W zeszłym roku drukowałam przykładowe strony z różnych plannerów, aby sprawdzić czy taka organizacja się u mnie sprawdzi. Niestety nie sprawdziła się. Próbowałam też prowadzić Bullet Journal - to również jest nie dla mnie. Co prawda są sprawy, które muszę sobie zanotować, ale nie mam ich aż tyle, żeby był mi potrzebny do tego duży planner.
W przyszłości różnie może jeszcze być, ale na chwilę obecną wystarcza mi taki mały kalendarzyk. Mój jest akurat z Pepco - kosztował ok. 7 zł. Ma ładną okładkę w piórka, jest niewielki i mogę go nosić w torebce. Ma on także miejsce na dodatkowe notatki na dole strony. Biorąc pod uwagę moje obecne potrzeby taki kalendarz jest dla mnie wystarczający.
Kity, które próbowałam używać, ale nie podoba mi się ich działanie, to dwa produkty od Lirene. Miałam już wiele kosmetyków tej marki, z których jestem bardzo zadowolona. Jednak czasem trafiają się też i takie, z którymi się mniej polubię.
Gdy szukałam opinii o tym perłowym musie do ciała Orientalna Magnolia, to znalazłam wiele pozytywnych. Ja niestety nie należę do osób lubiących balsamy rozświetlające. Denerwują mnie te błyszczące drobinki na skórze. Jedyne co mi się w nim podoba to zapach. Jest taki słodko kwiatowy. I to wszystko.
Niestety nie radzi sobie z nawilżeniem mojej skóry. Nie mam problemów z jej suchością. Zaraz jak tylko ten perłowy mus się wchłonie, to moja skóra w dotyku jest taka sama jak była przed posmarowaniem. Z tą różnicą, że się strasznie błyszczy. Pozostaje na niej wiele malutkich i delikatnych błyszczących drobinek. Mi one przeszkadzają. Dlatego oddałam go mamie. Ja nie mogę się do niego przekonać.
Kolejny produkt to Egzotyczna Orchidea wygładzający balsam pod prysznic. Jest on bardzo kremowy. Używanie go to tak jakby się myć balsamem (w końcu to jest przecież balsam do mycia). Ma oczyszczać skórę, a po kąpieli nie mamy już mieć potrzeby zastosować balsamu nawilżającego. Dla mnie trochę dziwne połączenie. Niestety nierównomiernie się go rozprowadza po skórze. W jednych miejscach jest go za dużo, a w innych za mało. Nie pieni się, ale to nie byłby problem, bo nieraz już miałam różne niepieniące się emulsje do mycia i dobrze się ich używało. Ten niestety nie oczyszcza skóry, ani jej też nie nawilża. Po jego użyciu czuję się dalej brudna, a do tego oblepiona. Niestety, jak to mówią: temu panu już podziękujemy.
Tak jak wspominałam w poście z moimi planami na jesień i zimę - rozpoczęłam depilację laserową pach. Jestem już po kilku zabiegach. Włosów jest mniej, ale to jeszcze nie koniec moich wizyt w salonie kosmetycznym. Po każdym takim zabiegu skóra jest podrażniona działaniem lasera. W łagodzeniu tych podrażnień sprawdza się u mnie Alantan. Drugim produktem, po który często sięgałam i bardzo mi pomógł jest maść ochronna z witaminą A. Myślę, że nie muszę się tu o niej rozpisywać, bo chyba każdy o niej słyszał i ją stosował. Mi też wiele razy pomogła, zwłaszcza z walką z podrażnieniem nosa po długotrwałym katarze.
Chciałabym również wspomnieć o bardzo fajnym tuszu do rzęs, który ostatnio używałam. Jest to Rimmel Extra 3D Lash. Do tuszy tej firmy podchodziłam sceptycznie, bo do tej pory nie trafiłam na żaden, który by sprostał moim oczekiwaniom. Ten kupiłam przypadkiem, bo był na promocji i spodobała mi się jego szczoteczka. Okazał się bardzo dobry, ponieważ ładnie podkreśla i rozczesuje rzęsy. Na początku był nieco za rzadki, ale to dobrze, bo z czasem zgęstniał i stał się w sam raz. Dzięki temu wystarczył mi na parę miesięcy. Daje efekt naturalnych rzęs, lekko je wydłuża i nie skleja. Jedna jego warstwa wystarczyła, aby osiągnąć efekt taki jaki lubię.
