Wyszedł mi dość długi post. Ale jak tu się nie rozpisać o swoich ulubieńcach kosmetycznych. No to zapraszam do czytania :))
Porządny nawilżacz, czyli DR. SCHELLER krem organiczna dzika róża - dzienna pielęgnacja
Jakiś
czas temu kupiłam dwa kosmetyki marki Dr. Scheller. Pierwszy raz miałam
do czynienia z tą marką, ale działanie obu kremów bardzo mi się
spodobało. Jeśli ktoś poszukuje dobrego, mocno nawilżającego kremu,
który jest przeznaczony do stosowania na wieczór, to może zapoznać się z
recenzją kremu Dr Scheller w wersji olej z ostu i nasion chia.
Dziś skupię się na drugim kremie - tym w wersji dzika róża. Ma on
bardzo gęstą, tłustą i treściwą konsystencje. Może się wydawać, że taki
krem nie nada się do porannej pielęgnacji. Gdy go pierwszy raz użyłam
byłam bardzo zdziwiona, że potrafi się tak fajnie i szybko wchłonąć.
Dzięki temu stanowi dobrą bazę pod makijaż - gdyż zadbana i nawilżona
skóra nie potrzebuje już dodatkowych baz.
Przyjemnie mi się go rano używało, aż do tej fali upałów. Niestety
zaczął on męczyć moją skórę, dlatego obecnie przerzuciłam go do pielęgnacji wieczornej. Wtedy skóra potrzebuje większej dawki
nawilżenia, aby się przez noc zregenerować. W ten właśnie sposób,
starając się dobrze odczytywać potrzeby mojej skóry, dobieram jej
pielęgnację.
Krem nie należy do tanich, ponieważ za
opakowanie pojemności 50 ml zapłaciłam 63,96 zł. Jednak jest bardzo
wydajny - nie ma potrzeby używać zbyt dużej jego ilości na raz.
Dodatkowo ma dobry skład. Zawiera między innymi: olej kokosowy, olej
makadamia, olej z dzikiej róży i wyciąg z róży, olej z pestek moreli,
kwas hialuronowy.
SKŁAD (INCI): Aqua (Water), Glycerin, Prunus
Armeniaca (Apricot) Kernel Oil**, Hydrogenated Coconut Oil, Macadamia
Integrifolia Seed Oil, Glyceryl Stearate Citrate, Sesamum Indicum
(Sesame) Seed Oil, Shorea Stenoptera Seed Butter, Cetearyl Alcohol, Rosa
Canina Seed Oil**, Cetearyl Glucoside, Sodium Hyaluronate, Aloe
Barbadensis Leaf Juice**, Rosa Gallica Flower Extract**, Sclerocarya
Birrea (Marula) Seed Oil, Helianthus Annuus (Sunflower) Seed Oil, Prunus
Persica
(Peach) Leaf Extract**, Rubus Idaeus (Raspberry) Fruit Extract**, Pyrus
Malus (Apple) Fruit Extract**, Parfum (Fragrance)***, Citronellol***,
Geraniol***, Linalool***, Eugenol***,
Limonene***, Citral***, Xanthan Gum, Gellan Gum, Stearic Acid, Palmitic
Acid, Tocopherol, Benzyl Alcohol, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate,
Silica, Alcohol, Lecithin, Caprylic/Capric Triglyceride, Ascorbyl
Palmitate, Citric Acid, Ascorbic Acid, Mica, Tin Oxide, Titanium Dioxide
(Ci 77891).
** ingredients from certified organic agriculture*** from natural essential oils
Opis ma trochę przesadzony, ale i tak to dobry kosmetyk: NACOMI mus do ciała w wersji mango
Produkt ten jest opisany jako wyszczuplający i antycellulitowy. Nie rozumiem czemu niby ma tak działać? W składzie zawiera typowo nawilżające składniki jak: masło shea, olej makadamia, jojoba i słonecznikowy oraz ekstrakt z mango i witaminę E. Nie mają one właściwości wyszczuplających. Dlatego ja używam ten produkt po prostu jako balsam do ciała. Jest mi potrzebny, aby nawilżyć i odżywić skórę. A że dodatkowo bardzo przyjemnie się go używa, to jeszcze lepiej. Nie ma on konsystencji typowej jak na balsam, czyli kremowej. Faktycznie ma w sobie coś z musu, ponieważ jest bardzo "puszysty". Chodzi o to, że przypomina mi jakby pianę ubitą na bardzo gęsto. Posiada ładny zapach. Nie kojarzy mi się on z mango, ja tam raczej wyczuwam gumę balonową. Nie jest on zbyt mocny, ani za słodki.
