31 grudnia 2013

Zakupy kosmetyczne z grudnia

W tym miesiącu powrócił kosmetyczny minimalizm. Kupiłam tylko kilka rzeczy. Chcę się skupić na zużywaniu kosmetyków - nowe będę kupować w miarę potrzeb.


W Sephorze skorzystałam z 25% przeceny na produkty do makijażu. Kupiłam Aqua Brow (za 66,75 zł) oraz skośny pędzel numer 15 (za 21,75 zł). 

Czytaj dalej »

29 grudnia 2013

BINGOSPA silnie złuszczający preparat do stóp z 50% kwasami AHA

Od producenta:
Preparat BingoSpa służy do złuszczania warstwy rogowej skóry stóp poprzez działanie kwasów owocowych AHA (kwasy alfa-hydroksylowe) oraz ekstraktów i olejków roślinnych o działaniu złuszczającym i nawilżającym.
Składniki aktywne: sól warzona próżniowo, siarczan magnezu, urea (mocznik), pięćdziesięcioprocentowe kwasy owocowe AHA, olejek pomarańczowy, ekstrakty z melisy i z nagietka.

Preparat ten jest w formie białych kryształków. Mają one bardzo przyjemny i delikatny zapach. Wyczuwam w nim cytrusową nutkę - jakby nieco pomarańczową. A wszystko to znajduje się w przezroczystym, plastikowym, zakręcanym słoiczku. Ta zawartość zabezpieczona jest jeszcze dodatkowo plastikową nakładką. Na opakowaniu znajdują się wszystkie podstawowe informacje takie jak nazwa produktu, jego skład i opis jak go stosować.
Czytaj dalej »

27 grudnia 2013

Już poświętach, ale dziś jeszcze o pewnym świątecznym akcencie

Skomplikowane zdobienia mi nie wychodzą, dlatego na święta postawiłam na coś prostego. Połączenie klasycznej czerwieni i połyskującego srebra.


Czytaj dalej »

23 grudnia 2013

Wesołych Świąt

Witajcie,

Już niedługo Wigilia. Ja powoli zaczynam coraz bardziej czuć klimat świąt. Towarzyszą temu radosne przeżycia, jak również i świąteczna bieganina. Już wkrótce podzielimy się opłatkiem i zaśpiewamy kolędy. Korzystając z wolnej chwili chciałabym moim czytelnikom, innym blogerkom, a także firmom współpracującym ze mną złożyć życzenia.


Niech magiczna noc Wigilijnego Wieczoru
przyniesie Wam spokój i radość.

Niech każda chwila Świąt Bożego Narodzenia
żyje własnym pięknem,
a Nowy Rok obdaruje Was
pomyślnością i szczęściem.

Niech świąteczne życzenia
mają dla Was moc spełnienia.
Te całkiem błahe i te ważne,
te dostojne i nawet te ciut niepoważne.

U nas od zeszłego roku królują nietłukące bańki na choince. Dodatkowo jest ona przywiązana do ściany. To wszystko przez wzgląd na młode pokolenie kotów, które upodobało sobie choinkę za obiekt do zabawy. Na zdjęciach możecie zobaczyć kilka ozdób, które mamy na choince.
Czytaj dalej »

22 grudnia 2013

PinkJoy - grudzień 2013

To jest mój pierwszy box na jaki kiedykolwiek się zdecydowałam. Dodatkowo jest to debiut nowego boxa na rynku. Zaciekawiła mnie idea poznania kosmetyków z innych krajów. Grudniowa edycja poświęcona jest kosmetykom rosyjskim.


Po rozpakowaniu przesyłki naszym oczom ukazuje się różowe pudełeczko ze świątecznym znaczkiem. Jest ono bardzo miękkie. Zaciekawiło mojego kota, który na nie stanął i już się cale pogięło. Trochę szkoda, bo myślałam, że przeznaczę na coś to pudełko jak to można zrobić z tymi od innych boxów. 


W środku pudełeczka znajduje się bibułka, wstążeczka i kartka z informacją o kosmetykach. Na tej kartce umieszczono dość obszerne informacje o kosmetykach. To bardzo dobrze, ponieważ na kartonikach mamy informacje w języku rosyjskim. Na każdym kartoniku znajduje się dodatkowo naklejka w języku polskim z nazwą danego kosmetyku. 

Czytaj dalej »

21 grudnia 2013

Niespodzianka od Lirene

Wczoraj przyjechał do mnie kurier z paczką. Spodziewałam się, że przyszło moje zamówienie. Jednak, gdy otworzyłam przesyłkę okazało się, że to świąteczna niespodzianka od Lirene. Jej zawartość to bransoletka i nowość marki, którą jest balsam Rubin Charm, czyli kuszące rubiny na skórze. Wszystko to było pięknie zapakowane. Dołączona jest też kartka z życzeniami. Jest to bardzo miły gest. Sprawił mi on dużo radości - dziękuję :))

Czytaj dalej »

20 grudnia 2013

BINGOSPA olej ze słodkich migdałów

Jak powstaje ?
To olej roślinny, tłoczony z nasion drzewa migdałowego popularnie zwanych migdałami. Przy kupnie warto zwrócić uwagę, czy jest tłoczony na zimno. Wysoka temperatura innych metod tłoczenia pozbawia oleje cennych składników odżywczych. 

Właściwości:
Olej ten bogaty jest w substancje odżywcze: proteiny, sole mineralne, witaminy z grupy B, a także A i E. Zawiera duże ilości kwasu oleinowego oraz linolowego, które zmiękczają naskórek i wzmacniają lipidową barierę ochronną skóry. Nadaje się dla każdego rodzaju skóry, także dla skóry wrażliwej.  


Konsystencja / zapach:
Jest to dość tłusty, bezbarwny olej. Ma on nieco mdły zapach. Na szczęście nie jest on mocny i szybko się ulatnia.
Czytaj dalej »

18 grudnia 2013

AURIGA Flavo-C serum

Niestety przez lata pomijałam używanie serum. Myślałam, że mi go nie potrzeba, że jeszcze mam czas, aby zacząć go stosować. Jednak czas leci, skóra się starzeje i nie jest już taka jak kiedyś. Dodatkowo takim "zimnym kubłem wody", który mną wstrząsnął była październikowa wizyta u kosmetyczki, która stwierdziła, że zaczyna mi się robić skóra naczynkowa. Uznałam, że to najwyższa pora na wprowadzenie serum do mojej codziennej pielęgnacji. Jak to mówią - lepiej późno niż później. Mój wybór padł na serum z witaminą C, bo ma ona za zadanie wzmacniać naczynia krwionośne, a także działać przeciwzmarszczkowo. Kupiłam serum Auriga Flavo-C, ponieważ znalazłam na jego temat wiele pozytywnych opinii, a dodatkowo akurat było na promocji.


