Wiem, że aktualnie jest już dostępny styczniowy ShinyBox. Ja jednak chciałabym powrócić na chwilkę do listopadowego. Nie napisałam do tej pory opinii na jego temat, a znalazły się tam dwa genialne produkty. W listopadowym pudełku było 5 pełnowymiarowych kosmetyków. Powstało we współpracy z marką Pewex. Nosi ono hasło: "Towar pierwsza klasa".
ORGANIQUE - złoty peeling cukrowy
Jest to jeden z dwóch produktów z tego pudełka, które mi się najbardziej spodobały. Peeling ten pochodzi z linii Eternal Gold. Ucieszyłam się z niego, ponieważ jakiś czas temu miałam peeling solny tej marki. Fajnie teraz było wypróbować cukrowy. Znajduje się on w ślicznym opakowaniu. Ma bardzo piękny zapach. Pachnie słodko, z lekką nutą wanilii, ale nie jest ten zapach zbyt mdły. Skóra po jego użyciu jest miękka, gładka, dobrze nawilżona i niepodrażniona. Ma bardzo fajną konsystencje. Jest ona lekka, coś jakby mus. Znajdują
się w nim malutkie złote drobinki. Trochę się ich na początku obawiałam, że oblepią skórę, ale dobrze się je spłukuje. Peeling ten ma dobry skład. Wszystko w nim byłoby piękne i zachwycające, gdyby nie dwa małe szczególiki. Chętnie kupiłabym kolejny, gdyby nie to, że po pierwsze jest mało wydajny. Wystarczył mi na dłużej, bo starałam się nie używać go zbyt często i zbyt dużo na raz. Po drugie jego cena - opakowanie
pojemności 200 g kosztuje aż 68 zł.
BANIA AGAFII - balsam do włosów: aktywator wzrostu
Na temat tych kosmetyków w saszetkach czytałam już kilka recenzji. Były one pozytywne, ale mimo to nie kwapiłam się jakoś, aby je wypróbować. Dobrze, że taka saszetka dołączona była do ShinyBoxa, bo dzięki temu odkryłam bardzo dobry produkt. Balsam ten nakładam na całą długość włosów. Producent zaleca na 2-3 minuty. Ja trzymam 5-10 minut. Już od pierwszego użycia moje włosy zrobiły się niezwykle miękkie, gładkie i sypkie. Na razie nie zaobserwowałam czy wpłynął na szybszy ich porost. Ale produkt ten im dobrze służy, dlatego zamierzam kupić jeszcze inne wersje. Zwłaszcza, że jest bardzo tani. Saszetka pojemności 100 ml kosztuje ok. 6 zł.
MARIZA - peeling do ust
Z peelingu tego w sumie też jestem zadowolona. Ma odpowiednią konsystencje. Nie jest zbyt zbity, a jednocześnie podczas nakładania na skórę nie osypuje się. Cukrowe kryształki masują skórę i wygładzają ją. Zaobserwowałam też właściwości nawilżające. Ma ładny pomarańczowy zapach. Jego pojemność to 10 ml, kosztuje ok. 10 zł.
JOKO - baza pod cienie
Baza ta w takim zwykłym codziennym makijażu sprawuje się nieźle. Cienie na niej ładnie wyglądają i dobrze się trzymają. Nie rolują się w załamaniach powieki. Ma kremową konsystencje, bez problemu się ją aplikuje. Niestety nie sprawdziła się u mnie w makijażu mocniejszym, wieczorowym. Nie przedłużyła trwałości cieni, które się dość szybko zrolowały. Dlatego używam ją tylko przy okazji dziennego makijażu. Baza ta ma pojemność 5 g i kosztuje 23 zł.
APC - cienie do powiek w kulkach (5 sztuk)
Cienie te mają neutralne i ładne kolory. Szkoda tylko, że są bardzo słabo napigmentowane. Na powiece dają tylko takie leciutkie muśnięcie. Są też aż nazbyt błyszczące. Dlatego ciężko jest je używać, bo do makijażu dziennego, bo są zbyt połyskujące, a do wieczorowego - zbyt słabe. Czasem używam je jako rozświetlacz na kości policzkowe. Trudno jest też je aplikować na pędzel, bo kuleczki uciekają i odsuwają się od pędzla. Opakowania połączone są ze sobą tworząc piramidkę. Niby jest to fajne rozwiązanie, bo wszystkie cienie są razem zebrane. Ja jednak mam problem z ich odkręcaniem, bo robią to dość opornie. Przeważnie nie da mi się odkręcić akurat tego koloru, którego bym chciała. W dodatku przeżyłam szok, że te 5 sztuk cieni kosztuje aż 65 zł.
NU - pielęgnujący zmywacz do paznokci w chusteczkach
Chusteczki te radzą sobie ze zmywaniem lakieru. Stanowią taki fajny gadżet. Ale ja nadal pozostaję zwolenniczką standardowych zmywaczy. Taki kartonik kosztuje 19 zł i zawiera 10 chusteczek.
********************
Było to moje ostatnie pudełko zakupione w ramach subskrypcji.
Grudniowego boxa już nie mam i się z tego powodu cieszę, bo poza kremem
do twarzy nie było w nim nic, co by mi się podobało. Dzięki tym
pudełkom, poznałam wiele fajnych i ciekawych kosmetyków. Ale pozostało mi po nich też sporo takich, których nie używałam. Dodatkowo radość z otrzymanego pudełka psuł mi kurier, który mimo że byłam w domu, uważał, że mnie nie ma i zostawiał paczki w sklepie lub u sąsiadów.
Czytaj dalej »