Od marki Lirene otrzymałam do przetestowania ich nowość w ofercie, a mianowicie ultra nawilżający krem do twarzy do cery mieszanej i tłustej oraz nawilżający żel micelarny z witaminą E. Założenie jest takie, że mają to być kosmetyki nawilżające z efektem matującym. Chciałam je przetestować, ponieważ byłoby to rozwiązanie idealne dla cer mieszanych i tłustych. Używam ich od sierpnia i najwyższy czas napisać coś na ich temat.
Zaczniemy po kolei - czyli od oczyszczania skóry. Został do tego stworzony Nawilżający żel micelarny z witaminą E. Można go stosować na dwa sposoby:
SPOSÓB 1: bez wody - wyciskając porcję żelu na wacik i przecierając nim twarz;
SPOSÓB 2: z wodą - jako typowy żel do mycia twarzy.
Jeśli o mnie chodzi nie lubię używać tego typu kosmetyków bez wody, czyli w sposób 1. Nie podoba mi się to, że dużo żelu się marnuje, bo trzeba dobrze nasączyć nim wacik. A potem i tak mam wrażenie, że skóra nie jest dokładnie oczyszczona. Dlatego ja używam go tylko z wodą (sposób 2), stosując rano lub wieczorem (ponieważ mam jeszcze piankę oczyszczającą z Under Twenty i stosuję oba te kosmetyki zamiennie).
Kosmetyk ten dostępny jest w standardowym jak dla Lirene opakowaniu. Czyli takim mającym pojemność 200 ml i zamykanym na zatrzask. A co do zawartości, to ma on formę żelową ze znajdującymi się w niej małymi, niebieskimi kuleczkami. Jest to witamina E w mikrosferach, które w trakcie pocierania o skórę rozpuszczają się. Żel ten jest nie za gęsty, nie za rzadki, dobrze się wydobywa z opakowania. Zapach ma przyjemny, dość słodki - przypomina mi nieco mango. Żel micelarny stosuję do mycia skóry rano, aby usunąć sebum nagromadzone w trakcie nocy lub wieczorem w drugim etapie demakijażu. Ze zmywaniem makijażu sobie nie radzi, ale do późniejszego oczyszczenia skóry jest w sam raz. Dobrze odświeża i nie daje uczucia "ściągniętej" skóry. Kosztuje ok. 15 zł.
Skład INCI: Aqua, Pentylene Glycol, Sodium Oleoyl Sarcosinate, Sodium Lauryl Sulfoacetate, Triethanolamine, Acrylates/C10-30 Alkyl Acrylate Crosspolymer, Xanthan Gum, Ethylhexylglycerin, PEG-70 Mango Glycerides, Sodium Chloride, Sodium Oleate, Lactose, Disodium EDTA, Microcrystalline Cellulose, Retinyl Palmitate, Tocopheryl Acetate, Clintonia Borealios (Lily) Root Extract, Phenoxyethanol, Parfum, Limonene, CI 77289 (Chromium Hydroxide Green).
Drugim kosmetykiem w tej linii jest Ultra nawilżający krem - mus z witaminą E, występujący w trzech wariantach:
- do cery normalnej i mieszanej,
- do cery suchej i wrażliwej,
- do cery mieszanej i tłustej.
Ja mam wersję do cery mieszanej i tłustej. Bardzo ciekawa jest jego konsystencja, ponieważ nie jest ona taka typowo kremowa. Jest to raczej mus, ale nie widać tego na zdjęciach. Wygląda jakby był typowo kremowy, a jego "musowość" czuć w trakcie aplikacji na skórę. To trochę tak jakby smarować się gładką i mięciutką bitą śmietaną. Dodatkowo zatopione są w nim niebieskie kuleczki, które w trakcie aplikacji rozpuszczają się. Jego plusem jest to, że szybko się wchłania, a do tego utrzymuje fajnie zmatowioną skórę. Nie zostawia żadnych lepkich warstw, ani nawet nie czuć, że mamy go na skórze. Skóra staje się bardzo gładka - taka aksamitna w dotyku. Dlatego polubiłam używać go pod makijaż. Nie muszę długo czekać, aż się wchłonie, tylko mogę od razu po jego aplikacji nakładać podkład. Jest to świetne rozwiązanie zwłaszcza rano, gdy nie lubię czekać, aż krem się całkowicie wchłonie, zanim zacznę się malować. Nie roluje się również podczas aplikacji podkładu. Jest to krem uniwersalny - można go też stosować na noc.
Jego zapach nie jest taki przyjemny jak w przypadku żelu. Jak na mój nos jest on raczej bezzapachowy. No i oczywiście krem dobrze nawilża skórę. Jest to nawilżenie odpowiednie na teraz. Ciekawa jestem czy jak zrobi się zimniej to, też będzie tak dobrze działał, czy trzeba będzie sięgnąć po coś bardziej treściwego. Krem nie spowodował u mnie zapychania skóry. Mieści się w zakręcanym słoiczku o pojemności 50 ml. Jego cena to ok. 20 zł.