Od producenta:
Gama Flavo-C gwarantuje:
- stabilność witaminy w serum Flavo-C dzięki unikalnej technologii (w normalnych warunkach witamina C traci swą aktywność po 48 h),
- działanie ochronne dzięki aktywności antyoksydacyjnej,
- penetrację do skóry i jej działanie przez 8 h.

Wskazania:
-dla osób ok. 25-go roku życia, aby opóźnić pojawienie się pierwszych zmarszczek,
-w przypadku już istniejących zmarszczek, oraz innych oznak starzenia się skóry takich jak utrata elastyczności, plamy barwnikowe,
-dla palaczy, osób przebywających często w klimatyzowanych pomieszczeniach,
w warunkach miejskich, aby wzmocnić procesy naprawcze skóry,
-w przypadku skóry zniszczonej słońcem.

Efekty stosowania :
Spektakularne rozświetlenie skóry, dodanie skórze blasku, wygładzenie i spłycenie zmarszczek, prewencja przeciwzmarszczkowa dzięki ograniczeniu działania wolnych rodników, wzmocnienie naczyń krwionośnych.   Skład:8% witamina C (forma lewoskrętna) i 30% wyciąg z Gingko biloba.


Czytaj dalej »

15 grudnia 2013

FERITY Style Pen - pachnący zmywacz do paznokci w płatkach bez acetonu

Miałam jakiś czas temu zmywacz w płatkach z firmy Sensique. Nie zachwycił mnie na tyle, aby skusić się na kolejne zmywacze tego typu. Używałam go bardziej jako taki ciekawy gadżet. Dlatego, gdy otrzymałam do przetestowania zmywacz w płatkach, to podeszłam do niego bardzo sceptycznie. Jest to zmywacz amerykańskiej marki Ferity, której filozofią jest oferowanie produktów, które "pobudzą zmysły i rozpieszczą ciało". Znalazłam też informacje, że firma ta "powstała po to, aby oferować produkty niebanalne, ciekawe i niszowe".  Czy taki okazał się i ten zmywacz ???


Czytaj dalej »

13 grudnia 2013

ZIAJA MED kuracja dermatologiczna AZS w pielęgnacji mojej skóry

Problem AZS mnie nie dotyczy. Zdecydowałam się jednak używać kosmetyki z tej serii, ponieważ od pewnego czasu moja skóra stała się bardziej przesuszona, podrażniona i zaczerwieniona. Zapewne związane jest to ze zmianą pogody na zimową. Moja skóra ma w tym okresie inne potrzeby i trzeba dostosować odpowiednią pielęgnację.


Producent podaje, że kremy te mają działać w nastepujący sposób:
- przywracają ciągłość bariery hydrolipidowej naskórka,
- działają zmiękczająco, nawilżają i zmniejszaja suchosc skóry,
- redukują nadmierne swędzenie,
- równoważą florę bakteryjna,
- łagodzą podrażnienia i zapobiegają ich nawrotom.

Krem kojąco nawilżający


Znajduje się w tubce wykonanej z miękkiego plastiku. Dobrze jest z niej wycinając odpowiednią ilość produktu. Sam krem niczym specjalnym się nie wyróżnia. Jest biały i bezzapachowy. Ma on dość treściwą konsystencje. Zaczęłam go używać we wrześniu i wtedy był dla mnie za ciężki - długo się wchłaniał i zostawiał tłustą warstwę na skórze. Odłożyłam go na trochę i powróciłam do niego końcem listopada. Aktualnie używa mi się go świetnie. To jest to czego potrzebuje moja skóra. Widzę to po tym, że go dość szybko wpija. Teraz nie zostawia już żadnej tłustej warstwy, dlatego z powodzeniem używam go nawet pod makijaż. Od kiedy go używam skóra znacznie się mi uspokoiła i jest mniej podrażniona. Polecam go osobom, które potrzebują dobrego nawilżenia skóry twarzy. A zarazem kremu, który zadziała na nią łagodząco.

Pojemność: 50 ml

Cena: ok. 13 zł

Skład: Aqua, Canola Oil, Caprylic/Capric Triglyceride, Urea, Polyglyceryl-3 Methylglucose Distearate, Cetyl Ricinoleate, Hydrogenated Polydecene, Glycerin, Dimethicone, Ceramide 3, Ceramide 6 II, Ceramide 1, Phytosphingosine, Cholesterol, Sodium Lauroyl Lactylate, Carbomer, Xanthan Gum, Maltooligosyl Glucoside, Hydrogenated Starch Hydrolysate, tocopheryl Acetate, Allantoin, Glyceryl Caprylate, Phenoxyethanol, DMDM Hydantoin, Chlorphenesin, Sodium Hydroxide.

Natłuszczająca emulsja do ciała


Produkt ten znajduje się w świetnym opakowania, a to ze względu na to, że posiada dozownik w formie pompki. Dzięki temu wygodnie się go używa. Emulsję tą stosuję na całe ciało. Zaczyna mi się już powoli kończyć. Podobnie jak krem do twarzy emulsja ta nie posiada zapachu i jest koloru białego. Ma ona bardzo lekką konsystencję. Wygląda jak typowy balsam do ciała. Bardzo dobrze się wchłania, nie zostawia tłustego filmu na skórze, ale jednocześnie dobrze nawilża. Jest to produkt bardzo wydajny. Stosuję go nieprzerwanie od września.

Pojemność: 400 ml

Cena: ok. 13 zł

Skład: Aqua, Caprylic/Capric Triglyceride, Gliceryl Stearate, Urea, Glycerin, Hydrogenated Polydecene, Polyglyceryl-3 Methylglucose Distearate, Dimethicone, Cholesterol, Allantoin,
Ceramide 3, Ceramide 6 II, Ceramide 1, Phytosphingosine,Sodium Lauroyl Lactylate, Carbomer, Xanthan Gum, Maltooligosyl Glucoside, Hydrogenated Starch Hydrolysate,Tocopheryl Acetate, Glyceryl Caprylate, Phenoxyethanol, DMDM Hydantoin, Chlorphenesin, Sodium Hydroxide.

