Przez dość długi czas nie używałam w ogóle żadnych róży do policzków. Aż w końcu nadszedł moment, w którym stwierdziłam najwyższy czas jakiś wypróbować. Dlatego kupiłam jeden, potem drugi ... Aktualnie w moich zbiorach kosmetycznym znajdują się trzy róże :))
Pierwszy róż do policzków, który kupiłam (to było chyba w październiku) pochodzi z kolekcji limitowanej Essence - Ballerina Backstage.
Pierwszy róż do policzków, który kupiłam (to było chyba w październiku) pochodzi z kolekcji limitowanej Essence - Ballerina Backstage.
Róż znajduje się w szklanym słoiczku z czarną nakrętką, która bardzo łatwo się brudzi. Niestety ciężko potem ją wyczyścić. Jego wydobywanie z tego słoiczka jest mało higieniczne. Opakowanie to ma pojemność 6,1 g.
Ma on bardzo lekką musową konsystencję. Jego zapach jest taki trochę chemiczny. Róż ten ma piękny, delikatny kolor, troszkę wpadający pod liliowy. Jest to odcień chłodny, dlatego nie do końca się w nim dobrze czuję, bo preferuję odcienie ciepłe. Jest bardzo jasny - nawet dla takiego bladziocha jak ja jest trochę za jasny i muszę nałożyć kilka jego warstw, aby było go widać. Dlatego jest mało wydajny. Dobrze rozsmarowuje się na skórze, ale trzeba z nim dłużnej popracować niż w przypadku różu w kamieniu. Daje ładne matowe wykończenie. Jego wadą jest trwałość - niestety dość szybko zaczyna znikać z twarzy. Kosztował ok. 11 zł. Na opakowaniu nie ma podanego jego składu.
Ma on bardzo lekką musową konsystencję. Jego zapach jest taki trochę chemiczny. Róż ten ma piękny, delikatny kolor, troszkę wpadający pod liliowy. Jest to odcień chłodny, dlatego nie do końca się w nim dobrze czuję, bo preferuję odcienie ciepłe. Jest bardzo jasny - nawet dla takiego bladziocha jak ja jest trochę za jasny i muszę nałożyć kilka jego warstw, aby było go widać. Dlatego jest mało wydajny. Dobrze rozsmarowuje się na skórze, ale trzeba z nim dłużnej popracować niż w przypadku różu w kamieniu. Daje ładne matowe wykończenie. Jego wadą jest trwałość - niestety dość szybko zaczyna znikać z twarzy. Kosztował ok. 11 zł. Na opakowaniu nie ma podanego jego składu.
Potem zamarzyłam sobie róż, o którym opowiadała Alina Rose w jednym ze swoich filmików (chodzi mi o TEN FILM). Jest to róż do policzków firmy Paese numer 36 o świetnej nazwie "Różane Omdlenie".
Ma on bardzo proste, plastikowe opakowanie, łatwo dające się otworzyć. Jest ono dość trwałe - do tej pory nie popękało mi jeszcze. Tylko troszkę ten biały plastik się porysował. Opakowanie ma pojemność 9 g. Róż nie osypuje się w opakowaniu.
Produkt ten nie ma zapachu. Jest to róż matowy - nie ma ani jednej drobinki, nie jest też perłowy. Jeśli chodzi o kolor to jest to taki słodki, cukierkowy róż. Nałożony na skórę wygląda bardzo naturalnie i świeżo. Ma bardzo delikatny kolorek i na mojej jasnej karnacji wygląda bardzo dobrze. Ciężko przesadzić i nałożyć go za dużo. Jest bardzo trwały - trzyma się cały dzień, nie trzeba nic poprawiać. Dzięki temu jest bardzo wydajny, a na zdjęciu możecie zobaczyć ile zużyłam go od stycznia. Wystarczy mi jeszcze na bardzo długo. Kupiłam go za ok 18 zł. Nie wiem czy jeszcze można go kupić, ponieważ nie znalazłam go na stronie internetowej producenta.
Produkt ten nie ma zapachu. Jest to róż matowy - nie ma ani jednej drobinki, nie jest też perłowy. Jeśli chodzi o kolor to jest to taki słodki, cukierkowy róż. Nałożony na skórę wygląda bardzo naturalnie i świeżo. Ma bardzo delikatny kolorek i na mojej jasnej karnacji wygląda bardzo dobrze. Ciężko przesadzić i nałożyć go za dużo. Jest bardzo trwały - trzyma się cały dzień, nie trzeba nic poprawiać. Dzięki temu jest bardzo wydajny, a na zdjęciu możecie zobaczyć ile zużyłam go od stycznia. Wystarczy mi jeszcze na bardzo długo. Kupiłam go za ok 18 zł. Nie wiem czy jeszcze można go kupić, ponieważ nie znalazłam go na stronie internetowej producenta.