Z racji tego, że jego skład jest głównie oparty na maśle shea, zachowuje się tak jak ono. W opakowaniu jest zbity, ale po wyjęciu jego porcji na dłoń zaczyna się topić. Dzięki temu łatwo się go rozprowadza, a także jest bardzo wydajny. Najlepiej małą ilość rozprowadzić na jak największej powierzchni skóry. Jego skład jest bogaty w oleje - dlatego, gdy się go zostawi za dużo na skórze, to potem bardzo długo się wchłania. Mus ma pojemność 150 ml i kosztuje ok. 23 zł. Dostępny jest też w innych wersjach zapachowych: Borówka, Malina i Ciastko.
SKŁAD (INCI): BUTYROSPERMUM PARKII BUTTER, MACADAMIA TERNIFOLIA SEED OIL,
CAPRIC TRYIGLYCERIDE, CERA ALBA, HELANTHUS ANNUS (SUNFLOWER) SEED OIL,
GLYCERIN, SIMMONDSIA CHINENSIS OIL, ALCOHOL CETYL, MANGIFERA INDICA
EXTRACT, TOCOPHERYL ACETATE, PARFUM.
Mineralne odkrycie, czyli ANABELLE MINERALS podkład mineralny
Gdy robi się bardzo ciepło moja skóra nie toleruje podkładów w płynie. Za bardzo ją obciążają i robi się przez to nieładna. Dlatego latem stosuję podkłady mineralne. Do tej pory miałam je z LILY LOLO. Jednak w tym roku postanowiłam wypróbować jak sprawdzą się u mnie te z Anabelle Minerals. Czytałam wiele pozytywnych opinii o nich, dlatego kupiłam kilka próbek. Podkłady te występują w trzech wersjach. Od razu odrzuciłam rozświetlającą, bo nie lubię tego efektu na skórze. Wypróbowałam dwie pozostałe. Wersja matująca nie zachwyciła mnie efektem jaki daje. O dziwo moja skóra świeciła się po niej jeszcze bardziej niż zazwyczaj.
Za to podkład w wersji kryjącej, to dla mnie strzał w dziesiątkę. Może się wydawać, że taki "proszek" nic nie zakryje. Ale to nieprawda, ładnie kryje i to już przy jednej, cienkiej warstwie. Nie jest on aż tak kryjący jak typowe płynne, ciężkie podkłady. Jednak ja wolę bardziej naturalny efekt, aby koloryt skóry był ładnie wyrównany, a na większe przebarwienia nałożyć troszkę korektora. Podkład ten łatwo łączy się ze skórą i przede wszystkim (co dla mnie jest ważne) nie obciąża jej ani nie wysusza. Najlepiej dobranym do mnie odcieniem jest obecnie Beige Fairest oraz Beige Fair.
Odrobina luksusu w mojej łazience: SKIN 79 Pearl Luminate Brilliant Deep Cleanser / żel głęboko oczyszczający z wyciągiem z pereł AKOYA
Jest to żel, przeznaczony jest do oczyszczania twarzy. Niby nic nadzwyczajnego, ale jak przyjemnie się go używa. Nie tylko oczyszcza skórę, ale jednocześnie też ją nawilża. Po umyciu nie mam uczucia ściągniętej i suchej skóry. Znajduje się w higienicznym opakowaniu z pompką Jakże ślicznie wgląda ono na półce wśród innych kosmetyków. Dzięki temu, że jest przezroczyste widać dokładnie ile produktu pozostało, a dodatkowo ciekawie wyglądają zatopione w nim perełki. Tworzy to fajny wizualny efekt.
Wszystko to sprawia, że kosmetyk ten wygląda na bardzo luksusowy. Podkreśla to też jego cena, ponieważ opakowanie pojemności 100 ml kosztuje 130 zł. Ja kupiłam go na promocji. Na szczęście jest to produkt wydajny - używam go już 3 miesiące i zużyłam pół opakowania. Jest taki wydajny, ponieważ ma dość płynną konsystencje i nawet już wyciśnięcie pół pompki wystarcza na dokładne oczyszczenie skóry. Jego pełnego składu nie będę tu przytaczać, ponieważ zawiera aż 50 substancji aktywnych!!! Znajdują się wśród nich: ekstrakty i oleje z kokosa, pomarańczy, ryżu, sezamu, eukaliptusa, migdału. Ponadto zawiera też kwas glikolowy, który ma za zadanie spowalniać proces starzenia się skóry. A do tego ma bardzo przyjemny i świeży zapach.
A jak tam Wasi ulubieńcy???
Uwielbiam ten mus z Nacomi :) aktualnie używam tej samej wersji zapachowej:)
OdpowiedzUsuńMój już się kończy.
Usuńlubię kosmetyki Nacomi :)
OdpowiedzUsuńJakoś tak ostatnio miałam okazje kilka ich kosmetyków wypróbować i je polubiłam.