Podsumowując
Nie spodziewałam się po tych kosmetykach, że aż tak dobrze się u mnie sprawdzą. Używałam już produktów tej firmy, jednak działanie większości z nich pozostawiało sporo do życzenia. Te dwa kosmetyki przynoszą ukojenie dla mojej skóry, a zarazem mają niezłe właściwości nawilżające. Nie wiem jak sprawdzą się w przypadku osób borykających się z problemem AZS. Jednak warto je wypróbować zwłaszcza, że nie są drogie.

Używałyście kosmetyków z tej serii ??
Czytaj dalej »

10 grudnia 2013

"Pierwszy Pocałunek" od KINETICS Professional

Bohaterem dzisiejszego posta jest lakier do paznokci marki Kinetics Professional numer 062. Opatrzony jest on jakże uroczo brzmiącą nazwą - First Kiss. Lakier znajduje się w bardzo ładnie prezentującej się buteleczce. Pędzelek ma srebrną rączkę, która sprawia, że całość prezentuje się bardzo elegancko.


First Kiss jest to lakier o jasno różowym kolorze. W słońcu nieco się mieniący i połyskujący, ale jest to bardzo delikatny efekt.


Lakier ma pędzelek standardowej długości i wielkości. Bez problemu używa się go do pokrywania płytki paznokcia. Lakier jest dość rzadki. Przez co nieraz zdarza mi się nabrać go zbyt dużo. Do dobrego krycia potrzeba nałożyć dwie warstwy lakieru. Jedna jest zbyt przezroczysta i nie wygląda ładnie. Nie wiem od czego zależy długość jego wysychania, ponieważ za każdym razem, gdy go używam jest to różny czas. Nieraz wysycha już w 30 minut, a innym razem, mino że upłynie godzina od pomalowania, to i tak odciskają mi się na nim nieładne smugi. Ale za to jak już wyschnie to dobrze trzyma się na paznokciach. U mnie średnio tak 4 dni bez żadnych odprysków i ścierania końcówek. Dopiero na piąty dzień zauważam pościerane końce. I to wszystko bez użycia żadnego topa na wierzch !! Jest to bardzo dobry wynik. Dodam jeszcze, że na buteleczce można znaleźć skład lakieru. Zawiera on formaldehyd. 


Pojemność: 15 ml

Cena: ok. 15 zł

Dostępność: drogerie Hebe

Jak Wam się podoba ten kolor ???
Czytaj dalej »

8 grudnia 2013

Test szamponów marki Barwa Ziołowa

Z dostępnej gamy szamponów zaciekawiły mnie Tatarako-Chmielowy oraz Czarna Rzepa.

Oba szampony znajdują się w plastikowych butelkach. Mają bardzo prostą szatę graficzną. Różnią się kolorem. Szampon Tatarako-Chmielowy jest utrzymany w pomarańczowej kolorystyce, natomiast Czarna Rzepa - w zielonej. W tych opakowaniach brakuje mi jakiegoś dozownika. Niestety posiadają one tylko dość duży i szeroki otwór, którym łatwo wylać jest zbyt wiele szamponu. Wpływa to na zmniejszenie ich wydajności. Konsystencja tych szamponów jest taka w sam raz. Nie są za gęste, ani zbyt rzadkie. Mi taka konsystencja pasuje. Szampony bardzo dobrze się pienią. Ich zapach jest niezbyt mocny i dość przyjemny. Taki typowo szamponowy.
Czytaj dalej »

7 grudnia 2013

Lily Lolo - kosmetyki, które będę testować

Bardzo się ciesze, że będę testować kosmetyki mineralne Lily Lolo. Od kiedy tylko pierwszy raz usłyszałam o tej marce zaciekawiły mnie ich produkty. Tak się złożyło, że od tego tygodnia używam już kilka z nich. Wkrótce pokaże Wan je dokładniej. A na razie tylko taka szybka prezentacja tego co mam.


Czytaj dalej »

4 grudnia 2013

Salon Spa Collection - relaksujący kremowy scrub do ciała Japan

Dostałam go na jednym ze spotkań blogerek. Musiał trochę poczekać na swoją kolej, ponieważ miałam inne scruby do ciała. Nie chciałam używać wszystkich na raz. Salon Spa Collection jest jedną z linii kosmetyków marki Elfa Pharm. Szukając informacji o tym produkcie dowiedziałam się, że są jeszcze inne wersje:  
- scrub do ciała solny Tahiti  
- oraz scrub do ciała cukrowy Finland
Ja mam kremowy scrub do ciała Japan.


Od producenta:
Relaksujący scrub do ciała. Relaksujący scrub do ciała Japan czyni skórę czystą i wygładzoną.  Zmielone drobinki łupinek orzecha kokosowego ścierają zrogowaciały naskórek i zapewniają lekki efekt masażu. Olejek kameliowy delikatnie nawilża i pielęgnuje skórę nadając ciału gładkość i miękkość
Sposób użycia: Nanieść niewielką ilość preparatu na zwilżoną skórę, wmasować okrężnymi ruchami, następnie spłukać ciepłą wodą. Stosować 1-2 razy w tygodniu


Produkt znajduje się w plastikowym zakręcanym słoiczku. Wewnątrz zabezpieczony jest on folią. Scrub ma postać kremową, co jest dosyć nietypowe jak na tego typu produkty. Jest koloru białego. W tej kremowej masie zawieszone są dwa rodzaje drobinek peelingujacych. Jedne są większe i czarne. Są one bardzo dobrze widoczne. Drugi rodzaj drobinek widać dopiero na skórze, ponieważ są one mniejsze i białe. Producent podaje, że są to zmielone drobinki łupinek orzecha kokosowego. Działają one tak jak należy, czyli ścierają zrogowaciały naskórek. Scrub ten zaliczyłabym do tych ze średniego rodzaju. Nie jest to bardzo mocny zdzierak, ale też nie jest on zbyt słaby.


Scrub ma bardzo miły, przyjemny i ciekawy zapach. Ponoć jest to zapach olejku kameliowego - muszę tu uwierzyć producentowi na słowo, ponieważ nie znam zapachu tego olejku.
Jedyna wada tego scrubu jest taka, że ciężko jest spłukać ze skóry te drobinki. Okropną męczarnią jest używać go do kąpieli w wannie, ponieważ spłukując jedne drobinki nanosimy na skórę następne. Najlepiej stosować go pod prysznicem.

