11 października 2012

MARION Nature Therapy - 60 sekundowa maseczka do włosów



Skusiłam się na tą maseczkę po fali recenzji na blogach. Nie używałam do tej pory kosmetyków tej firmy i chciałam coś z ich oferty wypróbować. Padło na dwie maseczki do włosów. Dziś przedstawiam Wam wrażenia po używaniu jednej z nich. A mianowicie 60 sekundową maseczkę do włosów z octem z malin i koktajlem owocowym.


Od producenta:
Maseczka o świeżym zapachu malin, zawiera wysoko skoncentrowane składniki aktywne, które wnikają głęboko we włosy, zapewniając skuteczność działania już po 1 minucie od nałożenia. Nature Therapy to wyjątkowa kombinacja natury i nowoczesnej technologii dla naturalnie zdrowych włosów. Bez parabenów, SLES i SLS. Wyjątkowa formuła zawiera:
  • ocet z malin - zamyka łuski włosów, zakwaszając je, dzięki czemu włosy łatwiej się rozczesują i są bardziej odporne na łamanie. Nadaje włosom piękny połysk i przywraca miękkość.
  • koktajl owocowy - normalizuje warstwę rogową skory,uaktywnia metabolizm białek niezbędnych do budowy włosów, działa nawilżająco i wygładzająco.
Sposób użycia: rozprowadzić na umyte, wilgotne włosy, aż po same końcówki. Zmyć po 60 sekundach. Stosować 2 razy w tygodniu.
 

Opakowanie: niby ktoś je ciekawie wymyślił, bo po użyciu można zamknąć dozownik i reszta maseczki nie zaschnie do następnego razu. Jednak w użyciu okazuje się, że jest bardzo niepraktyczne. Zawartość ciężko się z niego wyciska, najlepiej jest je rozciąć.


Konsystencja: jest odpowiednia - dość gęsta. Dobrze się ją rozprowadza na włosach. Maseczka ma lekko różowy kolor.

Zapach: delikatny, malinowy, ale też czuć chemiczną nutkę w nim. Nie utrzymuje się on na moich włosach.

Działanie: maseczka wystarczyła mi na 2 użycia (mam włosy średniej długości). Osoby, które mają krótkie włosy zapewne mogłyby użyć jej 3-4 razy. Producent zaleca, aby trzymać ją na włosach minutę. Z jednej strony jest to fajne rozwiązanie dla osób, które się śpieszą. Jednak zastanawiam się czy te 60 sekund to wystarczający czas, aby substancje w niej zawarte zdążyły zadziałać na włosy?
Jeśli chodzi o jej działanie, to co prawda włosy po jej użyciu nie są poplątane i dobrze się rozczesują. Nie obciąża też włosów. Jednak ja nie zauważyłam, aby były bardziej błyszczące. Połysk kojarzy mi się z używaniem octu na włosach - a ta maseczka przecież niby ma go w składzie. Moje włosy nie są też bardziej gładkie, czy lepiej nawilżone. Są raczej szorstkie w dotyku i wyglądają dość "sinowato".
Maseczka ta nie zawiera  SLS, SLES oraz parabenów. Jednak ciekawiła mnie też reszta jej składu. Jako, że dopiero wkraczam w takie analizy, chciałam się powołać na spostrzeżenia jakie poczyniła xkeylimex w swojej recenzji: "mamy silikony - i to niestety trimethylsilylamodimethicone oraz cyclopenthasiloxane, które można usunąć tylko przy pomocy szamponu z sulfatem. Poza tym amodimethicone i dimethiconol - te silikony są już bardziej przyjazne dla włosów, można je usuwać łagodnymi szamponami. W składzie znajdziemy też kilka przyjemnych ekstraktów roślinnych".

Moja opinia: mimo że maseczka ta daje pewne pozytywne efekty na moich włosach, to minusy jej działania nie zachęciły mnie do kolejnego jej zakupu.

Cena: 2,50 zł

Dostępność: drogerie

Pojemność: 15 ml

Skład INCI: aqua, cetyl alcohol, cetearyl alcolol (and) ceteareth-20, cetrimonium chloride, polyquaternium-70 (and) dipropylenie glycol, isopropyl myristate, trimethylsilylamodimethicone (and) C11-15 pareth-5 (and) C11-15 pareth-9, dicapryl carbonate, prunus amygdalus dulcis (sweet almond) oil, acetum, prunus armeniaca fruit extract, prunus persica fruit extract, pyrus malus fruit extract, polysorbate 80, propylene glycol, rubus idaeus fruit extract, cyclopenthasiloxane (and) dimethiconol, amodimethicone, guar hydroxypropyltrimonium chloride, quaternium -91 (and) cetrimonium methosulfate (and) cetearyl alcohol, hydrolyzed rice protein, parfum, steareth-21, steareth-2, phenoxyethanol (and) ethylhexylglycerin, methylisothiazolinone, citric acid, triethanolamine, CI 16255.

