Dzisiejszy post jest bardzo wyjątkowy - i to nawet aż z dwóch powodów. Po pierwsze jest to 300-setny post opublikowany na blogu. Brzmi nieźle :)) Taka okrągła liczba już ich się nazbierała. Drugi powód wyjątkowości tego posta jest taki, że dokonałam kosmetycznego odkrycia tego roku. Jest nim olej monoi, który stał się moim wielkim ulubieńcem. Żałuje, że wcześniej nie zaczęłam próbować różnych półproduktów, bo można niezłe perełki znaleźć.
Od producenta:
MONOI -
to unikalny, tradycyjny olej wywodzący się z rejonów wyspy Tahiti,
produkowany ręcznie od zamierzchłych czasów przez ludy Polinezji, według
ściśle określonej procedury. Monoi, w starym języku Tahitańskim,
oznacza "perfumowany olej". Jest to produkt, który łączy w sobie
właściwości pielęgnacyjne z wyjątkowym zapachem egzotycznych kwiatów.
Olej MONOI stanowi połączenie dwóch, naturalnych składników:
- ekstraktu z kwiatów Gardenii tahitańskiej, o egzotycznym zapachu oraz
- bazowego oleju kokosowego, tłoczonego na zimno z kopry, czyli suszonej na słońcu pulpy owocu palmy kokosowej.
- ekstraktu z kwiatów Gardenii tahitańskiej, o egzotycznym zapachu oraz
- bazowego oleju kokosowego, tłoczonego na zimno z kopry, czyli suszonej na słońcu pulpy owocu palmy kokosowej.
Więcej informacji znajdziecie na stronie www.biochemiaurody.com.
Opakowanie: olej przychodzi do nas w plastikowym przyciemnionym opakowaniu - takim jak na pierwszym zdjęciu. Na początku jest ono zabezpieczone taką twardą tekturką - nie wiem dokładnie co to jest, ale na pewno nie folia. Moja część oleju znajduje się w innym opakowaniu - tym białym ze zdjęcia obok. Jak widać olej już mi się kończy.
Konsystencja: kremowa masa tłuszczowa o białym kolorze. Po podgrzaniu przyjmuje postać płynnego, lekko żółtego oleju.
Zapach: jest dość mocny. Bardzo mi się on podoba. Producent pisze o nim, że jest to "egzotyczny zapach kwiatów tahitańskiej gardenii, z nutą kokosową w tle".
Działanie: stosowałam go na trzy sposoby:
- jako maskę do włosów - podgrzewałam jego porcję, aby przybrał postać płynną, rozprowadzałam go na suche włosy, zawijałam je w foliowy czapek i trzymałam na włosach około godziny. Następnie myłam włosy szamponem. Producent podaje, że można go stosować również na końcówki włosów i zostawić bez spłukiwania. U mnie ten sposób się nie sprawdził - włosy wyglądały po nim jakby były przetłuszczone. Dlatego wolę go zmyć. Olej spisuje się na moich włosach świetnie. Odpowiednio zregenerował moje przesuszone włosy. Stały się one teraz bardziej nawilżone. A także są takie sypkie i miękkie w dotyku. Moje włosy znoszą również bardzo dobrze olej kokosowy - tak się składa, że olej monoi ma go też w swoim składzie.
- bezpośrednio na skórę jako balsam - w tym przypadku nie trzeba podgrzewać tego oleju, ponieważ nawet gdy ma konsystencję stałą również da się go zaaplikować na skórę - topi się przy kontakcie z ciepłem skóry. Olej monoi świetnie nawilża skórę, ale dość długo się wchłania. Producent podaje opcję, że można go mieszać również z balsamem do ciała lub kremem do twarzy. Ja tego nie próbowałam, bo wolę sam olej monoi, który dodatkowo służy jako delikatne perfumy w kremie, ponieważ jego zapach utrzymuje się jeszcze przez pewien czas na skórze.
- jako dwufazowy nawilżacz - w tym przypadku stosuje się go z wybranym żelem hialuronowym. Tak się złożyło, że akurat mam taki żel, wiec postanowiłam wypróbować i ten sposób. Na oczyszczoną skórę twarzy wsmarowuję trochę oleju monoi, czekam kilka minut, a następnie aplikuję warstwę żelu hialuronowego - dobrze wszystko wmasowuję i wklepuje w skórę. Takiego poziomu nawilżania mojej skórze nie dostarczył jeszcze żaden krem, który do tej pory stosowałam. Sam olej monoi bardzo długo się wchłania, a z żelem to po prostu błyskawicznie. Po paru chwilach mogę nakładać na nie podkład, ponieważ świetnie nadaje się pod makijaż. Dodatkowo strefa T wolniej mi się przetłuszcza, a policzki są mniej przesuszone, bo dostarczam im odpowiedni poziom nawilżenia.
Podsumowując: nie wiedząc czy się u mnie sprawdzi kupiłam go na pół. Olej monoi nie podrażnił mnie, ani nie uczulił. Stal się on jednym z moich ulubionych olei i zapewne zakupię następne jego opakowanie - tym razem całe. Olej ten jest też dobry pod tym względem, że może być stosowany na całe ciało, także okolice oczu, szyję, dekolt czy włosy.
Pojemność: 50 ml - ja mam pół z tego
Cena: 12,60 zł
Skład: Cocos Nucifera (Coconut) Oil, Tiare (Gardenia Tahitensis) Flower Extract.
no dużo zastosowań ma ten olejek, ciekawy dosyć :)
OdpowiedzUsuńZastanawiałam się nad nim i pewnie w końcu skorzystam.