Pojemność: 300 ml

Cena: od ok. 13 do 17 zł

Dostępność: sklepy stacjonarne i internetowe (ich lista znajduje się TUTAJ).

Skład: Aqua, Helianthus Annus (Sunflower) Seed Oil, Polyethylene, Glycerin, Potassium Cetyl Phosphate, Coconut Powder, Acrylates/C10-30 Alkyl Acrylate Crosspolymer, PVP, Tea, Argania Spinosa Argan) Oil, Camellia Sasanqua (Camellia) Seed Oil, Hydrolyzed Rice Protein, BHT, Algae Extract, Prunus Serrulata Extract, Aniba Rosaeodora (Rosewood) Essential Oil, Menthol, Parfum, Phenohyethanol, Methylparaben, Ethylparaben, Propylparaben, Butylparaben.

Znacie ten scrub do ciała ???
Czytaj dalej »

2 grudnia 2013

LIRENE YOUNGY 20+ pianka myjąca do twarzy i oczu

Seria Youngy 20+ bardzo mnie zaciekawiła. Przeznaczona jest ona dla osób pomiędzy 20 a 30 rokiem życia - czyli jeszcze łapię się w tym przedziale :)) Opisałam już kilka kosmetyków z tej linii, a dziś przyszła pora na piankę do mycia twarzy. Producent ciekawie określił ją jako energetyzująca samba brazylijska z guaraną.


Od producenta:
Pianka myjąca do twarzy i oczu to niezwykłe połączenie efektywnej pielęgnacji twarzy z egzotyczną dawką energii oraz owocową ucztą dla zmysłów. Ekstrakt z guarany jest bogatym źródłem pobudzającej kofeiny, która orzeźwia i odświeża skórę. Reguluje wydzielanie serum i wspomaga regenerację tkankową. Wit. E działa silnie przeciwrodnikowo, poprawia elastyczność, wzmacniając strukturę skóry i zapobiegając procesom starzenia. Olej sezamowy koi podrażnienia i zaczerwienienia, jednocześnie głęboko nawilżając skórę.


Pianka znajduje się w opakowaniu, które posiada fajną kolorową szatę graficzną. Zaopatrzone jest ono w atomizer. Działa on dość dobrze. Jednak potrzebowałam trochę czasu, aby go "wyczuć". Ponieważ łatwo jest wycisnąć zbyt dużo pianki. A taka jej ilość nie jest nam potrzebna, bo do skutecznego wymycia twarzy wystarczy użyć jej niedużo. Co czyni ją bardzo wydajną.
Pianka ma bardzo przyjemny słodkawo-owocowy zapach. Jest on mocny i dobrze wyczuwalny. Jej konsystencja jest dość zbita i gęsta. Przypomina jakby piankę do golenia. Mi to odpowiada, bo nie lubię gdy pianka do mycia jest taka jakby prawie wodnista i przecieka przez palce. 
Nie używam jej do zmywania makijażu. Stosuję ją najczęściej rano, gdy oczyszczam skórę twarzy po nocy. Dobrze się do tego sprawdza sprawdza. Pozostawia skórę lekko zmatowioną. Nie wysusza i nie daje efektu ściągniętej skóry. Jednak po jej użyciu konieczne jest zastosowanie kremu do twarzy. Nie używam jej do mycia oczu. Do tego wolę inne kosmetyki.


Podsumowując: używanie tej pianki to duża przyjemność. Stanowi ona ciekawy produkt do mycia twarzy. Jednak jej skład nie powala na kolana. A także nie widzę w jej działaniu żadnego efektu "wow", który sprawiłby, abym uplasowała ją w gronie moich ulubieńców. Nie uczuliła mnie, ani nie podrażniła. Jednak mimo wszystko rozważam czy nie oddać ją komuś z rodziny. Ja mam jeszcze inne kosmetyki do mycia twarzy.

Pojeność: 150 ml

Cena: ok. 17 zł

Skład: Aqua, Disodium Laureth Sulfosuccinate, Coco-Glucoside, Glycerin, Sodium Laureth Sulfate, Butane, Cocamidopropyl Betaine, Isopropyl Myristate, Isobutane, Glyceryl Oleate, Propane, Sesamum Indicum Seed Oil, PEG-40, Hydrogenated Catrol Oil, PEG-12, Dimethicone, Tocopheryl Acetate, Propylene Glycol, Paullinia Cupana Fruit Extract, Parfum, Methylchloroisothiazolinone, Methylisothiazolinone, Polyquatemium-10, Hexyl Cinnamal, Limonene, Citronellol, BHT, CI 16185.

Używałyście tej pianki ??? 
Co o niej sądzicie ???
Czytaj dalej »

29 listopada 2013

Zakupy w listopadzie + paczka

W tym miesiącu nastąpił powrót do mikroskopijnych zakupów. Było kilka kuszących promocji m.in. w Rossmannie czy Hebe. Na początku zaczęłam wyszukiwać filmy i posty o kosmetykach, które warto kupić. Jednak potem przeglądnęłam moje zbiory kosmetyczne i stwierdziłam, że tak właściwie nie trzeba mi tego wszystkiego. Ostatecznie kupiłam tylko 3 rzeczy.


W Rossmannie korzystając z promocji -40% zaopatrzyłam się w bibułki matujące z Wibo za 3,99 zł. W Naturze kupiłam antyperspirant Garnier mineral za ok 15 zł / 250 ml. W moje ręce trafiła też ekspresowa odżywka Gliss Kur za 8 zł. Odkupiłam ją od znajomej.

Czytaj dalej »

28 listopada 2013

Kosmetyki zużyte w listopadzie

W tym miesiącu zużycia jakieś takie nie za wielkie mi wyszły. Dodatkowo nie są to kosmetyki zużyte w przeciągu jednego miesiąca - tylko zaczęte wcześniej. Na listopad przypadł moment ich zdenkowania. Bohaterami dzisiejszego posta są:


1. ADIDAS dezodorant antyperspirant w spray'u - powracam do niego raz na jakiś czas. Dobrze się u mnie sprawdza.

2. BOURJOIS Healthy Mix Serum - kupiłam go na jednej z promocji -40%, które były w Rossmannie. Od pewnego czasu bardzo chciałam go wypróbować, bo wiele recenzji na jego temat się naczytałam. Fajny jest na okres letnio-wiosenny. Ale na zimę rozglądam się za innym podkładem. Jego recenzja pojawiła się TUTAJ.

