Marzec obfituje w spore zmiany w moich zasobach kosmetycznych. Początkiem miesiąca postanowiłam dowiedzieć się więcej odnośnie testowania kosmetyków na zwierzętach. Zaczęłam od szukania artykułów, które opisują jakie stosuje się metody. Potem przeglądnęłam zdjęcia zwierząt po przeprowadzonych na nich testach. To jest okropne jak człowiek może robić takie rzeczy zwierzętom. Wydrukowałam listy firm testujących i tych nie testujących i od tej pory dużo rozważniej kupuję kosmetyki. Nie zamierzam wspierać tych firm, które tak męczą zwierzęta. Na początek zajęłam się firmami kosmetycznymi. Ale nie tylko kosmetyki testuje się, w dalszej kolejności przejrzę m.in. firmy spożywcze i produkujące środki czystości. Dołączam się do akcji, której banner znalazłam na blogu HairCare:
Ale przejdźmy do tematu posta. Na początku kosmetyki, które zużyłam w tym miesiącu:
1. Lirene - krem jedwabiście regenerujący na noc - pierwsze wrażenia po używaniu tego kremu opisałam TUTAJ. Po zużyciu całego opakowania moje odczucia względem niego nie zmieniły się. Jak przeglądnęłam recenzję to zauważyłam, że nie wspomniałam w niej jeszcze o tym, że krem ten dość szybko się wchłania. Lirene jest na wizażowej liście firm nie testujących kosmetyków na zwierzętach. Teraz na noc zaczęłam używać kremu peelingulącego II stopień złuszczana z Pharmacerisu. Ciekawa jestem efektów jego działania.
2. Pharmaceris - skoncentrowany szampon wzmacniający do włosów osłabionych - pisałam o nim TUTAJ. Produkowany jest przez Laboratorium Kosmetyczne Dr Irena Eris.
2. Pharmaceris - skoncentrowany szampon wzmacniający do włosów osłabionych - pisałam o nim TUTAJ. Produkowany jest przez Laboratorium Kosmetyczne Dr Irena Eris.
3. AVA Labolatorium - mleczko odżywcze do demakijażu - jego recenzje napisałam TUTAJ. Mogę jeszcze tylko dodać, że AVA Labolatorium jest na wizażowej liście firm nie testujących kosmetyków na zwierzętach.
4. Yes To Tomatoes - maseczka do twarzy oraz odżywka do włosów - w końcu udało mi się zmęczyć tą maseczkę do twarzy, o której pisałam TUTAJ. Odżywka do włosów natomiast była bardzo dobra. Wspominałam o niej TUTAJ. Do tej recenzji mogę jeszcze dodać to, że kosmetyki te nie zawierają parabenów, SLSów ani Petroleum. Firma ta znajduje się na liście PETA firm nie testujących kosmetyków na zwierzętach.
5. St. Ives - morelowy peeling głęboko oczyszczający - wśród kosmetyków zalegających mi na półkach znalazłam jeszcze resztki tego peelingu. Pisałam o nim TUTAJ. Firma ta znajduje się na wizażowej liście firm bezpiecznych, ale wykupionych przez testujące na zwierzętach koncerny bądź firmy niepewne.
5. St. Ives - morelowy peeling głęboko oczyszczający - wśród kosmetyków zalegających mi na półkach znalazłam jeszcze resztki tego peelingu. Pisałam o nim TUTAJ. Firma ta znajduje się na wizażowej liście firm bezpiecznych, ale wykupionych przez testujące na zwierzętach koncerny bądź firmy niepewne.
6. Biotherm - 123 AQUATRIO - miałam możliwość wypróbować zestaw trzech miniaturek, o moich wrażeniach pisałam TUTAJ. Firma ta znajduje się na liście PETA firm testujących kosmetyki na zwierzętach.
7. Neutrogena - krem do stóp - jego recenzja nie pojawiła się na blogu. Jest to dobry krem, który świetnie nawilża stopy. Producent podaje, że nie pozostawia tłustej warstwy - czego ja nie mogę potwierdzić, bo moim zdaniem pozostawia. Niestety, ale firma Neutrogena znajduje się na liście PETA firm testujących kosmetyki na zwierzętach.