W styczniu natrafiłam na kilka ciekawych filmów. Pierwszy z nich to "Iluzjonista" (2006 r.). Jest w tym filmie trochę elementu baśniowego, ponieważ główny bohater to syn biednego rzemieślnika, który zakochuje się w pięknej księżniczce. Ich uczucie nie ma żadnych szans, a dodatkowo rodzina dziewczyny szybko ich rozdziela. Spotykają się dopiero po latach. Ona ma zostać żoną następcy tronu, on jest iluzjonistą znanym jako Einsenheim. Swoimi występami przykuwa uwagę pretendenta do tronu - Księcia Leopolda. Pewien, że iluzjonista jest jedynie oszustem,
Książę zjawia się na jednym z przedstawień mężczyzny celem zdemaskowania
jego występu. Odtąd rozpoczyna się wielka
potyczka pomiędzy iluzją a rzeczywistością.
Jest to bardzo wciągający film, ze znakomitym zakończeniem. W przypadku większości filmów jestem w stanie przewidzieć co się wydarzy na końcu, tutaj jednak nastąpiło całkowite zaskoczenie. W komentarzach pod tym filmem wiele osób polecało obejrzeć również "Prestiż" (też z 2006 r.). Film opowiada o dwóch młodych iluzjonistach, którzy żyją w przyjaznych stosunkach. Gdy ginie żona jednego z nich, mężczyźni stają się śmiertelnymi wrogami. Chociaż między nimi narasta coraz większa wrogość, to łączy ich obsesja na punkcie magicznego rzemiosła. A pragnienie prześcignięcia rywala w sztuce iluzji zaczyna być dla obu coraz bardziej niszczące. Film ten obfituje w wiele zaskakujących zwrotów akcji.
Na koniec jeszcze polecam film "Dzieci z Jedwabnego Szlaku" (2008 r.). Jego akcja toczy się w latach 30 XX wieku, gdy japońska armia okupowała większość chińskiego terytorium. Centrum Szanghaju pozostawało jednak enklawą europejskiego luksusu i względnej wolności. W grudniu 1937 r. armia japońska rozpoczęła napaść na Nanjing - miasto leżące kilka godzin drogi od Szanghaju. Pomimo blokady wojenni reporterzy prasowi chcieli dotrzeć do Nanjing. Jednym z nich był młody Anglik George Hogg. Podstępem udało mu się tam dostać. Mężczyzna cudem unika śmierci za sprawą chińskiego partyzanta i amerykańskiej sanitariuszki. Następnie zostaje opiekunem grupy chińskich sierot wojennych. Pamięć o nim pozostała żywa wśród ocalonych. Film ten jest oparty na prawdziwej historii.
Lubię duże kalendarze i planery :)
OdpowiedzUsuńMi na razie takie nie są potrzebne.
Usuńz planerami mam podobnie jak TY :) nie wiedziałam, że w pepco mają takie poręczne kalendarzyki, ja swój kupiłam z magazynem "Pani" za 9,99 też mały torebkowy i elegancki :)
OdpowiedzUsuńJa też nie wiedziałam. Była w Pepco kupić coś innego, a wyszłam z kalendarzykiem.
UsuńAlantan na podrażnienia jest super. Używam na sobie i w razie potrzeby na skórze mojej córeczki.
OdpowiedzUsuńJest przydatny.
UsuńIluzjonistę obejrzałabym jeszcze raz.
OdpowiedzUsuń:))
UsuńTusz daje świetny efekt :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię maść z witaminą A. Staje gości w mojej kosmetyczce.
Tusz był fajny. Jeszcze kiedyś do niego wrócę, a teraz testuję dwa inne.
