27 września 2016

Zużycia we wrześniu 2016 r.

Przez okres wakacyjny mój system zużyć się totalnie rozsypał. Gdy gdzieś jechałam, to starałam się brać ze sobą te kosmetyki, które mi się akurat kończą. Aby je zużyć i wyrzucić. Dzięki temu nie przywoziłam ze sobą już tyle w bagażu. Jednak za to potem nie ma się co pokazać w poście denkowym. Dlatego nowe zużycia zaczynałam od wrzenia.


1. BIOLAVEN szampon wzmacniająco-wygładzający - z całej linii kosmetyków Biolaven jak na razie miałam tylko szampon. Przeznaczony jest on do każdego rodzaju włosów. Nie rozumiem czemu zbiera tyle negatywnych opinii. U mnie sprawdza się bardzo dobrze. Może dlatego, że najlepiej używać go do takich włosów jakie mam ja, czyli zniszczonych, suchych, o średniej porowatości, potrzebujących łagodnego szamponu i nie mających problemu z przetłuszczaniem.

2. PALMOLIVE żel pod prysznic - z linii Oriental Beauty. Miał bardzo przyjemny, nieco słodki zapach zapach. Na szczęście niezbyt intensywny, bo tego typu zapachy, gdy są zbyt mocne to mnie mdli od nich. A jeśli chodzi o jego działanie, to dobrze oczyszczał ciało.

3. EVREE krem do rąk głęboko nawilżający -  lubię kremy do rąk tej marki. Miałam je już w kilku różnych wersjach, wszystkie się dobrze sprawdziły. Zamierzam kupować następne.


4. BODETKO LASH serum do rzęs - po używaniu tego serum miałam piękne, długie rzęsy. Ostatnio używałam go już tak raz na tydzień. Dla podtrzymania efektów, ale to było za rzadko i rzęsy nie są obecnie już tak długie. Serum, to wystarczyło mi na dość spory okres czasu. Zastanawiam się czy kupić kolejne. Daje ono piękne efekty, ale czytałam wiele opinii, że po długim używaniu tego typu produktów można nabawić się uczulenia lub innych problemów. Dlatego na razie nie kupowałam następnego. U mnie dobrze działało, a efekty opisałam w tym poście.

5. SKIN79 Pearl Luminate Brilliant Deep Cleanser / żel głęboko oczyszczający z wyciągiem z pereł AKOYA - był to żel przeznaczony jest do oczyszczania twarzy. Niby nic nadzwyczajnego, ale jak przyjemnie się go używało. Nie tylko oczyszczał skórę, ale jednocześnie też ją nawilżał. Po umyciu nie miałam uczucia ściągniętej i suchej skóry. Znajdował się w higienicznym opakowaniu z pompką. Dzięki temu, że jest przezroczyste widać dokładnie ile produktu pozostało, a dodatkowo ciekawie wyglądały zatopione w nim perełki. Tworzyło to fajny wizualny efekt. Wszystko to sprawiało, że kosmetyk ten wyglądał na bardzo luksusowy. Podkreślała to też jego cena, ponieważ opakowanie pojemności 100 ml kosztuje 130 zł. Ja kupiłam go na promocji. Na szczęście był to produkt wydajny - używałam go przez 6 miesięcy. Był taki wydajny, ponieważ miał dość płynną konsystencje i nawet już wyciśnięcie pół pompki wystarczało na dokładne oczyszczenie skóry. W składzie zawierał aż 50 substancji aktywnych(!) m. in.: ekstrakty i oleje z kokosa, pomarańczy, ryżu, sezamu, eukaliptusa, migdału. Ponadto zawierał też kwas glikolowy.

6. GARNIER płyn micelarny - w końcu wypróbowałam zachwalany na blogach micel. Ja też dołączam do grona osób, które są z niego zadowolone. Jest skuteczny, a do tego znacznie tańszy niż lubiona przeze mnie do tej pory Bioderma.


7. INGLOT odświeżająca mgiełka do twarzy - chyba najbardziej rozpowszechniona (przynajmniej ja natrafiłam na najwięcej jej recenzji) jest wersja różowa przeznaczona do skóry suchej. Ja miałam wersję do cery tłustej i mieszanej, czyli tą o zabarwieniu zielonym. Mi bardzo fajnie się jej używało. Trochę do odświeżała twarzy. Jednak najczęściej stonowałam ją zaraz po nałożonym makijażu, aby ściągnąć z twarzy efekt pudrowości. Makijaż dzięki temu wyglądał bardziej świeżo. Opakowanie nie jest puste, ponieważ przelałam do niego już inny mój nowy kosmetyk. Ale o nim będzie w poście zakupowym.