Skład INCI: talc, mica CI77891, titanium dioxide, parafinum liquidum, petrolatum, cera alba, methylparaben, propylparaben CI[+/-]77491, 77492, 77499, 15850.
W maju kupiłam kolejny róż do policzków, tym razem z limitowanej kolekcji Catrice - Nymphelia Unbeleaf'able.
Znajduje się on w prostym, plastikowym, przezroczystym opakowaniu. Jest ono bardzo nietrwałe - raz mi spadł, a opakowanie od razu pokruszyło się i pękło w jednym miejscu. Róż jest dość mały w porównaniu z tym z Paese. Opakowanie ma pojemność 6,3 g. Róż trochę osypuje się w opakowaniu.
Jest to mozaikowy, wypiekany róż. Nie ma zapachu. Kupiłam go pod wpływem chwili, a po powrocie do domu zastanawiałam się co ja takiego narobiłam, że kupiłam róż, który wygląda na brązowo-rudy i może być za ciemny jak na moją jasną karnację. Jednak nie ma co sugerować się jego wyglądem, po nałożeniu na skórę okazuje się, że jest on morelowy - nie pomarańczowy czy marchewkowy czy tym bardziej brązowo-rudy. Jest to odcień ciepły. Ma delikatny kolor, ale mimo to trzeba uważać, aby nie przesadzić przy jego nakładaniu. Jego trwałość jest dobra - wytrzymuje spokojnie cały dzień na twarzy. Na skórze wygląda bardzo naturalnie i na chwilę obecną jest to mój ulubiony róż. Uwielbiam go używać teraz latem, bo daje efekt skóry muśniętej słońcem, takiego zdrowego rumieńca. Kupiłam go za 17,99 zł. Na opakowaniu nie ma podanego jego składu.
Róże prezentują się następująco na skórze:
Jest to mozaikowy, wypiekany róż. Nie ma zapachu. Kupiłam go pod wpływem chwili, a po powrocie do domu zastanawiałam się co ja takiego narobiłam, że kupiłam róż, który wygląda na brązowo-rudy i może być za ciemny jak na moją jasną karnację. Jednak nie ma co sugerować się jego wyglądem, po nałożeniu na skórę okazuje się, że jest on morelowy - nie pomarańczowy czy marchewkowy czy tym bardziej brązowo-rudy. Jest to odcień ciepły. Ma delikatny kolor, ale mimo to trzeba uważać, aby nie przesadzić przy jego nakładaniu. Jego trwałość jest dobra - wytrzymuje spokojnie cały dzień na twarzy. Na skórze wygląda bardzo naturalnie i na chwilę obecną jest to mój ulubiony róż. Uwielbiam go używać teraz latem, bo daje efekt skóry muśniętej słońcem, takiego zdrowego rumieńca. Kupiłam go za 17,99 zł. Na opakowaniu nie ma podanego jego składu.
Róże prezentują się następująco na skórze:
- Essence - Ballerina Backstage
- Paese numer 36 "Różane Omdlenie"
- Catrice - Nymphelia Unbeleaf'able
A Wy używacie różu do policzków ???
Może polecacie jakieś ???
To, że mam ich już trzy nie znaczy, że się na jakiś jeszcze nie skuszę ;))
zazdroszczę Ci numeru 1!! :) ja teraz używam różu z essence z LE. A ze zwykłych róży mogę Ci polecić róże Wibo. Ja je bardzo lubię :)
OdpowiedzUsuńZastanawiałam się kiedyś nad kupnem jakiegoś różu z Wibo, ale jak na razie nie kupiłam żadnego.
UsuńBourjois :) używam od kilku lat, jest wydajny, nie można nim sobie zrobić krzywdy i występuje w kilku naprawdę fajnych odcieniach :)
OdpowiedzUsuńŚwietne róże :) Najbardziej podoba mi się z Catrice
OdpowiedzUsuńNie planowałam dzisiaj nakładać żadnego różu na policzki, ale namówiłaś mnie :-) Moim ulubionym różem jest w tej chwili Time Share z Everyday Minerals :-)
OdpowiedzUsuńChciałabym kiedyś mieć róż z EDM.
UsuńOd roku używam Dream Touch blush z Maybelline :) jest świetny i niezwykle wydajny! ;-)
OdpowiedzUsuńNiestety, ale firma Maybelline znajduje się na wizażowej liście firm testujących kosmetyki na zwierzętach i na ten róż się nie skuszę.
