31 października 2014

Zakupy z października

Zacznę może od kosmetyków, o których dużo czytałam, ale dopiero pierwszy raz będę mieć do czynienia z tą marką - czyli mowa o Phenome. Skorzystałam z wyprzedaży -30% i kupiłam na początek trzy kosmetyki:
- cukrowy krem do rąk z formułą anti-aging
- rozgrzewający krem do stóp z olejkiem z imbiru i mandarynki
- rozgrzewające masło do ciała z imbirem i olejkiem z mandarynki
Jestem ciekawa jak się te kosmetyki u mnie sprawdzą. Zaczynam powoli je testować.


Kupiłam też dwie wody toaletowe z Avonu. Wybrałam Treselle (ich stary klasyk, który bardzo lubię) oraz Femme (jeden z nowszych zapachów, który mnie zaciekawił). Była na nie fajna promocja, bo za obie zapłaciłam 77 zł.


Skończył się mój ulubiony płyn micelarny z Tołpy. Miałam jego już kilka opakowań, dlatego teraz postanowiłam wypróbować coś innego. Skusiłam się na lipowy płyn micelarny marki Sylveco, który kosztował równo 15 zł. Potrzebowałam też nowego podkładu. Ostatnio czytałam kilka recenzji podkładu kryjącego Skin Balance z Pierre Rene. Ponoć jest dobry jak za taką cenę, dlatego go wypróbuję. Kosztował 22,10 zł. Ostatni mój zakup, a zarazem najświeższy - bo z dzisiaj, to tusz do rzęs Volume Million Lashes z L'Oreal. Tym razem wersja czarno-złota, bo jej jeszcze nie miałam. Przeceniony na 39,99 zł.


I to już całe moje kosmetyczne zakupy z tego miesiąca. Myślę, że nie ma tego wiele. Kupiłam to, co było mi potrzebne.

A jak tam Wasze zakupy w październiku ???
Czytaj dalej »

30 października 2014

Zużycia z października


1. BALNEOKOSMETYKI Malinowy Zdrój - były to mini-produkty dołączone do jednego ze ShinyBoxów. Biosiarczkowy szampon uważam za całkiem niezły. Może nawet kiedyś zastanowię się nad zakupem pełnowymiarowego opakowania. Natomiast żel peelingujący do mycia ciała nie przypadł mi do gustu. Głównie dlatego, że ma bardzo drobniutkie drobinki peelingujące. Ja takich nie lubię.

2. CLARENA cukrowy peeling Cappuccino - fajny peeling, który lubiłam używać. Jego pełna recenzja znajduje się TUTAJ.

3. ORGANIQUE peeling do ciała z masłem Shea - ten peeling polubiłam jeszcze bardziej niż ten z Clareny. Jest trochę drogi, ale zamierzam kupić go jeszcze. Więcej pisałam o nim TUTAJ.

4. PALMOLIVE płyn do kąpieli z drzewem sandałowym i imbirem - nie pisałam jego recenzji, ponieważ niczym szczególnym się nie wyróżniał. Czyścił skórę, nie wysuszał jej, ani nie nawilżał. Miał dość charakterystyczny zapach (taki jakby orientalny), który niezbyt mi się podobał, bo był on taki dość chemiczny.


5. TOŁPA płyn micelarny - bardzo lubię ten produkt. To było już kolejne jego opakowanie, które zużyłam. Jakby ktoś być zainteresowany nim, to odsyłam do jego recenzji TUTAJ.

6. BANDI krem intensywnie nawilżający Hydro Care - dołączony był do sierpniowego ShinyBoxa. Był to mini-produkt o pojemności 30 ml, ale na dość długo mi wystarczył. Był lekki, ale też dobrze nawilżał skórę. Fajny do stosowania na dzień, a także rano pod makijaż. Szybko się wchłaniał i znajdował się w higienicznym opakowaniu z pompką. Cieszę się, że krem ten znalazł się w pudełku i mogłam go wypróbować. 

7. UNDER TWENTY fluid matujący - lubię ten fluid, za efekt matowienia, który daje. Jednak z powodu jego odcienia mogę go używać wyłącznie latem. Jest to dobry produkt, więcej pisałam o nim TUTAJ.  

8. BIODERMA emulsja po opalaniu o działaniu łagodząco-nawilżającym i przedłużającym opaleniznę -  kupiłam ją na wyjazd do Chorwacji. Mocno mnie tam słońce opaliło. Emulsja ta bardzo dobrze się sprawdziła - nadawała skórze optymalny poziom nawilżenia, zapobiegała wysuszaniu skóry. Została mi jej tylko taka reszteczka, którą zużyłam po rozcięciu opakowania.

9. ESTETICA DERMOPHARMA bibułki zadaniowe S.O.S. - jestem z nich zadowolona. Zapewne jeszcze kiedyś je kupię. Ich recenzja pojawiła się TUTAJ.

W tym miesiącu pozużywałam też nieco próbek. Jak je podliczyłam to okazało się, że uzbierało się ich aż 23.  Całkiem nieźle :))


A jak tam Wasze zużycia ???
Czytaj dalej »

29 października 2014

TRZY RAZY NIE #3, czyli kosmetyki, które się u mnie nie sprawdziły


SCHWARZKOPF Gliss Kur Ultimate Repair 
ekspresowa odżywka regeneracyjna  

Ma ona zawierać potrójny kompleks keratyny, który ma za zadanie regenerować nawet mocne uszkodzenia zarówno na  powierzchni włosów, jak i w ich wnętrzu. Odżywkę tą można stosować zarówno na suche jak i more włosy. Nie spłukuje się jej. Do tych obietnic producenta podeszłam z rezerwą. Dlatego nie czuję się aż tak bardzo rozczarowana tym, że na moich włosach odżywka ta nie robi prawie nic. Nie szkodzi im, a jedyny pozytyw z jej używania jest taki, że ułatwia rozczesywanie włosów. Ma też bardzo przyjemny zapach. To trochę za mało, abym skusiła się na nią kolejny raz. Na szczęście udało mi się kupić ją bardzo tanio, bo za 9 zł. Już mi się kończy i przestanie w końcu zajmować miejsce na półce.