8. Sylveco - rokitnikowa pomadka ochronna do ust o zapachu cynamonu - pisałam o niej TUTAJ. Niestety, ale nie mogę nigdzie znaleźć informacji o tej firmie odnośnie testowania kosmetyków na zwierzętach.
9. Ricval de Loop - maseczka rozświetlająca. Firma ta jest na wizażowej liście firm nie testujących kosmetyków na zwierzętach.
Ostatnio zrobiłam też przegląd wszystkich moich kosmetyków pod kątem ile posiadam produktów firm, które testują na zwierzętach. Przy okazji okazało się, że mam sporo kosmetyków przeterminowanych, pustych opakowań, które nie wiem po co trzymałam, a także kosmetyków, które nie używam mimo że jeszcze się nie przeterminowały. Część dotycząca kolorówki wygląda następująco:
1. Maybelline - maskara volium express falsies efekt sztucznych rzęs - jest to beznadziejny tusz, który cieszę się, że się już skończył. Nie kupię go ponownie, a także żadnych kosmetyków firmy Maybelline, ponieważ firma ta jest na liście PETA firm testujących kosmetyki na zwierzętach.
2. Max Factor - false lash effect - był to bardzo dobry tusz, jeden z moich ulubionych, dlatego ciężko przeżyłam wiadomość, że firma ta jest na liście PETA firm testujących kosmetyki na zwierzętach.
3. L'Oreal - volume million lashes - mój ulubiony tusz do rzęs. Już planowałam zakup kolejnego opakowania, ale jak dowiedziałam się, że firma ta znajduje się na liście PETA firm testujących kosmetyki na zwierzętach, to wiadomo że już go nie kupię. Szukam teraz innego ulubionego tuszu do rzęs.
4. Rimmel - kredka do oczu - znalazła się tutaj, ponieważ mam ją już tak długo, że nie jestem w stanie stwierdzić ile. Leży praktycznie nieużywana od nowości, bo rzadko maluje się na niebiesko, a poza tym jest tak ogromna, że nie da się jej zatemperować. Chciałam jeszcze dodać, że firma ta znajduje się na wizażowej liście firm testujących kosmetyki na zwierzętach.
5. Mon Ami - kredka do oczu - kupiłam ją już bardzo dawno temu, ale nie lubiłam jej bo jest zbyt twarda i za mało napigmentowana. Dodatkowo pisze, że ma być wodoodporna - nie zgadzam się z tym. Jej okres ważność wynosi 24 miesiące, a ja mam ją znacznie dłużej i czas się z nią rozstać. Niestety, ale nie mogę nigdzie znaleźć informacji o tej firmie odnośnie testowania kosmetyków na zwierzętach.
6. Avon - błyszczyk do ust extralasting lipcolor - mam go już na tyle długo, że zdążył się przeterminować. Niedawno Avon trafił na listę PETA firm testujących kosmetyki na zwierzętach.
7. Avon - eyeliner z brokatem - kolejny przeterminowany kosmetyk.
8. Bourjois - paletka dwóch cieni w odcieniu 16 crazy baby - paletkę tą mam już od zamierzchłych czasów. Nie używałam jej bo jej nie lubię - jest słabo napigmentowana i ma pełno brokatu. Firma ta jest na wizażowej liście firm nie testujących kosmetyków na zwierzętach.
9. Constance Carrol - trio eyeshadow odcienie numer 96 oraz 71 - mam je od bardzo zamierzchłych czasów. Chyba w międzyczasie zostały wycofane z produkcji. Ale to żadna strata, bo są słabo napigmentowane i mają dużo brokatu. Najwyższy cza się ich pozbyć. Niestety, ale nie mogę nigdzie znaleźć informacji o tej firmie odnośnie testowania kosmetyków na zwierzętach.
