Witam wszystkich po dłuższej przerwie. Nie spodziewałam się, że aż tyle czasu ona zajmie. Inaczej miało to wyglądać. Jednak sprawy związane ze zmianą pracy trochę się przeciągnęły. A potem jak wypadłam z rytmu regularnego pisania, to nie mogłam znów się w niego wbić. Dziś powracam z nową energią twórczą. Jest taki piękny i słoneczny dzień - aż chce się pisać :)) Na początek zacznę od postów, które miałam zaplanowane już dawno, jednym z nich jest ten o miętowym żelu peelingującym marki Lirene.
Znajduje się on w plastikowym opakowaniu w formie tubki. Wygodnie się je wyciska, bo jest bardzo miękkie. A dzięki temu, że stoi na otworze dozującym, to peeling cały czas spływa w dół i jesteśmy w stanie sprawnie go wycisnąć. Opakowanie ma ładny miętowy kolor - to pewnie nawiązanie do tego, że w składzie znajduje się ekstrakt z mięty. Produkt ma pojemność 150 ml, kosztuje ok. 17 zł.
Producent przeznaczył ten peeling do każdego typu cery - o czym jest wspomniane na opakowaniu. Ma on żelową, przezroczystą konsystencję z zawieszonymi w niej drobinkami peelingujacymi. Nie są one bardzo ostre, dlatego przy mojej naczynkowej i wrażliwej skórze nie robią krzywdy. Jednak ja jestem ostrożna w jego używaniu, ponieważ sądzę, że powinien on być skierowany raczej dla osób ze skórą mieszaną i tłustą. Produkt spełnia swoją funkcję, czyli oczyszcza skórę, przy tym lekko ją peelinguje. Producent napisał, że jest przeznaczony "do stosowania rano i wieczorem w codziennej pielęgnacji oczyszczającej". Mimo że nie jest zbyt mocny, jednak jest to peeling mechaniczny. Nasza skóra nie potrzebuje codziennego złuszczania. Ja stosuję ten produkt co 3 - 4 dni. To jest wystarczające.
Jeśli miałabym się do czegoś przyczepić, to mam problem z domyciem tych drobinek peelingujących ze skóry w miejscu gdzie zaczynają się włosy. Niby myję skórę staranie i dokładnie. Jednak po jej wysuszeniu zawsze znajduję we włosach jakieś resztki tych drobinek. Byłby to znacznie fajniejszy produkt, gdyby producent nie zepsuł jego składu. Główne składniki aktywne w nim zawarte, czyli węgiel z bambusa, wyciąg z bambusa, lotosu i lilii wodnej oraz ekstrakt z mięty, znajdują się daleko na końcu w składnie nie mając szansy zadziałać. Ja wiem, że żel styka się ze skórą krótko (tylko tyle ile zajmuje mycie), jednak od pewnego czasu staram się szukać kosmetyków o lepszym składzie. Jest to ciekawy produkt, który zbiera sporo pozytywnych opinii. Jednak ja nie zamierzam już kupować kolejnego opakowania.
Skład INCI: Aqua (Water), Synthetic Wax, Cocamidopropyl Betaine, Butylene Glycol,
Coco-Glucoside, Acrylates/C10-30 Alkyl Acrylate Crosspolymer,
Triethanolamine, Parfum (Fragrance), PEG-40 Hydrogenated Castor Oil,
Sodium Cocoamphoacetate, Glycerin, Hydroxyacetophenone, Lauryl
Glucoside, Disodium EDTA, Microcrystalline Cellulose, Cellulose, Sodium
Cocoyl Glutamate, Sodium Lauryl Glucose Carboxylate, Buteth-3, Menthyl
Lactate, Propylene Glycol, Sodium Benzotriazolyl Butylphenol Sulfonate,
Laureth-2, PEG/PPG-120/10 Trimethylolpropane Trioleate, Charcoal Powder,
Hydrogenated Starch Hydrolysate, Pentylene Glycol, Mentha Piperita
(Peppermint) Leaf Extract, Tributyl Citrate, Panthenol, Bambusa Vulgaris
(Bamboo) Shoot Extract, Nelumbo Nucifera Flower Extract, Nymphaea Alba
(Water Lily) Root Extract, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate, Hexyl
Cinnamal, Linalool, Geraniol, Alpha-Isomethyl Ionone, CI 19140 (FD&C
Yellow No. 5), CI 42090 (FD&C Blue No. 1).
pewnie na lato bylby super;P
OdpowiedzUsuńJa używam tego typu kosmetyki przez cały rok.
UsuńNie znam tego żelu i nie za bardzo lubię żele peelingujące. O wiele bardziej wolę peelingi. U mnie świetnie sprawdza się normalizujący peeling Vianka niewiele droższy od tego z bardzo dobrym składem 😉
OdpowiedzUsuńJa też wolę produkty z lepszym składem.
UsuńNie miałam tego żelu i choć prezentuje się nawet ciekawie to raczej się na niego nie skuszę. Tak jak Ty staram nie wybierać kosmetyki z lepszym składem A najbardziej lubię te naturalne :)
OdpowiedzUsuńRozglądam się za innym.
UsuńNie miałam, ale jakiś czas temu często napotykałam na jego recenzje. :)
OdpowiedzUsuńTak ja też widziałam sporo jego recenzji.
UsuńFajnie, ze wrociłas do nas :D Ja tego peelingu nie znam. Mnie tez denerwuje jak po umyciu znajduje jeszcze pełno drobinek od peelingu ;p
OdpowiedzUsuńJa też tego nie lubię.
Usuńmiałam ten żel i miło go wspominam:)
OdpowiedzUsuńJa już mam jego resztkę.
UsuńJak zobaczyłam miętę w nazwie, to od razu wiedziałam, że nie dla mnie ;)
OdpowiedzUsuńNie lubisz uczucia zimna które ten składnik daje?
UsuńDawno nie miałam okazji używać ich kosmetyków ;)
OdpowiedzUsuńJa mam jeszcze kilka, ale schodzę powoli na bardziej naturalną pielęgnacje.
Usuńrzeczywiście skzsoda, ze to co najważniejsze jest na smaym końcu, ale to już jest hcyba dosyć normalne niestety...
OdpowiedzUsuńpoza tym, miałam chyba kiedyś coś podobnego, ale kompletnie tego nie pamiętam!
No właśnie - tego w składach kosmetyków nie lubię.
UsuńCzytałam o nim podobno jest naprawdę dobry:)
OdpowiedzUsuńBuziaki:*
Zapraszam na ostatni post -> WWW.KARYN.PL
Bo to co ma robić, to robi.
UsuńTeż jestem za tym, żeby nie stosować takich produktów codziennie. Słowa producenta to jedno, ale nasza rozwaga to inna sprawa :)
OdpowiedzUsuńZgadzam się z tym.
Usuń