29 czerwca 2014

Zakupy w czerwcu

To chyba będzie mój najkrótszy post zakupowy jaki do tej pory napisałam. A to dlatego, że moje kosmetyczne zakupy z tego miesiąca są wybitnie minimalne. Ale mimo wszystko jakieś są. Nie licząc patyczków i wacików kosmetycznych oraz pasty do zębów, a także ShinyBoxa, to kupiłam jedynie cień do powiek z limitowanej kolekcji Essence Beach Cruisers. Spodobał mi się jego żółciutki kolor. Takiego jeszcze nie miałam. Kosztował coś koło 9 zł.  

A jak Wasze zakupy w tym miesiącu ???
Czytaj dalej »

27 czerwca 2014

Zużycia w czerwcu

Miesiąc się kończy, pora więc na zużycia. Z ilości zdenkowanych kosmetyków jestem zadowolona. Dzięki temu, że je zużyłam na półkach pobiło mi się teraz luźniej.


1. TONI and GUY szampon do włosów zniszczonych - było to mini-opakowanie, które jakiś czas temu kupiłam na wypróbowanie. Jak na 50 ml pojemności, to wystarczyło mi tak na ponad miesiąc regularnego używania. Szampon jest bardzo gęsty, więc dzięki temu wydajny, bo używa się go mniej na raz. Dobrze się pieni, świetnie oczyszcza włosy i przedłuża ich świeżość. Spokojnie mogłam myć włosy co 3 dni. Jednak nie spełniły się zapewnienia producenta o tym, że przywraca witalność i zdrowy wygląd zniszczonym włosom. Dodatkowo jest to drogi kosmetyk, dlatego jeszcze rozważam czy kupię pełnowymiarowe opakowanie. Może na jakiejś dobrej promocji.

2. Przyłożyłam się do zużycia moich trzech bubelków kosmetycznych, czyli:
- Biały Jeleń hipoalergiczny szampon do włosów
- Biochemia Urody krem łagodzący z lukrecją
- Biochemia Urody serum antiox flavo+C15EF
Dlaczego nie polubiłam ich używać opisałam TUTAJ.

3. FARMONA balsam do ciała odżywczo-regenerujący - z linii Sensitive Eco Style miałam dwa balsamy do ciała. Na razie przyłożyłam się do zużycia jednego z nich. Drugi jeszcze używam. Ich renenzja pojawiła się TUTAJ.

4. VICHY Normaderm żel oczyszczający - żel ten jest dobry w działaniu, ale nieco za bardzo przesuszał mi skórę twarzy. Dlatego używałam go z przerwami. Do tego jest mega wydajny. Przyczyniło się to do tego, że miałam go już aż tak długo, że praktycznie zużyłam na granicy terminu ważności.



5. VEET krem do depilacji z aloesem i witaminą E do skóry wrażliwej - do depilacji nóg używam najczęściej depilatora. Jednak od czasu do czasu sięgam też po krem do depilacji. Akurat miałam ten, to go użyłam w tym miesiącu.

6. Tran w kapsułkach - używałam go, aby wspomóc system odpornościowy. To było moje trzecie opakowanie od jesieni zeszłego roku. Byłam ciekawa czy coś zdziała. Okazuje się, że nie byłam przeziębiona, ominęły mnie wszelkie grypy, anginy. Nie miałam nawet kataru. Dlatego od jesieni zacznę go znów stosować.

7. L'OREAL ELSEVE eliksir odżywczy - sprawdził się na moich włosach znakomicie. Dlatego nie wykluczam, że jeszcze kiedyś do niego powrócę. Więcej pisałam o nim TUTAJ.

8. ISANA intensywny krem do rak 5% urea - lubię go za to, że jest dobry, a zarazem niedrogi. Jeszcze nieraz zagości w mojej kosmetyczce. Jego recenzja pojawiła się TUTAJ.

9. Próbki - zużyłam też klika próbek. Miałam z nimi problem, bo gromadziłam je tylko. Od początku roku zZabrałam się więc za wzmożone ich zużywanie. Aktualnie zostało mi ich już niedużo: kilka próbek kremów Sylveco ze ShinyBoxa i kilka próbek kremów marki Bandi.