10. Inglot - baza pod cienie - pisałam o niej TUTAJ. U mnie się nie sprawdziła. Przypomina mi bardziej korektor niż bazę. Mimo że jej data ważności jeszcze nie upłynęła, a zużycie jest niewielkie, muszę ją wyrzucić. Firma ta jest na wizażowej liście firm nie testujących kosmetyków na zwierzętach.
7. Neutrogena - krem do stóp - jego recenzja nie pojawiła się na blogu. Jest to dobry krem, który świetnie nawilża stopy. Producent podaje, że nie pozostawia tłustej warstwy - czego ja nie mogę potwierdzić, bo moim zdaniem pozostawia. Niestety, ale firma Neutrogena znajduje się na liście PETA firm testujących kosmetyki na zwierzętach.
8. Sylveco - rokitnikowa pomadka ochronna do ust o zapachu cynamonu - pisałam o niej TUTAJ. Niestety, ale nie mogę nigdzie znaleźć informacji o tej firmie odnośnie testowania kosmetyków na zwierzętach.
9. Ricval de Loop - maseczka rozświetlająca. Firma ta jest na wizażowej liście firm nie testujących kosmetyków na zwierzętach.
Ostatnio zrobiłam też przegląd wszystkich moich kosmetyków pod kątem ile posiadam produktów firm, które testują na zwierzętach. Przy okazji okazało się, że mam sporo kosmetyków przeterminowanych, pustych opakowań, które nie wiem po co trzymałam, a także kosmetyków, które nie używam mimo że jeszcze się nie przeterminowały. Część dotycząca kolorówki wygląda następująco:
1. Maybelline - maskara volium express falsies efekt sztucznych rzęs - jest to beznadziejny tusz, który cieszę się, że się już skończył. Nie kupię go ponownie, a także żadnych kosmetyków firmy Maybelline, ponieważ firma ta jest na liście PETA firm testujących kosmetyki na zwierzętach.
2. Max Factor - false lash effect - był to bardzo dobry tusz, jeden z moich ulubionych, dlatego ciężko przeżyłam wiadomość, że firma ta jest na liście PETA firm testujących kosmetyki na zwierzętach.
3. L'Oreal - volume million lashes - mój ulubiony tusz do rzęs. Już planowałam zakup kolejnego opakowania, ale jak dowiedziałam się, że firma ta znajduje się na liście PETA firm testujących kosmetyki na zwierzętach, to wiadomo że już go nie kupię. Szukam teraz innego ulubionego tuszu do rzęs.
4. Rimmel - kredka do oczu - znalazła się tutaj, ponieważ mam ją już tak długo, że nie jestem w stanie stwierdzić ile. Leży praktycznie nieużywana od nowości, bo rzadko maluje się na niebiesko, a poza tym jest tak ogromna, że nie da się jej zatemperować. Chciałam jeszcze dodać, że firma ta znajduje się na wizażowej liście firm testujących kosmetyki na zwierzętach.
5. Mon Ami - kredka do oczu - kupiłam ją już bardzo dawno temu, ale nie lubiłam jej bo jest zbyt twarda i za mało napigmentowana. Dodatkowo pisze, że ma być wodoodporna - nie zgadzam się z tym. Jej okres ważność wynosi 24 miesiące, a ja mam ją znacznie dłużej i czas się z nią rozstać. Niestety, ale nie mogę nigdzie znaleźć informacji o tej firmie odnośnie testowania kosmetyków na zwierzętach.
6. Avon - błyszczyk do ust extralasting lipcolor - mam go już na tyle długo, że zdążył się przeterminować. Niedawno Avon trafił na listę PETA firm testujących kosmetyki na zwierzętach.
7. Avon - eyeliner z brokatem - kolejny przeterminowany kosmetyk.
8. Bourjois - paletka dwóch cieni w odcieniu 16 crazy baby - paletkę tą mam już od zamierzchłych czasów. Nie używałam jej bo jej nie lubię - jest słabo napigmentowana i ma pełno brokatu. Firma ta jest na wizażowej liście firm nie testujących kosmetyków na zwierzętach.