8. DR. SCHELLER krem organiczna dzika róża do dziennej pielęgnacji twarzy - pojawił się w moich ulubieńcach maja i czerwca. Krem o bardzo gęstej, tłustej i treściwej konsystencji, który sprawdzał się u mnie bardzo dobrze. W zależności od potrzeb używałam go rano lub wieczorem. Był wydajny, a więcej na jego temat można przeczytać TUTAJ.


Postarałam się też zużyć trzy saszetki, aby nie gromadziło mi się ich aż tyle. Te dwie marki Eveline opisywałam niedawno w tym poście. Zużyłam też witaminową maskę intensywnie nawilżającą w saszetce marki LIRENE. Ja jednak wolę maseczki w tubce, albo w słoiczku, ponieważ częściej po nie sięgam. Te w saszetkach długo u mnie zalegają. 

A jak tam Wasze zużycia w tym miesiącu ???

50 komentarzy

  1. ja miałam kilka podejść do zużyć, ale nie potrafię odkładać wykorzystanych opakowań, pudełek itp., za bardzo mnie denerwują. Gratuluję cierpliwości i tylu zużyć :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie też to coraz bardziej zaczyna przeszkadzać. Zastanawiam się czy na grudniu nie poprzestanę robić tego typu postów.

      Usuń
  2. chciałabym to serum do rzęs;]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja się zastanawiam czy kupię następne. Dobre było, ale nie chciałabym się nabawić jakiś problemów od długiego jego stosowania.

      Usuń
  3. Żel SKIN79 robi wrażenie! Z tego co piszesz skład musi być boski :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Był to świetny produkt. Jakbym zarabiała więcej pieniędzy, to bym go dalej kupowała. A tak wracam do tańszych.

      Usuń
  4. Ja uwielbiam szampon z vianka. Ten z biolaven nie był zły, ale nie dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja jeszcze z tych wiankowych kosmetyków nic nie miałam.

      Usuń
  5. u mnie to serum z BODETKO też genialnie działało. miałam piękne rzęsy. moje zużycia na pewno będą wielkie, pokażę je w październiku na fb. już z torby się wszystko wysypuje

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja kupuję mniej kosmetyków niż kiedyś, zużywam je w mniejszych ilościach, więc moje denka nie będą raczej duże.

      Usuń
  6. Biolaven szampon brzmi ciekawie ;-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Znam Bodetko Lash i micel Garniera - oba produkty lubię :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Mi nie idą. Więcej otwieram niż wyrzucam i zużywam :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja od pewnego czasu ustaliłam zasadę, że najpierw zużywam dany kosmetyk, a dopiero potem otwieram nowy.

      Usuń
  9. Micel Garnier bardzo lubię, krem Evree też :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Miałam ten płyn micelarny i bardzo go lubiłam :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Micel z garniera uwielbiam :D D

    OdpowiedzUsuń
  12. U mnie też szampon Biolaven spisał się super :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja własnie muszę się w końcu pochwalić moimi zużyciami na blogu :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Różowy Garnier był kiedyś moim ulubionym, jednakże wersja z olejkiem okazała się dużo lepsza dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
  15. Całkiem ładne zużycia. Ja też za chwilę zacznę testować legendarny już micel Garniera, na razie zużywam micel Mixa. Mam z maseczkami podobnie jak Ty, wolę te w większych opakowaniach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja jeszcze nie miałam tego micela z Mixy, ale czytałam na jego temat pozytywne opinie.

      Usuń
  16. Również jestem zadowolona z "GARNIER płyn micelarny" :)

    OdpowiedzUsuń
  17. bodetko lash miałam ochotę swego czasu wypróbować:)

    OdpowiedzUsuń
  18. Ja już zrezygnowałam z denek bo zaczęły mnie irytować :) muszę wypróbować tą mgiełkę;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja zobaczę co zrobię, bo dla mnie powoli też stają się uciążliwe.

      Usuń
  19. U mnie niestety krucho, oby nowy miesiąc był bardziej owocny;)

    OdpowiedzUsuń
  20. Bardzo ładne zużycia! Zaciekawił mnie żel do mycia twarzy Skin79, wydaje mi się, że jego działanie przypadłoby do gustu mojej suchej skórze.

    OdpowiedzUsuń
  21. A ja tak trochę na inny temat - ta zeberka ładna, co to? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To spódnica. Mam ją już od dawna - przestałam ją już nawet nosić, pomyślałam, że będzie dobra na tło. A w tym sezonie tego typu materiały i wzory wróciły.

      Usuń
  22. Miałam szampon Biolaven :D Jeden z najładniej pachnących szamponów jakie miałam do tej pory

    OdpowiedzUsuń
  23. Nieźle. Znam jedynie Garniera. U nnie też dziś post denkowy:)

    OdpowiedzUsuń