10. DERMASEL SPA sol kąpielowa z Morza Martwego Różana Kąpiel - lubię używać różne sole do kąpieli. Najczęściej sięgam po te z Biedronki. Miałam kilka fajnych z Bingospa. Teraz użyłam sól marki Dermasel Spa. Kiedyś miałam wersję lawendową (pisałam o niej TUTAJ). A w tym miesiącu sięgnęłam po różaną. Nie pisałam jej recenzji, ponieważ od tej lawendowej różni się tylko zapachem i kolorem na jaki barwi wodę.

11. BIOCHEMIA URODY puder bambusowy - jest to bardzo dobry produkt. Jestem zadowolona z tego pudru i pewnie jak kiedyś będę zamawiać coś z BU, to znów go kupię. Ten akurat zamawiałam z siostrą na pół, dlatego moja część nie jest w oryginalnym opakowaniu, tylko przesypałam ją do pustego opakowania po pudrze z Vipery. Osoby zainteresowane jego recenzją odsyłam TUTAJ.

12. BELLAOGGI maskara unoszenie i podkręcanie - lubiłam szczoteczkę tej maskary, ponieważ jednej strony miała włoski dłuższe, a z drugiej krótsze. Dobrze mi się jej używało. Jej recenzja pojawiła się TUTAJ.

A jak Wasze zużycia w tym miesiącu ???
Czytaj dalej »

23 czerwca 2014

MOJE SZMINKI cz. II - Rimmel

Ostatnio prezentowałam Wam dwie szminki marki Revlon. Dziś chciałabym pokazać kolejne - tym razem marki Rimmel. Tak się złożyło, że ich mam też dwie. Są to szminki Lasting Finish by Kate Moss. Ja mam numery 101 oraz 16. Szminki znajdują się w plastikowych opakowaniach. Są one bardzo minimalistyczne pod względem kolorystycznym jak i wzornictwa. Mimo to bardzo ładnie i elegancko się prezentują. Opakowania te są solidne wykonane. Nie popękały mi, ani nie pościerały się z nich napisy - a mam je już około roku. Zamykają się na klik, dzięki czemu nie ma możliwości, aby same się nagle w torebce otworzyły.


Numer 16 to róż, który ma w sobie dużo z koralu i brzoskwiniowego. Jest to ciepły kolor. Świetny na lato. Jest bardzo wesoły i energetyzujący. Z tego co oglądałam na internecie, to bardzo wiele osób wybrało właśnie ten odcień. 
Numer 101 to stonowany, klasyczny róż. Dzięki temu jest bardziej uniwersalny i nadaje się na każdą okazję i porę roku.


Rozprowadza się je bez problemu. Dzięki temu, że mają bardzo mocną pigmentację, już jedna cienka warstwa dobrze pokrywa usta. Dają intensywny kolor, nie jest on pół-transparentny. Mają matowe wykończenie bez drobinek. Utrzymują się na ustach bardzo długo. Jestem z ich trwałości bardzo zadowolona. Co prawda nie jest to obiecane przez producenta 8 godzin, ale bez jedzenia i picia wytrzymują w granicach 3-4 godziny na ustach. Potem równomiernie schodzą z ust, nie zostawiając brzydkich resztek. Szminki mają lekki, słodkawy i przyjemny zapach.


Trzeba jednak na nie uważać, bo mają bardzo suchą formulę, która lubi podkreślać suche skórki i nieco wysusza usta. Gdy je używam, dobrze zrobiony peeling ust to postawa. A dodatkowo aplikuję bezbarwną pomadkę pod nie. Dzięki tej ich suchości utrzymują się dłużej na ustach. Jednak jak ktoś ma suche i spierzchnięte usta, to będą wyglądały na nich okropnie. Jeśli chodzi o mnie, to bardzo lubię je używać. Są wydajne i niezbyt drogie, bo kosztują ok. 20 zł. Często też można kupić je na różnych promocjach.

