30 października 2017

3 x TAK oraz 1 x MEH, czyli kosmetyczne podsumowanie października 2017 r.

Odkąd zaczęłam używać tusz wodoodporny, to cały czas szukałam jakiegoś fajnego dwufazowego płynu do demakijażu. Niestety płyn micelarny, który używam nie radzi sobie ze zmywaniem tego typu kosmetyków. Próbowałam różne płyny dwufazowe, jednak przeważnie denerwowało mnie w nich to, że zostawiały bardzo tłustą i nieprzyjemną warstwę na skórze. 


W październiku wszystkie kosmetyki do demakijażu mi się pokończyły i trzeba było kupić nowe. Nie wiedziałam jakie wybrać. Tak się złożyło, że miałam mało czasu na zastanowienie. Weszłam na szybko do Rossmanna i chwyciłam pierwszy, który rzucił mi się w oczy. Zaczęłam go używać i okazało się, że jest świetny. Mowa tu o DWUFAZOWYM PŁYNIE DO DEMAKIJAŻU OCZU marki NIVEA. Wiele razy na blogach czytałam pozytywne opinie o nim i chyba jakoś tak utkwił mi w podświadomości, że to właśnie po niego sięgnęłam. 


Lubię go za to, że jest delikatny, ale za razem bardzo skuteczny. Wystarczy chwilkę przytrzymać nasączony nim wacik na powiece i wodoodporny makijaż się rozpuszcza. Nie piecze, ani nie szczypie, nawet jak się trochę go dostanie do oka. Pozostawia po sobie tłustą warstwę, ale jest ona bardzo delikatna i mi nie przeszkadza. 


Płyn znajduje się w dość małej buteleczce, bo ma 125 ml pojemności. Jednak jest wydajny. Jak na cały miesiąc regularnego stosowania, to zużyłam go niewiele. Dodatkowo można go często kupić na promocji.


Chciałabym też wspomnieć o dwóch fajnych kosmetykach, które udało mi się kupić w TkMaxx. Jak tylko mam okazję tam być, to zaglądam na dział z kosmetykami. Nie zawsze mają coś fajnego. Dodatkowo jak już byłby jakiś ciekawy kosmetyk, to przeważnie jest on otwarty i poniszczony. Dlatego bardzo rzadko udaje mi się coś fajnego tam kupić. Ale we wrześniu trafiłam na dwie świetne perełki, które były zafoliowane i na szczęście nikt przy nich nie majstrował.


Pierwszy to produkt z Nowej Zelandii - MASECZKI W PŁACIE TIAKI. Zaciekawiła mnie ta marka, a dodatkowo spodobał mi się ich skład. Zresztą sami zobaczcie:
Aqua, Hamamelis Virginiana (Witch Hazel) Water, Polysorbate 20, Leptospermum Scoparium Mel (Active Manuka Honey), Cassia Angustifolia Seed Polysacharide (Natural Althernative to Hylaurinic Acid), Organic Rosa Canina (Rose Hip) Oil, Hydrolyzed (Marine) Collagen, Sclerocarya bierra (Marulla) Seed Oil, Argania Spinosa (Argan) Kernel oil, Carbomer, Xanthan Gum, Prunus Amygdalus Dulcis (Almond) Oil, Aloe Barbadensis Leaf Juice, Allantoin, Triethanolamine, Benzyl Alcohol & Salicylic Acid & Glycerin & Sorbic Acid, Sodium Hydroxide, Tetrasodium EDTA.


Opakowanie zawiera 5 masek. Stosujemy je standardowo jak inne tego typu - aplikujemy na 10 minut na oczyszczoną skórę twarzy. Stosowałam je głównie po kwasach (bo jesienią znów wróciłam do zabiegów z kwasem migdałowym). Gdy skóra jest oczyszczona z obumarłego naskórka, to fajnie wchłania substancje odżywcze z maski. A dodatkowo uspokaja to i koi skórę. W TkMaxxie mieli tylko jedno opakowanie tych masek. Potem więcej ich już nie widziałam, ale może jeszcze uda mi się na nie trafić.

Drugi produkt to serum do twarzy marki SENSATIA BOTANICALS. Przeznaczone jest dla skóry mieszanej i tłustej. Zawiera olej z drzewa herbacianego w połączeniu z kilkoma innymi składnikami, które razem tworzą fajną mieszankę. Aplikuje się go ok. 3-6 kropli na całą twarz. Stosuje się je już na oczyszczoną skórę. Ja robię to tak, że przeważnie jak wracam do domu, to od razu zmywam makijaż. Po demakijażu aplikuję właśnie to serum. Jest ono dość tłuste i potrzebuje trochę czasu, aby się wchłonąć. Stosowałam je codziennie przez dwa miesiące i zauważyłam fajne efekty jego działania. Przede wszystkim pomaga w pielęgnacji skóry problematycznej: szarej, niedokrwionej, wrażliwej, trądzikowej, skłonnej do zaskórników.