 L'biotica 
regenerujący balsam do ust MEDIC

Balsam ten zbiera wiele pozytywnych opinii. Ma sporo fajnych składników jak na przykład: wosk pszczeli, d-panthenol, miód, oliwa z oliwek. Jednak mi nie spasował. Nawet nie pod względem działania, bo ono jest dobre. Nawilża i regeneruje usta. Zapobiega ich spierzchnięciu. Moje usta jednak źle reagują na jeden z jego składników, a mianowicie mentol. Po jego aplikacji zaczynam czuć pieczenie, coś jakby mrowienie na wargach, które z czasem przeradza się w odczucie chłodu. Co prawda ustępuje to po pewnym czasie, ale mi jednak przeszkadza za bardzo. Do tego stopnia, że zraziłam się do tego balsamu. Dlatego używam go już kilka miesięcy i do tej pory nie mogę zużyć.

 SORAYA Świat Natury
 5 drogocennych olejów

Skusiłam się na ten produkt, bo zbierał dobre recenzje, bo ma dość fajny skład i był na promocji. Jego zaletą jest to, że znajduje się w małej buteleczce (bo ma 50 ml), ale jest mega wydajny. Z jego składem jednak nie do końca jest tak super, bo zawiera wiele wspaniałych olejów jak olej arganowy, olej migdałowy, olej z róży chilijskiej, olej z amarantusa, olej szafranowy, jednak większość z tych olejów znajduje się po substancjach zapachowych, więc jest ich malutko. Przeznaczony jest do stosowania na twarz, szyję i dekolt. Jednak ja go nie lubię tak aplikować, bo pozostawia bardzo tłustą warstwę na skórze. Wiem, że oleje tak mają, ale ten produkt jest wyjątkowo upierdliwy. Źle się wchłania, trwa to godzinami. Dlatego nie da się go użyć tuż przed spaniem, bo można sobie potłuścić pościel, tym bardziej pod makijaż się nie nada. Dlatego próbowałam stosować go na włosy i na resztę ciała, ale też mi nie podpasował. Gdy go używam, to tylko widzę pogorszenie stanu mojej skóry.


Miałyście któryś z tych kosmetyków ???
Jak się u was sprawdziły ???
Czytaj dalej »

26 października 2014

PERFECTA Miss Marine - perfumowany peeling do ciała

Peeling dostępny jest w trzech wersjach: Lady Berry, Sugar Baby oraz Miss Marine. Ja zdecydowałam się na zakup tej ostatniej. Już jego opakowanie wyróżnia się wśród innych peelingów. Utrzymane jest w stylu Pin-up. Moja Miss Marine zaprezentowana jest na tle utrzymanym w niebieskich odcieniach. Zarówno opakowanie jak i peeling ma takie zabarwienie.


Jeśli chodzi o opakowanie, to peeling znajduje się w tubce wykonanej z miękkiego tworzywa. Zamykana jest ona na klips, który zarazem stanowi podstawę, dzięki czemu łatwo jest wydobyć zawartość. Peeling składa się z bardzo drobniutkich ziarenek. Byłam tym zaskoczona, bo do tej pory takiego jeszcze nie miałam - raczej średnio lub gruboziarniste. Jest on bardzo delikatny. Jak dla mnie to zbyt delikatny, przez co słabo złuszcza skórę. Sprawdzi się za to u osób, które nie lubią mocnych zdzieraków, tylko znacznie delikatniejsze peelingi.


Peeling ma lekko półpłynną konsystencje. Drobinki zatopione są w formule żelowej. Dzięki czemu jest to produkt, który może złuszczać i myć skórę za razem. Skoro jest taki delikatny, to można go stosować częściej niż gruboziarniste peelingi. Staram się nie używać go za dużo na raz, ale mimo to jest mało wydajny. Myślę, że to głównie przez tą jego dość rzadką konsystencje. Już po 4 użyciach okazało się, że zużyłam pół opakowania. Opakowanie co prawda nie jest przezroczyste, ale jak ustawi się je pod światło, to widać ile mieści jeszcze w sobie zawartości. Tak poza tym to nie wykazuje żadnego dodatkowego działania. Chodzi mi na przykład o to, że nie wysusza skóry, ani jej też nie nawilża. Jest taki neutralny. Po jego użyciu trzeba potem aplikować jeszcze balsam do ciała. Tak się jakoś złożyło, że nie wspomniałam jeszcze nic o jego zapachu. Zaliczyć go można do kategorii morskiej. Jest on przyjemny, dość spokojny, nie drażniący. Jedynie lekko sztuczny. Ten zapach nie utrzymuje się potem na skórze.