39 komentarzy

  1. Już dawno zapomniałam o kuracjo octowej, nawet z owocami. Podrażnia mi skórę głowy (ocet), a tego nienawidzę :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze moment a lista tego co mogę skurczy się do takiej ilości, że policzę na palcach :(
      Smutne ale prawdziwe...

      Usuń
  2. Lubię taki delikatny zapach malin. Mam na tym punkcie bzika:)
    Zapraszam;*

    OdpowiedzUsuń
  3. hm.. jakoś nie wydaje mi się żeby 60sek. to był wystarczający czas na dobry skutek nałożonej maseczki..

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie kusi mnie ta maseczka, choć wygląda bardzo ciekawie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. na mnie też nie robi jakoś specjalnego wrażenia;)

      Usuń
  5. nie zachęca

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam tę maseczkę, ale jeszcze jej nie używałam - ciekawa jestem, czy będę z niej zadowolona? Spray z tej samej serii na kolana mnie nie powalił, natomiast kąpiel całkiem dobrze się sprawdza :)

    OdpowiedzUsuń
  7. u mnie zdecydowanie wygładza włosy i zmiękcza je, także od czasu do czasu sobie ją serwuję :)

    OdpowiedzUsuń
  8. oo coś ciekawego muszę wypróbować :)

    zapraszam.

    OdpowiedzUsuń
  9. a ja słyszałam takie ochy i achy na temat tej maseczki... z pewnością nie kupię:)

    OdpowiedzUsuń
  10. no tak, silikony, teraz wiem dlaczego włosy są takie super dzięki tej maseczce
    jednak będę ją stosować, teraz, jesienią

    OdpowiedzUsuń
  11. Marion kusi mnie od jakiegoś czasu, ale jeszcze nie próbowałam ich kosmetyków.

    OdpowiedzUsuń
  12. cos dla mnie;))
    szybko i moze akurat cos zdziala;)
    w kazdym badz razie wyprobuje;)

    OdpowiedzUsuń
  13. ostatnio jest szał na ten ocet z malin, muszę w końcu wypróbować ;>

    OdpowiedzUsuń
  14. Podoba mi się, muszę ją wypróbować! :D

    OdpowiedzUsuń
  15. muszę poszukać tego w drogeriach ;dd

    OdpowiedzUsuń
  16. Też ja miałam, ale nie pisałam recenzji, bo... co można powiedzieć po 2 użyciach. Fakt, ani nie zaszkodziła, ani nie pomogła.

    OdpowiedzUsuń
  17. nie widziałam jej jeszcze w drogeriach. A chętnie sprawdziłabym na własnej czuprynie, czy się polubimy czy nie. Obecnie testuję sobie ten ocet malinowy marionu. Zapach bardzo malinowo-sympatyczny;))

    OdpowiedzUsuń
  18. nie słyszałam o niej w sumie wcześniej :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Mi niestety strasznie obciążyła włosy...

    OdpowiedzUsuń
  20. A ja chcę sie na własnych włosach przekonać o jej działaniu, bo dużo dobrego się naczytałam i naprawdę jestem ciekawa.

    OdpowiedzUsuń
  21. Też ją miałam, ale podobał mi się tylko zapach..

    OdpowiedzUsuń
  22. Mam ją, ale drugi raz jej nie kupię.

    OdpowiedzUsuń
  23. czyli nic specjalnego, to po moich achach:)

    OdpowiedzUsuń
  24. Wypróbowałam ją kiedyś i mam podobne odczucia do Twoich ;/. Mnie też nie powaliła na kolana.

    OdpowiedzUsuń
  25. Bardzo przydatny post- ciekawa recenzja. Przymierzałam się do zakupu, jednak już wiem, że do niego nie dojdzie.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  26. Ja kupiłam płukankę malinową do włosów z tej firmy ale jeszcze jej nie stosowałam ciekawe czy sprawdzi się lepiej niż ta maseczka. Pozdrawiam i zapraszam do siebie www.shellmua.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  27. więc nie kupię... :)
    Zapraszam Cię do siebie :)
    http://hushaaabye.blogspot.com na pewno znajdziesz coś dla siebie :):*

    OdpowiedzUsuń
  28. wbrew pozorom to aż tydzień temu stosowałam maseczkę na twarz: AHAVA;)

    OdpowiedzUsuń
  29. ah czyli już nie kupię :)

    OdpowiedzUsuń
  30. myślałam o niej sporo, ale i tak nigdzie nie spotkałam jeszcze :)

    OdpowiedzUsuń
  31. Nigdy w życiu nie stosowałam, szkoda że nie nabłyszcza ładnie ani nie zmiękcza włosów! A właściwie z Marion nie miałam jeszcze do czynienia.

    OdpowiedzUsuń
  32. ja właśnie muszę sobie kupić tą płukankę octową :)

    OdpowiedzUsuń
  33. czekam na kosmetyk, który naprawdę nabłyszczy włosy.. ;c

    OdpowiedzUsuń
  34. nie wiedzialam, ze ma silikony niestety nawet one nie pomogly i byla taka o.

    OdpowiedzUsuń