Miałyście szminki z tej serii ???
Czytaj dalej »

21 czerwca 2014

Kosmetyczne skarby, czyli pokazujemy swoje zbiory

Hexxana autorka bloga "1001 Pasji" zaproponowała ciekawą akcję. Ma ona na celu pokazanie tego co lubimy i chętnie używamy. Uważam, że jest to bardzo fajny pomysł. Akcja nie ma na celu chwalenia się tym co się ma. Tylko ma to być możliwość poznania nowych i interesujących kosmetyków. Dla mnie będzie to też dobra okazja, aby przeglądnąć moje zbiory. Chociaż tak właściwie nie będę mieć w danych kategoriach ogromnych ilości kosmetyków, ponieważ od pewnego czasu stawiam na minimalizm.


Posty będą podzielone na różne kategorie, m.in. perfumy, pędzle, kosmetyki do twarzy, rąk, brwi, itp. Ich listę mam już przygotowaną. Zostało mi tylko ustalić kolejność i zacząć pisać posty. Postaram się publikować jeden na tydzień. 

Czas trwania akcji: od 1 lipca do 30 września.

Wszystkie szczegóły znajdziecie TUTAJ.

Myślę, że będzie to świetna zabawa :))
Czytaj dalej »

19 czerwca 2014

ShinyBox maj 2014 - opinia



Pudełko z majowej edycji sygnowane jest hasłem: Let's Be a Wonam! Jego zawartość ma sprawić, że poczuje się zadbana i atrakcyjna jak nigdy dotąd. Znalazłam w nim sześć produktów, w tym jeden pełnowymiarowy i pięć miniatur. Uważam, że pudełko to jest znacznie lepsze od kwietniowego. Znalazło się tutaj kilka miniaturek, które fajnie było mieć okazje wypróbować.


SCHWARZKOPF PROFESSIONAL Moisture Kick Beauty Balm (mini produkt 30 ml)

Na początku nie wiedziałam jak się zabrać za używanie tego produktu. Upiększający balsam do włosów - co to właściwie jest ?? Traktować to jako produkt do stylizacji włosów czy jako odżywkę?? Spłukiwać z włosów czy nie ?? Nakładać dużo czy mało ?? Zaczęłam szukać o tym produkcie więcej informacji, a potem na różne sposoby stosować. Nie zauważyłam, aby balsam ten robił coś dobrego z moimi włosami. Po jego użyciu wyglądają jak siano - puszą się i stają jeszcze mniej zdyscyplinowane niż zwykle. Nie nadaje też blasku moim włosom. Pełnowymiarowy produkt kosztuje ok. 62 zł i ma pojemność 150 ml. 



L'OCCITANE woda toaletowa Wanilia i Narcyz (mini produkt 7,5 ml)

Obecność tej wody toaletowej ucieszyła mnie bardzo. Zaraz jak otrzymałam pudełko, to moja pierwsza myśl była taka, że dla niej warto było je zamówić. Nie miałam jeszcze do czynienia z produktami tej marki, dlatego chętnie ją zaczęłam używać. Jednak zapach tej wody toaletowej okazał się dla mnie za ciężki, zbyt duszący i mocny. Miłośniczką takich zapachów jest natomiast moja mama, która go uwielbia. Dlatego jej go dałam. Pełnowymiarowe opakowanie ma 75 ml i kosztuje ok. 230 zł.



CLARENA Silver Foot Cream (mini produkt 30 ml)

Jest to produkt przeznaczony do pielęgnacji skóry z problemem zwiększonej potliwości. Ma łagodzić podrażnienia i hamować rozwój drobnoustrojów. Zawiera srebro, które w połączeniu ze składnikami nawilżającymi ma zapewnić kompleksową pielęgnację stóp latem. Ja akurat nie mam problemów z nadmierną potliwością stóp, ale krem chętnie używam. Jest on dobry, ale nie na tyle, abym chciała kupić pełnowymiarowe opakowanie, które ma pojemność 100 ml i kosztuje ok. 30 zł.