9. Constance Carrol - trio eyeshadow odcienie numer 96 oraz 71 - mam je od bardzo zamierzchłych czasów. Chyba w międzyczasie zostały wycofane z produkcji. Ale to żadna strata, bo są słabo napigmentowane i mają dużo brokatu. Najwyższy cza się ich pozbyć. Niestety, ale nie mogę nigdzie znaleźć informacji o tej firmie odnośnie testowania kosmetyków na zwierzętach.
10. Inglot - baza pod cienie - pisałam o niej TUTAJ. U mnie się nie sprawdziła. Przypomina mi bardziej korektor niż bazę. Mimo że jej data ważności jeszcze nie upłynęła, a zużycie jest niewielkie, muszę ją wyrzucić. Firma ta jest na wizażowej liście firm nie testujących kosmetyków na zwierzętach.
trochę tego jest :D Ja w tym miesiącu też mam masę zużyc!:(
OdpowiedzUsuńspore zużycia :)
OdpowiedzUsuńkurcze nie sądziłam, że aż tyle znanych firm testuje na zwierzętach :/
Ja też nie zdawałam sobie z tego sprawy, aż do czasu jak zaczęłam przeglądać listy firm testujących.
UsuńHa! Przypomnialas mi ze zbliza sie zuzycie miesiaca. Heh. Ciekawe ile u mnie sie tego nazbiera. Zrobie czystke ponownie.
OdpowiedzUsuńOdnosnie testowania na zwierzetach, czytalam ostatnio ze Oriflame nie jest na tej liscie i dlatego zostalm konsultantka. Jednak z tuszu ukochanego z Loreala nie potrafie zrezygnowac. Niestety. Moze mnie w tej kwestii nie zrozumiesz, ale nie odmowie sobie Million zlotego.ech...
Jak znajdziesz cos godnego daj znac, zobaczymy.
Kiss kiss
Ciężko było mi z niego zrezygnować, ale nie kupię go ponownie.
Usuńbardzo fajnie , że przyłączyłaś się do tej akcji:)
OdpowiedzUsuńKurczę szkoda, że Soraya testuje na zwierzętach, bo bardzo lubię ten peeling morelowy... i też niebawem go wykończę. A zużycia masz wypasione :))
dużo tego zużyłaś ;)
OdpowiedzUsuńDużo tych zużyć ;D ja bym nie dała rady tyle wykorzystać:P
OdpowiedzUsuńchyba jeszcze nigdy z powyższych kosmetyków nie testowałam :)
OdpowiedzUsuńtestowanie na zwierzetach jest straszne.. mimo ze slyszalam o tym to nei zastanawialam sie w sumie nad tym.. i etraz widze ze kosmetyki najbardziej przeze mnie lubiane niestety takie testy robia.. ehhh dzieki za inspiracyjny wpis ;) na pewno zaraz sie tym przyjrze dokaldniej ;)
OdpowiedzUsuńnie ma tu moze moich ulubiencow, ale lirene tez mam i chwale sobie jak nic :)
OdpowiedzUsuńnie spodziewałabym się że Neutrogena testuje na zwierzętach, dobrze ze lirene nie, bo lubię tę markę zresztą cała dr Irena Eris :)
OdpowiedzUsuńno to sporo masz do wyrzucenia
szampon z Pharmaceris mnie kusi
Jakiś czas temu trafiłam na wstrząsający artykuł mówiący o testowaniu kosmetyków na zwierzętach. To coś strasznego... Wydaje mi się, że na co dzień nie zdajemy sobie z tego sprawy - używamy kilkunastu/kilkudziesięciu kosmetyków i nie myślimy o tym, że wcześniej np. składnik naszego ulubionego kremu był wcierany w oko królika, powodując zniszczenie go.
OdpowiedzUsuńOsobiście planuję przeprowadzić w swoich kosmetykach podobną selekcję, jednak chyba trudno będzie mi się pozbyć ulubieńców.