Skład: Melaleuca Alternifolia (Tea Tree) Leaf Oil /olejek z drzewa herbacianego/, Triticum Vulgare (Wheat) Germ Oil /olej z kiełków pszenicy/, Citrus Medica Limonum (Lemon) Peel Oil /olejek ze skórki cytryny/, Tocopherol /witamina E/, Mentha Arvensis (Peppermint) Leaf Oil /olejek z liści mięty polnej/, Rosmarinus Officinalis (Rosemary) Extract /ekstrakt z liści rozmarynu/.


W tym miesiącu nie natrafiłam na żaden bubel, jednak miałam do czynienia z kosmetykiem, który nie do końca spełnił swoje zadanie. Mowa o ANTYPERSPIRANCIE INVISIBLE FOR BLACK AND WHITE marki NIVEA. Kupiłam go, bo dezodorant mi się skończył. Wybrałam właśnie ten, bo przy okazji wzięłam udział w konkursie, który organizowała ta marka. 


Ogólnie antyperspirant ten spełnia swoje zadanie i chroni przed potem. Nie zostawia też żółtych śladów na białych ubraniach - co zasługuje na duży plus. Jednak mam z nim problem w przypadku czarnych i ciemnych ubrań. Zostawia na nich białe ślady. Dlatego raczej następnego już nie kupię, tylko powrócę do naturalnych dezodorantów. 

Mieliście któryś z tych kosmetyków?
Jacy są Wasi ulubieńcy kosmetyczni w tym miesiącu?

33 komentarze

  1. żadnego z kosmetyków nie znam

    OdpowiedzUsuń
  2. Płyn Nivea mam i bardzo mi pasuje :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Znam dwufazę Nivea, jednak wolę różową wersję ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie wyprawuję tą różową wersję jak zużyję niebieską.

      Usuń
  4. Oh, oczywiście znam dwufazówkę z Nivea i moim zdaniem jest najskuteczniejsza i najszybsza. Fajne serum udało Ci się utrzelić w Tk Maxx. To samo zaobserwowałam, że te laski wszystko otwierają, macają i potem żaden kosmetyk nie nadaje się do użytku, czasem też cena nie zachęca...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda, że te kosmetyki nie są bardziej pilnowane przez personel.

      Usuń
  5. sama napisałam pozytywną opinie o tym płynie nivea, super szczególnie przy wodoodpornym tuszu, nie trzeba trzeć. wszystko ładnie rozpuszcza

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten płyn do demakijażu raz miałam, ale wolę zwykłe micelarne jednak.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja na co dzień też wole zwykłe micele. Jednak do tuszu wodoodpornego żaden micel, który miałam się nie sprawdzał, więc kupiłam płyn dwufazowy.

      Usuń
  7. Te maseczki w płacie są ciekawe.

    OdpowiedzUsuń
  8. Również miałam płyn Nivea, może nie porwał mnie w 100% ale trzeba przyznać,że potrafi być skuteczny w demakijażu oka :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie przepadam za tymi antyperspirantami, nie sprawdzają się u mnie ... :)

    OdpowiedzUsuń
  10. O ile pamięć mnie nie myli to nie miałam w posiadaniu żadnego z tych produktów. Z makijażem wodoodpornym w moim przypadku świetnie sobie radzi olejek Resibo, ale pozostawia tłustą warstewkę, która może się nie spodobać. :-) Obserwuję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zastanawiam się nad kosmetykami Resibo, ale na razie żadnego jeszcze nie miałam.

      Usuń
  11. Ten dezodorant miałam, ale w kulce, mimo, że fajnie chronił przed potem, to miałam z nim problemy zdrowotne.

    OdpowiedzUsuń
  12. U mnie ten antyperspirant też zostawiał białe ślady na czarnym i przy ciemniejszych kolorach ubrań podobnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlatego go nie lubię, to te białe ślady ciężko jest sprać.

      Usuń
  13. Odpowiedzi
    1. Tak bywa - ja bardzo często nie miałam do czynienia z kosmetykami, które ty opisujesz na blogu.

      Usuń
  14. Nie znoszę płynów dwufazowych ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też za nimi nie przepadam, ale ten jak na dwufazowy jest fajny.

      Usuń
  15. maski w plachcie chetnie bym pouzywala :D

    OdpowiedzUsuń
  16. Bardzo lubię antyperspiranty z Nivea chociaż tego chyba nie miałam :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Maski Tiaki brzmią bardzo ciekawie! Z przyjemnością po nie sięgnę jeżeli będą jeszcze w TkMaxxie.

    OdpowiedzUsuń