Pojemność: 200 ml

Cena: ok. 17 zł

Dostępność: drogerie

Skład: Aqua, Sodium Laureth Sulfate, Polyurethane, Cocamidopropyl Betaine, Glycerin, Coco-Glucoside, Glyceryl Oleate, Parfum, Allantoin, Propylene Glycol, PEG-8, Centella Asiatica Leaf Extract, Caffeine, Disodium Rutinyl Disulfate, Algae Extract, Carnitine, Salicilic Acid, Panthenol, Sorbitol, Triethanolamine, PEG/PPG-18/18 Dimethicone, Acrylates/C10-C30 Alkyl Acrylate Crosspolymer, Sodium Benzotriazolyl Butylphenol Sulfonate, Buteth-3, Tributyl Citrate, Sodium Hydroxide, Disodium EDTA, DMDM Hydantoin, Methylchlorosiothiazolinone, Methylisothiazolinone, Synthetic Wax, Caprylic/Capric Glycerides, CI 42090.

Używałyście taki peeling ???
Co o nim sądzicie ???
Czytaj dalej »

22 października 2014

EVREE serum do rąk i stóp z linii Max Repair

Ostatnio opisywałam Wam głęboko nawilżający krem do stóp (marki BCL), który jest świetny, ale w Polsce dostępny w drodze zakupów przez Internet. Dlatego dziś chciałabym wspomnieć o dwóch produktach do pielęgnacji rąk i stóp, które można bez problemu dostać w drogeriach, a które mają też bardzo dobre działanie. Kosmetyki te pochodzą z linii Max Repair marki Evree. A są to regenerujące serum do stóp oraz serum do rąk.


Zestawiłam je ze sobą na zdjęciu - tak właściwie, to nie ma między nimi żadnej różnicy w konsystencji. Oba produkty są gęste i treściwe. Ale na szczęście łatwo dają się rozsmarować na skórze. Znajdują się w opakowaniach o takiej samej pojemności, bo 50 ml. Są to tubki zamykane na klips. Nawet ich kolorystyka jest bardzo podobna. Różni je tylko to, że serum do stóp ma niebieski akcent na spodzie. Nie rozumiem czemu niektórzy narzekają na ich zapach. Jak dla mnie to kremy te mają zapachy raczej neutralne i delikatne.


Przy regularnym stosowaniu świetnie nawilżają i odżywiają skórę. Pomagają zregenerować naskórek. Przy recenzji kremów nieraz znajduje opinie, że dany krem do stóp nie działa, bo nie robi nic ze skórą, która jest tak sucha ze aż popękała. Ale jak krem ma pomóc, skoro to właśnie przez tą zbyt grubą warstwę naskórka nie może się przebić, aby zadziałać. Ważne jest, aby regularnie usuwać ten zrogowaciały naskórek. Wtedy krem ma szansę pokazać na co go stać. To jest tak jakby mieć pretensje, że serum do włosów nie działa, bo nie skleja rozdwojonych końcówek.

Produkty te pozostawiają delikatny film na skórze, ale jest on bardzo przyjemny. Już po paru minutach się on całkowicie wchłania. W przypadku serum do rąk nawet, gdy potem umyje ręce, to dalej czuć, że jeszcze coś z tej warstewki zostało. Co jest fajne, bo nie ma potem suchości rąk po umyciu. Dlatego zdarza mi się zabrać je nieraz ze sobą do torebki i używać w pracy. Jego dodatkowym atutem jest to, że mieści się w małym i poręcznym opakowaniu. Na noc można wmasować większą ilość serum zarówno na stopy jak i dłonie. Na opakowaniu serum do stóp znajduje się informacja, że wystarczy używać je 2-3 razy w tygodniu. Ja tak właśnie robię, bo stosuję je na zmianę z innymi kremami.


Podsumowując: Jeżeli ktoś szuka kosmetyków dobrze działających i w dobrej cenie to polecam te dwa produkty. Ich standardowa cena to ok. 9 zł. Ale nieraz są dostępne też na promocjach. Mi udało się kupić je po 4,49 zł za sztukę. Dodatkowo ich składy podobają mi się. Są całkiem niezłe.

serum do rąk: Aqua (Water), Glycerin**, Urea, Caprylic/Capric Triglyceride*, Butyrospermum Parkii (Shea) Butter**, Cetearyl Alcohol, Ceteareth-20, Cyclopentasiloxane, Cyclohexasiloxane, Dimethicone, Glyceryl Stearate,*, Argania Spinosa (Argan) Kernel Oil**, Phenoxyethanol, Ethylhexylglycerin, Cera Alba (Beeswax), Sodium Acrylate/Sodium Acryloyldimethyltaurate Copolymer, Isohexadecane, Polysorbate 80, Xanthan Gum, Disodium EDTA, 2-Bromo-2-Nitropropane-1,3-Diol, BHA, Parfum.
* surowiec pochodzenia roślinnego
** surowiec zaaprobowany przez ECOCERT

regenerujące serum do stóp: Aqua (Water), Urea, Caprylic/Capric Triglyceride*, Canola Oil, Glycerin, Polyglyceryl-3 Melthylglucose Distearate, Isohexadecane, Glyceryl Stearate SE, Propylene Glycol, Hydrolyzed Caesalpinia Spinosa Gum, Caesalpinia Spinosa Gum, Cetearyl Alcohol, Argania Spinosa (Argan) Kernel Oil, Cera Alba (Beeswax), Panthenol, Allantoin, Tocopheryl Acetate, PEG-8, Tocopherol, Ascorbyl Palmitate, Ascorbic Acid, Inulin Lauryl Carbamate, Xanthan Gum, Disodium EDTA, Lactic Acid, Polyacrylate-13, Polyisobutene, Polysorbate 20, Diazolidinyl Urea, Iodopropynyl Butylcarbamate.

