10 lutego 2019

LAB THERAPY - nowa linia kosmetyków LIRENE

Wśród nowości w ofercie marki Lirene możemy znaleźć serię kosmetyków LAB THERAPY. Producent podaje, że jest to "linia zawierająca wysokie stężenia kompleksów aktywnych inspirowanych profesjonalnymi zabiegami w gabinetach kosmetycznych. Odpowiada za specyficzne potrzeby różnych typów cery i zawiera profesjonalne składniki aktywne:
- nawilżenie: kwas szikimowy,
- rewitalizacja: kwas rozmarynowy,
- odżywienie: kwas bursztynowy,
- anti-aging: ultrafiller".


W skład tej linii wchodzi sporo różnego rodzaju kremów. Dostępne jest też serum, maska do twarzy oraz krem pod oczy. Kupicie je w cenach wahających się między 30 a 65 zł. Byłam bardzo ciekawa tej serii kosmetyków. Ich opakowania prezentują się bardzo elegancko i profesjonalnie. Jednak wiadomo, że najważniejszy jest skład. Tak się złożyło, że otrzymałam do przetestowania dwa produkty z linii Lab Therapy, a mianowicie: Serum spektakularnie odmładzające oraz Miodową maskę do masażu twarzy. Przy analizie składu zwróćcie uwagę na pogrubione składniki, ponieważ to te, których według producenta ma być wysokie stężenie.

SERUM SPEKTAKULARNIE ODMŁADZAJĄCE z Ultrafillerem i FastLift Complex - NA NOC


Serum ma bardzo lekką, płynną konsystencję o nieco białym zabarwieniu. Wchłania się błyskawicznie. Właściwie już w trakcie aplikacji na skórę. Nie waży się, ani nie roluje. Przeznaczone jest do stosowania wieczorem na oczyszczoną skórę twarzy, szyi i dekoltu. Następnie pielęgnację należy dopełnić kremem. Oczywiście producent zaleca któryś z kremów z linii Lab Therapy. Ja żadnego nie mam, więc stosuję krem nawilżający innej marki. 


Zaraz po aplikacji skóra jest napięta i wygładzona. Jednak nie zaobserwowałam, aby to serum jakoś wpływało na polepszenie jej stanu. Stosuję je regularnie już przez miesiąc. Jest to czas po upływie którego spodziewałam się zaobserwować pierwsze efekty jego działania. Niestety moja skóra na razie nie wygląda na młodszą o 13 lat (serio podana jest taka opcja w widocznych rezultatach). Zużyję je pewnie do końca. Niestety nie wiem na ile mi wystarczy, ponieważ nie widać zawartości opakowania, a dodatkowo jest ono ciężkie już samo z siebie, więc trudno wyczuć czy serum się już kończy. Ale jeżeli wystarczy mi na kolejny miesiąc, to może siebie nie poznam tak odmłodnieję?


Przejdźmy teraz do składników aktywnych w nim zawartych:

ULTRAFILLER - to unikalny składnik stosowany w zabiegach estetycznych. Mikronizowany pod kontrolą laserów optycznych, wypełnia i koryguje zmarszczki oraz długofalowo pobudza skórę do produkcji kolagenu, sprzyjając jej głębokiej odbudowie,

FastLift Complex - bogaty w aminokwasy kompleks napinający, tworzy na powierzchni skóry wielowymiarowa mikro-sieć, dając natychmiastowo efekt liftingu. stymuluje produkcję naturalnego kolagenu,

PROTEINY ZE SŁODKICH MIGDAŁÓW - działanie wygładzająco-odżywcze,

EKSTRAKT Z BRĄZOWYCH ALG - zapobiega neurostarzeniu skóry.


SKŁAD INCI: Aqua (Water), Propanediol, Butylene Glycol, Hydroxypropyl Methylcellulose, PEG-10 Olive Glycerides, Pullulan, Sodium Polyacrylate, Dimethicone, Sodium Acrylate/Sodium Acryloyldimethyl Taurate Copolymer, Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet Almond) Seed Extract, Isohexadecane, Macadamia Ternifolia Seed Oil, Triisostearin, Cyclopentasiloxane, Trideceth-6, Hydrolyzed Algin, Polysorbate 80, Simmondsia Chinensis (Jojoba) Seed Oil, Porphyridium Cruentum Extract, Glyceryl Behenate, Glyceryl Stearate Citrate, Sorbitan Oleate, PEG/PPG-18/18 Dimethicone, Ethylhexylglycerin, Polycaprolactone, Methylparaben, Phenoxyethanol, Parfum (Fragrance), Limonene, Benzyl Salicylate, Linalool.

