Jak działa: formula maseczki opracowana została z myślą o skórze potrzebującej ukojenia oraz łagodniejszego, ale skutecznego działania pielęgnującego. Proteiny ze słodkich migdałów wraz z innymi składnikami stymulują wzrost energii w komórkach, dzięki
czemu usuwają oznaki zmęczenia i stresu, przywracają skórze witalność i
blask. Twarz jest optymalnie nawilżona, odzyskuje świeżość i aksamitną
gładkość.
Jak stosować: raz lub dwa razy w tygodniu nałożyć maseczkę na oczyszczoną skórę
twarzy, szyi i dekoltu i pozostawić do wchłonięcia. Nadmiar nie
wchłoniętej maseczki usunąć płatkiem kosmetycznym.
Moja opinia:
Znajduje się ona w saszetce o pojemności 10 ml. Maseczka ma postać kremową. Jest koloru białego. Dobrze się ją rozprowadza po skórze. Nie spływa. Z czasem wchłania się. Nie trzeba jej spłukiwać. Ma bardzo przyjemny i delikatny zapach. Jest on taki troszkę słodkawy. Maseczka przeznaczona jest do każdego typu cery. Opakowanie wystarcza na jedno bogate pokrycie twarzy, szyi i dekoltu, ale ja podzieliłam ją na dwa użycia. Już po ok 15 minutach spora część maski się wchłonęła. Reszcie wniknięcie w skórę zajęło jeszcze tak ok 1,5 godziny. Ewentualny jej nadmiar można zetrzeć wacikiem. Po jej użyciu moja skóra jest dobrze nawilżona i odżywiona. Maseczka przez ten czas nie zasycha, nie tworzy twardej skorupy na twarzy, ani nie powoduje pieczenia skóry. Kosztuje ok. 2,50 zł.
Skład: Aqua, Glycerin, Cetearyl Alcohol, Caprylic/Capric Triglyceride, Isopropyl Palmitate, Dimethicone, PEG-20 Methyl Glucose Sesquistearate, Glyceryl Polyacrylate, Methyl Gluceth-20, Methyl Glucose Sesquistearate, Ceteareth-20, Tocopheryl Acetate, Ethoxydiglycol, Ascorbyl Teraisopalmitate, Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet Almond) Seed Extract, Peopylene Glycol, Butylene Glycol, Triticum Vulgare (Wheat) Germ Protein, Arnica Montana (Arnica) Flower Extract, Lactic acid, Glucose, Ethylhexylglycerin, Caprylyl Glycol, 1,2-Hexanediol, Methylparaben, Phenoxyethanol, Diazolidinyl Urea, Ethylparaben, Butylparaben, Propylparaben, Sodium Benzoate, Potssium Sorbate, Benzic Acid, Parfum, Hexyl Cinnamal, Limonene, Butylphenyl Methylpropional, Linalool, Citronellol.
Maseczkę tą otrzymałam od Maliny w ramach testowania kosmetyków w Malinowym Klubie. Ciesze się, że miałam możliwość ją wypróbować :))
ja w to trochę nie wierzę. Ile maseczek takich nie testowałam to one nigdy się nie wchłonią do końca. Zawsze ten ich "koniec" to taki tłusty film na twarzy, którego już się nawet wsmarować nie da
OdpowiedzUsuńMoją ulubioną maseczką Lirene jest ta odżywcza.
OdpowiedzUsuńRównież w saszetce :)
pewnie kiedyś trafo do mnie do wypróbowania :)
OdpowiedzUsuńzapamiętam, że jest w porządku :)
Kusząca ;)
OdpowiedzUsuńNigdy nie używałam nie zmywalnych maseczek ale chyba w końcu jakąś wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńjezeli nie trzeba jej spłukiwać to jest fajna, lubie takie maseczki :)
OdpowiedzUsuńnie kupuje z reguły takich maseczek w saszetkach, chyba że idę na jakią ważną impreze :)
OdpowiedzUsuńMiałam ją, ale nie zauważyłam po niej żadnych efektów :(
OdpowiedzUsuńJa jestem z niej w miarę zadowolona.
UsuńMi niestety Lirene nie służy, cokolwiek to by nie było :/
OdpowiedzUsuńTania, dobrze się zapowiada, będzie trzeba wypróbować :)
OdpowiedzUsuńja jakoś nie przepadam za maskami Lirene
OdpowiedzUsuńKochana Dorotko, bardzo Ci dziękuję za śliczną kartkę świąteczną:)
OdpowiedzUsuńAleż nie trzeba - cieszę się, że sprawiłyśmy Ci nimi taką niespodziankę i radość :))
UsuńSzkoda że ma Glycerinkę, bo w innym wypadku bym spróbowała :)
OdpowiedzUsuńJa też mam kilka zastrzeżeń co do składu.
UsuńJa też nie miałam.