A Wy używałyście któryś z tych kremów ???
A może inne produkty tej firmy ???
Dajcie znać, bo zastanawiam się nad wypróbowaniem ich olejków do ciała.
Czytaj dalej »

19 października 2014

Wybielający duet marki Lirene


W skład linii WYBIELANIE wchodzą trzy produkty: krem, tonik i żel/peeling/maska. W paczce z kosmetykami Lirene otrzymałam do testów te dwa ostatnie z wymienionych. Bardzo zaciekawiła mnie ta seria kosmetyków, ponieważ ma ona za zadanie redukować przebarwienia. Moja skóra nie zmaga się za bardzo z tym problemem. Jednak mam cerę bardzo jasną i wszelkie (nawet malutkie) przebarwienia są na niej widoczne. Dodatkowo sporo plamek powstaje mi latem, gdy słońce zaczyna mocniej świecić. Lirene stworzyło nową linię kosmetyków, aby pomóc się z nimi uporać. Mają one pielęgnować skórę, a jednocześnie redukować przebarwienia. Nie będę oceniać działania tych kosmetyków z osobna, ponieważ stosuję je w duecie i uzupełniają się one wzajemnie.


Kosmetyki te stosuję już kilka miesięcy i przez ten czas zaobserwowałam pewne efekty ich działania. Głównie rozjaśniły mi się nieco plamy "popryszczowe". Musze przyznać, że nie do końca wierzyłam w tą obietnicę. Ale za każdym użyciem skóra ma nieco ładniejszy koloryt. Nie jest to jakaś ogromna zmiana. Ale skóra wygląda na promienną i zdrowo rozświetloną. Kosmetyki te nie wpłynęły na piegi. Jednak ja się tym nie przejmuję, bo nie spodziewałam się takiego efektu. Zresztą teraz, gdy słońce nie świeci już tak mocno, to i tak same z siebie zaczynają znikać.


Żel/peeling/maskę stosuję w taki sposób, aby zadziałał na te trzy sposoby. Czyli nakładam na twarz i pozostawiałam na parę minut (jako maska), a następnie spłukuję masując i wykonując złuszczanie skóry (jako peeling i żel myjący). Produkt ten nie ma konsystencji typowej jaką mają żele. Jest gęsty i treściwy jak maska. Zawiera drobne, złuszczające skórę drobinki. A także niewielką ilość znacznie większych, niebieskich drobin, które tak właściwie to nie wiem po co są. Po jego użyciu skóra jest ładnie oczyszczona. Nie należy do typowych, mocnych zdzieraków. Jest delikatny, dlatego można go spokojnie stosować 2 razy w tygodniu. Łatwo daje się spłukać. Jest to jego plus, bo miałam już do czynienia z peelingami, które długo zmywałam ze skóry. Na oczyszczenie twarzy i szyi wystarcza niewielka jego ilość.


Tonik stanowi uzupełnienie pielęgnacji. Skład ma on dość ciekawy. Na drugim miejscu jest kwas migdałowy, a potem jeszcze Pantenol. Po przemyciu nim twarzy czuć delikatne mrowienie, moja skóra robi się miejscami też lekko zaczerwieniona. Po kilku minutach to mija. Tonik ma w sobie kwas, więc to normalne. Jest to niedrogi tonik z kwasami AHA. Ze względu na tą zawartość kwasów stosuję go na noc.

Oba kosmetyki mają estetyczne opakowania, utrzymane w przyjemnej dla oka kolorystyce. Dobrze się je dozuje dzięki temu, że żel/peeling/maska znajduje się w tubce z zamknięciem typu klips, a tonik ma otwór, przez który nie wylewa go zbyt dużo na raz, tylko tyle ile potrzeba. Ich zapachy są przyjemne, delikatne -takie dość neutralne. Oba kosmetyki sprawdzają się u mnie bardzo dobrze. Dodatkowo osoby z bardzo wrażliwą skórą powinny uważać na te kosmetyki. Na opakowaniu brakuje informacji, że przy stosowaniu tych kosmetyków powinno używać się kremów z filtrami.

Żel/peeling/maska ma pojemność 75 ml, kosztuje ok. 17 zł
Skład: Aqua, Paraffinum Liquidum, Glyceryl Stearate SE, Glycerin, Polyethylene, Isostearyl Isostearate, Glyceryl Stearate, Magnesium Aluminum Siliocate, Cetyl Alcohol, Cocamidopropyl Betaine, Cellulose Gum, Gossypium Herbaceum (Cotton) Seed Oil, Lactose, Microcrystalline Cellulose, Sodium Hyaluronate, PEG-8, Propylene Glycol, Tocopheryl Acetate, Tocopherol, Ascorbyl Palmitate, Sea Silt Extract, Malpighia Punicifolia (Acerola) Fruit Extract, Oyster Shell Extract, Citric acid, Ascorbic Acid, Methylparaben, Methylchloroisothiazolinone, Methylisothiazolinone, Phenoexyethano, Parfum, Hexyl Cinnamal, Limonene, Butylphenyl Methylpropional, Benzyl Alcohol, CI 77289 (Chromium Hydroxide Green).

Tonik ma pojemnośc 200 ml, kosztuje ok. 18 zł
Skład: Aqua, Mandelic Acid, Glycerin, Sodium Cargonate, Panthenol, PPG-26-Buteth-26, PEG-40 Hydrogenated Castor Oil, Disodium EDTA, Ethylhexylglyceri, Phenoxyethanol, Methylisothiazolinone, Parfum, Limonene, Butylphenyl Methylpropional, Linalool.

