków jaśminu, oraz nutą płatków róży, bławatka i jabłka;
- PEONIES - czarna herbata cejlońska z dodatkiem owoców mango, papai, płatków róży i kwiatów nagietka oraz nutą pomarańczy, truskawki, brzoskwini i ananasa.

Lubicie zieloną herbatę?
Czytaj dalej »

4 listopada 2017

NEO NAIL - kolekcja STAR GLOW - lakier hybrydowy ECLIPSE


Po dwóch tygodniach na paznokciach z lakierem Falling Star nadszedł czas na zmianę koloru. Paznokcie ostatnio mi tak szybko rosną, że odrost miałam już na tyle duży, więc trzeba było coś z tym zrobić. Dodatkowo już nie mogłam się doczekać aż użyję ten drugi nowy lakier, czyli ECLIPSE.


Tym razem też pomalowałam go na czarnym lakierze bazowym, aby jak najlepiej wydobyć efekt jaki daje. W bezbarwnej bazie mamy tu zatopioną kombinację pomarańczowych i złotych drobinek z malutką domieszką fioletu. Uzyskane efekty bardzo mi się podobają. Zresztą sami zobaczcie.


Dodatkowo lakier ten spodobał się mojej mamie, która też chciała mieć pomalowane nim paznokcie. Jednak w delikatniejszej wersji, czyli Eclipse na beżowym lakierze - Neo Nail Natural Beauty. Uzyskany efekt jest bardzo delikatny. Drobinki nie są tak bardzo widoczne. Stanowią tylko taki mały akcent.


Jak podoba Wam się taki efekt?
Czytaj dalej »

30 października 2017

3 x TAK oraz 1 x MEH, czyli kosmetyczne podsumowanie października 2017 r.

Odkąd zaczęłam używać tusz wodoodporny, to cały czas szukałam jakiegoś fajnego dwufazowego płynu do demakijażu. Niestety płyn micelarny, który używam nie radzi sobie ze zmywaniem tego typu kosmetyków. Próbowałam różne płyny dwufazowe, jednak przeważnie denerwowało mnie w nich to, że zostawiały bardzo tłustą i nieprzyjemną warstwę na skórze. 


W październiku wszystkie kosmetyki do demakijażu mi się pokończyły i trzeba było kupić nowe. Nie wiedziałam jakie wybrać. Tak się złożyło, że miałam mało czasu na zastanowienie. Weszłam na szybko do Rossmanna i chwyciłam pierwszy, który rzucił mi się w oczy. Zaczęłam go używać i okazało się, że jest świetny. Mowa tu o DWUFAZOWYM PŁYNIE DO DEMAKIJAŻU OCZU marki NIVEA. Wiele razy na blogach czytałam pozytywne opinie o nim i chyba jakoś tak utkwił mi w podświadomości, że to właśnie po niego sięgnęłam. 


Lubię go za to, że jest delikatny, ale za razem bardzo skuteczny. Wystarczy chwilkę przytrzymać nasączony nim wacik na powiece i wodoodporny makijaż się rozpuszcza. Nie piecze, ani nie szczypie, nawet jak się trochę go dostanie do oka. Pozostawia po sobie tłustą warstwę, ale jest ona bardzo delikatna i mi nie przeszkadza. 


Płyn znajduje się w dość małej buteleczce, bo ma 125 ml pojemności. Jednak jest wydajny. Jak na cały miesiąc regularnego stosowania, to zużyłam go niewiele. Dodatkowo można go często kupić na promocji.


Chciałabym też wspomnieć o dwóch fajnych kosmetykach, które udało mi się kupić w TkMaxx. Jak tylko mam okazję tam być, to zaglądam na dział z kosmetykami. Nie zawsze mają coś fajnego. Dodatkowo jak już byłby jakiś ciekawy kosmetyk, to przeważnie jest on otwarty i poniszczony. Dlatego bardzo rzadko udaje mi się coś fajnego tam kupić. Ale we wrześniu trafiłam na dwie świetne perełki, które były zafoliowane i na szczęście nikt przy nich nie majstrował.


Pierwszy to produkt z Nowej Zelandii - MASECZKI W PŁACIE TIAKI. Zaciekawiła mnie ta marka, a dodatkowo spodobał mi się ich skład. Zresztą sami zobaczcie:
Aqua, Hamamelis Virginiana (Witch Hazel) Water, Polysorbate 20, Leptospermum Scoparium Mel (Active Manuka Honey), Cassia Angustifolia Seed Polysacharide (Natural Althernative to Hylaurinic Acid), Organic Rosa Canina (Rose Hip) Oil, Hydrolyzed (Marine) Collagen, Sclerocarya bierra (Marulla) Seed Oil, Argania Spinosa (Argan) Kernel oil, Carbomer, Xanthan Gum, Prunus Amygdalus Dulcis (Almond) Oil, Aloe Barbadensis Leaf Juice, Allantoin, Triethanolamine, Benzyl Alcohol & Salicylic Acid & Glycerin & Sorbic Acid, Sodium Hydroxide, Tetrasodium EDTA.