3. SENSIQUE cukrowy 2-fazowy peeling do rąk o zapachu pomarańczy- bardzo fajny peeling. więcej na jego temat napisałam TUTAJ.

4. CARMEX nawilżający balsam do ust klasyczny sztyft - w końcu wypróbowałam go i ja. Swoje wrażenia z jego używania opisałam TUTAJ.

Czytaj dalej »

26 listopada 2013

Olej z kiełków pszenicy

Olej ten zaciekawił mnie, gdy Alina Rose wymieniła go na swojej liście 7-miu najlepszych olejków do pielęgnacji twarzy. Teraz mam możliwość go wypróbować dzięki współpracy z BINGOSPA.


Jak powstaje ?
Olej ten jest otrzymywany przez wytłaczanie na zimno kiełków pszenicy.

Właściwości:
Działa ujędrniająco i opóźnia procesy starzenia się skóry. Spośród olejów roślinnych cechuje się największą zawartością witaminy E. Jest bogaty w Niezbędne Nienasycone Kwasy Tłuszczowe (NNKT), zawiera naturalne przeciwutleniacze neutralizujące działanie wolnych rodników. Zawiera lecytynę powstrzymującą utratę wody przez skórę, doskonale nawilża, zmiękcza i natłuszcza skórę. Substancje proestrogenne zawarte w oleju przyspieszają odbudowę zniszczonego naskórka. Poprawia ogólny wygląd skóry.
Konsystencja / zapach:
Jest to dość tłusty olej o kolorze lekko żółtym. Nie ma zapachu.

Opakowanie:
Olej znajduje się w szklanej przyciemnianej buteleczce. Niestety nie ma ona żadnego dozownika przez co dość ciężko wydobywa się go z niej. Można go wylać za dużo.

Jak go stosowałam:
- przede wszystkim aplikuję go na twarz i szyje - zupełności wystarczy już około 6-7 kropli. Jak na tłusty olej, to dość szybko się wchłania. Przeważnie około 40 minut, maksymalnie do godziny. Jednak jest to na tyle długo, że używam go głównie na wieczór. Nie dziwię się czemu Alina Rose go polecała. Olej ten przede wszystkim świetnie nawilża skórę. Nie zostawia przy tym żadnego tłustego filmu. Za to po wchłonięciu ten efekt nawilżenia utrzymuje się bardzo długo.
- olejuję nim też włosy - nakładam go na suche włosy, pozostawiam na godzinę lub nieco dłużej. Nie mam problemów z jego spłukiwaniem. Na włosach też się dobrze sprawdza. Odpowiednio je nawilżając sprawia, że są miękkie, odpowiednio dociążone i nie puszą się tak bardzo

Podsumowując: cieszę się, że mogłam wypróbować ten olej. Efekty jego działania zauważyłam dość szybko. W przypadku skóry twarzy już po 7 dniach, a na włosach już po drugim użyciu. Mimo że mam go małą butelkę (30 ml), to jest to olej bardzo wydajny. Do tej pory zużyłam jego połowę, a używam go od miesiąca.

Pojemność / Cena:
- 30 ml kosztuje 14,90 zł
- 100 ml kosztuje 29,90 zł

Dostępność: sklep internetowy firmy BINGOSPA

Skład: Triticum vulgare (Wheat) Germ Oil

Słyszałyście już o tym oleju ???
A może używałyście już go ???
Czytaj dalej »

24 listopada 2013

Recentury Babci Agafii - gęsty szampon wzmacniający

Producent pisze o nim, że:
Gęsty Szampon Agafii został stworzony na bazie żywicy sosnowej w wodzie z roztopionego lodu. Szampon zawiera 17 ziół syberyjskich, z dodatkiem białego miodu i olejku łopianowego. Połączenie aktywnych składników kompleksowo pielęgnuje włosy. Zawartość stopionej wody lodowej w szamponie zapewnia łagodne mycie. Napar z ziół, białego miodu i łopianu nawilża i odżywia osłabione włosy, wzmacnia i pobudza ich wzrost oraz dodaje im siły.


Opakowanie tego szamponu to plastikowa butelka zamykana na klips. Używa się go dobrze i wygodnie, dozując odpowiednią ilość produktu. Szampon pochodzi z Rosji, dlatego na opakowaniu doklejona jest naklejka w języku polskim z informacjami o nim. Niestety jest ona nietrwała w połączeniu z wodą (wystarczy dotknąć ją mokrą ręką, a zaraz odchodzi od opakowania). Obecnie został mi z niej tylko malutki fragment z nazwą szamponu.

Szampon jest lekko żółtego koloru i ma dość gęstą konsystencje. Dla mnie jest on wydajny, ponieważ biorę jego niedużą ilość i rozcieńczam nieco z wodą. Tak używa mi się go najlepiej. Pieni się dość średnio, ale da się go używać. Ma bardzo przyjemny, ziołowy zapach.


Co do jego działania to jestem z niego zadowolona, bo sprawdził się u mnie. Przede wszystkim dobrze oczyszcza włosy i jest bardzo delikatny dla skalpu. Nie spowodował u mnie żadnego podrażnienia czy uczulenia. Dodatkowo nie plącze włosów. Znalazłam recenzje na jego temat mówiące, że powoduje oklapnięcie i przetłuszczenie włosów. Ja u mnie tego nie zaobserwowałam. Zauważyłam natomiast, że włosy po jego użyciu robią się niezwykle miękkie i bardzo mile w dotyku. Ciężko mi stwierdzić czy wzmacnia i odżywia włosy, ponieważ równocześnie używam inne produkty mające w tym pomóc. 