Znacie tą serię kosmetyków ???
Co o niej sądzicie ???
Czytaj dalej »

16 października 2014

ORGANIQUE peeling do ciała z masłem Shea

Dziś będzie krótko. Jakiś czas temu trafił do mnie peeling solny marki Organique (dołączony był do ShibyBoxa). Gdybym miała ująć recenzje tego produktu w jednym zdaniu, to określiłabym go jako najlepszy peeling jaki do tej pory używałam. Spełnia wszystkie moje oczekiwania jakie stawiam tego rodzaju produktom.


Po pierwsze dobrze złuszcza martwy naskórek. Wielkość jego drobinek jest odpowiednia - nie są za duże, ani za małe. Stopień złuszczania można regulować. Jeśli masuje się nim po suchej skórze jest ostrzejszy, a po mokrej - tworzy się większy poślizg, to złuszczanie jest delikatniejsze. Jeśli chodzi o jego rodzaj, to jest to peeling solny.


Po drugie nie zostawia nieprzyjemnej, tłustej warstewki na skórze. Nie lubię tego, bo potem czuję się dalej brudna. Aby wróciło uczucie komfortu, to muszę jeszcze umyć się żelem. Peeling ten zawiera masło Shea, olej kokosowy i sojowy, które natłuszczają, wygładzają i zmiękczają skórę w trakcie złuszczania. Po zmyciu pozostaje przyjemna warstewka nawilżająca, która utrzymuje się na skórze nawet po wytarciu ręcznikiem. Z czasem stopniowo się ona wchłania. Jego dodatkowe działanie jest takie, że świetnie nawilża skórę. Nie trzeba już po takiej kąpieli używać balsamu. 


Jego pojemność to 200 ml za cenę ok. 40 zł. Jednak jest w miarę wydajny i pod względem działania wart swojej ceny. Ja mam wersję bambus. Dostępne są jeszcze: grecki, guarana, kokos, len i grejpfrut.

Skład: Sodium Chloride, Glicyne Soya (Soybean) Oil, Ethylhexyl Cocoate, Cetearyl Alcohol, Avocado Oil, Cocos Nucifera Oil, Beeswax, Butyrospermum Parkii (Shea Butter), Parfum, Tocopherol, Limonene, Eugenol, Linalool, Coumarin.

A jakie są Wasze ulubione peelingi ???
Czytaj dalej »

14 października 2014

JabaLabs serum hialuronowe

Drugim kosmetykiem, który otrzymałam w ramach Wielkiej Akcji Testowania organizowanej przez portal Uroda i Zdrowie jest serum hialuronowe JabaLabs przekazane od drogerii internetowej www.cofamyczas.com. Tematy związane z kwasem hialuronowym przewijają się często na blogach. Jednak ja do tej pory nie uświadamiałam sobie jak bardzo ważna jest to substancja. Od września skupiam się na zapoznaniu się z budową skóry i jej funkcjonowaniem. Przy okazji zgłębiam też temat jak działa kwas hialuronowy i dlaczego jest nam potrzebny. Dzięki temu dowiedziałam się wielu ciekawych informacji.


Co to jest kwas hialuronowy:

Jest to substancja występująca w naszym organizmie. Jego zadaniem jest wiązanie wody w skórze właściwej. Pełni rolę cementu wypełniającego przestrzenie międzykomórkowe. Nasz organizm sam produkuje kwas hialuronowy. Dlatego takie serum jest dobre dla osób ze skórą bardzo wrażliwą i alergiczną, ponieważ nie uczula. W młodej skórze jest go pod dostatkiem, co gwarantuje jej sprężystość i brak zmarszczek. Z wiekiem jego ilość maleje. Dlatego chętnie wprowadziłam kwas hialuronowy do pielęgnacji mojej skóry. Aż taka stara jeszcze nie jestem, bo 25+, ale stopniowo zacząć używać kwas hialuronowy nie zaszkodzi.

 Jak używam kwas hialuronowy:

Stosuję go dwa razy dziennie na twarz i szyję. Czasem też na inne obszary, które potrzebują nawodnienia, jak np. łokcie. Można stosować go na wilgotną skórę lub też na dłoni rozmieszać jego niewielką ilość z wodą. Ja jednak wolę dodawać go do kremu i razem zmieszane nakładać na skórę.


Jak działa kwas hialuronowy:

W kosmetykach stosuje się dwie formy kwasu hialuronowego: wielkocząsteczkowy i niskocząsteczkowy. Kwas wielkocząsteczkowy nie zostaje wchłonięty w głąb skóry, ponieważ jego cząsteczki są zbyt duże.  Tworzy on na powierzchni skóry okluzję (coś jakby nawilżający kompres), która wyłapuje wilgoć ze środowiska, a jednocześnie nie pozwala wodzie parować ze skóry. Kwas hialuronowy, który ja posiadam zbudowany jest ze znacznie mniejszych cząsteczek. Dlatego ma on możliwość wniknąć w naskórek i go uszczelniać, co przyczynia się do zwiększenia poziomu nawilżenia i ujędrnienia. Przyczynia się to do poprawy wyglądu skóry.

Co jeszcze warto wiedzieć:

Nie zawiera sztucznych barwników. Jest to produkt bezzapachowy. Ma postać bezbarwnego żelu. Kwas hialuronowy jest niekomedogenny. Dlatego osoby, które unikają parafiny w kosmetykach, powinny rozejrzeć się za kwasem hialuronowym. 
Starałam się zawrzeć tu wszystkie najważniejsze informacje, w jak najprzystępniej formie. Jednak uważam, że watro dodatkowo poczytać jeszcze inne opracowania na temat kwasu hialuronowego. 