CLARENA Sensual Hand Cream (mini produkt 30 ml)

Producent opisuje, że krem przeznaczony jest do intensywnej kuracji zniszczonych dłoni i paznokci, działa wygładzająco i ochronie. Aktualnie moje dłonie nie są w złym stanie. Jednak po kilku użyciach tego kremu zauważyłam, że ich stan się nieco pogorszył. Nie daje on odpowiedniego nawilżenia. Jak więc ma pomóc bardzo zniszczonej skórze dłoni ?? Dużo lepiej sprawdza się u mnie krem do rąk z mocznikiem z Isany. Ten z Clareny ma tylko bardzo przyjemny zapach. Taki świeży, jakby nieco z lekką nutką cytrusową. Uwielbiam go wąchać, np. aby poprawić sobie humor. Dodatkowo zapach ten utrzymuje się bardzo długo na skórze. I właśnie dla tego zapachu lubię go używać. Jednak nie kupiłabym pełnowymiarowego opakowania, które ma pojemność 100 ml i kosztuje ok. 25 zł.



REXONA Maximum Protection (produkt pełnowymiarowy) 25 zł za 45 ml

Na początku byłam niezadowolona z dołączenia do pudełka kolejnego antyperspirantu. W kwietniowym boxie był przecież dezodorant, a teraz pojawił się sztyft. Ostatecznie jednak okazał się przydatny. Dobrze odświeża i radzi sobie z potem. Jestem z niego usatysfakcjonowana. Należy go używać wieczorem przed snem i to właśnie sprawiło, że postanowiłam go wypróbować.



DERMEDIC płyn micelarny Hydrain Hialuro (mini produkt 100 ml)

Bardzo się cieszę, że w pudełku znalazł się ten płyn micelarny. Od bardzo dawna chciałam go wypróbować, a teraz nadarzyla się ku temu okazja. Niestety nie radzi sobie ze zmywaniem makijażu - zwłaszcza oczu. Rozpuszcza użyte kosmetyki, ale pozostawia je na skórze robiąc ze mnie pandę. Dlatego szukałam o nim informacji czy oby na pewno jest przeznaczony do demakijażu. Niby jest, ja jednak używam go jako tonik do tonizowania skóry. Sprawdza się do tego, jednak pozostawia na skórze taką nieco lepką warstewkę. Na pewno nie skuszę się na pełnowymiarowe opakowanie. Kosztuje ono ok. 14 zl za 200 ml.

BALMI Moisturizing Lip Balm - jest to dodatkowy siódmy produkt. Otrzymały go stałe subskrybentki, czyli takie których majowe pudełko było przynajmniej trzecim w ramach jednaj, nieprzerwanej subskrypcji. Ja nie dostałam tego balsamu, ponieważ to było moje pierwsze subskrybenckie pudełko.

Co sądzicie o majowym ShinyBoxie ???
Czytaj dalej »

17 czerwca 2014

Różowo mi, czyli pędzle od Born Pretty Store

Postanowiłam skorzystać z propozycji przetestowania kilku produktów od sklepu internetowego Born Pretty Store. Moją szeroki asortyment do wyboru. Ja zachciałam wypróbować pędzle. Wybrałam trzy egzemplarze: dwa przeznaczone do aplikacji podkładu, a trzeci do malowania ust i robienia kresek eyelinerem.


Pędzle do podkładu:

1) to typowy płaski pędzel. Na stronie sklepu można zobaczyć go TUTAJ (numer artykułu # 12284). Jak podaje Born Pretty Store jego waga to 50g, długość całkowita wynosi 16 cm, długość włosia to 2,3 cm. Występuje w dwóch kolorach: czarnym i różowym. Kosztuje $5.79.

2) pędzel ten występuje w czterech kształtach: stożkowy, kątowy, okrągły oraz płaski. Ja wybrałam opcję z zaokrąglonym końcem. Jego wymiary są prawie takie same jak poprzednika. Ten pędzel ma tylko trzonek dłuższy o 1 cm, włosie ma takiej samej długości. Na stronie sklepu można zobaczyć go TUTAJ (numer artykułu # 1416). Pędzel ten występuje tylko w różowym kolorze. Kosztuje: $5.35.