Opakowanie zawiera 5 masek. Stosujemy je standardowo jak inne tego typu - aplikujemy na 10 minut na oczyszczoną skórę twarzy. Stosowałam je głównie po kwasach (bo jesienią znów wróciłam do zabiegów z kwasem migdałowym). Gdy skóra jest oczyszczona z obumarłego naskórka, to fajnie wchłania substancje odżywcze z maski. A dodatkowo uspokaja to i koi skórę. W TkMaxxie mieli tylko jedno opakowanie tych masek. Potem więcej ich już nie widziałam, ale może jeszcze uda mi się na nie trafić.

Drugi produkt to serum do twarzy marki SENSATIA BOTANICALS. Przeznaczone jest dla skóry mieszanej i tłustej. Zawiera olej z drzewa herbacianego w połączeniu z kilkoma innymi składnikami, które razem tworzą fajną mieszankę. Aplikuje się go ok. 3-6 kropli na całą twarz. Stosuje się je już na oczyszczoną skórę. Ja robię to tak, że przeważnie jak wracam do domu, to od razu zmywam makijaż. Po demakijażu aplikuję właśnie to serum. Jest ono dość tłuste i potrzebuje trochę czasu, aby się wchłonąć. Stosowałam je codziennie przez dwa miesiące i zauważyłam fajne efekty jego działania. Przede wszystkim pomaga w pielęgnacji skóry problematycznej: szarej, niedokrwionej, wrażliwej, trądzikowej, skłonnej do zaskórników.


Skład: Melaleuca Alternifolia (Tea Tree) Leaf Oil /olejek z drzewa herbacianego/, Triticum Vulgare (Wheat) Germ Oil /olej z kiełków pszenicy/, Citrus Medica Limonum (Lemon) Peel Oil /olejek ze skórki cytryny/, Tocopherol /witamina E/, Mentha Arvensis (Peppermint) Leaf Oil /olejek z liści mięty polnej/, Rosmarinus Officinalis (Rosemary) Extract /ekstrakt z liści rozmarynu/.


W tym miesiącu nie natrafiłam na żaden bubel, jednak miałam do czynienia z kosmetykiem, który nie do końca spełnił swoje zadanie. Mowa o ANTYPERSPIRANCIE INVISIBLE FOR BLACK AND WHITE marki NIVEA. Kupiłam go, bo dezodorant mi się skończył. Wybrałam właśnie ten, bo przy okazji wzięłam udział w konkursie, który organizowała ta marka. 


Ogólnie antyperspirant ten spełnia swoje zadanie i chroni przed potem. Nie zostawia też żółtych śladów na białych ubraniach - co zasługuje na duży plus. Jednak mam z nim problem w przypadku czarnych i ciemnych ubrań. Zostawia na nich białe ślady. Dlatego raczej następnego już nie kupię, tylko powrócę do naturalnych dezodorantów. 

Mieliście któryś z tych kosmetyków?
Jacy są Wasi ulubieńcy kosmetyczni w tym miesiącu?
Czytaj dalej »

24 października 2017

Domowe SPA: maseczki do twarzy LIRENE

Bardzo lubię spa w domowym zaciszu. Zwłaszcza w długie, jesienne wieczory. W tym roku ten czas umilają mi maseczki Lirene. Otrzymałam sporo nowości do przetestowania i od razu chętnie się za to zabrałam :)) Maseczki te są bardzo różnorodne - są tu zabiegi dwu etapowe, maseczki kremowe, peel-off - na pewno każdy znajdzie coś dla siebie.


Na początek maseczki 2-etapowe. Składają się one z dwóch saszetek, w których znajdują się poszczególne etapy zabiegu. Do wyboru mamy dwa rodzaje, a ich cena to 4,99 zł za sztukę.


MIGDAŁOWY ZABIEG UJĘDRNIAJĄCY z elastyną morską
I ETAP: Peeling micro-złuszczający z kwasem migdałowym, którym delikatnie masujemy skórę przez ok. 5 minut
II ETAP: Maska ujędrniająca z olejkiem migdałowymi witaminą E, którą pozostawiamy do wchłonięcia.

HIALURONOWY ZABIEG WYPEŁNIAJĄCO-LIFTINGUJĄCY 
I ETAP: Hialuronowe serum z zielonymi algami
II ETAP: Lipidowa maska napinająca - obie te części po aplikacji na skórę, pozostawiamy do wchłonięcia.