Produkt, który ja używam znajduje się w wygodnym w użyciu pojemniku z pompką. Opakowanie jest nieco przezroczyste, dzięki czemu widać ile zawartości w nim jeszcze zostało. Jest to produkt bardzo wydajny. Kwas hialuronowy stosuję od 20 dni, a zużycie jest minimalne. To też dzięki temu, że wystarczy używać go w niewielkich ilościach. Pierwsze efekty działania kwasu hialuronowego zauważyłam już dość szybko, bo w pierwszym tygodniu jego stosowania. Produkt, który ja stosuję jest bardzo drogi, ale szukajcie kwasu hialuronowego w sklepach z półproduktami, bo tam można dostać go o wiele taniej.

Pojemność: 120 ml
Cena: 140 zł
Dostępność: cofamyczas.com
Skład: Hyaluronic Acid, Leucidal (konserwant otrzymywany z rzodkwi)

Używałyście już kwas hialuronowy ???
Czytaj dalej »

9 października 2014

BCL Pedi Sation - głęboko nawilżający krem do stóp

Na najfajniejsze rzeczy natrafiam przeważnie przypadkiem. Tak też było i z tym kremem. We wrześniu portal Uroda i Zdrowie ogłosił II edycję Wielkiej Akcji Testowania. W pierwszej nie brałam udziału, a do tej postanowiłam się zgłosić. Wysłałam listę kosmetyków, które mnie zainteresowały. Nie było wśród nich tego kremu, bo nie zwróciłam na niego uwagi. Po konsultacjach do testów otrzymam właśnie krem do stóp marki Bio Creative Labs (BCL)


Okazuje się, że firma ta zajmuje się produkcją profesjonalnych, gabinetowych kosmetyków do ciała, dłoni i stóp. Jest to firma amerykańska, do tej pory zupełnie mi nieznana. Testuję jeden z ich kosmetyków, a mianowicie Pedicure Critical Repair Creme, czyli głęboko nawilżający krem do stóp, który ma mieć również właściwości lecznicze.

Od producenta:
Zaawansowane leczenie stóp! Lawenda i olejek z drzewa herbacianego łagodzi i dezynfekuje uszkodzone i zrogowaciałe miejsca, natomiast Arnika i masło Shea nawilżają i odbudowują uszkodzony naskórek. Te naturalne, korzystne składniki zapewniają ulgę suchej i boleśnie popękanej skórze. Pomagają również zapobiec dalszym uszkodzeniom skóry.


Krem znajduje się w bardzo dużej tubce, bo o pojemności 200 ml. Zamykana jest ona na klips, co jest bardzo wygodnym rozwiązaniem. Obawiałam się jego zapachu, ponieważ zawiera w sobie olej z drzewa herbacianego, który ma bardzo charakterystyczny, średnio-przyjemny zapaszek. Bałam się, że krem ten może go przejąc. Okazuje się jednak, że jego zapach jest całkiem przyjemny. Taki jakby cytrusowo-lawendowy. Jest on bardzo rześki, świeży, dość mocny, ale nie drażniący. Konsystencje ma bardzo gęstą, treściwą i bogatą. Jednak mimo to bezproblemowo się go rozsmarowuje. Szybko się wchłania, pozostawiając na skórze taką delikatna, przyjemną warstewkę. Nie jest to w żadnym wypadku okropny, tłusty film. Jego kolor stanowi dla mnie ogromne zaskoczenie. Nie spodziewałam się, że krem będzie miał taki fajny, fioletowy kolorek.


Krem ten zachwycił mnie swoim działaniem. Dobrze i długotrwale nawilża skórę, która staje się miękka i przyjemna w dotyku. Zaraz po rozsmarowaniu daje przyjemne uczucie świeżości, a dodatkowo zapobiega powstawaniu przykrego zapachu. Zauważyłam, że po intensywnie spędzonym dniu, gdzie stopy długo przebywają w pełnych butach, to znacznie mniej się pocą od kiedy używam ten krem. Dodatkowo można go stosować też na suchą skórę na łokciach i kolanach. Jego dodatkową zaletą jest to, że jest tani. Byłam zszokowana widząc, że kosztuje 35zł za 200 ml pojemności. Niestety jest dostępny tylko w sprzedaży internetowej. Nie znalazłam informacji, aby można go było kupić gdzieś stacjonarnie.
Chciałabym dodać jeszcze, że jest to kosmetyk wegański. Znajduje się na nim też oznaczenie CrueltyFree. Skład kremu przedstawia się bardzo pozytywnie. Znajduje się tutaj m.in. olejek z drzewa herbacianego, olejek lawendowy, ekstrakt z arniki, masło Shea, sok z aloesu. Jego przydatność do użycia od momentu otwarcia wynosi aż 36 miesięcy.