UsuńKrem DR. SCHELLER Do bardzo drogich też nie należy, pewnie byłabym z niego bardzo zadowolona, super, że jest taki bogaty. Uwielbiam kremy bb SKIN 79, ale nic po za nimi nie miałam z tej marki
OdpowiedzUsuńTen krem Dr. Scheller bardzo lubię. Jego cenę rekompensuje wydajność, więc w przeliczeniu na jak długo wystarczy, to nie wychodzi tak drogo. Ja też najpierw miałam ich kremy BB. A potem skusiłam się jeszcze na jeszcze inne kosmetyki.
UsuńNiestety nie miałam okazji stosować żadnego z Twoich ulubieńców. Kusi mnie mus z Nacomi o zapachu ciasteczek, ale obawiam się tej tłustej konsystencji.
OdpowiedzUsuńNo jest on trochę tłusty. Jeśli używałaś kiedyś masło shea, to jest on właśnie taki, bo jest na nim bazowany. Jak używa się jego małą ilość na duża powierzchnię skóry, to nie jest aż tak tłusty.
Usuńnioe znam nic, ale mam te annabell minerals więc może w końcu odważę się uzyć :D!
OdpowiedzUsuńWarto je wypróbować.
UsuńMam ten mus z Nacomi o zapachu malinowym i bardzo go lubię!
OdpowiedzUsuńWiem, czytałam o nim u Ciebie na blogu.
UsuńPoza AM dla mnie same nowości ;)
OdpowiedzUsuńKrem z dziką różą bardzo mnie kusi, mam suchą skórę więc myślę że jest w sam raz dla mnie ;-)
OdpowiedzUsuńOn jest właśnie przeznaczony do skóry suchej. Ja używam go do mojej mieszanej cery i dobrze sprawdza się na tych suchych partiach.
UsuńMiałam próbki tej pianki ze Skin79 i była całkiem fajna, świetnie domywają twarz;)
OdpowiedzUsuńTak - dobrze oczyszcza skórę.
Usuńkuszą mnie minerały AM, ale póki co zapoznaję się bliżej z firmą Skin79 - ładnie wygląda ten perłowy żel :)
OdpowiedzUsuńTe żel nie tylko fajnie wygląda, ale też dobrze działa.
UsuńNie miałam nic z Twoich ulubieńców, ale zwróciłam szczególną uwagę na mus z Nacomi :D Wypróbuje ^^
OdpowiedzUsuńDobry jest ten mus - fajnie nawilża skórę.
UsuńBardzo ciekawią mnie kosmetyki Nacomi
OdpowiedzUsuńUżywałam kilka kosmetyków tej marki i mnie też inne zaciekawiły.
UsuńCiekawa konsystencja tego pierwszego kremu! :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, mikrouszkodzenia.blogspot.com
Dziękuję :)
Usuńminerały całkiem zacnie wyglądają. może zrobią kolejne podejście do nich:D
OdpowiedzUsuńWarto wypróbować minerały różnych firm. Ja do tej pory miałam głównie z Lily Lolo. A te z AM są nieco inne.
UsuńNie miałam okazji testować żadnego z tych kosmetyków.
OdpowiedzUsuńTyle ich teraz jest dostępnych na rynku, trudno jest używać wszystkie.
Usuńnacomi ma świetne kosmetyki:)
OdpowiedzUsuńNo - w sumie polubiłam ta firmę.
Usuńzaciekawił mnie ten krem do twarzy pod kątem właściwości łagodzących
OdpowiedzUsuńchciałabym ten żel z Avonu :)
OdpowiedzUsuńNie używam za bardzo kosmetyków z Avonu, więc nie wiem o jaki żel chodzi.
Usuńsuper kosmetyki :)
OdpowiedzUsuńciekawi ulubiency :)
OdpowiedzUsuńUlubieńcy powinni być ciekawi :))
UsuńBardzo zaciekawiłaś mnie tym kremem różanym i na pewno zerknę na ofertę tej marki. Jeśli chodzi o mojego ulubieńca ostatnich upałów to był to tonik różany Evree w sprayu.
OdpowiedzUsuńCzytałam kilka recenzji tego toniku i zaciekawił mnie on.
UsuńCiekawe produkty - wszystkie widzę po raz pierwszy :) melodylaniella.blogspot.com
OdpowiedzUsuń
OdpowiedzUsuńJa właśnie zamówiłam sobie próbki z Am, mam nadzieje, że się sprawdzą ;)
Nie używałam niczego z Twoich ulubieńców; )
OdpowiedzUsuńTen żel ze SKIN79 chciałabym mieć :D
OdpowiedzUsuńThank you :))
OdpowiedzUsuńPodkłady mineralne. Brzmi zachęcająco. Lubię lekki, naturalny look.:)
OdpowiedzUsuń