Pojemność: 350 ml

Cena: od ok. 13 do 19 zł

Dostępność: sklepy internetowe (chociaż mi udało się go kupić w lokalnej aptece)

Skład: Aqua nivalis, Siberian Herbals Water Complex (Rhodo- dendron Dauricum, Inula Helenium, Atragene Sibirica, Helichrysum Arenarium, Solidago Dahurica, Erodium cicutarium, Pedicularis uralensis, Rubus saxatilis, Urtica Dioica, Saponaria Officinalis, Chamomilla Recutita, Silene Jenisseensis Willd, Rhodiola Rosea, Artemisia Mongolica, Scutellaria Baicalensis, Polygonatum odoratum, Lamium album), Magnesium Laureth Sulfate, Cocamide DEA, Co- camidopropyl Betaine, Coco-Glucoside, Glyceryl Oleate, Sodium Chloride, Mel, Arctium Lappa Seed Oil, Pinus Palustris Wood Tar, Guar Gum, Panthenol, Citric Acid, Parfum, Kathon.
Czytaj dalej »

21 listopada 2013

UNDER TWENTY fluid matujący

W jednej z paczek od Pań Erisek znalazłam ten oto fluid. Na początku nie byłam chętna, aby go używać, bo jest to kosmetyk dla osób "under twenty'. Jednak zaciekawiły mnie pojawiające się jego recenzje, z których wyczytałam, że to jednak całkiem fajnie matujący fluid.

Od producenta:
Innowacyjna formuła fluidu aksamitnie otula cerę grapefruitową świeżością. Niedoskonałości przestają być widoczne, a skóra staje się naturalnie gładka i matowa.


Czytaj dalej »

19 listopada 2013

GARNIER OLIA farba do włosów

Kupiłam ją parę miesięcy temu. O farbach do włosów Garnier OLIA zrobiło się głośno, zaciekawiły mnie one, dlatego postanowiłam wypróbować je również i ja. Wybrałam odcień 6.0, czyli jasny brąz. Moja farba do włosów przeleżała sobie chwilkę, ale nadeszła pora wreszcie ją użyć. Producent pisze o niej, że:

Pierwsza trwała farba do włosów z zawartością 60% olejków
Maksymalnie nasycony kolor
Do 100% pokrycia siwych włosów
Zdrowiej wyglądające włosy
Optymalny komfort skóry głowy

Farby do włosów Garnier Olia to przełomowa linia, przy jej tworzeniu zastosowano 21 patentów. Olejki wnikają w głąb włosa a także pielęgnują na zewnątrz. Dzięki temu mamy maksymalnie nasycony kolor, a siwe włosy są pokryte w 100%.

Czytaj dalej »

18 listopada 2013

Listopadowa aktualizacja włosowa

Od ostatniej prezentacji moich włosów w sierpniu sporo się zmieniło. Przede wszystkim zdecydowałam się ściąć włosy. Fryzjerka trzy razy pytała się mnie czy jestem tego pewna. Byłam zdecydowana i nie żałuję. Lepiej się czuje z krótszymi włosami. Długie mi przeszkadzały, dlatego cały czas wiązałam je w kucyka. Do tej pory zostało mi po tym odciśnięcie na włosach, które nie chce się rozprostować. Włosy nabrały objętości i wyglądają dużo lepiej. Dodatkowo odświeżyłam też kolor. Tym razem wypróbowałam farbę Garnier Olia. Jednak o farbowaniu będzie następnym razem.


Czytaj dalej »

17 listopada 2013

HIMALAYA krem kojąco-osłaniający

Krem ten kupiłam po serii nieszczęśliwych wypadków, które mi się jakiś czas temu przytrafiły. Najpierw upadłam biegnąc na autobus (skończyło się to ubitym kolanem i pokaleczoną na betonie dłonią), potem zamykając drzwi uderzyłam ręką o ścianę (niby nie było to jakieś mocne uderzenie, ale skórę miałam rozciętą), a co by jeszcze nie było mało podrapał mnie na dodatek kot. Dlatego w moje ręce trafił krem kojąco-osłaniający z Himalaya Herbal Healthcare. Upatrzyłam go w SuperPharmie. Napisano na nim, że jest pomocny w leczeniu zranień, skaleczeń, drobnych oparzeń, dlatego postanowiłam go wypróbować. Zużyłam już jedno jego opakowania. Jestem w trakcie używania następnego.
 

Krem znajduje się w małej, zakręcanej tubce. Łatwo daje się go z niej wycisnąć. Pod względem konsystencji krem jest bardzo gęsty. Jednak nie ma żadnego problemu z jego aplikacją na skórę - dobrze i łatwo się daje rozprowadzić. Ma on jasno brązowy kolor i charakterystyczny zapach.
Zaczęłam go stosować na różne zadrapania, skaleczenia i zranienia na rękach. Znacznie przyspieszał ich gojenie. Potem rozszerzyłam jego zastosowanie również i na twarz. Krem ten aplikuję głównie punktowo. Jednak zdarza się, że wyprysków pojawi się więcej - wtedy smaruję nim np. całe czoło czy brodę.  Przyśpiesza wysuszanie zmian ropnych, a przy tym nie przesusza skóry. Pozostawia ją miękką w dotyku, a także uspokojoną i lekko matową. Bardzo szybko się wchłania - nie zostawia tłustego filmu na skórze. Mimo swojej małej objętości, jest bardzo wydajny.

Podsumowując: krem ten ma swoich zwolenników jak i osoby, u których nie działał dobrze. Można mieć zastrzeżenia co do jego składu, bo jest tu parafina, parabeny, itp. Dla mnie jest to krem pomocny w wielu sytuacjach. Jestem zadowolona z jego działania. Świetnie goi drobne skaleczenia, zranienia, zadrapania, wypryski. Najlepiej o jego działaniu przekonać się samemu. Jest on bardzo tani - nic na tym nie tracimy.

Cena: ok 5 zł (na promocji można go kupić za 3,99 zł)

Pojemność: 20g

Dostępność: jest dość dobrze dostępny. Ja jeden krem kupiłam w SuperPharmie, drugi w Naturze.

Skład: /składniki aktywne/ Indian Aloe (Aloe Vera), Five-leaved Chaste Tree (Vitex Negundo), Almond (Prunus Amygdalus), Indian Madder (Rubia Cordifolia), Borax Anhydrous (Tankana), Zinc Calx (Yashad Bhasma).
/składniki pozostałe/ Aqua, Propylene Glycol, Glyceryl Stearate SE, Cetyl Palmitate, Liquid Paraffin, Cetyl Alcohol, Stearic Acid, Polyoxylated Alcohol, Dimethicone, Glyceryl Stearate, PEG-100 Stearate, Fragrance, Methylparaben, 2-Bromo-2-Nitropropane-1,3-Diol, Propylparaben.