OdpowiedzUsuńmusi pięknie pachnieć :)
OdpowiedzUsuńA zapraszam ,zapraszam :)
OdpowiedzUsuńSłodkawy zapach?
Super.
Czesciej musze sobie robic maseczki, to taki przyjemny czas dla siebie :) tej nigdy nie uzywalam :)
OdpowiedzUsuńLubie maseczki ale tej nigdy nie miałam. Jako Malinowa Klubowiczka dołączam do obserwujących :)
OdpowiedzUsuńmam z tej serii Nawilżanie - ciągle czeka na swoją kolej ...
OdpowiedzUsuńpewnie jest przyjemna, może się skuszę:]
OdpowiedzUsuńJesli masz problemy z rozczesywaniem wlosow, to zdecydowanie polecam ;d
OdpowiedzUsuńAle przecież to dzięki glicerynie możliwe jest nawilżenie (oczywiście między innymi). Moim zdaniem ma więcej dobrotliwych właściwości niż negatywnych. Przynajmniej tak wynika z najnowszych badań, a ja staram się być na bieżąco ;)
OdpowiedzUsuńMimo wszystko za taką cenę bym nie wypróbowała - moim zdaniem Perfecta jest lepsza ;)
Pozdrawiam
nie znam
OdpowiedzUsuńJakoś rzadko kupuje takie maseczki, wydaje mi się, że jak pisze antystresowa to pewnie jakiś bubel ale to tylko moje głupie uprzedzenia:)
OdpowiedzUsuńJa też rzadko kupuję tego typu maseczki. Nie zauważyłam, aby była antystresowa. Ale jak kiedyś miałam sól do kąpieli z lawendą oraz hydrolat lawendowy, to działały na moją skórę uspokajająco.
Usuńfajnie, że maska sama się wchłania :)
OdpowiedzUsuńJa lubię migdałową z Perfecty:)
OdpowiedzUsuńNigdy nie miałam z nią styczności :P.
OdpowiedzUsuńBuziaki :*.
Obserwuję koleżankę z malinowego klubu ;)
OdpowiedzUsuńnie słyszałam o niej;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie Malinową Klubowiczkę i zapraszam do siebie;)
dla mnie maseczkę (żeby była maseczką) trzeba zmyć :D...
OdpowiedzUsuńKażdy woli co innego. Ale tak właściwie, to ja też bardziej preferuję te zmywalne maseczki.
UsuńLubię maseczki Lirene, a migdały jeszcze bardziej :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam maseczki, ale takie, które się zmywa, bo te, które zostawiam na twarzy powodują "niespodzianki" bardzo często ;)
OdpowiedzUsuńJeszcze nie miałam ani jednej maseczki z tej firmy, ale czas to w końcu zmienić :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam zapach migdałowy więc na pewno się skuszę...:)
OdpowiedzUsuńps.
Zapraszam do siebie na rozdanie aż 4 nagród wartości 300 zł
http://otulona-zapachem.blogspot.com/2012/12/moje-pierwsze-rozdanie-i-nagrody.html
nigdy nie miałam samowchłaniającej się maseczki...i chyba mieć nie będę, bo wg mnie maseczkę trzeba zmyć, a wchłaniać ma się krem:)
OdpowiedzUsuńNie miałam jeszcze tej maseczki.
OdpowiedzUsuńLubię maseczki z Lirene, są dobre.
OdpowiedzUsuńDołączam i ja do Twojego grona:)
Dziękuję i pozdrawiam:)
jestem bardzo ciekawa, muszę wypróbować :)
OdpowiedzUsuńKilka dni temu niestety po raz kolejny przekonałam się że nie mogę używać takich maseczek.
OdpowiedzUsuńLubię kosmetyki Lirene więc ta maseczka na pewno by mi się spodobała ;]
OdpowiedzUsuńgdyby nie skład, to może bym wypróbowała, a tak na razie się powstrzymam
OdpowiedzUsuńJa tej maseczki też jeszcze nie miałam ale po użyciu już odżywczej mam zamiar skusić się i na tę.
OdpowiedzUsuńRównież obserwuję koleżankę z malinowego klubu.
bardzo ciekawy produkt ; )
OdpowiedzUsuń- admin stylówki
Witam koleżankę z malinowego klubu, obserwuję by nie przeoczyć żadnego posta:)
OdpowiedzUsuńMaseczki nie miałam, ale wygląda zachęcająco.
Lubię kosmetyki tej firmy :)
OdpowiedzUsuńja też zawsze dzielę saszetkowe maseczki :)
OdpowiedzUsuńO nietypowo skoro nie trzeba zmywać :)
OdpowiedzUsuńPróbowałam już maseczkę odżywczą Lirene i tę również w najbliższym czasie mam zamiar przetestować :)
OdpowiedzUsuńchętnie kupię, lubię maseczki :)
OdpowiedzUsuńNie próbowałam jeszcze tej maseczki, muszę się za nią rozejrzeć :)
OdpowiedzUsuń