Usuńnajbardziej mi się podoba ten z Catrice ;)
OdpowiedzUsuńteż tak miałam z różami... rok temu nie miałam żadnego. obecnie mam 13 ;P
13 róży to niezła kolekcja - a który z nich lubisz najbardziej ???
Usuńzajrzyj do mnie z 3 notki w tył. robiłam taką zbiorową recenzję :) trudno mi powiedzieć, który lubię najbardziej... bardzo lubię z Quizu, ale niestety nawet na stronie go nie mają, lubię też Mon Ami, ale również ciężko dostać. Zapraszam do notki w każdym razie, tam będzie sporo informacji :)
UsuńAha - to zaraz zerknę :))
Usuńmam 5 róży w tym jeden mineralny EDM i w sumie tylko tego jednego używam - jak nie zapomnę oczywiście
OdpowiedzUsuńmoim zdaniem 3 to wcale nie duża ilość :P ja bardzo lubie róże z Kryolanu :) ostatnio dostałam do testów fajny ze Sleeka - więc polecam :P
OdpowiedzUsuńJa nie umie ich kompletnie używać:D Moje naturalne rumieńce przebijają spod każdego podkładu więc jak jeszcze dołożę róż to wyglądam jak Mateczka Rosja:D
OdpowiedzUsuńNajbardziej podoba mi się efekt Catrice :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie :))
Zamieszczę recenzję bazy pod podkład Iwastin jeszcze w tym tygodniu, więc zapraszam:)
OdpowiedzUsuńSuper - na pewno zerknę na tą recenzję :))
Usuńja kocham róże i bronzery- mam ich pełno :) Twoja są prześliczne ♥
OdpowiedzUsuńja polecam róże z sensique są tanie, i bardzo fajne, niestety nie ma kolorów wpadających w ciemny róż za to są ładne brązy i jasne róże a tu masz moją recenzję ;)
OdpowiedzUsuńhttp://forme-for.blogspot.com/2012/07/witajcie-dziewczyny-szalony-dzien.html
Catrice jest sliczny. Ja tez kiedys rozy w ogole nie uzywalam a teraz mam w swoich zbiorach ich troche. E.L.F ma dosc dobre roze z linii studio, roze sleek tez sa godne polecenia:)
OdpowiedzUsuń3 róże? eee, mam więcej ;P
OdpowiedzUsuńBardzo lubię róż Collection 2000 - mega tani i baaardzo fajny. Miałam też długo fazę na róż Bell, o ten-> http://raisin1989.blogspot.com/2012/01/prasowany-roz-do-policzkow-bell-no-051.html :)
A moje róże i brązery pokazywałam jakiś czas temu tutaj -> http://raisin1989.blogspot.com/2012/03/moje-roze-do-policzkow-i-brazery.html
Ale od tamtego czasu zbiór mi się nieco poszerzył ;P
To się rozpisałam :D
Pozdrawiam :)
najladniejszy ten z Catrice ale pierwszy rowniez ciekwy, drugi za mocny jak dla mnie :)
OdpowiedzUsuńten z paese podoba mi się najbardziej :) ja używam od czasu do czasu jak mi się chce cały makijaż robić ;D
OdpowiedzUsuńuwielbiam róże, pięknie podkreślają buzię :)
OdpowiedzUsuńja mam chyba dwa róże, ale od jakiegoś czasu nie używam żadnego. nie wiem, może jesienią zacznę się nimi znowu malować:)
OdpowiedzUsuńja tam się nie znam, nie lubię, nie używam, choć kolorki bardzo ładne
OdpowiedzUsuńja mam inglota kolor zupełnie nie trafiony a oczywiście polecany przez ekspedientkę - już nigdy ich słuchać nie będę, jeden od golden rose... prezent, bardzo ładny! a ostatnio testowałam róże lily lolo: Candy Girl (zbyt cukierkowy), Ooh La La (zdecydowanie jak malina), Cherry Blossom (brzoskwinka) idealny dla mnie :)
OdpowiedzUsuńJA używam różu z oriflamę i polecam:0
OdpowiedzUsuńTen pierwszy tutaj mi się podoba;)
Ja mam tylko jeden róż, w dodatku używam b. rzadko, więc nie powinnam się wypowiadać :P
OdpowiedzUsuńJakoś lepiej czuję się w samym bronzerze ;)
Róż z Essence, jest śliczny. ;pp
OdpowiedzUsuń+Zapraszam na rozdanie. ;)
Ja też lubię ciepłe róże :)
OdpowiedzUsuń--
No to dla nas obu 8 września 2012 r. będzie ważną datą :)))
Zgadza się :))
UsuńMam jeden róż, ale nie jestem za bardzo przekonana do nich. Po twojej notce jednak planuje zakup jakiegoś ładnego delikatnego różu na każdą okazję. :)
OdpowiedzUsuńUżywam bronzeru z PAESE :)
OdpowiedzUsuńróży mam dużo, za duzo;)
OdpowiedzUsuńmam z Bourjois (3), Ives Rocher, Flormar no i odsypki minerałków... pewnie jeszcze cos sie znajdzie. Ze wszystkich jestem zadowolona, mniej lub bardziej... czaje sie na jakis w kremie, ale przy mojej naczynkowej cerze, pewnie okaże sie to nie najlepszym rozwiazaniem..
