Miałam już kilka kosmetyków z różnych linii zapachowych Farmony. Każda z nich ma ciekawe aromaty. Aktualnie używam cukrowego peelingu z serii korzenne pierniczki z lukrem. Dostałam go na spotkaniu blogerek jeszcze w miesiącach letnich. Trzymałam nieużywany aż do tej pory, ponieważ piernikowy zapach bardziej pasuje mi na zimę.
Informacje od producenta:
Wyjątkowy kosmetyk
o niezwykle gęstej, aksamitnej konsystencji i wspaniałym, korzennym zapachu
został stworzony do mycia i pielęgnacji ciała, dla osób, które dbają o zdrowy
wygląd skóry i lubią pozwalać sobie na chwile przyjemności. Specjalnie
opracowana, bogata receptura na bazie ekstraktu z miodu i imbiru doskonale
nawilża i wygładza ciało, a kryształki cukru trzcinowego usuwają zanieczyszczenia
i martwe komórki naskórka, poprawiając dotlenienie i pobudzając skórę do
odnowy.
Peeling znajduje się w plastikowym, zakręcanym słoiczku. Jest on odpowiedni do takiej formy produktu - pozwala bezproblemowo zużyć go w całości. Dodatkowo peeling jest chroniony wewnątrz sreberkiem. Już same etykiety opakowania zachęcają do wypróbowania tego peelingu. Znajduje się na nich wiele lukrowanych pierniczków - co nawiązuje do zapachu tego produktu. Już zaraz po odkręceniu wieczka możemy go wyczuć. Jest to korzenny, piernikowy aromat. W dodatku nie jest on jakiś sztuczny, ani chemiczny. Fajnie umila zimowe kąpiele, gdy unosi się on w całej łazience.
Swoim kolorem peeling ten też nawiązuje do pierników, ponieważ jest ciemno brązowy. Pod względem konsystencji jest taki w sam raz - ani nie za gęsty, ani za bardzo lejący. Z jego działania peelingującego jestem zadowolona, ponieważ dobrze złuszcza skórę. Nie podrażnia jej przy tym, ponieważ w trakcie rozcierania go cukier rozpuszcza się. Dodatkowo jest to produkt w miarę wydajny. Nieduża jego ilość wystarczy na dobrze wykonany peeling ciała. Nie podoba mi się w tym peelingu to, że po myciu z jego użyciem pozostaje na skórze tłusta warstewka. Ja za tym nie przepadam, bo przez to czuję się dalej brudna. Dodatkowo jego skład też za bardzo nie zachwyca.
Cena: ok 13 zł
Dostępność: większość drogerii i supermarketów, a także sklep internetowy producenta
Skład: Paraffinum Liquidum
(Mineral Oil), Sucrose, Sodium Chloride, PEG-40 Hydrogenated Castor Oil,
Petrolatum, Caprylic/Capric Triglyceride, Silica, Propylene Glycol, Zingiber
Officinalis (Ginger) Root Extract, Mel Extract, Saccharum Officinarum (Sugar
Cane), Inulin Lauryl Carbamate, Phenoxyethanol, Ethylhexylglycerin, BHA, Parfum
(Fragrance), Benzyl Alcohol, Eugenol, Cinnamal, Caramel Colour E150d, CI 16255,
CI 19140.
Miałyście już ten peeling ??
Co o nim sądzicie ??
Wszyscy kuszą tym peelingiem, że aż będę musiała go chyba w końcu sama wypróbować ;)
OdpowiedzUsuńKuszą, bo jest czym kusić. Ma fajne działanie i zapach.
Usuńpewnie swietny zapach *_*
OdpowiedzUsuńTak - pachnie typowo jak pierniczki. Nie jest to jakiś chemiczny, sztuczny zapach.
UsuńMiałam i bardzo lubiłam :) Zapach wynagradza parafinę w składzie :)
OdpowiedzUsuńZgadza się z tym. Ehh szkoda, że ma parafinę w składzie.
Usuńta tłusta warstewka to na pewno parafina, mimo wszystko trochę kusi mnie ta seria głównie z powodu zapachu
OdpowiedzUsuńTak to z powodu parafiny. Ale mimo to warto go wypróbować.
Usuńu nas w ross nie ma go niestety...
OdpowiedzUsuńNo to szkoda.
Usuńteż nie przepadam za tą warstewką :/ ale zapachy takie uwielbiam
OdpowiedzUsuńJa mam tak samo jak Ty.
Usuńuwielbiam takie zapachy :))
OdpowiedzUsuńi ja^^
UsuńFajny jest ten zapach - właśnie teraz na zimę. Latem już by mi się tak nie podobał.
Usuńta warstwa nie jest taka zła, z porównaniem do P&R tam to trzeba było się myć drugi raz i używać drugiego ręcznika;/
OdpowiedzUsuńJuż gdzieś czytałam recenzję tego peelingu i chodzi za mną strasznie. Chyba w końcu go kupię, bo nie da mi spokoju.
OdpowiedzUsuńOstatnio sporo jego recenzji się pojawiło.
UsuńWygląda apetycznie, ale przez tę parafinę nie kupiłabym.
OdpowiedzUsuńTo pewnie ona jest "sprawczynią" tłustej warstewki...
Zapewne to za sprawką parafiny - też tak uważam.
UsuńWygląda kusząco
OdpowiedzUsuńOj tak :))
UsuńTego nie miałam ale właśnie wykończyłam peeling szarlotkowy. Ogólnie bardzo lubię peelingi Farmony bo w większości są ostre i mocne, a ja takie preferuję. Wolę także peelingi w butelce (jak w/w szarlotkowy) niż w pudełkach ze względu na łatwiejszą aplikację pod prysznicem.
OdpowiedzUsuńMi to nie przeszkadza. Lubię i jedno i drugie opakowanie.
Usuńja go nigdzie nie mogę znaleźć :(
OdpowiedzUsuńOj to szkoda.
Usuńonbył wysyłany na testy ? bo tyle blogow o nim juz napisalo ;p
OdpowiedzUsuńTak był wysyłany na testy. Ale mój dostałam na spotkaniu blogerek.
Usuńmam i lubię;)
OdpowiedzUsuńsmakowity:)
OdpowiedzUsuńniestety przez to zostawianie tlustej warstwy go nie kupie ;/
OdpowiedzUsuńNo właśnie - ja się jeszcze zastanawiam czy kupię kolejny, gdy ten zużyje. Kusi mnie ten peeling, ale ta warstewka odstrasza.
Usuńmmm zapach wydaje sie byc nieziemski ;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i zapraszam do mnie :)
Bardzo fajny jest to zapach.
UsuńAkurat tego peelingu nie miałam :(
OdpowiedzUsuńJaa stosuję peeling kawowy własnej roboty ; ) ale ten pachnieć musi cudnie!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Ten kawowy własnej roboty też stosuję.
UsuńJej, co widzę post to peeling pierniczkowy Farmony :D Kiedyś go miałam, jeszcze starej szacie graficznej i bardzo lubiłam używać.
OdpowiedzUsuńOstatnio wiele jego recenzji się pojawiło.
UsuńMi się osobiście tylko w nim podoba zapach
OdpowiedzUsuńZ chęcią bym wypróbowała ze względu na zapach ...
UsuńZapach musi być genialny:)
OdpowiedzUsuńkocham peelingi z tej firmy- maja boskie zapachy
OdpowiedzUsuń