Skład długi, ale sprawdźmy czy imponujący. Nie umiem zlokalizować, które z tych składników to Ultrafiller oraz FastLift Complex. Za to rzuciły mi się w oczy te wyróżnione na czerwono: pochodna ropy, PEGi, patraben. Ekstrakt ze słodkich migdałów jest na dziesiątym miejscu w składzie. A za nim jeszcze kilka ekstraktów i olejów: olej makadamia, olej ze słodkich migdałów, ekstrakt z brązowych alg.

MIODOWA MASKA DO MASAŻU TWARZY z kwasem cytrynowym i Linoleique Exclusive - NA DZIEŃ i NA NOC

Maska ma postać gęstego, bezbarwnego żelu opalizującego na złoty kolor. Wygląda to bardzo ładnie. Zapach ma bardzo delikatny, mało wyczuwalny, ale przyjemny dla nosa. Aplikuje się ją na oczyszczoną i osuszoną skórę twarzy. Można tak pozostawić, ale producent zaleca, aby wykonać 3 minutowy masaż zgodnie z załączoną instrukcją. Dzięki masażowi składniki aktywne będą się lepiej wchłaniać. Następnie pozostawiamy maskę na 5-10 minut i spłukujemy wodą. 


Przy pierwszym użyciu tej maski trochę się przestraszyłam, ponieważ jest bardzo gęsta - taka jakby oleista. Martwiłam się, jak ona zmyje się z twarzy. Jednak nie ma z tym najmniejszego problemu. Przy kontakcie z wodą zaczyna emulgować i zmywa się błyskawicznie. Pozostawia skórę nawilżoną, jednak dla mnie nie jest to wystarczające i nie obejdzie się bez kremu.

Składniki aktywne w niej zawarte to:

EKSTRAKT Z MIODU - działa łagodząco i zmiękczająco na skórę,

KWAS CYTRYNOWY - wykazuje działanie antyoksydacyjne i rozświetlające, zapobiegając starzeniu się skóry,

KOMPLEKS LINOLEIQUE EXCLUSIVE - głęboko odżywia i regeneruje zwiotczałą skórę, dzięki czemu ma nabierać sprężystości i zdrowego kolorytu.


SKŁAD INCI: Glycine Soya (Soybean) Oil, Glycerin, Isopropyl Myristate, Polyglyceryl-10 Myristate, Aqua (Water), Parfum (Fragrance), Synthetic Fluorphlogopite, PEG-8, Mel (Honey Extract), Citric Acid, Tocopherol, Ascrobyl Palmitate, Tin Oxide, Ascrobic Acid, Benzyl Alcohol, Phenoxyethanol, Potassium Sorbate, CI 77891 (Titanium Dioxide)

Od razu rzuca się w oczy to, że skład jest krótki, a do tego jego początek zapowiada się dobrze. Jednak na szóstym miejscu znajdują się substancje zapachowe (Parfum). Składniki aktywne, wymienione przez producenta jako te, których mają być wysokie stężenia, znajdują się po nich. Oznaczać to może dwie rzeczy. Albo kosmetyk zawiera bardzo dużo sztucznych zapachów. Albo zapachu jest niewiele, a co za tym idzie również i składników aktywnych. Potem mamy syntetyczną mikę (ciekawe dlaczego nie naturalną?) oraz PEG-8. Nazwa tej maski wskazuje, że ma być ona miodowa, a miód w składzie znajduje się dopiero na 9 miejscu. Jest tutaj też witamina C w trzech postaciach: Citric Acid, Ascorbyl Patmitate oraz Ascorbic Acid.


Jak widzicie nie jest źle jak na kosmetyki drogeryjne. Jednak spodziewałam się po nich czegoś więcej.
Mieliście kosmetyki z linii Lab Therapy marki Lirene?
Co o nich sądzicie?

13 komentarzy

  1. Wydają się dość interesujące :)

    OdpowiedzUsuń
  2. ja używałam maseczki i byłam całkiem zadowolona.

    OdpowiedzUsuń
  3. nie czuję się skuszona, składy nie przypadły mi do gustu - od jakiegoś czasu idę ku naturze :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Czasem używam kosmetyków Lirene ale jakoś wielką fanką nie jestem. Wolę inne marki, tej linii też nie znałam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja lubię kosmetyki Lirene. Większość z tych, które miałam sprawdziły się u mnie.

      Usuń
  5. ja też zaczełam ostatnio szukać produktów z przyzwoitym składem :)

    OdpowiedzUsuń