Są one dość krótkie dzięki czemu nie mam problemów z uderzaniem końcem pędzla o lusterko podczas malowania się. Prezentują się ładnie z tymi trzonkami w różowym kolorze. Pędzle te są solidnie wykonane. Nie rozpadają się, nie rozklejają, nie gubią włosia. Ich włosie jest odpowiednio sztywne, ale zarazem bardzo miłe w kontakcie ze skórą. Dobrze się je myje. Jedyne co może być w nich niewygodne to fakt, że są bardzo wąskie. Mają 2 cm średnicy. W związku z tym aplikowanie nimi podkładu zajmuje trochę czasu. Trzeba się przy tym sporo napracować. Dlatego zaczęłam szukać im innego zastosowania. Na przykład dobrze rozciera się nimi korektor pod oczami.


Totalnym niewypałem okazał się niestety ten pędzelek do malowania ust i robienia kresek eyelinerem. Niby pomysł na niego jest dobry, bo jest on mały i poręczny. Ma ok 7 cm długości. Dzięki temu fajnie mieści się w kosmetyczce. Ma zatyczkę, aby się nie pogniótł i nie poniszczył. Jednak to właśnie ta zatyczka go niszczy, bo przy wkładaniu go do niej odginają się boczne włoski. Pędzel wygląda przez to nieestetycznie, a poza tym te odgięte włoski przeszkadzają w równomiernym rozprowadzaniu szminki. Na zdjęciach w sklepie wyglądał nieco inaczej. Miał szpiczaste zakończenie, a mój ma półokrągłe. Z tego powodu nie nadaje się do robienia nim kresek eyelinerem. Jego koszt to $1.85. Dostępny jest TUTAJ (numer artykułu # 12741).

Mam dla Was kupon rabatowy do wykorzystania w sklepie Born Pretty Store. Kod to DTG10

Miałyście do czynienia z produktami ze sklepu Born Pretty Store ??? 
Czytaj dalej »

15 czerwca 2014

KONKURS "3 URODZINY BLOGA" - wyniki

Z okazji rocznicy blogowania przygotowałam dla Was małe co nieco. Można było wygrać:


- Lirene multifunkcyjny krem na dzień
- Lirene multifunkcyjny krem na noc
- Lirene Magic Make-up nawilżający krem zmieniający się w rozświetlający fluid odcień numer 02
- Under Twenty 2 w 1 punktowy korektor oraz maskujący fluid punktowy
- Under Twenty multiplikacyjny antybakteryjny krem BB

Nadeszła pora, aby ogłosić wyniki konkursu. Prezentowane kosmetyki otrzymuje osoba, którą zaciekawił Lirene Magic Make-up krem zmieniający się w podkład. Zastanawia ją jak działa i czy można wykonać nim makijaż bez smug, bo przy nakładaniu tego nie widać. Będziesz mogła to sprawdzić. A tą osobą jest:


Milena M


Gratuluję Ci wygranej. Zaraz piszę do Ciebie mail.
Dziękuję wszystkim uczestnikom za udział w zabawie :))
Czytaj dalej »

13 czerwca 2014

MOJE SZMINKI cz. I - Revlon

Witam wszystkich po parudniowej przerwie w blogowaniu. Wypadł mi niespodziewany wyjazd, a dodatkowo były dość mocne burze i nie było internetu. Chciałabym Wam dziś zaprezentować dwa masła do ust. Różnych tego typu smarowideł nazbierało mi się sporo. Nie zużywam ich zbyt szybko, jednak nie przeszkadza mi to w kupowaniu kolejnych. Wiem, że powinnam się powstrzymywać, ale co zrobić, gdy w grę wchodzą promocje. Dwa masełka do ust Lip Butter marki Revlon trafiły do mnie w tamtym roku na -40% zniżkach w Drogeriach Hebe.


Na pierwszy rzut oka wyróżniają się ich opakowania. Bardzo elegancko, a zarazem uroczo się one prezentują. Są też dość solidnie wykonane. Ich kolor różni się w zależności od odcienia danego masełka. Ja wybrałam dwa spośród jaśniejszych dostępnych odcieni, czyli numer 015 oraz 045. Podoba mi się w nich to, że oba te kolory nie zawierają drobinek. Masełka te są też bezzapachowe. Jak na balsam i szminkę w jednym, to ich pigmentacja jest bardzo dobra. Ich kolor daje się łatwo stopniować - można pozostać przy bardzo delikatnym, a można go nieco "podkręcić" nakładając nieco więcej produktu.