Znacie ten krem ???
Próbowałyście go ???
Czytaj dalej »

14 listopada 2013

LIRENE Youngy 20+ kremo-żel z witaminowymi drobinkami

Niedawno Lirene wprowadziło na rynek nową serię Youngy 20+. Są to kosmetyki przeznaczone dla osób pomiędzy 20 a 30 rokiem życia, czyli odpowiednie dla mnie. Mam okazje używać kilka kosmetyków z tej linii. Do tej pory napisałam o płynie micelarnym z tańczącymi drobinkami, a także o żelu myjąco-peelingującym do twarzy. Dzisiaj chciałabym podzielić się z Wami wrażeniami na temat kremo-żelu z witaminowymi drobinkami, który używam już od pewnego czasu.

Od producenta:
Kremo-żel z witaminowymi drobinkami do twarzy i pod oczy zachwyca skutecznością działania i zaskakuje innowacyjną konsystencją. Wyselekcjonowane składniki stanowią niezwykłe połączenie egzotycznej dawki energii oraz owocowej uczty dla zmysłów. Unikalna formuła produktu: połączenie kremu i żelu sprawia, że jest on wyjątkowo lekki i delikatny. Idealnie się rozprowadza, uwalniając witaminę E, zamkniętą w zielonych drobinkach. Zawarty w produkcie wyciąg z bambusa, lotosu i lilii wodnej regeneruje skórę i długotrwale ją nawilża. Karoten pochłania promieniowanie UV, stanowiąc efektywną ochronę dla skóry. Gliceryna silnie nawilża, w wyraźny sposób poprawiając sprężystość naskórka, a mikrogąbeczki pozostawiają skórę matową.



Produkt znajduje się w plastikowym słoiczku. W środku zabezpieczony jest sreberkiem. Dodatkowo znajduje się w zafoliowanym kartoniku. Kolorystyka opakowania jest pomarańczowa ze złotymi akcentami. Pojawiają się tu tańczące postacie oraz orientalne ornamenty. Wszystko to zapewne zawiązuje do hasła jakim opisany jest ten krem: Indyjska harmonia dla zmysłów z mango. Dodatkowo wewnątrz kartonika znajduje się cytat z mądrości wschodu: Szczęście to nie to co posiadasz, lecz to czym potrafisz się cieszyć.


Konsystencje tego produktu określiłabym bardziej jako kremową niż żelową. Trochę dziwi mnie ta nazwa kremo-żel. Dla mnie prezentuje się on jak krem. Jest on koloru jasno żółtego. Ma lekką konsystencję, dlatego łatwo się rozsmarowuje na skórze i szybko wchłania. Pod tym względnem dobrze nadaje się pod makijaż. Zawarte są w nim zielone drobinki, które podczas aplikacji kremu rozcierają się na skórze. Producent podaje, że zawierają one witaminę E. Jest ich na tyle dużo, że właściwie za każdym użyciem kremu wydobywa się kilka z nich. Krem ma bardzo owocowo-słodki zapach. Mi się on podoba. Jest bardzo przyjemny dla nosa. Dodatkowo taki bardzo energetyzujący.

Krem spełnia swoje zadanie. Nadaje się do codziennego stosowania dla osób ze skórą bez problemów. Nie zrobił mi żadnej krzywdy, ani mnie nie rozczarował. Jednak nie widzę w jego działaniu żadnego efektu "wow", który skłoniłby mnie do zakupu kolejnego opakowania. Skóra po aplikacji tego kremu jest nawilżona, gładka i ładnie rozświetlona. Niestety ten efekt jest dla mnie nieco zbyt słaby i zbyt krótkotrwały jak na obecną porę roku. Lepiej sprawdzi się jako lekki krem na lato. Dla osób z suchą skórą może okazać się zbyt słabo nawilżający. Dlatego mój krem powędruje po rodzinie. Ja na teraz potrzebuję czegoś bardziej nawilżającego skórę. Dodatkowo jego skład jakoś specjalnie mnie nie zachwyca.

Pojemność: 50 ml

Cena: ok 20 zł

Dostepność: drogerie

Skład: Aqua, Ethylhexyl Methoxycinnamate, Glycerin, Cetearyl Alcohol, Isopropyl Palmitate, Cyclopentasiloxane, PEG-20 Methyl Glucose Sesquistearate, Cyclohexasiloxane, Butyl Methoxydibenzoylmethane, Dimethicone, PEG-70 Mango Glycerides, Methyl Methacrylate Crosspolymer, Methyl Glucose Sesquistearate, acrylates/C10-30 Alkyl Acrylate Crosspolymer, Triethanolamine, Lactose, Tocopheryl Acetate, Glycine Soja (Soybean) Oil, Ethylhexylglycerin, Lonicera Caprifolium Flower Extract, Microcrystalline Cellulose, Propylene Glycol, Disodium EDTA, Lonicera Japonica Flower Extract, Sorbitol, Panthenol, Daucus Carota Sativa (Carrot) Extract, Beta - Carotene, Nymphea Alba (Water Lily) Root Extract, Nelumbium Speciosum Flower Extract, Bambusa Vulgaris (Bamboo) Leaf/ Steam Extract, Tocopherol, Phenoxyethanol, Parfum, Limonene, Cl77289


Używałyście ten krem lub inny produkt z serii Youngy20+ ???
Czytaj dalej »

10 listopada 2013

FARMONA Herbal Care - krem odżywczy do stóp Zielona Oliwka

W przypadku tego kremu obietnice producenta pięknie brzmią. Jednak niestety nie jestem zadowolona z jego działania. Nie sprawdził się u mnie do suchej skóry stóp.

Od producenta:
Krem odżywczy, idealny do suchej i szorstkiej skóry stóp, zawiera naturalne składniki aktywne, które wnikają głęboko w skórę przywracając stopom przyjemna miękkość i gładkość. Ekstrakt z liści oliwnych intensywnie i głęboko odżywia oraz poprawia elastyczność skory, pozostawiając ja aksamitnie gładką i miłą w dotyku. Biokompleks roślinny doskonale nawilża skórę, poprawiając jej sprężystość i chroniąc przed przesuszeniem. Alantoina regeneruje i przyspiesza gojenie mikrouszkodzeń naskórka oraz zapobiega powstawaniu podrażnień.