*****************


A teraz maseczka, która składa się z dwóch saszetek, ponieważ przeznaczona jest na dwie aplikacje. Mi wystarczyła na cztery, bo jest jej na tyle dużo, że podzieliłam sobie te saszetki jeszcze na pół. Jest to MINERALNY ZABIEG OCZYSZCZAJĄCY Z ZIELONĄ GLINKĄ. Ma za zadanie dobrze oczyszczać, a także przywracać świeży i promienny wygląd skórze. Zawiera guaranę, glinkę kaolinową oraz drobinki peelingujące w postaci łupinek z ziarenek kakao. Maseczkę aplikujemy na skórę, chwilę delikatnie masujemy, pozostawiamy na 10 minut, po czym zmywamy dokładnie ciepłą wodą. Maseczka ma pojemność 2 x 6 ml, kosztuje 4,99 zł.

*****************

Wśród tych nowości znajdują się również dwa peelingi. Jeden to PEELING ENZYMATYCZNY. Trzymamy go na skórze przez 5-8 minut, a następnie zmywamy ciepłą wodą. Bardzo lubię stosować tego typu peelingi, więc byłam go bardzo ciekawa - dlatego była to jedna z pierwszych saszetek, które wypróbowałam. Świetnie sprawdza się do oczyszczania skóry delikatnej i naczynkowej, ponieważ nie wymaga tarcia. Zawarte w nim kwasy owocowe i papaina rozpuszczają obumarły naskórek, nie powodując uczucia suchości czy pieczenia. Stosuje się go nie częściej niż 2 razy w tygodniu. Taka saszetka ma pojemność 8 ml, kosztuje 2,99 zł.


W drugiej saszetce znajduje się MICROPEELING WYGŁADZAJĄCY z lotosem, bambusem, lilią wodną, wyciągiem z cytryny. Posiada on delikatne drobinki peelingujące, które mają za zadanie usuwać martwy naskórek oraz oczyszczać. Używamy go delikatnie masując skórę przez ok. 2-3 minuty, a następnie zmywamy ciepłą wodą. Ma on pojemność 8 ml, kosztuje 2,99 zł. Taka saszetka wystarcza więcej niż na jedno użycie.

*****************


Po wykonanym peelingu dobrze jest użyć jedną z maseczek. Na przykład taką, którą aplikujemy na skórę i pozostawiamy do wchłonięcia. Ewentualnie można trochę jej nadmiaru usunąć po ok. 10 minutach trzymania na skórze. W nowościach Lirene do wyboru są trzy takie:
- ROZŚWIETLAJĄCA MASKA NAPINAJĄCA z białą perłą, kompleksem z kwasem rozmarynowym,
- BOGATA MASKA UJĘDRNIAJĄCA ZE ZŁOTĄ ALGĄ zawiera olejki, witaminę E,
- WITAMONOWA MASKA ULTRA NAWILŻAJĄCA  z wiśnią z Barbados, witaminą C.
Maseczki te są wygodne w aplikacji - po prostu otwieramy saszetkę i aplikujemy jej zawartość na skórę. Ich pojemność to 8 ml, koszt 2,99 zł za sztukę.

*****************

Na koniec zostawiłam najciekawsze maseczki. Są one w formie proszku. Używa się je w ten sposób, że przesypujemy proszek do miseczki. Następnie przecinamy saszetkę wzdłuż oznaczonej na jej tyle linii i napełniamy pustą saszetkę letnią wodą - stanowi to ok. 30 ml. Dzięki temu nie potrzebujemy już dodatkowej miarki. Wystarczy tylko dolać wodę do proszku i mieszać, aż do uzyskania gładkiej masy bez grudek.


Są to maski typu peel-off, które mają to do siebie, że zaczynają szybko zastygać. Dlatego należy je aplikować na skórę od razu po przygotowaniu, pamiętając o tym, aby omijać okolice oczu. Po ok. 10-15 minutach ściągamy zastygniętą maskę delikatnym ruchem od szyi w górę. W zamyśle producenta powinno to nastąpić w jednym kawałku. Mi się tak nie udało ich ściągnąć, tylko w częściach. Ewentualne pozostałości maski zmywamy letnią wodą. Maski te mają pojemność 10 g, kosztują 11,99 zł za sztukę, dostępne są w 5-ciu rodzajach:
- REWITALIZUJĄCA MASKA Z WITAMINĄ C,
- ALGOWA MASKA GŁĘBOKO NAWILŻAJĄCA,
- NAPINAJĄCA MASKA Z 24K ZŁOTEM I PERŁĄ,
- REGENERUJĄCA MASKA Z OLEJKIEM ROZMARYNOWYM,
- GLINKOWA MASKA GŁĘBOKO OCZYSZCZAJĄCA.

Dajcie znać w jakiej formie maski najbardziej lubicie? 
Mieliście może którąś z tych maseczek?
Co o nich sądzicie?
Czytaj dalej »