Masełko do ust w kolorze numer 015 to bardzo ciekawy odcień oranżu. W opakowaniu wygląda na intensywnie żarówasty, ale na ustach daje fajny, delikatniejszy efekt. Nie lubiłam go używać przez okres zimowy, bo czułam się w nim źle. Jednak od kiedy zrobiło się ciepło i słonecznie, to bardzo często mam go na ustach. Jest to kolor, który kojarzy mi się z latem.


Kolor 045 to delikatny, dziewczęcy róż. Jest uroczy i  słodki. Bardzo lubię takie kolory do noszenia na co dzień. Chętnie używałam go też w okresie zimowym.



Bardzo fajnie się je aplikuje na usta. Utrzymują się co najmniej 3 godziny. Rozprowadzają się równomiernie, tak samo też potem znikają. Jest to dobre, ponieważ nie zostają po nich nierówne resztki koloru na ustach. Ich formuła oparta jest na bazie masła Shea oraz masła kokosowego, dlatego też bardzo fajnie nawilżają i pielęgnują usta. Stają się one miękkie, gładzie i nawilżone. Jednak to nawilżenie jest za słabe na większe mrozy.


Podsumowując: masełka te zaliczyłabym do kategorii produktów "dobre, ale nie niezbędne". Zapunktowały u mnie tym, że nawilżają usta, a jednocześnie koloryzują jak szminka. Gdy je używam to czuję jakbym smarowała usta balsamem pielęgnacyjnym. Szminki nieraz zostawiają takie suche wykończenie. Ich minusem jest to, że nie należą do wydajnych - dość szybko znikają z opakowania. Jak dla mnie również ich cena regularna jest zbyt droga. Myślę jednak, że gdy natknę się na nie na jakiejś porządnej promocji, to jeszcze kupię kolejne.

Cena: 39,99 zł

Dostępność: niektóre drogerie Rossmann, Drogerie Hebe, perfumerie Douglas

Znacie Revlon Lip Butter ???
Lub może polecacie inne szminko-masełka do ust ???
Czytaj dalej »

6 czerwca 2014

ISANA - intensywny krem do rąk 5% urea

Kremy do rąk staram się mieć zawsze przy sobie. Aktualnie używam kremu Isana z mocznikiem. Zapewne jest on Wam znany i wiele osób już go używało. Ja kupiłam go dopiero w tym roku. Szkoda, że nie nabyłam go wcześniej, ponieważ zaliczyłabym go do kategorii kosmetyków "dobre i tanie". Dlatego zapewne zagości w mojej kosmetyczne jeszcze nie raz.


Znajduje się on w tubce wykonanej z miękkiego tworzywa zamykanej na klips. Wyciska się go bez problemu. Lubię go za to, że bardzo dobrze nawilża skórę. Staje się ona bardzo miękka, gładka, jakby aksamitna. Nie pozostawia uczucia lepkości, ani tłustości. Nie mam problemów z jego rozprowadzaniem po skórze. Szybko się też wchłania. Jest bardzo wydajny. Używam go codziennie od marca. Aktualnie jestem już na etapie, gdzie trzeba rozciąć opakowanie, aby wydobyć go co do ostatniej krztyny. Powinien wystarczyć mi do końca miesiąca, co uważam za całkiem niezły wynik.
Jedyny jego minus to zapach. Pachnie dziwnie i mdło. Jednak jest to bardzo delikatny zapach. Przez ten czas co go używam, to już przyzwyczaiłam się do niego i tak właściwie teraz mi aż tak bardzo nie przeszkadza. Jednak pierwsze zetknięcie z tym zapachem nie było przyjemne.


Podsumowując: bardzo polubiłam używać ten krem do rąk. Jego działanie jest dobre i odpowiednie. Dodatkowo jest bardzo tani i wydajny. Czego chcieć więcej. Na pewno zagości on u mnie częściej :))

Pojemność: 100 ml

Cena: ok. 5 zł

SkładAqua, Glycine Soja Oil (olej sojowy), GlycerinUrea, Sodium Lactate, Cetyl Alcohol, Stearic Acid, Glyceryl StearateCaprylic/Capric Triglyceride, Butyrospermum Parkii Butter, Cera Alba, Panthenol, Carbomer, ParfumTocopheryl Acetate, Phenoxyethanol, Sodium HydroxideXanthan Gum, Linalool, Hexyl Cinnamal, Citronellol, Geraniol, Limonene.