Czytaj dalej »

7 listopada 2013

FLOSLEK masło do ciała mango i marakuja

Masełko to trafiło do mnie na jednym ze spotkań blogerek. Różnego rodzaju balsamów i maseł do ciała mam wiele, dlatego musiało poczekać na swoją kolej. Inne wersje zapachowe tego produktu to:
- opuncja i biała herbata,
- liczi i arbuz,
- karite i olej babassu,
- acerola i cherry berry,
- truskawka i poziomka,
- wanilia i czekolada.


Od producenta:
Masło o bogatej konsystencji i przyjemnym intensywnym zapachu marakui polecane do codziennej pielęgnacji skory przesuszonej, odwodnionej oraz normalnej skłonnej do okresowego spadku nawilżenia. W skład preparatu wchodzą m.in.:
- ekstrakt z mango
- masło shea
- olej słonecznikowy
- olej z nasion babassu
- oliwa z oliwek.


Masło to znajduje się w dużym, plastikowym, zakręcanym słoiku. Jest on dość poręczny w użyciu. W jego wnętrzu znajduje się dodatkowe zabezpieczenie w postaci plastikowej wkładki. Design opakowania jest minimalistyczny, a zarazem bardzo ładny i przyjemny dla oka. Konsystencje tego produktu opisałabym jako treściwą i dość gęstą. Jednak mimo tego łatwo daje się wydobyć go z opakowania. Bez problemu też rozsmarowuje się go po skórze. Dość długo się wchłania, ale nie pozostawia tłustego filmu na skórze. Jego właściwości pielęgnacyjne określiłabym jako dobre. Chociaż jak tak patrzę na jego skład, to niestety wszystkie wymienione przez producenta najlepsze składniki występują w połowie składu lub na jego końcu po substancjach zapachowych. 


Najbardziej spodobał mi się w tym kosmetyku jego zapach. Jest wprost niesamowity i obłędnie owocowy. Może nieco lekko słodkawy. Utrzymuje się dość długo na skórze. Fajnie używa mi się go w te jesienne, ponure, deszczowe wieczory.

Pojemność: 240 ml

Cena: ok. 23 zł

Skład: Aqua, Caprylic/Capric Triglyceride, Dimethicone, Cyclomethicone, Glycerin, Glyceryl Stearate, PEG-100 Stearate, Sodium Acrylate/Sodium Acryloyldimethyl Taurate Copolymer, Isohexadecane, Polysorbate 80, Octyldodecanol, Hydrogenated Polyisobutene, Lanolin Alcohol, Olea Europaea Fruit Oil, Helianthus Annuus Seed Oil, Orbignya Oleifera Seed Oil, Parfum, Cetyl Alcohol, Butyrospermum Parkii Butter, Propylene Glycol, Mangifera Indica Fruit Extract, Methylparaben, Propylparaben, CI 14720

Używałyście to masełko do ciała ???
A  może inne jego warianty zapachowe ???
Czytaj dalej »

5 listopada 2013

Aleppo - mydło perfumujące

To już ostatni kosmetyk, który otrzymałam od Pachnącej Krainy do przetestowania. Jest to mydło perfumujące Aleppo, które zawiera olej palmowy i piżmo. Sprzedawane jest ono w kartoniku. Potem należy trzymać je w mydelniczce. Mydło ma postać dość dużej kostki. Jest ona niewygodna w użyciu, dlatego podzieliłam ją na cztery mniejsze kawałki. Na razie używam jednego z nich - reszta czeka na swoją kolej. 


Mydło dość dobrze się pieni. Nie ma problemów, aby je spłukać. Ma ono dość mocny i intensywny zapach. Jest on cudowny, aromatyczny i bardzo orientalny. Mydło troszkę perfumuje skórę, ale u mnie jego zapach nie utrzymuje się długo. Ta wersja mydła powinna spodobać się osobom, którym nie pasuje zapach standardowego mydła Aleppo.


Używam go:
- do codziennego mycia twarzy - nic tak nie oczyszcza skóry jak mydło Aleppo. Po jego użyciu skóra jest tak czysta, że aż piszczy. Wcześniejsze mydło Aleppo, które kupiłam jakiś czas temu, miało za duży % oleju laurowego - co powodowało, że potrafiło mi przesuszyć skórę. Z tym mydłem nie ma już tego. Jednak niestety na pakowaniu nie jest podany jego skład i nie wiem jakie ma ono składniki i ich proporcje.
- do mycia ciała - też się dobrze sprawdza - podobnie jak w przypadku skóry twarzy.
- jako szampon do włosów - w ten sposób stosuję je dość rzadko. Głównie przez to, że trudno się je rozprowadza na włosach. A po wymyciu włosy robią się szorstkie i tępe w dotyku. Niezbędna jest jakaś odżywka - potem wszystko jest w porządku. 


Dostępność: moje mydło pochodzi ze sklepu internetowego Pachnąca Kraina. Aktualnie nie mogę tam wypatrzeć tej wersji mydła. Jest inne podobne - z piżmem, szafranem i olejem sandałowym.

Pojemność/cena: 160 +/- 5 g za ok 45 zł

Używałyście już mydło Aleppo ???
Czytaj dalej »

3 listopada 2013

Zakupy z października cz. II + paczka

Zapraszam na prezentację drugiej części zakupów, które poczyniłam w październiku. Tym razem będą to kosmetyki pielęgnacyjne.


Skończyły mi się chusteczki peelingujące Cleanic Professional. Spodobało mi się ich działanie, dlatego kupiłam kolejne opakowanie (6,99 zł). Będąc w Naturze zaciekawiły mnie dwa rodzaje plastrów. Jedne stosuje się na czoło i brodę, drugie natomiast na nos. Kosztowały 4,99 zł za sztukę. W SuperPharmie skusiłam się na serum  FLAVO-C. Zamierzałam się do jego zakupu już od dawna. Jako że skończyło mi się serum z Ava Labolatorium, a na dodatek to było na promocji więc je kupiłam. Kosztowało 60,89 zł.

Czytaj dalej »

31 października 2013

Zakupy z października cz. I

W ostatnim czasie moje zakupy były bardzo minimalne. Aż tak się złożyło, że  we wrześniu nie kupiłam nic kosmetycznego. Za to w październiku nadrobiłam to sobie. Do tego stopnia, że trzeba będzie post zakupowy podzielić na dwie części. Dziś zapraszam na pierwszą :)) Będzie tutaj kolorówka i coś do zdobienia paznokci. No to zaczynamy :))


Czytaj dalej »