16 lipca 2018

Zużycia ostatnich miesięcy, czyli garść mini recenzji (tych najciekawszych produktów)

Nie będę tu opisywać wszystkich kosmetyków, które zużyłam przez ostatni czas. Sporo opakowań już wyrzuciłam, bo nie lubię jak mi tyle ich zalega. Zresztą nazbierało się ich za dużo jak na jeden post. Trzeba byłoby podzielić go na kilka mniejszych. Wolę wspomnieć o kilku kosmetykach - za to tych najciekawszych.


Na początek młodziutka marka: CLOVER COSMETICS. Skusiłam się na ich produkty, bo jest to polska firma, a do tego spodobały mi się składy kosmetyków. Dowiedziałam się o nich z bloga Kascysko. Warto zerknąć na jej post o tej marce, ponieważ omówiła tam ich składy. Ja na początek skusiłam się na dwa kosmetyki:

 

regenerujący krem nawilżający - jego bazę stanowią: masło shea, oleje: migdałowy i kokosowy oraz nawilżacz (sorbitol) z dodatkiem dwóch emulgatorów i mocznika (nawilżacz). Dalej w składzie znajdziemy korowód ekstraktów: rozmaryn, rumianek, arnika, jasnota, szałwia, sosna, rukiew, łopian, cytryna, bluszcz, nagietek, nasturcja, czerwona koniczyna wraz ze skwalanem, witaminami E i U. Krem był gęsty i treściwy, ale dość szybko się wchłaniał. Używałam go na wieczór, bo świetnie nawilżał skórę - rano była zregenerowana i wypoczęta. Nie używam żadnych baz pod podkład - zadbana skóra mi wystarczy, aby makijaż dobrze się trzymał, a moja tłusta strefa T zbyt szybko się nie przetłuszczała. Krem był bardzo wydajny. Używałam go od początku marca, a zużyłam końcem czerwca.


wygładzające serum liftingujące - główne składniki aktywne w nim zawarte to: olej migdałowy, sorbitol, witamina E i mocznik. Podobnie jak w kremie znajduje się w nim również sporo ekstraktów, m.in. czerwone algi, hematyt, jeżówka, brezylka, czerwona koniczyna. Serum miało konsystencję kremową, dość lekką, ale nieco tłustawą. Stosowałam je wieczorem na oczyszczoną po demakijażu skórę, a gdy się wchłonęło, to potem regenerujący krem nawilżający (ten opisywany powyżej). Serum to używałam również na okolice pod oczami - nie spowodowało żadnych podrażnień, a wręcz przeciwnie skóra po jego użyciu była odpowiednio nawilżona. Miało mniejszą pojemność niż krem, jednak przy stosowaniu raz na dzień wystarczyło mi od marca do maja.


Do produktów marki Clover Cosmetics zapewne jeszcze powrócę. Byłam z ich działania bardzo zadowolona. Będę kibicować ich twórczyni - pani Joannie Paluch, aby marka dalej się rozwijała. Kosmetyki te idealnie wpasowały się w potrzeby mojej skóry o typie mieszanej. Nie są komedogenne, a nawet ograniczyły przetłuszczanie w strefie T, bo moja skóra najbardziej potrzebuje porządnego odżywienia, a nie matowienia. Obecnie używam inne kremy, ale do tych pewnie powrócę w okresie zimowym.


Jeśli chodzi o krem, który używałam rano to był to: LIRENE nawilżająco-matujący krem-mus z witaminą E. Lubiłam go za to, że był bardzo lekki i nie rolował się podczas aplikacji podkładu. Dodatkowo zostawiał skórę bardzo gładką - w dotyku sprawiało to wrażenie jakbym użyła bazy pod podkład. Jest to świetne rozwiązanie zwłaszcza rano, gdy nie lubię czekać, aż krem się całkowicie wchłonie, zanim zacznę się malować. Było to już kolejne opakowanie tego kremu, które zużyłam. Chociaż dobrze nawilża skórę, to jest to nawilżenie odpowiednie na teraz. Gdy przyjdzie jesień moja cera będzie potrzebowała bardziej odżywczego kremu na dzień.


Przez te ostatnie kilka miesięcy bardzo polubiłam się też z tuszem marki GOLDEN ROSE. A konkretnie z tym pogrubiająco-wydłużającym o nazwie Smokey Lashes Mascara. Ładnie podkreślał i rozdzielał rzęsy, a do tego miał mocny, czarny kolor. Nie osypywał się pod oczami. Odpowiadała mi też jego szczoteczka - chociaż była zwykła, a nie silikonowa. Polubiłam go do tego stopnia, że kupiłam następne opakowanie. Efekt jaki daje na rzęsach można zobaczyć w tym poście. Jest tam też więcej informacji na jego temat.