Skład:
Water (Aqua)
Caprilic / Capric Triglycerides
Glyceryl Stearate SE
Stearic Acid
Glycerin
Stearyl Alcohol
Dimethicone
Canola Oil
Cetyl Alcohol
Phenoxethanol
Glycine Soja (Soybean) Oil - olej sojowy
Lavandula Angustifolia (Lavender) Oil - olejek lawendowy
Mentha Piperita (Peppermint) Oil - olejek z mięty pieprzowej
Melaleuca Alternifolia (Tea Tree) Leaf Oil - olejek z drzewa herbacianego
Aloe Barbadensis Leaf Juice - sok z aloesu
Butyrospermum Parkii (Shea Butter) - masło Shea
Carbomer
Arnica Montana Flower Extract - ekstrakt z arniki górskiej
Symphytum Officinale Extract - ekstrakt z żywokostu lekarskiego
Anthemis Nobilis Flower Extract - ekstrakt z rumianku
Pimenta Acris (Bay) Leaf Oil - olejek z liści laurowych
Melaleuca Alternifolia (Tea Tree) Leaf Extract,
Myroxylon Pereirae (Balsam Peru) Resin - balsam peruwiański
Mangifera Indica (Mango) Fruit Extract - ekstrakt z mango
Methylisothiazolinone
Triethanolamine
Violet 2 (CI 60725)
Parfum

Znacie tą markę ??? 
Miałyście możliwość używać ich kosmetyków ???
Czytaj dalej »

6 października 2014

ShinyBox wrzesień 2014 - opinia


W tym miesiącu pudełko przybrało różową szatę graficzną. Prezentuje się ona skromnie, ale bardzo uroczo. Znajduje się w nim pięć produktów, w tym trzy pełnowymiarowe. Ogólnie z tej podstawowej zawartości pudełka jestem w miarę zadowolona. Jednak ekipa SzinyBoxa zaczęła robić coś, co spowodowało, że rozważam rezygnację z subskrypcji. Ale o tym na końcu posta.


GRASHKA korektor cieni pod oczami (produkt pełnowymiarowy)
Jest to mój najbardziej ulubiony kosmetyk z tego pudełka. Ma formułę kremowa, ale po rozsmarowaniu na skórze okazuje się być suchy. Występuje tylko w jednym, dość jasnym odcieniu. Tak się składa, że pasuje mi on. Produkt ten ma duży stopień krycia. Do zakrywania nim cieni pod oczami używam go dość rzadko. Najbardziej spasował mi do wyrównania kolorytu powiek. Jest to świetny produkt. Kosztuje ok. 20 zł.


BIOLIQ balsam intensywnie odżywiający (produkt pełnowymiarowy)
Balsam się przyda, chętnie go wypróbuje. Jednak na razie leży i czeka na swoją kolej, bo balsamów do ciała mam dużo. Ma on pojemność 180 ml, kosztuje ok. 20 zł.


ETRE BELLE Lash X-Press Hyaluronic mascara (produkt pełnowymiarowy)
Jest to produkt, który nie należny do najtańszych, bo 8,5 ml kosztuje 100 zł. Dlatego mam co do tej maskary duże oczekiwania. Zwłaszcza, że producent opisuje ją jako produkt z dodatkiem kwasu hialuronowego, ma mieć właściwości zwiększające objętość rzęs. Pierwsze użycie tej maskary nie było pozytywne. W ogóle nie pogrubiała rzęs, przez co wyglądały tak nijako. Zaczęłam więc szukać opinii o niej. Okazuje się, że maskara ta ma być lepsza w miarę jak będzie zasychać. Okazuje się, że coś w tym jest. Z każdym użyciem robi się coraz fajniejsza. Jednak mimo wszystko jak na razie nie jest to efekt, którego oczekiwałoby się od tak drogiego tuszu.


Dwa mini produkty dołączone do tego pudełka pochodzą od marki BALNEOKOSMETYKI Malinowy Zdrój i są to:
- żel peelingujacy do mycia ciała
- szampon przeciwłojotokowy i przeciw łupieżowy do włosów tłustych 
Uważam, że to bardzo dobry pomysł, aby dołączyć te miniatury, ponieważ jestem ciekawa kosmetyków tej marki. Chociaż ja wolałabym bardziej ten ich żel myjący do twarzy, o którym oglądałam kilka filmów na YT.

Dodatkowo wśród subskrybentek i członkiń klubu VIP rozlosowano:
- Saluterra koncentrat roślinny z aloesu / z oczaru wirginijskiego
- La Rosa lakier do paznokci.


Jestem zarówno subskrybentką jak i członkinią klubu VIP, a żadnego z tych kosmetyków nie dostałam. Myślałam, że losowanie polega na tym, że otrzyma się jeden z tych wymienionych wyżej produktów. Ale okazuje się, że nie. Można też wylosować próbki - ja je dostałam i to akurat takie same jakie były dołączone do poprzedniego boxa. Zanim wprowadzono klub VIP było tak, że każda subskrybentka dostawała dodatkowy produkt. Teraz jest losowanie i może się okazać, że nie dostanie się nic ponad to, co osoby, które subskrypcji nie mają. Dlatego zobaczę co będzie się działo przez najbliższe miesiące. Jeżeli sytuacja będzie się powtarzać, to rezygnuję z subskrypcji. Wolę wtedy kupić od czasu do czasu pojedyncze pudełko - na to samo wyjdzie. 

A Wy co sądzicie o zawartości tego pudełka ???
Czytaj dalej »

4 października 2014

ESTETICA DermoPharma - bibułki zadaniowe S.O.S.


Bibułki matujące na stałe zagościły w mojej podręcznej kosmetyczce. Jako posiadaczka cery mieszanej nie umiem się bez nich obejść. Dla mnie to najlepszy sposób na zmatowienie skóry w ciągu dnia. Gdy mi się jedno opakowanie skończy kupuję następne innej firmy, aby mieć porównanie jak działają. Ostatnio używam bibułek zadaniowych z węglem bambusowym i kwasem salicylowym. Są one przeznaczone do skóry tłustej, mieszanej, trądzikowej, z zanieczyszczeniami, z wypryskami.