Skład INCI: Aqua, Decyl Oleate, Eyhylxexyl Methoxycinnamate, Glycerin, Cetyl Alcohol, PEG-20 Methyl Glucose Sesquistearate, Sodium Polyacrylate, Tocopheryl Acetate, Butyl Methoxydibenzoylmethane, Cetearyl Alcohol, Methyl Glucose Sesquistearate, Cetereath-20, Lactose, Microcrystalline Cellulose, Pentylene Glycol, Mentha Piperita (Peppermint) Leaf Extract, Clintonia Borealis (Lily) Root Extract, Phenoxyethanol, Diazolidinyl Urea, Sodium Benzoate, Methylparaben, Potassium Sorbate, Ethylparaben, Propylparaben, Butylparaben, Parfum, CI 77289 (Chromium Hydroxide Green), CI 42090 (FD&C Blue No. 1), CI 19140 (FD&C Yellow No. 5).
O ile nawilżający żel micelarny spełnia swoje zadanie oczyszczające, ale niczym ciekawym się nie wyróżnia. O tyle ten krem - mus jest bardzo fajnym rozwiązaniem dla osób z cerą mieszaną poszukujących kosmetyku dającego nawilżenie, a jednocześnie matującego skórę.
Stosowaliście już kiedyś krem w formie musu?
A może znacie tą nową linię kosmetyków marki Lirene?
Co o nich sądzicie?
Po raz pierwszy słyszę o tej nowej serii, wygląda obiecująco :-)
OdpowiedzUsuńNo ciekawa ta seria :)
UsuńDla mnie żel ok, a krem nie do końca mi pasował.
OdpowiedzUsuńA ja polubiłam ten krem.
UsuńA ja nie zaryzykuję z tym kremem, zwlaszcza teraz, kiedy moja cera nie jest w najgorszym stanie, wkurza mnie to, że przeznaczony jest do każdego wieku od 20 lat w z wyż.Wiadomo, że jak coś jest do wszystkiego, to jest do niczego...Mam cerę dojrzałą, przetłuszczającą się, ale przesuszoną i bardzo wrażliwą.eszcze tylko Ziaja, nie robi mi krzywdy. Tylko, co zrobić z tym kremem, może Ktoś wie? może jakies sprawdzone rady?
UsuńMam z Lirene peelingi i bardzo sobie chwalę, więc może z tym zestawem tez bym się polubiła :)
OdpowiedzUsuńJa już trochę kosmetyków z Lirene miałam - nawet dobrze się u mnie sprawdzają.
UsuńPierwszy raz spotykam się z tą nową serią, krem jest bardzo kuszący i wypróbuję go na pewno niedługo :)
OdpowiedzUsuńJa już widziałam na blogach kilka recenzji tej nowej serii kosmetyków.
Usuńdo żelu mnie średnio zachęciłaś, no ale krem to muszę mieć:)
OdpowiedzUsuńŻel też nie jest zły. Po prostu krem bardziej mi się spodobał.
UsuńOstatnio to ja jestem chora na punkcie kremów-musów :)
OdpowiedzUsuńten krem to chyba wypróbuję, bo po moich dotychczasowych niestety świecę się
OdpowiedzUsuńJa po pewnym czasie też zaczynam się świecić. Ale daje fajny efekt matu.
Usuńkrem wygląda super, ja mam cerę bardzo wymagającą suchą.
OdpowiedzUsuńTen krem występuje też w wersji do skóry suchej.
UsuńJa też używam tego żelu używam rano z makijażem sobie nie radzi.
OdpowiedzUsuńJa też makijażu nim nie zmywam.
Usuńmiałam jakiś micel od lirene do demakijażu. dla mnie bubel...
OdpowiedzUsuńJa też miałam kilka. Jedne były fajne, inne gorzej się sprawdziły.
UsuńJa żelu używam tylko z wacikami do zmywania oczu. Potem i tak zawsze myję twarz innym produktem.
OdpowiedzUsuńJa nie lubię myc oczu wacikami z żelem. Ja żelem myją twarz już po demakijażu.
UsuńMiałam krem tego rodzaju, ale nie Lirene.
OdpowiedzUsuńMi się wydaje, że miałam kiedyś jakiś krem-mus. Ale już nie pamiętam dokładnie.
UsuńKrem z przyjemnością wypróbowałabym w wersji dla cery suchej i wrażliwej :)
OdpowiedzUsuńNo tak, bo trzeba dobrać krem do rodzaju skóry.
UsuńNie lubię żeli micelarnych, wprawdzie tego nie miałam ale z dwóch innych firm kompletnie się nie sprawdziły :( natomiast krem już prędzej by się u mnie spisał :)
OdpowiedzUsuńJa miałam fajne żele micelarne, ale takie słabiej działające też się zdarzyły.
UsuńCiekawa seria :)
OdpowiedzUsuńNo bardzo ciekawa :))
Usuńprodukty nie dla mnie, ja mam cerę naczynkową
OdpowiedzUsuńTak do skóry naczynkowej lepiej stosować odpowiednie kosmetyki.
UsuńMusze kupić sobie ten krem, bo właśnie czegoś takiego szukam :)
OdpowiedzUsuńWidziałam je kiedyś jak byłam w Rossmannie na promocji były.
UsuńPrzetestowałabym wersję dla cery suchej, ale na razie mam olbrzymie zapasy i nie planuję zakupów. Może kiedyś.
OdpowiedzUsuńWiem jak to jest z zapasami - ja też najpierw po nie sięgam.
Usuń