Na promocji w Biedronce udało mi się kupić fajny płyn micelarny marki TOŁPA. Do tej pory kupowałam ich micele z serii Dermo face (te w opakowaniach ze srebrnymi wstawkami). Sprawdzały się u mnie dobrze, dlatego teraz skusiłam się na delikatny płyn micelarny do mycia twarzy i oczu z linii Green łagodzenie. Opakowanie pojemności 400 ml kosztowało ok. 14 zł. Płyn ten przeznaczony jest do skóry wrażliwej. Jednak ja używałam go do mojej mieszanej cery, ponieważ u mnie sprawdzają się lepiej takie kosmetyki. Skutecznie oczyszczał skórę, a także usuwał makijaż. Był przy tym bardzo delikatny i nie podrażniał - zwłaszcza oczu i ich okolic. Dawał przyjemne uczucie odświeżenia. Był wydajny - wystarczył mi na ok. 3 miesiące codziennego używania.


Mieliście któryś z tych kosmetyków?
Co o nich sądzicie?

36 komentarzy

  1. Z Twoich zużyć miałam ten krem z Lirene, ale u mnie sprawdził się tylko przy używaniu od czasu do czasu. Niestety mocno przesuszał mi buzię :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie też był trochę za słabo nawilżający, ale nadrabiałam to pielęgnacją wieczorna.

      Usuń
  2. Nie miałam żadnego z tych kosmetyków ale najbardziej zainteresowała mnie nowa marka CLOVER COSMETICS

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie miałam jeszcze tych kosmetyków.
    Zaciekawił mnie płyn micelarny, bo bardzo lubię produkty od Tołpy ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. pierwszy raz widzę tą firmę clover!

    Zapraszam do mnie! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam krem Lirene, na razie jest ok.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja teraz też mam alej krem z Lirene, ale inną wersje.

      Usuń
  6. ten bio krem z Lirene bardzo lubię:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja teraz mam inny z tej linii - jest trochę lepiej nawilżający.

      Usuń
  7. Nie miałam niczego co pokazujesz, ale krem regenerujący nawilżający mnie zaciekawił :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Zaintrygowałaś mnie już kiedyś tym tuszem do rzęs. Muszę poszukać go w drogerii.
    pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajny był - zużyłam dwa jego opakowania. Teraz mam inny, ale do tego pewnie jeszcze powrócę.

      Usuń
  9. Krem od Lirene mnie nie przekonuje, nie przepadam za tą firmą :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja lubię ich kosmetyki. Nie wszystkie się u mnie sprawdziły, ale z wielu byłam zadowolona.

      Usuń
  10. Muszę wypróbować tych kosmetyków marki clover nie miałam jeszcze z nimi nic wspólnego a przy mojej mieszanej skórze różnie bywa :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja na jesień pewnie znów zamówię jakieś ich kremy, bo fajnie się sprawdziły.

      Usuń
  11. żadnego z tych produktów nie miałam okazji jeszcze używać ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak bywa - sporo jest kosmetyków w ofercie firm.

      Usuń
  12. W drogeriach ten płyn micelarny jest dosyć drogi (jak z resztą ogólnie kosmetyki tej marki, dobrze, że chociaż jakość idzie w parze z ceną :)), fajnie, że w dyskoncie można go nabyć nieco taniej. Czasami też zamawiam coś od nich z apteki Melissa, też można trafić dobrą promkę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja przy okazji zakupów w Biebronce zerkam czasem na kosmetyki - czy coś fajnego akurat mają.

      Usuń
  13. Nie miałam żadnego z tych kosmetyków a tusz z golden rose chętnie przetestuje :)
    pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie znam żadnego z tych produktów, ale najbardziej zainteresował mnie tusz. Sama ostatnio używam Infinity Lash z GR i jestem zachwycona :D

    Dodaję do obserwowanych i zapraszam do siebie =D

    OdpowiedzUsuń
  15. O marce Clover nigdy nie słyszałam, zapowiada się ciekawie:) Też jestem zdania, że zadbana skóra jest bazą samą w sobie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest nowa marka, dlatego o niej jeszcze wiele osób nie słyszało.

      Usuń
  16. Żadnego z nich nie stosowałam, ale z Tołpą nie mam dobrych relacji.

    OdpowiedzUsuń
  17. Bio nawilżanie to może być cos w sam raz dla mnie. Poszukam w sklepach tego kremu Lirene.

    OdpowiedzUsuń