OdpowiedzUsuńJa tak samo :)
UsuńPrzyglądałam się temu olejkowi kilka razy, ale póki co nie zdecydowałam się na niego. Przy następnym zamówieniu w niego kliknę i zobaczymy jak się u mnie sprawdzi :-))
OdpowiedzUsuńJa też się nad nim długo zastanawiałam. A ostatnio Alina Rose wymieniła go jako jeden z 14 niezbędników do pielęgnacji ciała.
Usuńwłaśnie mam go na twarzy! dzisiaj pierwszy raz użyłam i proszę , od razu wpis jak jeszcze można uzyć:) idealnie go dodałaś:)
OdpowiedzUsuńObawiam się, ze skoro mamy rózną porowatość włosów to ten olej u mnie się nie sprawdzi.
Uważasz że lepszy jest żel czy płynny kwas hialuronowy? Bo mam tylko płynny. Olej ciężko się nakłada z oryginalnej butelki, zastyga gorzej niż kokos i porządnie się nadłubałam paznokciami:) Nie zgodzę się jednak z tym wnikaniem, bo po nałożeniu mało po 10 min już go nie było czuć w lepkości ale w nawilżeniu.
Myślisz że jest podobny do kokosowego? W działaniu?
W pewnym stopniu jego działanie jest podobne do działania oleju kokosowego, a to dlatego, że olej monoi ma go w składzie. Dlatego może się u Ciebie nie sprawdzić na włosach. Nie stosowałam go z kwasem hialuronowym, tylko z żelem hialuronowym - takie połączenie się u mnie sprawdza bardzo dobrze. Ja mój olej monoi mam w innym opakowaniu (nie oryginalnym) i nie mam problemów z jego wydobyciem.
Usuńwielofunkcyjny produkt;)
OdpowiedzUsuńciekawy;d
A ja jego zapachu nie mogę znieść :(
OdpowiedzUsuńMi się jego zapach podoba. Każdy ma inny gust.
UsuńKupiłam w zeszłym roku i stoi nadal, u mnie niestety nie sprawdził się w żadnym z powyższych zastosowań, twarz okropnie przesuszył, a na włosach czy ciele nie dał żadnego efektu :/ cieszę się, że chociaż u Ciebie działa :D
OdpowiedzUsuńAle fajny, lubię jak kosmetyk może być uniwersalny :)
OdpowiedzUsuńTeż lubię uniwersalne kosmetyki.
Usuńzaciekawiłaś mnie tym olejkiem.. przy jakimś zamówieniu pewnie wpadnie w moje łapki :)
OdpowiedzUsuńz pewnością warty uwagi, szukam czegoś co porządnie nawilży moją twarz, bo żaden krem sobie obecnie z tym nie radzi
OdpowiedzUsuńWidzę że to świetny kosmetyk, wart uwagi i może się na niego skuszę..
OdpowiedzUsuńWłaśnie szukam czegoś mocno nawilżającego. Może sprawdzi się i u mnie:)
OdpowiedzUsuńNie używałam tego olejku i jakoś mnie nie kusi.
OdpowiedzUsuńchętnie przetestowałabym go na włosach :)
OdpowiedzUsuńkusi produkt ;) i twoja recenzja ;)
OdpowiedzUsuńWypróbowałabym go na włosy.
OdpowiedzUsuńNie jestem przekonana do uniwersalnych kosmetyków, ale wydaje mi się, że ten mógłby służyć dla moich włosów. Ostatnio za często traktowałam je suszarką i muszę zacząć na nowo je rozpieszczać ;)
OdpowiedzUsuńŻałuję, że nie ma żadnego stacjonarnego sklepu z takim produktami :)
OdpowiedzUsuńNo właśnie szkoda, że nie ma sklepu stacjonarnego, bo można byłoby zobaczyć kosmetyki przed kupieniem, czy też poznać ich zapach.
UsuńBardzo ale to bardzo mnie zachęciłaś do zakupów Biochemii Urody :)
OdpowiedzUsuńto podziwiam za odwagę. Ja jeszcze nie stosowałam półproduktów.
OdpowiedzUsuńciekawy olej, nie slysząłam o nim jeszcze...i takie szerokie zastosowanie..no no no......masz szczescie do takich odkryć :)
OdpowiedzUsuńnigdy nie używałam;)
OdpowiedzUsuńpozdarwiam:)
Ja jakoś nie mogę się przełamać i jak na razie nie stosuję półproduktów, ale nie powiem ciekawi mnie ten olejek :)
OdpowiedzUsuńDziękuję:* i życzę powodzenia w losowaniu:-)
OdpowiedzUsuńzapamiętam kolejne dobre rady
OdpowiedzUsuń✻ ✻ ✻ ✻ ✻ ✻
BUZIAKI;*
ola
No to muszę i ja go wypróbować :) Mam nadzieję, że coś mi pomoże na przesuszone włosy :)
OdpowiedzUsuńMonoi brzmi cudnie. Bardzo zachęciła mnie Twoja recenzja, tym bardziej ze ostatnio sama lubuje się w olejach.
OdpowiedzUsuńzapowiada się ciekawie, chociaż z reguły co jest do wszystkiego to jest do niczego, nie mniej jednak skóra pod oczami bardzo się rożni od skóry na całym ciele
OdpowiedzUsuńNie miałam pojęcia o takim wynalazku, jednak zapach, o którym piszesz wpisuje się w moje ulubione nuty, więc chyba wypróbuję;) przydatna notka Pure;)
OdpowiedzUsuńKochana kolejny produkt który mnie zaciekawił dzięki Twojej recenzji. Jest sobota więc jeszcze leniuchuję w łóżku czytając zaległe posty. I co jeden produkt z recenzji to dodaję do listy zakupów. Dziękuję. 😀
OdpowiedzUsuńAleż proszę bardzo - cieszę się, że mogłam pomóc i przedstawić produkt warty uwagi :))
Usuń