UsuńOglądałam wszystkie 3 filmy, z Edwardem Nortonem również jest rewelacyjny film "Malowany welon".
OdpowiedzUsuńDzięki za polecenie - obejrzę ten film w wolnej chwili.
UsuńZaciekwiły mnie dwa pierwsze filmy. Jeśli chodzi o tusz, to z tuszami Rimmela nie mam dobrych wspomnień, obecnie mam tuz Eveline i pokochałam go całym serduchem ;)
OdpowiedzUsuńJa się zastanawiałam na boullet journal, ale w tym roku postawiłam na malutki Moleskine, z dniem na stronie, bo czasami mam sporo notatek, ale na tyle mały, że spokojnie mieści się nawet w niewielkiej torebce.
Miałam kilka tuszy z Eveline - też byłam z nich zadowolona.
UsuńFaktycznie ładny efekt dał ten tusz :)
OdpowiedzUsuńTak - fajny był :))
Usuńmuszę obejrzeć "Dzieci z Jedwabnego Szlaku". pozostałe filmy znam
OdpowiedzUsuńWarto obejrzeć ten film.
UsuńTusz świetny :)
OdpowiedzUsuńJa mam dwa kalendarze/plannery i niestety oba mają za mało miejsca na moje zapiski, ale już nie będę kupować nowych.
OdpowiedzUsuńTo masz sporo zapisków. Ja mam nieraz całe dni puste.
UsuńPowiem szczerze że ja to jestem straszną planistką ! I nic by mi się nie zmieściło w takim malutkim kalendarzyku ;(
OdpowiedzUsuńJa planuję, ale nie aż tak.
UsuńJa od zawsze mam u siebie Alantan i maść z Wit.A i chyba są to już moje niezbędniki . Zaciekawiłaś mnie tym tuszem bo opakowanie zupełnie nie zachęca do zakupu ale szczoteczka jest bardzo fajna - Zerknę na niego ! Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńU mnie też te maści zagoszczą na stałe.
UsuńŁAdny kalendarz :)
OdpowiedzUsuńMi też się spodobał :))
Usuńmi się marzy depilacja laserowa pach ....
OdpowiedzUsuńA mi nóg :)
UsuńNóg też bym chciała.
UsuńMam z tej serii Lirene... żel pod prysznic, ale jeszcze go nie stosowałam...
OdpowiedzUsuńOj uwielbiam planery. :) Iluzjoniste oglądałam i fajny film. ;)
OdpowiedzUsuń:))
UsuńMnie też wystarcza mały kalendarz :) I tak mam ciężką torbę, więc po co dodawać zbędnych kilogramów
OdpowiedzUsuńJa muszę przejrzeć zawartość mojej torby, bo coś mi się za ciężka zrobiła.
UsuńIluzjonistę i Prestiż wspominam bardzo dobrze, lubię tego typu filmy :) Ja sięgam po większe kalendarze, zapisuję w nich wiele list, planów i wspomnienia.
OdpowiedzUsuńJa nie mam aż tyle zapisków.
UsuńJestem bardzo ciekawa tego tuszu z Rimmela :) Do tej pory trafiałam na same buble tej firmy :) Obserwuje :)
OdpowiedzUsuńJa też mam podobnie z kosmetykami marki Rimmel. Jednak ten tusz okazał się być fajny.
UsuńNie oglądałam tych filmów i wielką przyjemnością obejrzę ;)
OdpowiedzUsuńMi się spodobały. A widzę w komentarzach, że innym też.
UsuńAlantan pomógł mi wiele razy :)
OdpowiedzUsuńby-klaudiaa.blogspot.com
Też po niego często sięgam. Już mi się kończy i trzeba będzie kupić nowy.
UsuńMaść ochroną z witaminą A uwielbiam, natomiast np osobiście balsamów pod prysznic nie znoszę...
OdpowiedzUsuńJa też na razie nie trafiłam na żaden fajny.
UsuńIluzjonistę chyba widziałam
OdpowiedzUsuń