nie używam różu, ale ten z Paese bardzo mi się spodobał :)
OdpowiedzUsuńfakt, ten z essence jest niefajny w aplikacji - potem musze z paznokci wydlubywac resztki :/
OdpowiedzUsuńJa też nie lubię potem spod paznokci wydobywać resztek po tym różu.
Usuńfajna kolekcja ;)
OdpowiedzUsuńja póki co używam różu z Wibo, tego za 1,29zł :D o dziwo jest spoko :D
OdpowiedzUsuńmam też 2 róże i perełki brązujące z Oriflame
Ostatni kolor bardzo mi się podoba.
OdpowiedzUsuńcool things! like them a lot!! cool header!!
OdpowiedzUsuńteż wcześniej nie używałam żadnych róży ale teraz twierdze, ze to była głupota;)
OdpowiedzUsuńteż lubię ciepłe róże ;) rzadko je kupuję, ale w swojej kolekcji mam 4 ;p
OdpowiedzUsuńnajbardziej cenię sobie ten z paletki z "sephora" ;))
ja nie używam :)
OdpowiedzUsuńładne:) a ja prawie nie mam róży:(
OdpowiedzUsuńmi się marzy jakiś matowy róż,ale zawsze nie wiedzieć czemu kupuje te z drobinkami.
OdpowiedzUsuńNie lubię drobinek w różach, bronzerach i niektórych cieniach. Staram się kupować kosmetyki, które ich nie zawierają.
Usuńpodstawowy element mojej kosmetyczki:)
OdpowiedzUsuńPaese, znajoma firma - mają bardzo dobre cienie ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam do udziału w organizowanym przeze mnie konkursie :
http://madameestelle.blogspot.com/2012/07/konkurs.html
oraz do obserwowania ;)
Pozdrawiam ! ;)
ja nie używam, bo mam naturalne rumieńce :D
OdpowiedzUsuńja bardzo lubię róże do policzek z inglota i z maca, ale jednak inglot cenowo lepiej stoi :)
OdpowiedzUsuńmam ten z paese i jest chyba najlepszy;)
OdpowiedzUsuńJak się sprawdza ten, z Catrice? ;) Bardzo mi się podoba jego odcień ;)
OdpowiedzUsuńBardzo go lubię używać w okresie letnim. Daje śliczny efekt na skórze i jest trwały. Niestety pochodzi z kolekcji limitowanej i jak mi się skończy to już nie da się go ponownie kupić.
UsuńMuszę zainwestować w nowy róż :D
OdpowiedzUsuńMuszę zainwestować w nowy róż :D
OdpowiedzUsuńJa uwielbiam róże w chłodnych, typowo różowych odcieniach, w brzoskwiniowych nie wyglądam tak dobrze;)
OdpowiedzUsuńNie używałam żadnego! Ale brzmią ciekawie :) Osobiście kocham róże i polecam Mac Dainty
OdpowiedzUsuńJa używam Vipery nr 22 i jestem mega zadowolona:)
OdpowiedzUsuńpolecam marmurkowy z Avonu;)
OdpowiedzUsuńJa również mam trzy róże, a moim ulubionym jest róż MIYO :)
OdpowiedzUsuńŚliczny ten róż z Paese:) Kiedyś nie używałam róży a teraz co chwilę kupuję jakiś nowy:)
OdpowiedzUsuńja od różów wolę bronzery ale chętnie bym wypróbowała ten z Essence bądź Paese ;)
OdpowiedzUsuńWszystkie kolory są śliczne!