Miałyście ten krem ???
Co o nim sądzicie ???
Czytaj dalej »

4 czerwca 2014

TRZY RAZY NIE #1 czyli kosmetyki, które się u mnie nie sprawdziły

Prezentuję Wam dzisiaj kosmetyki, które w ostatnim czasie się u mnie nie sprawdziły. Z większości kosmetyków, które używam jestem raczej zadowolona. To wszystko dzięki temu, że przed zakupem sprawdzam opinie o nich. Czasem jednak - mimo dobrych opinii innych osób - u mnie po prostu dany kosmetyk się nie sprawdza. Chciałabym dziś ponarzekać troszkę na trzy kosmetyki. Na szczęście biorąc pod uwagę liczbę produktów, która działa dobrze i bardzo lubię je używać, ta trójka nielubianych to nie dużo.

Biały Jeleń hipoalergiczny szampon do włosów 
z octem jabłkowym, oligopeptydami z chleba świętojańskiego, proteinami pszennymi


Niestety robi on tragedię z moimi włosami. Już dawno takiego delikwenta nie miałam. Po pierwsze sprawia, że włosy stają się podczas mycia okropnie szorstkie. Uruchamia to całą lawinę negatywnych następstw. Źle się go z takich włosów spłukuje, włosy się okropnie plączą i kołtunią już w trakcie mycia. Potem jest je ciężko rozczesać, przez co sporo z nich się wyrywa. Użyłam go tylko dwa razy na włosy i tyle mi wystarczy. Jednak nie należę do osób, które tak po prostu wyrzucą dany kosmetyk. Pod postami osób, które opisywały szampony, które się u nich nie sprawdziły znalazłam w komentarzach rady, że taki szampon można dodawać do prania. Wypróbowałam tą metodę i sprawdza się do tego świetnie. Zwłaszcza, gdy dodam go do pranych swetrów. Posłużyłam się nim też, gdy potrzebowałam czegoś do umycia samochodu.

BIOCHEMIA URODY krem łagodzący z lukrecją


Po jego zamówieniu otrzymujemy zestaw składników, które należy zmieszać według instrukcji podanej na stronie BU. Krem mieszało mi się dobrze. Wszystkie składniki połączyły mi się bez problemów. Była to fajna zabawa. Na dodatek byłam z siebie dumna, że mi się udało :)) Jedyny składnik, który musimy dokupić to hydrolat. Ja akurat zrobiłam ten krem na bazie hydrolatu truskawkowego. I to pewnie był błąd. Hydrolat ten używałam pierwszy raz. Po pewnym czasie okazało się, że powoduje zaczerwienienie na skórze twarzy. Pewnie gdybym zrobiła go na innym hydrolacie, to działałby inaczej. Nie używam go do twarzy też z tego względu, że bardzo długo się wchłania i pozostawia na skórze bardzo lepką warstwę. Trzeba go zużyć w przeciągu 6-ciu miesięcy, dlatego cobym nie musiała wyrzucać nieużywanego kremu używam go do reszty ciała. Nogom czy rękom krzywdy nie robi. Nawet powiedziałabym, że fajnie się sprawdza jako taki balsam do ciała. Chociaż ta lepka warstewka nieco przeszkadza, bo przylepia się do ubrań.

BIOCHEMIA URODY serum antyoksydacyjne FLAVO-C15EF


Używałam już kilka kosmetyków tego typu, dlatego mam porównanie ich działania. Tamte poprzednie były fenomenalne i efekty ich działania były zauważalne dość szybko. To serum używam od marca i aktualnie nie widzę żadnych pozytywnych efektów jego działania. Nawet wygląda to jakby efekty się uwsteczniły. Pory skóry znów mam rozszerzone, skóra nie wygląda ładnie. Nakładam je raz dziennie na noc. Po nałożeniu na skórę pozostawia nieprzyjemne uczucie lepkości. Dodatkowo, gdy używam je codziennie, strefa T zaczyna reagować nadmiernym przetłuszczeniem. Dlatego zaczynam je używać coraz rzadziej. Zamierzam powrócić do serum używanego wcześniej, czyli tego marki Auriga.