Szybko zastąpisz je innymi :) Ja też miałam na początku mały problem z wymianą ulubionych kosmetyków na inne, ale ostatecznie okazało się, że poznałam dużo lepsze specyfiki :) Z czasem wejdzie Ci w krew omijanie kosmetyków (i nie tylko) firm, które testują na zwierzętach.
UsuńZawsze staram sie sprawdzać czy kosmetyk jest testowany na zwierzakach czy nie.
OdpowiedzUsuńsporo tego! ;)
OdpowiedzUsuńDużo firm niestety testuje na zwierzakach. Muszę przejrzeć listę PETA.
OdpowiedzUsuńBaza Inglota mi z kolei bardzo odpowiada, mam już drugie opakowanie.
O mamo.. Najbardziej zmartwiło mnie, że Maybelline jest na liście testujących na zwierzętach, ponieważ bardzo lubię tę firmę.. po zużyciu wszystkich kosmetyków z firm, które testują nie kupię ponownie, choć pewnie kupowanie korektora z Maybelline będzie koniecznością.
OdpowiedzUsuńSporo tego.
OdpowiedzUsuńbardzo dobra decyzja! trzeba wybierać świadomie to co się kupuje.
OdpowiedzUsuńJa zrobiłam taki porządek , a nawet więcej bo wszystko z parabenami albo testowane wyrzuciłam (żele do mycie twary. peelingi) a teraz zmotywowałaś mnie do przejrzenia kolorówki . Chyba wolę mieć 3 paletki Sleek i Inglota (nie testują:) niż 30 cieni których nie używam prawie w cale
Ech ten L'Oreal. Nie potrafię zrezygnować z tego tuszu i raczej nie zrezygnuję. Daj znać jeśli znajdziesz coś równie cudownego.
OdpowiedzUsuńZ Avonu przerzuciłam się na Oriflame, oni nie testują na zwierzętach
Z tych kosmetyków miałam tylko peeling do twarzy, tylko wersję do cery trądzikowej, świetny był!
OdpowiedzUsuńto ja poproszę długą obszerną i mega szczegółową notkę o testowaniu kosmetyków na zwierzętach. sama szukam, czytam ale muszę się tym zająć porządniej.
OdpowiedzUsuńRaczej nie będę w stanie napisać notatki o testowaniu na zwierzętach. To trudny temat i za bardzo dla mnie okropny, abym mogła o tym się rozpisać. Najlepiej sama poszukaj. W wyszukiwarce dużo artykułów się pojawi.
Usuńdzięki:)
OdpowiedzUsuńJa staram się kupić te kosmetyki, które nie testują na zwierzętach.
OdpowiedzUsuńchyba muszę zrobić i u siebie jakiś porządek. biedne zwierzątka, nie wolno być wobec nich obojętnym.
OdpowiedzUsuńTeż chciałam przetestować te miniatury Biotherm, ale w końcu nie kupiłam..
OdpowiedzUsuńhttp://www.fashionable.com.pl/
Popieram Cię w tej akcji! Ja od jakiegoś czasu tak samo w niej uczestniczę! Nie mieści mi się w głowie jak można krzywdzić w ten sposób zwierzęta, jak w ogólne można je krzywdzić! Za każdym razem łzy napływają mi do oczu :((( Ale najgorsze jest to, że niektórzy uważają, że te testowane kosmetyki są dobre, a te, które testowane nie są nie nadają się dla ludzi! :((( Załamać się można :(((
OdpowiedzUsuńDokładnie - załamać się można jak się słyszy takie rzeczy. A przecież zwierzęta mają inną skórę od nas i skąd wiadomo, że mimo testów kosmetyk na naszej skórze nie zadziała inaczej niż przypuszczano??
Usuńjestem pełna podziwu!
OdpowiedzUsuńjeszcze nie przeglądałam pod tym kątem kosmetyków
na razie nawet nie udało mi się wyeliminować całkiem tych z parabenami
Ja też jestem w trakcie eliminowania kosmetyków z parabenami i SLSami.
Usuńimponujace zużycia! :)
OdpowiedzUsuń