OdpowiedzUsuńinteresting !! :D
OdpowiedzUsuńMi nawet jak puder wypadnie z rąk to przerabiam go na sypki i też daje radę ;) Ja aktualnie męczę róż wypiekany z Bourjois i go skończyć nie mogę :D
OdpowiedzUsuńuwielbiam kostkę z inglota, używam jej jako różu i bronzera
OdpowiedzUsuńnie moglabym nigdy mieć różu takiego typowo ciepłego rozowiastego, zawsze sięgam po taki odcień który delikatnie wpada w brazik :-):-)
Ja używam róży ale mineralnych :) Nie miałam jeszcze żadnego z tych ;)
OdpowiedzUsuńU mnie recenzja toniku Soraya przeciwtrądzikowego.
pierwszy ma idealny kolor! chyba się na niego skuszę:))
OdpowiedzUsuńJa mam z różami dziwną zależność, uwielbiam je macać, oglądać, kupować ale żadko ich używam sama nie wiem dlaczego :(
OdpowiedzUsuńJa używam różu z Wibo i jestem z niego bardzo zadowolona :)
OdpowiedzUsuńPierwszy róż najbardziej przypadł mi do gustu ;).
OdpowiedzUsuńPrzyznam szczerze, że róże rzadko porządnie się trzymają u mnie i najczęściej znikają w tajemniczych okolicznościach z twarzy. Dlatego od dawna nakładam sobie na policzki pędzelkiem... pomadki;). Mam nawet niektóre specjalnie do tego przeznaczone.
Ten z Catrice podoba mi się najbardziej, choć w opakowaniu wygląda najgorzej- na skórze jednak super! Niestety nie mam żadnego morelowego różu póki co:)
OdpowiedzUsuńJa na co dzień używam tylko bronzera, bo jakoś nie pasują mi róże, ale czasem kiedy mam ochotę na różowe policzki używam właśnie tych w musie i w kremie, są najlepsze moim zdaniem :)
OdpowiedzUsuńhmm... jakoś różu nie używam, może najwyższa pora spróbować :)
OdpowiedzUsuńOstatni do mnie przemówił w zupełności, choć jak wspomniałaś - Ty masz jasną karnację, ja - oliwkową i w tym momencie nie wiem, czy on się u mnie spisze. Jak sądzisz? ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
Ciężko mi powiedzieć jakby się u Ciebie sprawdził. Nie mam nikogo wśród znajomych, kto miałby oliwkową karnację, aby na nim go wypróbować.
Usuńja nie używam :3
OdpowiedzUsuńWszystkie są śliczne , ale najlepszy 2 , ja czasem używam ale bardzo rzadko
OdpowiedzUsuńPS : super blog , zapraszam do mnie : http://inspiration-niki.blogspot.com
Jestem uzależniona od róży :) i tych u mnie dostatek:D
OdpowiedzUsuńOgromnie lubię róże z Lumiere a potem to jest tego sporo. Ostatnio sama sobie sprasowałam róż, który będzie idealny także jako cień. Pokaże niebawem :)
Mój naj naj naj ? to zdecydowanie Dallas z Benefitu a później Lumiere Violaceous ♥ gdyby jeszcze brzoskwiniowa Celia była dobrej jakości.... ale może będę miała coś niebawem na jej miejsce;)
uwielbiam róże do policzków :) nie miałam tych w musie, ale troszkę obawiam się połączenia ich z podkładem :) czy by się czasem jakoś nie rozlały :)
OdpowiedzUsuńMoże to dziwne ale do dziś nie jestem przekonana do różu na policzkach. Boję się takiego sztucznego efektu. Muszę się w końcu przełamać. A co do nagłówka, cudowna nazwa bloga!:)
OdpowiedzUsuńDziękuję :))
Usuńja mam tylko 1 róz
OdpowiedzUsuńświetne róże,ja zamierzam dopiero jakiś kupić :)
OdpowiedzUsuńPierwszy jest śliczny ;)
OdpowiedzUsuńJa nie używam różu tylko bronzer :)
OdpowiedzUsuńniemoge nigdzie znalesc rzeczy z essence, może pomożesz ? :)
zapraszam do mnie :))
ja mam 3 róże, jeden z Rimmela, dwa z TCM, ale słyszałam, że z Wibo są piękne róże :)
OdpowiedzUsuńCiekawy prowadzisz blog, obserwuję! :)
Rozy do policzkow nie uzywam bo mam naturalne rumience ale teraz kochak sie w bronzerach
OdpowiedzUsuńPodoba mi się nr 3 ale brzoskwiniowe róże do mnie nie pasują :(
OdpowiedzUsuńHi dear ! Amazing blog
OdpowiedzUsuńCheck out my blog and enter on my international giveaway hun :)
http://thefrench-fries.blogspot.pt/
xx
Ja dopiero uczę się używać różów do policzków ;) Osobiście wole chłodniejsze kolory (wg mnie takie lepiej mi pasują) :) Róże z Essence i Pease są cudowne :D
OdpowiedzUsuń