 Jestem również ciekawa Waszej opinii na ich temat. 
Może u Was sprawdziły się lepiej??
Czytaj dalej »

2 czerwca 2014

3 urodziny bloga - wygraj zestaw kosmetyków [zakończony]

Ciężko mi było uwierzyć, że prowadzę bloga rok, potem wybiło dwa lata, a w maju obchodziłam już trzecią rocznice. Nie przypuszczałam, że pisanie bloga, aż tak mnie wciągnie. Jednak przede wszystkim blog żyje głównie dzięki Wam - moim czytelnikom. Pomyślałam więc, że w ramach podziękowania zorganizuję mały konkurs. Mam nadzieję, że nagroda przypadnie Wam do gustu.

W skład nagrody wchodzi zestaw kosmetyków marki Lirene i Under Twenty, czyli:

- Lirene multifunkcyjny krem na dzień
- Lirene multifunkcyjny krem na noc
- Lirene Magic make-up nawilżający krem zmieniający się w rozświetlający fluid odcień numer 02
- Under Twenty 2 w 1 punktowy korektor oraz maskujący fluid punktowy
- Under Twenty multiplikacyjny antybakteryjny krem BB


Aby zdobyć ten zestaw trzeba:
- być obserwatorem bloga lub fanem na facebooku

- odpowiedzieć na pytanie konkursowe:
który z tych kosmetyków zaciekawił Cię najbardziej i dlaczego ???
(Nie trzeba się dużo rozpisywać. Wystarczy jedno zdanie)

- podać mail do kontaktu w razie wygranej

Zgłoszenia proszę wysyłać poprzez wypełnioną ankietę


Konkurs trwa od 02.06.2014 do 12.06.2014




Regulamin konkursu:

1. Konkurs trwa od 02.06.2014 do 12.06.2014 do godz. 23:59.
2. Sponsorem wszystkich nagród jestem ja - właścicielka bloga http://pure-morning123.blogspot.com/
3. Konkurs przeznaczony jest dla pełnoletnich użytkowników, lub dla niepełnoletnich za zgodą rodziców.
4. Zwycięzcą zostanie jedna osoba, która otrzyma zestaw widniejący na zdjęciu.
5. Nagroda nie podlega wymianie na inną lub na ekwiwalent pieniężny.
6.  Wysyłam tylko do Polski.
7. Zgłoszenia z blogów, które są stworzone tylko do brania udziału w rozdaniach nie będą brane pod uwagę.
8. Wyniki zostaną ogłoszone do 7 dni od zakończenia konkursu, poprzez informację na blogu oraz przesłaniu maila do wygranej osoby. 
 Jeśli w ciągu 3 dni nie otrzymam adresu, wybieram kolejną osobę.
 9. Nagrodę wyślę pocztą w ciągu 5 dni od otrzymania adresu.
11. Konkurs nie podlega przepisom Ustawy z dnia 29 lipca 1992 roku o grach i zakładach wzajemnych 
(Dz. U. z 2004 roku Nr 4, poz. 27 z późn. zm.)


Kolejny powód, aby świętować to:

Marta z bloga http://www.lusterko.net/2014/04/najpopularniejsze-polskie-blogi.html przedstawiła kolejną edycję rankingu najpopularniejszych polskich blogów kosmetycznych.


Okazuje się, że pierwszy raz załapałam się do rankingu i znalazłam się w brązowej pięćdziesiątce. Jest mi bardzo milo z tego powodu. Chciałabym podziękować wszystkim moim czytelnikom, bo to głównie dzięki Wam się tam znalazłam. Jest to bardzo motywujące do dalszej pracy. No i oczywiście podziwiam Martę za ogrom pracy włożonej w przygotowanie tego rankingu.


Mam nadzieje, że formularz zadziała dobrze, bo pierwszy raz korzystam z tego rozwiązania.

Zapraszam wszystkich do zabawy :)))
Czytaj dalej »