Ich działanie według producenta:
- idealnie matują, nie naruszając makijażu
- działają antybakteryjnie i przeciwzapalnie
- obniżają nadmierną produkcję sebum
- normalizują oddychanie skóry
- usuwają zanieczyszczenia


Bibułki te mają kształt prostokąta. Są dość cienkie. Od innych bibułek, które używałam różnią się tym, że są czarne. Do tej pory miałam przeważnie do czynienia z beżowymi. Na początku zastanawiałam się czy nie będą zostawiać czarnych śladów na skórze. Jednak były to bezpodstawne obawy. Ich kolor to zapewne zasługa węgla bambusowego. Okazuje się, że jest on ceniony jako substancja o korzystnym wpływie na zdrowie. Wytwarza się go bardzo prosto. Kawałki bambusa, zerwane z pięcioletnich lub starszych roślin, są spalane w temp. 800 stopni Celsjusza. Węgiel bambusowy ma szerokie zastosowanie - co widać na poniższym diagramie. Mnie najbardziej zainteresowało jego zastosowanie jako składnika kosmetycznego. Ma mieć właściwości oczyszczające, przechwytywać toksyny z otoczenia i organizmu.


Bibułki te dobrze pochłaniają nadmiar sebum. Nie naruszają przy tym makijażu (pod warunkiem, że nie trze się nimi po podkładzie, tylko delikatnie przykłada). Po ich użyciu skóra pozostaje na długo matowa. Ciężko mi się wypowiedzieć o ich działaniu antybakteryjnym i przeciwzapalnym, ponieważ przez ten czas co je używam miałam okresowe wysypy pryszczyków. W walce z nimi pomaga mi między innymi Effaclar Duo. Nie rozumiem jak te bibułki mają działać przez warstwę podkładu. Może gdyby je używać bezpośrednio na skórę, to było by inaczej. Dlatego też nie wiem jak mają usuwać zanieczyszczenia. Podsumowując moje wywody mogę stwierdzić, że ja lubię je stosować, ponieważ spełniają swoje podstawowe zadanie jakim jest działanie matujące. Zapewne jeszcze kiedyś do nich powrócę. Kosztują około 13 zł za 50 sztuk.

A Wy stosujecie bibułki matujące ???
Czytaj dalej »

1 października 2014

Zużyciowo-zakupowo jeszcze z września

We wrześniu moje zużycia okazały się niewielkie, a zakupy kosmetyków znikome. Dlatego postanowiłam połączyć je razem w jednym poście. Na początek to co zużyte:


 1. FACELLE płyn do higieny intymnej - to jest już kolejne zużyte przeze mnie opakowanie tego produktu. Jest on tani i skuteczny,dlatego chętnie po niego sięgam. Jego recenzje pisałam TUTAJ, ale myślę, że i tak każdy na pewno już o tym płynie słyszał.

2. CLARENA Hyaluron 3D Elixir - przyjemnie mi się go używało. Jest to dobry produkt, tylko nieco za drogi. Więcej pisałam o nim TUTAJ.

3. PHARMACERIS Lipo-Protect regenerujący krem ochronny do rąk - dostałam go do testów, to go zużyłam. Jednak ten krem nie zachwycił mnie, dlaczego opisałam TUTAJ.

4. BIODERMA Sensibio płyn micelarny - o tym płynie czytałam wiele recenzji. Bardzo mnie zaciekawił, dlatego będąc kiedyś w Super-Pharmie kupiłam jego miniaturę o pojemności 100 ml na wypróbowanie go. Po zużyciu tej buteleczki dołączam do grona osób lubiących ten produkt. Gdy go kiedyś znajdę na dobrej promocji, to na pewno jeszcze kupię, bo świetnie sobie radzi ze zmywaniem zanieczyszczeń i resztek makijażu ze skóry.

5. DERMACOL Pump Up mascara - tusz ten oraz podkład dostał mój mąż do zamówienia, które jakiś czas temu składał na Allegro. Z podkładu jestem bardzo zadowolona, dlatego chciałam wypróbować i tusz. Okazuje się, że sprzedawca dołożył tusz noszący ślady użytkowania i zaschnięty. Nie musiał nic dokładać do zamówienia, ale dodawać takie coś to wstyd.

6. GREEN PHARMACY masło do ciała róża piżmowa i zielona herbata - ma ono piękny zapach, jednak jest zbyt słabo nawilżające jak dla mnie. Dlatego raczej nie skuszę się na kolejne opakowanie.

Zużyłam też kilka próbek, mini produktów i maseczek. Wszystkie znajdują się na poniższym zdjęciu:


Przejdźmy teraz do zakupów. Są one bardzo skromniutkie. Kupiłam tylko trzy produkty:


1. THE SECRET SOAP STORE kozie mleko do kąpieli - kupiłam je w SuperPharm. Musiałam na coś wymienić punkty, którym kończyła się ważność. Ostatecznie zdecydowałam się ten produkt. Kosztował mnie on 199 punktów i 1 grosz.

2. BEAUTY FORMULAS bibułki matujące - miałam je już kiedyś i teraz do nich znów powracam. Kosztowały mnie około 12 zł za 50 sztuk.

3. LILY LOLO podkład mineralny - mój już się kończy, dlatego chciałam zaopatrzyć się w nowy. Akurat trafiła mi się świetna ku temu okazja, ponieważ otrzymałam bon na pierwsze zakupy w sklepie iwos.pl. Dzięki temu zamiast 72,90 zł zapłaciłam 57,90 zł.

Jestem bardzo zadowolona z moich zakupów :))
Czytaj dalej »